Męską kolekcję zatytułowaną „Tecuatl” – na część paniejskiego, misteckiego nazwiska matki Owensa – zobaczyliśmy na wybiegach już w czerwcu. Teraz przyszła pora na część drugą, dla kobiet.
Tym razem projektant czerpał inspirację ze starego meksykańskiego kina, do którego zabierał go ojciec. Głos aktorki Maríi Félix (nazywanej Marlene Deitrech meksykańskiego przemysłu filmowego) odbijał się echem po wybiegu zorganizowanym wokół płytkiego basenu Palais de Tokyo. Wypełniony mydlinami, basen stał się źródłem baniek robionych na bieżąco przez zatrudnionych specjalnie do tego celu „kapłanów”.
Po wybiegu, nad którym unosiły się bańki mydlane, przechadzały się modelki w wielkich bomberkach i z wypchanymi w fantazyjne kształty ramionami, szeleściły metaliczne suknie, a oko przykuwały awangardowe sznurowania. Wszystko to utrzymane w gamie kolorystycznej architektonicznych kreacji Luisa Barragána. Dużo żółci, różu i czerwieni. Co z tego wyszło? Zobaczcie sami. Rick Owens określił swój pokaz jako: