„Bardzo inspirują mnie pół-ludzkie istoty: syreny, kosmici, czarownice, te rzeczy. Niektóre z tych rzeczy można by nazwać dragiem, ale w większości są to ubrania, które założyłabym wychodząc na miasto ze znajomymi. […] Gdy zaczynałam robić makijaż, było to tylko częścią tego, jak wyglądam. Nakładałam trochę czerwonego cienia, żeby moje oczy wyglądały na zainfekowane, albo jakbym płakała, a z czasem stało się to czymś o wiele więcej. Przedtem, gdy wyglądałam zupełnie normalnie, ludzie zawsze traktowali mnie z pogardą. Dotarło do mnie, że zawsze będę pomiatana, czegokolwiek ze sobą nie zrobię,więc mogę robić co chcę” – mówiła wtedy w wywiadzie z magazynem Dazed.