Karin Ann: „ Jeśli chcesz dostać się do radia, musisz przestrzegać pewnych zasad” [wywiad]
Autor: Monika Kurek
10-03-2023
![Karin Ann: „ Jeśli chcesz dostać się do radia, musisz przestrzegać pewnych zasad” [wywiad]](https://kmag.s3.eu-west-2.amazonaws.com/articles/640b39b70db1c839afe88e38/61uLgPAM.jpeg)
![Karin Ann: „ Jeśli chcesz dostać się do radia, musisz przestrzegać pewnych zasad” [wywiad]](https://kmag.s3.eu-west-2.amazonaws.com/articles/640b39b70db1c839afe88e38/61uLgPAM.jpeg)
Ma tylko 21 lat, a już supportowała My Chemical Romance, YungBluda czy Imagine Dragons. Porozmawialiśmy z Karin Ann – wschodzącą, słowacką gwiazdą.
W Czechach i na Słowacji cieszy się sporą rozpoznawalnością, a w 2021 roku przeszła do historii jako pierwsza słowacka artystka, która pojawiła się na billboardzie na Times Square w ramach programu muzycznego Spotify EQUAL. Otrzymała liczne nagrody za swoją twórczość, w tym dla najlepszego teledysku na Monachium Music Video Awards i Odkrycie Roku na Zebrik Awards w Czechach. W Polsce zasłynęła dzięki viralowemu występowi w „Pytaniu na Śniadanie”, podczas którego miała na sobie tęczową flagę. W tym samym roku supportowała Sanah podczas trasy #NoSorryTour.
Choć w 2022 roku wydała minialbum „side effects of being human”, wciąż rozpieszcza fanów zupełnie nową muzyką. Na początku tego roku ukazał się singiel „for a moment”, a teraz przyszedł czas na refleksyjne „if i fall for you”. Z okazji dzisiejszej premiery porozmawialiśmy z Karin Ann o pracy z międzynarodowymi producentami, supportowaniu YungBluda i dynamicznym procesie twórczym.
Ze Słowacji do Hollywood
Ostatnio bardzo dużo się u ciebie dzieje! Co słychać?
Właśnie wróciłam z L.A. i mam teraz tydzień wolnego. Jestem w domu z moją mamą, siostrą i psem. Później lecę na miesiąc do Londynu i wracam do L.A.
Nad czym obecnie pracujesz?
Ostatnio pracuję z wieloma nowymi osobami, co jest dla mnie bardzo ekscytujące. Od razu złapaliśmy wspólny język! Próbuję także zupełnie nowego podejścia do muzyki. Zazwyczaj wszystko dzieje się bardzo szybko – idziesz do studia i pod koniec dnia musisz mieć demówkę. W efekcie nigdy nie byłam do końca zadowolona ze swojej pracy. Słuchałam piosenek, które nagrałam i zastanawiałam się, co mogłabym zrobić lepiej, gdybym miała więcej czasu. Nie chodzi o to, że mi się nie podobały, tylko po prostu zawsze było coś, co mogłoby zostać zrobione lepiej. Obecnie staram się z niczym nie spieszyć i pilnuję, aby każda piosenka była dopracowana. To się sprawdza.
Czyli rozumiem, że w ten sposób powstał twój nowy singiel „if i fall for you”?
To pierwsza moja piosenka, której słucham, bo po prostu mi się podoba. Włączam ją, gdy mi się nudzi (śmiech). W końcu zrobiłam coś, z czego jestem całkowicie zadowolona. Jestem bardzo samokrytyczna, więc być może za kilka lat to się zmieni. Myślę jednak, że zmiana sposobu pracy dobrze wpłynęła na moją muzykę i mój proces kreatywny.
Wspomniałaś, że pracujesz obecnie z wieloma, wspaniałymi ludźmi. Opowiedz mi coś więcej.
