Advertisement

Łuski z metalu, kręgosłup ze stali i rewolucja na Saville Row. Kilka słów o tym, co w modzie

08-08-2023
Łuski z metalu, kręgosłup ze stali i rewolucja na Saville Row. Kilka słów o tym, co w modzie
Ci, którzy śledzą nasz magazyn drukowany, wiedzą, że w każdym numerze zbieramy kilka modowych typów, trendów, sylwetek i wydarzeń, które warto śledzić. Sprawdźcie, co polecamy w najnowszym wydaniu K MAG-a „Tamte dni, tamte noce”.

Rewolucja na Saville Row

Garnitur może wydawać się pozbawioną polotu formą odzieży, w końcu legendarne butiki na Saville Row słyną z precyzji twardego krawiectwa, nie z zabawy krojami. Jennifer Craik, jedna z kluczowych krytyczek mody męskiej, zauważa, że w zachodnich społeczeństwach” garnitur stał się symbolem kapitalizmu, autorytetu oraz statusu. Odrzucenie klasycznej formy może oznaczać ucieczkę przed uciskającym konformizmem spod znaku Patricka Batemana: umiejętną grę normami od lat łączy się z przeciwstawianiem się elityzmowi oraz sztywnym rolom płci.
Jednymi z pierwszych, którzy zauważyli potencjał garniturowej wolności, byli japońscy projektanci – inicjatorzy rewolucji wśród paryskich atelier w późnych latach siedemdziesiątych: Rei Kawakubo, Yohji Yamamoto czy Issey Miyake zamiast klasycznych krojów proponowali globularne szaleństwo i innowacyjne plisy. Obecnie refleksja nad prostotą formy również pełni funkcję metafory. Wystarczy wspomnieć kolekcję Alaina Kaneko stworzoną w ramach studiów na warszawskiej ASP, inspirowaną sentō – japońskimi łaźniami, których rozkwit w epoce Edo spowodował wykształcenie rytuałów związanych z czystością. U Kaneko jasne kolory – biel i błękit – wprowadzają wodną atmosferę, natomiast oryginalne upięcia, lejące się warstwy materiału i geometryczna precyzja reinterpretują klasyczne formy garniturów, wprowadzając nutę androgynii.
Alain Kaneko, fot. Aneta Racinowska
Jednak garnitury i ich odmiany nie są wyłącznie domeną męskiej mody. Jak udowadniają Koreańczyk Eudon Choi orazUkrainka Anna October, cygaretki można zastąpić skomplikowanymi spódnicami czy szerokimi nogawkami palazzo, a wysoki stan zamienić na sensualne wycięcia. Serafin Andrzejak do koszul wprowadza wiązania kojarzące się z shibari, jednocześnie eksperymentując z żabotami i falbanami, a zamiast bawełny wybiera skórę. Jak u projektantów ze słynnej Antwerpskiej Szóstki, klasyczne kroje są jednocześnie znane i kusząco nowatorskie. Możliwe, że rodzi się subtelna forma nieposłuszeństwa obywatelskiego.
Eudon Choi, dzięki uprzejmości marki

Marzanna w Westminsterze

Projekty Victorii Olejniczak można było zobaczyć na pokazie dyplomowym londyńskiego University of Westminster. Modelki niosące kłosy kwiatów plecionych jak na topienie wianków wyróżniały się pośród zawirowania pluszowych garniturów i neonowych swetrów. Białe, globularne suknie, jak od Simone Rochy, łączyły się ze złotymi haftami i czerwonymi trzewikami, tak jak nowoczesne techniki krawieckie z pracowni londyńskich projektantów łączą się u Victorii Olejniczak z Nocą Kupały czy kaszubskim kolędowaniem. „Nawet jeśli staram się skupić na czymś innym, i tak wracam do polskich inspiracji”, wyznaje Victoria. To widać od razu: na nasze spotkanie przychodzi w koszuli własnego projektu z printem zainspirowanym warkoczami z kwiatów, przenosząc nas z Hyde Park Corner na obchody topienia Marzanny. Jej debiutancka kolekcja została zainspirowana obrzędem kolędowania, gdy mieszkańcy mazurskich i kaszubskich wsi za pomocą ubrań przemieniali się w kozy, diabły czy anioły. Ubrania Victorii mają podobną metaforyczną siłę, choć próżno w nich szukać zgrzebności oraz surowości chłopskich kostiumów. Victoria od osiemnastu lat mieszka w Londynie, gdzie uczęszczała na staż do Eudona Choia oraz Molly Goddard, u której nawet objętościowe suknie i ciężkie swetry są ultraseksowne. Uczyła się, jak sprawić, żeby jej projekty dawały noszącym poczucie pewności siebie. „Kiedyś przeważnie projektowałam kurtki, szyjąc głównie z grubych materiałów, na przykład z wełny. Musiałam jednak nauczyć się pracować z tiulem u Molly Goddard. Od razu wiedziałam, że to materiał, którego muszę użyć”, opowiada projektantka. Efektem jest połączenie nowoczesnej lekkości z karnawałowym rozmachem. Czy to szansa na ludową rewolucję? Czy lepka od malin i rozpalona słońcem erotyka „Ballad i romansów” lub tajemniczy błękit Zalipia mają szansę zastąpić koszulki z husarią i zatrzeć straszne wspomnienia kostiumów Cleo na Eurowizji? Uważnie obserwujemy rozwój polskiego folku.
Victoria Olejniczak, fot. Andrew Lalchan

Zmierzch trucizny purytanizmu

„Ciało to fakt kulturowy”, napisał Jean Baudrillard w słynnym eseju „The Finest Consumer Object”. Modę zwykle konotuje się z ekspresją albo nawet oszustwem. Już angielskie „fashion” wywodzi się od łacińskiego „facticium”, co oznacza „sztuczny”. Ciało przedstawiane jest jako carte blanche w stosunku do ubrań, które je uciskają, modelują bądźskrywają. Trzeba jednak zauważyć, że nawet akty są związane z modą: sposób, w jaki gestykulujemy czy układamy pozę, a nawet jakie części ciała próbujemy ujarzmić dietą lub ukształtować ćwiczeniami, jest zdefiniowane przez modę. Widać to w projektach Francuzki Ilony, zainspirowanej estetyką berlińskich techno klubów, która wycięcia w miejscu piersi cenzuruje czarną taśmą i obszywa transparentną koronką, nawiązując do estetyki BDSM. To jednak nie koniec rewelacji Baudrillarda. Socjolog uważał, że po dekadach purytanizmu przekonującego, by ignorować swoje ciało i powstrzymywać się od „cielesnych uciech”, w obecnym społeczeństwie konsumerskim ciało jest wszechobecne.
Good Era, fot. Luka Pantskhava
Prezentuje się je w reklamach i modzie, stanowi przedmiot kultu młodości, szczupłości i higieny, a także obiekt poddawany rytuałom, powodujący walki oraz powstawanie mitów. Projektanci nie pozostają na te rewelacje obojętni. Od kilku sezonów ciałojest na świeczniku, dominują półprzezroczyste tkaniny i wycięcia. Co jednak, jeśli przesuniemy granicę jeszcze dalej? Gruzińska marka Gudeira pokazuje elementy, które wywołałyby protesty ze strony Ordo Iuris: przezroczysty efekt trompe-l’œil zamyka płody w sukienkach, zaś transparentne części materiałów umiejscowiono w strategicznych punktach kobiecego ciała. W rzeźbiarskich projektach Joanny Prażmo za sprawą asymetrycznych struktur ciało bardziej przypomina rzeźbę niż manekina, razem z metalicznymi odlewami czy przezroczystą żywicą jest partnerem w wizualnym dialogu.
Joanna Prażmo, fot. Marcin Kempski
Baudrillard, a za nim badacze i badaczki feminizmu, przestrzegali przed społeczeństwem, które z udoskonalania i krycia kobiecego ciała czyni sposób na dochód. Całkowite odsłonięcie może być odtrutką na potrzebę ciągłych zmian.
Zhilyova Lingerie, fot. Natasha Ivanova

