Czerwiec był pracowitym miesiącem dla Margaret. Artystka nie tylko oddała swoje InstaStories osobom LGBT+ w ramach projektu Tęczowa Szkoła Maggie, ale także przygotowywała się do wydania wakacyjnej EP-ki „Gelato", inspirowanej muzyką hiszpańską oraz muzyką latino. Wydawnictwo promuje singiel „Tak Na Oko", a w tytułowym utworze możemy usłyszeć rapera Tymka. Do obu utworów powstały klipy, które nakręcono w słonecznym Rimini. Stwierdziliśmy, że premiera nowej EP-ki, to świetna okazja, aby zobaczyć, co słychać u Margaret i jaka historia kryje się za EP-ką „Gelato". Wiedzieliście, że utwór „Tak Na Oko" powstał w... Wigilię?
Margaret: Nagrałam ją pod wpływem chwili. Jest dużo lżejsza niż album „Maggie Vision”, który był dla mnie jak pamiętnik. Na tamtym wydawnictwie każda piosenka miała jakiś cel. Potrzebowałam się wygadać. Teraz natomiast mam dobry vibe, do którego idealnie pasują wakacyjne latino dźwięki z fajnymi melodiami i frywolnym tekstem. No bo, why so serious?
Nowe kawałki brzmią bardzo egzotycznie. Co zainspirowało cię do stworzenia tej EP-ki?
Margaret: W Brazylii dużą popularnością cieszy nurt muzyczny, który nazywa się baila funk lub funk carioca. Jest on bardzo charakterystyczny ze wzgledu na rytm wybijany przez cowbell, ale również bardzo ubogą produkcję, która w tym kontekście staje się największym atutem tego stylu. Dzięki temu ta muzyka jest bardzo specyficzna i brzmi bardzo „brudno”. Zupełnie jakby dopiero miała zostać poddana obróbce. W „Gelato” również to słychać. Zaczynam numer, jest beat, jest mój głos i jest śmiech Lucassi, który wraz z Piotrkiem robił produkcję, ale nie ma instrumentów harmonicznych. Bardzo podoba mi się taka muzyka. Jeżeli chodzi o utwór „Tak na oko”, to napisaliśmy go w Wigilię. Nie mieliśmy wtedy telewizora ani dobrego internetu, więc po zjedzonej kolacji poszliśmy do Holenderki i Piotrek zaczął grać na gitarze. Na EP-ce jest też klubowy remix „Serca Baila”, bo kiedy wydawałam „Gaję”, to nie słuchało mnie wielu ludzi, którzy słuchają mnie teraz. Pomyślałam więc, że fajnie by było odświeżyć ten kawałek i wrzucić go na latynoską EP-kę.
Na tytułowym numerze możemy usłyszeć Tymka. Dlaczego zdecydowałaś się go zaprosić do współpracy?
Margaret: Tymek jest mi bardzo bliski muzycznie, ponieważ nie boi się eksperymentować. Raz robi numer rapowy, raz balladę i we wszystkim brzmi super. Ja ostatnio również staram się nie ograniczać i po prostu robię to, na co mam ochotę. „Gelato” jest trudnym numerem do nawinięcia, bo oprócz toplajnów, czyli linii melodycznej, jest na nim tylko beat. Właśnie dlatego od razu pomyślałam o Tymku. Wiedziałam, że nasze głosy będą dobrze razem brzmieć. Napisałam do niego z zapytaniem, czy się dogra, a on odpisał mi po 30 sekundach, że tak. Wysłałam mu numer i po minucie wrócił do mnie ze zwrotką nagraną na dyktafonie.
Klip i visuale nagraliście we Włoszech. Połączyliście przyjemne z pożytecznym?
Margaret: Najlepsze jest to, że ta EP-ka nie tylko lekko brzmi, ale także proces jej robienia był niesamowicie prosty. Zupełnie się nie narobiłam! Na przykład zaprosiliśmy do siebie do lasu Coalsów, zrobiliśmy ognisko i wyszła nam z tego piosenka [„Gelato" – przyp. red.]. To była świetna zabawa. Wydaje mi się, że jak człowiek nie wie, że coś robi, to wychodzą z tego najlepsze rzeczy. Tak samo było, gdy pojechaliśmy na tydzień do Rimini. Strasznie polubiliśmy się z twórcami klipu – chlopakami z Mohdo i zupełnie nie odczuwałam tego, że muszę wstać i nakręcić teledysk. Jeśli mam być szczera, to było bardziej na zasadzie wyjścia na miasto z ziomeczkami. Cała ta EP-ka powstała na takim vibie i to chyba słychać i widać.
W „Reksiu” śpiewasz „Już nie robię, kiedy nie chcę”. W przypadku tej EP-ki słychać, że ci się chciało.
