Advertisement

Joaquin Phoenix po wygraniu Oscara uratował z rzeźni krowę i jej cielaka

Autor: ZG
21-02-2020
Joaquin Phoenix po wygraniu Oscara uratował z rzeźni krowę i jej cielaka

Przeczytaj takze

Zdobywca oscarowej statuetki dla najlepszego aktora, Joaquin Phoenix, po raz kolejny pokazał na co go stać. Dwa tygodnie temu mówił o tym, jak bezmyślnie wykorzystujemy zasoby naturalne Ziemi i o tym, jak brutalnie traktowane są krowy w przemyśle mięsnym i mlecznym. W czwartek fundacja Farm Sanctuary opublikowała film, na którym aktor ratuje z rzeźni Pico Riviera krowę oraz jej nowonarodzonego cielaka, po czym osobiście dostarcza je do placówki opiekuńczej.

„Boimy się zmienić...”

Phoenix, weganin, aktywista i zdobywca Oscara, uratował krowę Liberty oraz jej cielaka, krówkę Indygo.
„Myślę, że oddzieliliśmy się od świata naturalnego. Wielu z nas jest winnym egocentrycznemu spojrzeniu na świat, wydaje nam się, że jesteśmy centrum wszechświata. Idziemy w świat i rabujemy jego bogactwa. Czujemy się uprawnieni sztucznie zapładniać krowę i kraść jej dziecko, choć jej krzyków rozpaczy nie można pomylić z niczym innym. Potem zabieramy jej mleko, które przeznaczone jest dla cielęcia i wlewamy je sobie do kawy i płatków śniadaniowych.
Boimy się zmienić, bo wydaje nam się, że musimy się czegoś wyrzec, coś poświęcić. Ale ludzie są przecież tak kreatywni i wynalazczy – potrafimy znaleźć sposoby na to, by nie krzywdzić innych żywych istot i środowiska” – mówił na gali.

Dobroć i współczucie

Nigdy nie spodziewałem się znaleźć przyjaźni w rzeźni, ale poznanie Anthony'ego (Di Maria, prezesa rzeźni) otworzyło moje serce na możliwość, że wcale się między sobą tak bardzo nie różnimy” –, mówi Phoenix na nagraniu.
Di Maria deklaruje, że gdy w jego ośrodku krowa rodzi cielę, on zakazuje pracownikom rozdzielania ich dopóki jest to możliwe. Choć na koniec mężczyźni osiągają konsensus, na początku Phoenix i Di Maria angażują się w sprzeczkę na temat tego, czy krowy są w rzeźni „pozyskiwane” czy „mordowane”.
Bez jego aktu dobroci, Liberty i jej cielak, Indygo, spotkałby straszny los. I choć będziemy kontynuować walkę o wyzwolenie zwierząt, które cierpią niewyobrażalne męki w opresywnych systemach, musimy czasem zatrzymać się i docenić małe zwycięstwa i ludzi, którzy sprawili, że stały się możliwe. […] Mam nadzieję, że obserwując, jak mała Indygo dorasta u boku swojej mamy, będziemy pamiętać o tym, że przyjaźń może zakwitnąć w najmniej oczekiwanym miejscu, bez względu na różnice – dobroć i współczucie powinny rządzić wszystkim wokół nas” –, podsumowuje.
FacebookInstagramTikTokX
Advertisement