W 2024 roku Eisenberg udzielił wywiad dla „Głosu Wielkopolskiego”, w którym zdradził, że aplikował już o polskie obywatelstwo.
„Rodzina mojej żony jest z Łodzi. Chcieliśmy mieć lepszą więź z Polską, a ja chciałbym więcej tu pracować. Akcja ostatniego filmu, który stworzyłem toczyłą się tutaj i chciałbym to powtórzyć. Czuję więź z Polską. Gdy dorastałem, słyszałem historie o polskich relacjach z moją żydowską rodziną i wszystkie te historie były wspaniałe. Byliśmy najlepszymi przyjaciółmi z Polakami”, powiedział Eisenberg.
Eisenbergowi największą sławę przyniosła rola Marka Zuckerberga w filmie „The Social Network” Davida Finchera, za którą dostał nominację do Oscara. Występował w takich produkcjach jak „Zombieland” czy popularna seria „Iluzja” o grupie charyzmatycznych magików. Wcielał się również w rolę Lexa Luthora w filmach z uniwersum DC.
W 2022 roku swoją premierę miał jego debiut reżyserski „When You Finish Saving the World”, opowiadający o skomplikowanej relacji matki (Julianne Moore) i syna (Finn Wolfhard). W dalszej kolejności nakręcił „Prawdziwy ból”, inspirowany polskimi korzeniami Eisenberga. – To list miłosny do Polski – mówi o produkcji. Zdjęcia powstawały w Warszawie czy Lublinie. Przy „Prawdziwym bólu” pracowało także sporo Polaków – zdjęcia wykonał Michał Dynem, a jedną z producentek jest Ewa Puszczyńska.
Film opowiada historię kuzynów Davida (Jesse Eisenberg) i Benji'ego (Kieran Culkin), którzy razem wybierają się do Polski, aby uczcić pamięć ukochanej babci. Biorą udział w zorganizowanej wycieczce śladami historii Żydów. Podczas tej podróży, odkrywają nie tylko nieznane dotąd miejsca oraz fakty z historii ich rodziny, ale próbują też odbudować trudne i pełne napięć relacje.
„Prawdziwy ból” inspirowany jest osobistymi przeżyciami Eisenberga. Kiedy był nastolatkiem, był bardzo związany ze swoją ciotką. Obiecał jej, że jeśli kiedyś będzie pracował w Europie, to odwiedzi dom, w którym się urodziła w Polsce. Obietnicę udało mu się zrealizować, gdy kręcił film w Bośni. To doświadczenie było dla niego raczej dezorientujące. Nie doświadczył katharsis, na które liczył. – Stoję przed tym domem i próbuję coś poczuć, ale tego nie czuję – skomentował Eisenberg w rozmowie z „The Time”.