Widzimy tu kobiece odczuwanie chwil samotności, poza spojrzeniem innych. Twórczyni chciała pokazać niezwykłość codzienności, gdy nudzimy się w domu, odpoczywamy, uwalniamy od pędu.
- Zawsze byłam przywiązana do intymnych, świętych i prywatnych sfer życia - wyjaśnia reżyserka. - Kiedy jesteśmy w intymnej przestrzeni, możemy zatracić się w zmysłowości i erotycznych doznaniach - dodaje.
- Myślę, że naszą kolektywną pamięć jako zespołu, kształtuje to, że urodziliśmy się na początku lat osiemdziesiątych - tłumaczy Clausen. - To jest czas, do którego nieustannie wracam, by go zrozumieć i nadać mu sens. Ma to równocześnie duże, jak i małe osobiste znaczenie, bo jest teraz bardzo dalekie od nas. Wszystko się nieustannie zmienia, patrzenie wstecz jest nostalgią, a ja ciągle biegnę, nawet gdy stoję - dodaje.