W L.A. robię muzykę z Benjaminem Lazarem Davisem oraz Willem Graefe. Bardzo ich lubię i myślę, że dobrze nam się współpracuję. Kiedy ich znalazłam, byłam w dość kiepskim miejscu. Zmagałam się z kilkoma kwestiami zdrowotnymi i musiałam zrobić sobie przerwę od koncertowania. Tak naprawdę musiałam zrobić sobie przerwę od wszystkiego, bo nie byłam w stanie się ruszyć.
Przykro mi, że musiałaś przez to przejść.
No cóż, jest jak jest. Myślę, że po prostu nagle zrobiło się wszystkiego za dużo. Kończyłam szkołę, miałam mnóstwo obowiązków i byłam bardzo zestresowana. Myślę, że to mnie pokonało. Było bardzo źle, więc musiałam postawić moje zdrowie na pierwszym miejscu. Zwolniłam, zaczęłam odmawiać i nadal próbuję znaleźć balans pomiędzy pracą oraz życiem codziennym. Teraz jest już lepiej, ale lato było naprawdę ciężkie. Minęło jakieś półtora roku, od kiedy napisałam ostatnią piosenkę.
To naprawdę długo!
Tak, to nie dobrze. Po pierwsze dlatego, że to moja praca (śmiech). Wiesz, moje piosenki zawsze były inspirowane tym, jak się czuję i jak sobie radzę z różnymi rzeczami. Pisanie piosenek było dla mnie jak pisanie pamiętnika lub terapia. Kiedy nie byłam w stanie napisać piosenki przez tak długi okres, zrozumiałam, że jest ze mną naprawdę źle. Nie wiedziałam, co robię i byłam niezadowolona z muzyki, którą nagrywam. Uważałam, że nie przekazuje tego, co chce powiedzieć i nie wiedziałam, w jakim kierunku chcę iść. Nie wiedziałam, o co właściwie mi chodzi. Nie wiedziałam, na jaki styl chcę postawić ani z kim chcę pracować. To było niefortunne połączenie kilku różnych czynników.
Co się zmieniło?
Tamtego lata byłam w Londynie, bo zajmowałam się różnymi aktorskimi rzeczami. Pewnego dnia ukazała się nowa piosenka Mayi Hawke, której jestem fanką już od kilku dobrych lat. Nie mogłam przestać jej zapętlać! Sprawdziłam, kto ją zrobił i zobaczyłam, że wyprodukował ją niejaki Benjamin. Musiałam wiedzieć, kto to! Od razu napisałam do mojego zespołu i poprosiłam, aby sprawdzili, czy Benjamin byłby skłonny ze mną współpracować. Na szczęście chętnie przyjął moją propozycję i umówiliśmy się na rozmowę. Powiedziałam, co chciałabym zrobić i opowiedziałam mu trochę o moim sposobie pracy. On odwdzięczył mi się tym samym. Zaczęliśmy pracować wspólnie nad piosenką, a potem wysłał mi demo, które od razu mi się spodobało. Im bardziej się w nią wsłuchiwałam, tym bardziej chciałam z nim pracować przy kolejnych utworach. To było dla mnie inspirujące i dwa tygodnie po tym, jak go poznałam, miałam już napisane ok. 20 piosenek.
Wow, nie próżnowaliście! Jak wyglądała wasza praca nad utworami?
Jestem z nich bardzo dumna. Oczywiście wprowadziliśmy potem kilka zmian, ale myślę, że naprawdę coś pomiędzy nami kliknęło. W pewnym momencie Benjamin zaproponował, abyśmy zaprosili do współpracy jego kolegę, z którym zrobił już kilka różnych projektów. Will chętnie do nas dołączył i potem oboje przylecieli do mnie do Słowacji. Przez dwa tygodnie zrobiliśmy trochę instrumentali i bardzo surowych demówek. Potem poleciałam do L.A. żeby usiąść do tego od strony produkcyjnej. Tam ustaliliśmy kierunek, w jakim chcemy iść i mamy już kilka gotowych piosenek. Potem znowu byłam w L.A. przez miesiąc, gdzie nagrywałam z Benjaminem i Willem. Zrobiliśmy demówki w sierpniu, więc miałam czas jeszcze trochę nad nimi popracować, bo nagrywałam piosenki dopiero w styczniu i lutym. To, co nas łączy to to, że cała nasza trójka stawia sztukę na pierwszym miejscu. Tak naprawdę to jedyne, na czym nam zależy. Nic innego nas nie obchodzi (śmiech).
