Nie powstrzymały jej niepowodzenia w programach talent show ani pandemia. W kilka miesięcy szturmem zdobyła polską scenę muzyczną, a w nieco ponad rok wydała dwa albumy. Urzeka barwą głosu, warsztatem muzycznym, wrażliwością. Sanah już jest na szczycie, a dopiero się rozkręca.
Czy należy się doszukiwać ukrytego sensu w twoim zdjęciu na okładce nowej płyty, „Irenka”? Całkowicie zrezygnowałaś z makijażu.
Sanah z „Królowej dram” była słodziutką dziewczynką – tak siebie widzę z czasów, gdy nagrywałam tamtą płytę. Było dużo kwiatków, różu i słodyczy. Na nowym albumie chciałam pokazać bardziej dojrzałą siebie.
Twój wizerunek ma vintage’owy sznyt.
Po prostu mam słabość do eleganckich, nieco staromodnych rzeczy. Nie kalkulowałam, że warto iść w styl retro. Lubię sukienki za kolano, kołnierzyki pod szyję, pantofle, ale nie za wysokie. Kocham długie rękawiczki, ponieważ dłonie zachowują się w nich zupełnie inaczej.
Piszesz w swoich tekstach, że kiedyś czułaś się społecznie niedopasowana i niewidzialna.
Na debiutanckiej płycie rzeczywiście mocno skupiałam się na swojej niewidzialności. W środku nadal to czuję, ale wiele się zmieniło w moim życiu, dlatego nie chcę dłużej się na tym koncentrować.
Gdy pisałaś tamte teksty, jeszcze nie miałaś świadomości, że tak wiele osób je pozna.
Wtedy było dla mnie oczywiste, że muszę o tym pisać. Teraz szukam innych zabiegów: lubię sobie wyobrażać, że jestem inną osobą, staram się przyjąć odmienną perspektywę. Ciągnie mnie w stronę concept albumu.
„Irenka” jest chyba krokiem w tę stronę. Kreujesz pewną postać.
Na „Irence” nie ma ani jednego utworu, który nie opisywałby mnie. To wciąż wylewanie moich uczuć i emocji.
Szczerość w opisywaniu stanów emocjonalnych wydaje się istotna dla twoich odbiorców, mogą się utożsamiać z twoimi tekstami.
Mam nadzieję, że na płycie „Irenka” szczerość zostanie usłyszana i doceniona. Obawiałam się wypuszczenia płyty około rok po premierze pierwszej. Dochodziły do mnie głosy, że nagrywam pod presją, że oczekiwania słuchaczy są bardzo duże, że może lepiej poczekać, dać odetchnąć sobie i odbiorcom. Mam jednak tyle materiału i pomysłów, że nie chcę zwalniać i się ograniczać. Przez wiele lat nie mogłam wydać swojej twórczości. Nie chcę wracać do tego etapu.