Łuski z metalu, kręgosłup ze stali

Projektanci coraz częściej wracają do epoki późnego średniowiecza, omijając przy tym nowości takie jak plaga Czarnej Śmierci albo cegła. „Moda średniowieczna” może brzmieć jak oksymoron, lecz według niektórych historyków – w tym legendarnej badaczki mody Marnie Fogg – to właśnie w XIV wieku przemysł modowy nabrał rozpędu. Podczas gdy w poprzednich stuleciach podstawę ubioru stanowiła „la cotte”, luźna koszula noszona przez niższe warstwy społeczne, rozwój hierarchicznego dworu we Francji, nowe techniki przędzy oraz wynalezienie guzików pozwoliły na dopasowywanie ubrań do ciała. Co z tego wynikło? Na przykład zbroja; wszelkie kolczugi, naramienniki i hełmy, niczym sen rycerzy króla Artura, który z Avalonu sączy się do współczesności. Szczęśliwie obecnie nie musimy nosić na sobie dwudziestu kilogramów stali, aby nawiązywać do bractwa Camelotu. U Jana F. Chodorowicza metaliczny odcień tkanin podkreśla autorytatywną funkcję garniturów, natomiast buty Invasive Modification oraz Ingi Zientary zostały stworzone do zwycięskiego marszu.
Invasive Modification, fot. Tornike Aivazashvili
Spojrzenie na zbroję jak na czysty, wypolerowany metal to jednak europocentryczne spojrzenie. Nie chodzi o materiał, z którego ją wykonano, lecz o pełnioną przez nią funkcję. Zbroje lamelkowe, wykorzystywane już przez Asyryjczyków, powstawały z setek drobnych łusek, podobnie jak projekty Ivana Delogu, absolwenta Central Saint Martins, składają się z drobnych, dzierganych płytek i splotów. To czysta strategia aposematyczna: tak jak jaskrawe kolory węży koralowych czy neonowe ubarwienie żab drzewołazów sugerują drapieżnikom możliwość spotkania z jadem, u Delogu gigantyczne struktury i kontrastujące wzory wymuszają u obserwatora respekt. Gdy trafisz między drapieżniki, strój się jak one.
Ivan Delogu, fot. Mariachiara Rigoni

Udręka i ekstaza

Religijna estetyka to królestwo kontrastów: erotyka łączy się z bólem, boskie uniesienie z religijną apatią. Strzały przeszywające świętego Sebastiana dziwnie współgrają z pięknem ciała, ogień toczący podmiot liryczny w wierszach Morsztyna znajduje swoje odbicie w chłodzie zmarłych, a ekstaza na twarzy świętej Teresy Berniniego tonie w miriadach załamań jej sukni. Mimo tych fascynujących przeciwieństw estetyka religijna cieszy się w modzie złą sławą: skojarzenia z rozmazanym ciemnym makijażem, ciężkimi krzyżami zawieszonymi na rdzewiejących łańcuszkach czy kruczą czernią włosów nasuwają się same. Nawiązania do katolicyzmu czy wiary mogą jednak mieć głębszy wymiar niż gotyk z centrum handlowego.
Hubert Kołodziejski, fot. Erick Monterrosa
Motywy mistyczne mogą stanowić sposób na znalezienie własnej interpretacji religijności, niekoniecznie związanej z instytucjami. Panteistyczne i rytualne motywy wykorzystuje Atelier Planeta: madonny odziane w biel za pomocą czarnych gorsetów i wiązań przechodzą metamorfozę w Marie Magdaleny. Krańcowe doświadczenia to popularny motyw również u innych projektantów: skórzane, uciskające pasy krępują ciało niczym włosiennice, suknie ślubne tracą proporcje i zaczynają przypominać odzież dla fetyszystów, zaś koronki i welony padają ofiarami darcia i palenia. U Huberta Kołodziejskiego struktury topią się jak pod wpływem piekielnego ognia, natomiast w haftach Ingi Zientary Jezus spływa razem z miriadami oczek. Tajemnica traumy religijnej: trudno oprzeć się wrażeniu rozpaczy. Dlaczego więc jest to tak pociągające?
Inga Zientara, fot. Piotr Dąbrowski
Materiał pochodzi z najnowszego numeru K MAG 114 Tamte dni, tamte noce 2023, tekst: Iga Trydulska.
FacebookInstagramTikTokX
Advertisement