Margaret: „Chcę, ale nie muszę", a wszystkie dzwięki pojawiały sie ot tak – niechcący. Powoli dochodzę do wniosku, że praca musi wynikać z dobrych emocji, bo wtedy nie tylko wychodzą z tego super rzeczy, ale także w ogóle się nie napracujesz. Poza tym, album „Magie Vision” bardzo mnie zmęczył emocjonalnie. Z jednej strony bylo to dla mnie swoiste katharsis, ale z drugiej podejmowanie trudnych tematow jest trudne. Potrzebne, acz meczące. Teraz mogę bawić się muzyką i kręcić pupą!
A będą też klipy do pozostałych numerów, czy tylko visuale, które już wypuściłaś?
Margaret: Nie, bo stwierdziłam, że nie ma się co nad tym zastanawiać. EP-ki są przeciwieństwem dużych albumów, które muszą być spójne, na które długo się czeka i w których tworzenie jest zaangażowane mnóstwo osób. Właśnie dlatego tak bardzo podoba mi się koncept EP-ek i chyba jeszcze sobie jakąś trzasnę.
Ostatnio zmienił ci się pesel. Masz jakieś postanowienia?
Margaret: Żeby dużo odpoczywać i żyć chwila. To jednak nie równa się temu, żeby nie pracować, bo chodzi o to, żeby pracować nieświadomie. Tak jak w przypadku tej EP-ki. Mam też w lipcu sporo wyjazdów. Byłam już w Amsterdamie, teraz jestem w Rzymie. Jadę też na spływ kajakowy z moją przyjaciółką i będziemy spały w namiotach w lesie. To jest przygoda tour!
W czerwcu pokazałaś kolejną odsłonę Tęczowej Szkołej Maggie. Jesteś zadowolona z efektów?
Margaret: Na maksa! Sporo osób pisało mi, że dzięki Tęczowej Szkole Maggie zdobyli się na coming out i na szczęście spotkali się z raczej dobrym odbiorem. Niektórzy nie powiedzieli rodzicom, ale pokazywali im poszczególne odcinki, aby oswoić ich z tematem. Cieszę się, że wokół tego projektu było tak dużo pozytywnych emocji i że wyniknęło z niego tyle dobrych rzeczy. Wracamy za rok i już mam mnóstwo pomysłów na ulepszego tego formatu.
Niedawno wróciły koncerty, dzięki czemu w końcu masz okazję grać na żywo materiał z „Maggie Vision". Jak wrażenia?
Margaret: Dobrze, ale cały czas żonglujemy setlistą, ponieważ gramy w różnych miejscach i mamy do czynienia z różną publicznością. Zwłaszcza, że moja publiczność wciąż jest bardzo rozstrzelona. Z tego powodu staram się dostosowywać do sytuacji i mieszam moje stare utwory z nowymi. Na przykład, jak jestem w Mikołajkach, to gram bardziej mainstreamowo, a jak gram na festiwalu w Białymstoku, to moja setlista jest bardziej hip-hopowa.
A czytasz teraz coś ciekawego? Masz obecnie trochę więcej czasu wolnego, niż zazwyczaj
Margaret: Ja zawsze czytam dużo duchowych i filozoficznych książek, no ale ile można być mądrym? Ostatnio przeczytałam pierwszy tom fantastycznej trylogii „Problem trzech ciał” Cixin Liu, który opowiada o inwazji obcych na ziemię. Bardzo spoko. Podobało mi się i niedługo zacznę drugi. Oprócz tego czytam też sporo książek podróżniczych i reportaży. Bardzo polecam „Po Bajkale” Jakuba Rybickiego i muszę przyznać, że choć nienawidzę zimy, sama również bardzo chciałabym się wybrać w taką podróż.
Co jeszcze robisz, gdy masz wolne? Zatrzymałam się na tym, że uprawiasz jogę i uczysz się hiszpańskiego.
Margaret: Słucham dużo podcastów. Mogę polecić np. Dział Zagraniczny czy Zrozumieć Latino Natki Nykiel. Bardzo lubię podcast Natalii, bo dzięki niemu mogę dowiedzieć się wielu ciekawych rzeczy lub potwierdzić informacje, które już miałam. A czasem zupełnie się z nią nie zgadzam, co również jest super. Co jeszcze? Ostatnio zaczęłam medytować i zamiast oglądać Netflixa, włączam sobie na noc medytację. Dzięki temu lepiej mi się śpi. Jogi już nie robię, bo nabawiłam się kontuzji. Byłam zbyt ambitna i od razu probowałam zrobić te wszystkie skomplikowane figury. Chodzę za to na taniec na szpilkach i twerk!
Od 2 lipca wydawnictwo „Gelato EP" jest dostępne w serwisach streamingowych oraz na oficjalnym kanale Margaret na portalu YouTube.