Jak przekłada się to na wasz proces twórczy?
Zazwyczaj utwory powstają zgodnie z pewną formułą. Jeśli chcesz dostać się do radia, musisz przestrzegać pewnych zasad. W ten sposób bardzo łatwo jest utknąć w miejscu i czasem zdarza się, że nie jesteś w stanie powiedzieć tego, co chcesz powiedzieć. Nam bardzo zależało na tym, aby nie przestrzegać żadnych zasad (śmiech). Nie trzymaliśmy się standardowej formuły, czyli wersy, refren, wersy, refren lub wersy, refren, wersy, przejście, refren. Nie przejmowaliśmy się także długością. Na przykład nagraliśmy piosenkę, która ma ok. 7 minut.
W erze TikToka? Szaleństwo!
Tak, zawsze ciągnęło mnie do artystów z prawdziwego zdarzenia, którzy stawiają sztukę na pierwszym miejscu i nie przejmują się trendami. Wychowałam się na Queen, a Freddy Mercury to jedna z moich największych inspiracji. Jeśli chodzi o nowszych artystów, to bardzo lubię Hoziera czy właśnie Mayę Hawke. Oni nie przejmują się formą, tylko tym, co mają do powiedzenia.
Wkładają w to swoje emocje.
Tak, my również postawiliśmy przede wszystkim na emocje. Gdy wcześniej nagrywałam piosenki, robiliśmy tylko kilka wersji. Tym razem poszliśmy na całość. Zazwyczaj ludzie nie podejmuję tylu prób, tylko np. korzystają z autotune'a. My robiliśmy tak dużo prób, że nagrywałam ledwie jedną piosenkę dziennie, podczas gdy zazwyczaj byłam w stanie nagrać dwie lub trzy. Wcześniej robiliśmy ok. pięciu podejść. Cóż, tym razem było ich około stu! To był zupełnie inny proces. Na przykład kończyliśmy piosenkę i Lil powiedział, że wokalnie i technicznie wszystko się zgadza. Mimo to zrobiliśmy kilka dodatkowych prób, podczas których skupiłam się na emocjach, a nie na melodii. Bardzo mi się to podobało. Oczywiście było to bardzo męczące i wymagające psychicznie, ale dzięki temu każda piosenka brzmi tak, jak miała brzmieć.
Cały czas pracujesz nad nową muzyką, ale jednocześnie rozpieszczasz fanów nowościami. Właśnie ukazał się twój nowy singiel „if i fall for you”. Co zainspirowało cię do stworzenia tej piosenki?
To opowieść o tym, że spotykasz kogoś nowego, świetnie się dogadujecie i chwilę później wyobrażasz sobie, co będzie dalej. Tworzysz idealne scenariusze i romantyzujesz waszą przyszłą relację. Jednocześnie zastanawiasz się, co może pójść źle. Ciągle towarzyszy mi uczucie niepokoju, więc po prostu wyobrażam sobie wszystkie najgorsze scenariusze. W dodatku jestem artystką, więc moje wyobrażenia są bardzo dramatyczne (śmiech). Zdarzyło mi się to już kilka razy i było to trochę jak oglądanie tego samego filmu. Studiuję psychologię, więc jestem dobra w wyłapywaniu wzorców. Nie chodzi wyłącznie o to, jak się zachowywałam, ale także np. o sposób, w jaki poznawałam ludzi.

