Jak podała prokurator Aleksandra Skrzyniarz, rzecznika Prokuratury Okręgowej w Warszawie, Margot zarzuca się „popełnienie czynu chuligańskiego polegającego na udziale w zbiegowisku, brutalnym zaatakowaniu działacza fundacji pro life oraz niszczeniu mienia należącego do fundacji pro-life".
Zatrzymana furgonetka należała do fundacji Pro - Prawo do Życia, a straty (dwie przebite opony, pocięta plandeki, urwane lusterka, oderwana tablica rejestracyjna, uszkodzona kamera cofania) wyceniono na kwotę przekraczającą 6 tysięcy złotych. Aktywistkę oskarżono także o „napaść na wolontariusza fundacji, w wyniku czego pokrzywdzony doznał obrażeń ciała skutkujących rozstrojem zdrowia na okres nieprzekraczający 7 dni" oraz zmuszanie go przemocą do zaprzestawania nagrywania zdarzenia telefonem.
Margot grozi do pięciu lat więzienia. Zarzuty postawiono również Łani z kolektywu Stop bzdurom, której za udział w czynnym zbiegowisku grozi do trzech lat pozbawienia wolności.
„- Cześć! Zapewne słyszałyście, że prokuratura chce nas zamknąć na 5 lat (Margot) i 3 lata (Łanię). Chcemy uprzedzić wszystkie żałobne artykuły o LGBTQ+. Mamy miesiąc dumy - jesteśmy dumne z naszej aktywistycznej działalności - jeśli możemy mieć do was prośbę - zamiast rozpaczać - zróbcie z nas milionerki i bawimy się dalej -”, możemy przeczytać na stronie Zrzutki.
Po ogłoszeniu decyzji pod siedzibą Kampanii Przeciw Homofobii zaczęli gromadzić się protestujący. Na miejscu pojawiła się również policja, która... nie zatrzymała Margot. Aktywistkę aresztowano dopiero, gdy protestujący dotarli na Krakowskie Przedmieście. Spotkało się to ze sprzeciwem uczestników demonstracji i w efekcie doszło do brutalnego starcia z policją, która użyła nieproporcjonalnych środków przymusu bezpośredniego. Łącznie zatrzymano prawie 50 osób, a jakby tego było, posłom i adwokatom uzyskanie informacji o zatrzymanych. Wisienką na torcie była tzw. „łapanka", w której policja zgarnęła również przypadkowe osoby.
Zachowanie policji wstrząsnęło Polską i już następnego dnia w Warszawie odbyła się gigantyczna demonstracja solidarnościowa. Sprawą zainteresował się także RPO Adam Bodnar, któremu udało się wykazać wiele nieprawidłowości w działaniu funkcjonariuszy.
Zatrzymanie Margot odbiło się szerokim echem także za granicą, a światowe media nie zostawiły na zachowaniu polskiej policji suchej nitki. Równolegle list otwarty do polskich władz wystosowała grupa 212 wybitnych naukowców z całego świata, wśród których znalazły się tak wielkie nazwiska, jak m.in. Judith Butler, Noam Chomsky, Roberto Esposito czy Jan Tomasz Gross. Co najlepsze, nie była to wcale jedyna międzynarodowa petycja w sprawie Margot! Finalnie aktywistkę zwolniono z aresztu po trzech tygodniach.