Stewardesa nie przyjęła propozycji i kontynuowała masaż. Killka dni po incydencie opowiedziała o wszystkim swojej przyjaciółce. Zdradziła jej także, że kiedy dostała pracę w personalu SpaceX, zasugerowano jej, aby została licencjonowaną masażystką. Oczywiście na własny koszt. „Przed incydentem uważała Muska za osobę, na której można się wzorować. Po tym, jak się przed nią obnażył, dotknął ją bez jej pozwolenia i zaoferował, że zapłaci jej za seks, była pełna niepokoju" – napisała przyjaciółka kobiety w oświadczeniu.
Po powrocie do pracy stewardesa zachowywała się, jakby nic się nie stało. Zauważyła jednak, że dostawała mniej zmian niż zazwyczaj i bardzo ją to stresowało. Czuła, że „została odsunięta oraz ukarana za to, że nie chciała prostytuować się". Kiedy zrozumiała, że to koniec jej kariery w SpaceX, skontaktowała się z prawnikiem ds. zatrudnienia i złożyła skargę do działo zasobów ludzkich. Wówczas prawnik SpaceX poprosił przyjaciółkę kobiety, aby przygotowała oświadczenie, w którym potwierdzi opisywaną przez nią wersję wydarzeń.
Szybko zorganizowane mediacje, w których uczestniczył sam Elon Musk. Ostatecznie w listopadzie 2018 roku zawarto ugodę, w ramach której kobieta otrzymała 250 tys. dolarów i zobowiązała się do milczenia. W ten sposób sprawa nigdy nie trafiła do sądu.
Przyjaciółka kobiety nie poinformowała jej, że zamierza skontaktować się z Business Insider. Jak wyznała, jako ofiara napaści seksualnej czuła się w obowiązku podzielić się tym, czego dowiedziała się na temat Muska. Mogła to zrobić, bo nie obowiązuje jej umowa o zachowaniu poufności.
„Czułam dużą odpowiedzialność, zwłaszcza teraz. On jest najbogatszym mężczyzną na świecie. Gdy ktoś z taką władzą robi coś złego i rzuca garść pieniędzy, to nie zachowuje się odpowiedzialnie. Na świecie jest wielu drapieżników. Ale kiedy ktoś jest wyjątkowo potężny i bogaty, to ma system, który działa na ich korzyść i który umożliwia im robienie tego, co chcą”, przyznała przyjaciółka kobiety.
Gdyby nie zabrała głosu, byłaby współwinna. „Kiedy decydujesz się zachować milczenie, stajesz się częścią systemu. Stajesz się częścią maszyny, która pozwala komuś takiemu jak Elon Musk robić okropne rzeczy" – dodała.
Business Insider zwrócił się do Elona Muska z prośbą o komentarz. Biznesmen poprosił o więcej czasu na odpowiedź, ale zapewnił, że w tej historii „chodzi o coś więcej".
Milioner skomentował sprawę również na Twitterze, gdzie zasugerował, że ma ona podłoże polityczne. Poprosił także, aby nazywać ją... Elongate.