Miałaś déjà vu?
W piosence „exile” Taylor Swift śpiewa: „Widziałam ten film już wcześniej i nie podobało mi się zakończenie”. Nie mogłam przestać myśleć o tym wersie. W ogóle płyty „Folklore” i „Evermore” były moją dużą inspiracją podczas robienia nowej muzyki. Piosenka „I fell in love” opowiada o tym, że wiesz, co się wydarzy i uciekasz, bo nie jesteś w stanie przechodzić przez to po raz kolejny. Masz traumę po tym, co działo się w przeszłości. Dlaczego tym razem miałoby być inaczej? W klipie jest kilka znaczących sytuacji i zaczęłam zastanawiać się, czy po premierze nie dostanę wiadomości od różnych, znajomych osób (śmiech). Dlaczego te sceny znalazły się w klipie? Czy to opowieść o mnie? Wideo to wariacja na temat pytania „Co by było, gdyby...?”. Myślę, że świetnie oddaje to, o czym opowiada piosenka.
Wspomniałaś, że zmagasz się z uczuciem niepokoju. Jak radziłaś sobie z tym podczas trasy koncertowej?
Myślę, że wciąż uczę się, jak sobie z tym radzić. Koncertowanie to ogromne wyzwanie i mam duże obawy przed ponownym wyruszeniem w trasę. Byłam w trasie praktycznie non stop od czerwca 2021 do sierpnia 2022. To niemalże rok w trasie i potem pojawiły się różne kwestie zdrowotne. Nie spałam wystarczająco, nie jadłam zbilansowanych posiłków. Jeśli już coś jadłam, to było to śmieciowe jedzenie na stacjach benzynowych. Granie letnich koncertów wymaga dużej energii, a do tego dochodzi ogromny stres. Nie miałam czasu, aby myśleć. Nie miałam czasu, aby żyć. Od samolotu do samolotu, od busa do busa, od hotelu do hotelu, od hali do hali.
Uroki życia w trasie
Nie zrozum mnie źle, jestem wdzięczna, że mogę to robić. Uwielbiam być na scenie i grać koncerty, ale jest to bardzo wymagające zarówno psychicznie, jak i fizycznie. To sprawia, że mam pewne obawy przed powrotem do grania na żywo. Nie ma poradnika, jak znaleźć balans podczas życia w trasie i tak naprawdę nie masz pojęcia, co robisz. Ludzie, którzy zajmują się planowaniem trasy, nie przejmują się tym, jak się czujesz. Na przykład nie możesz wziąć dnia wolnego, bo wynajęcie hali tego dnia jest tańsze. Bardzo obawiam się powrotu do koncertowania i martwię się, że jeśli to zrobię, to niedługo będę zmuszona, aby wziąć kolejne półtora roku wolnego. Na razie próbuję znaleźć balans. Zauważyłam, że bardzo pomagają mi znajomi, którym udało się wpaść na kilka koncertów. Mam też ogromne wsparcie moich bliskich.
Jesteś bardzo młoda, ale udało ci się osiągnąć już całkiem sporo. Czy jest coś, z czego jesteś wyjątkowo dumna?
Jest bardzo wiele takich momentów. Jestem dumna ze wszystkiego, co dotychczas zrobiłam. Zaczęłam robić muzykę, gdy miałam jakieś 14 czy 15 lat, więc jestem w tej branży już od sześciu lat. Nigdy nie sądziłam, że będę mogła to robić. Potem wydałam pierwszą piosenkę, EP-kę, zagrałam koncert dla kilkudziesięciu tysięcy ludzi. Myślę, że tego typu refleksje przychodzą dopiero po kilku latach, bo kiedy rzucasz się w wir pracy, to po prostu skupiasz się na odhaczaniu kolejnych rzeczy do zrobieniu. Gdybym miała wybrać jeden moment, który wyjątkowo zapadł mi pamięć, to myślę, że był to support przed YungBludem w Pradze w czerwcu 2022 roku.
Jesteś jego fanką?
Uwielbiam go od 2018 roku. Byłam na jego koncercie w Pradze w 2019 roku, na którym było jakieś 200-300 osób. To szalone, ponieważ w listopadzie 2021 roku zagrałam tam mój pierwszy własny koncert. To nie pierwszy raz, gdy życie zatoczyło pełne koło. Gdy byłam na koncercie YungBluda w 2019 roku, to zwróciłam uwagę na dziewczynę, która świetnie bawiła się na supporcie. Zapadła mi w pamięć, bo tylko my śpiewałyśmy głośno wszystkie piosenki (śmiech). Nie zamieniłyśmy ze sobą ani słowa, ale zapamiętałam jej twarz. Kilka lat później grałam show w Pradze z Yungbludem i ponownie zobaczyłam ją w tłumie – stała w pierwszym rzędzie. Tym razem jednak to ja stałam na scenie. To było czyste szaleństwo! Byłam w totalnym szoku i powiedziałam do niej na scenie, że pamiętam ją z koncertu w 2019 roku. Ona odkrzyknęła, że też mnie pamięta (śmiech). Potem spotkałam ją po koncercie. Popłakała się i mi również bardzo chciało się płakać. Obserwuje mnie na Instagramie, więc czasem dochodzi pomiędzy nami do różnych interakcji. Wiem, że to ktoś, kogo nigdy nie zapomnę.
Polecane

Z Kijowa do Hollywood. Ukraiński projektant robi ubrania dla Beyoncé oraz Sama Smitha

„Przejęcie”. Argentyński artysta „ubrał” budynki w różowe, surrealistyczne instalacje

Seniorki odtworzyły choreografię Rihanny na SuperBowl. Gwiazda zareagowała!

Boska Cate Blanchett tańczy w klipie kultowego duetu Sparks

Polskie muzeum figur woskowych otrzymało tytuł najgorszego na świecie

Znamy wyniki konkursu na Pawilon Polski na Expo 2025 w Osace
Polecane

Z Kijowa do Hollywood. Ukraiński projektant robi ubrania dla Beyoncé oraz Sama Smitha

„Przejęcie”. Argentyński artysta „ubrał” budynki w różowe, surrealistyczne instalacje

Seniorki odtworzyły choreografię Rihanny na SuperBowl. Gwiazda zareagowała!

Boska Cate Blanchett tańczy w klipie kultowego duetu Sparks

Polskie muzeum figur woskowych otrzymało tytuł najgorszego na świecie


