Advertisement

„Misericordia” – francuski thriller o byciu zabójczo pożądanym [ZWIASTUN]

Autor: Agnieszka Sielańczyk
04-04-2025
„Misericordia” – francuski thriller o byciu zabójczo pożądanym [ZWIASTUN]
Podczas pisania „Misericordii” Alain Guiraudie odkrył, że widoczna erekcja księdza to doskonała puenta. Początkowo film miał być dramatem, ale obecność duchownego wprowadziła do scenariusza humor, nagość i egzystencjalne rozterki.
Znany z transgresyjnych, seksualnie dosadnych thrillerów, Guiraudie zyskał światowe uznanie w 2013 roku za „Nieznajomego nad jeziorem” – queerową klasykę osadzoną w miejscu cruisingu. „Misericordia” przedstawia swojego dziwacznego protagonistę jako Jérémiego (Félix Kysyl), który wraca do rodzinnego miasteczka, by złożyć hołd swojemu byłemu szefowi, zmarłemu mężczyźnie, który był ojcem jego przyjaciela z dzieciństwa, Vincenta (Jean-Baptiste Durand).
Podczas gdy Vincent jest przekonany, że Jérémie próbuje uwieść jego matkę, Martine (Catherine Frot), prawdziwa romantyczna więź wydaje się zawiązywać z jego ojcem. To, co następuje, nie jest trójkątem miłosnym, lecz wielowymiarowym, panseksualnym diagramem, który obejmuje mającego dziewczynę Jérémiego, przeskakującego między Martine a lokalnym księdzem (Jacques Develay) jako partnerami seksualnymi i nocnymi wizytami u znacznie starszego Waltera (David Ayala).
Guiraudie nie buduje klasycznego trójkąta miłosnego, ale raczej mapuje topografię pożądania, które wymyka się prostym, geometrycznym kształtom.
Sposób, w jaki bohaterowie wyrażają swoje pragnienia, i sposób, w jaki publiczność odczuwa to pragnienie, przechodzi przez moje spojrzenie. Kamera jest zawsze umiejscowiona w taki sposób, że myślisz, że są obserwowani przez trzecią osobę, tłumaczy reżyser.
Co szczególnie zaskakujące to fakt, że „Misericordia” jest prawdopodobnie pierwszym filmem Guiraudiego bez sceny stosunku. Jest to niemniej jednak film pulsujący seksem: fizyczne pragnienia i romantyczne intencje napędzają fabułę, dominują w dialogach i ostatecznie prowadzą do rozkładających się zwłok, które produkują jadalne grzyby.
„Podobał mi się pomysł pragnienia, które jest nieustanne, ale nigdy nie dochodzi do finału poprzez akt seksualny. Wisi w powietrzu. Drażni publiczność, zwłaszcza tę, która widziała moje poprzednie filmy”.
Podczas procesu pisania Guiraudie nasycił scenariusz emocjami nastolatka żywiącego seksualne pragnienie do rodzica przyjaciela. Twierdzi jednak, że to film, który mógł napisać tylko na progu sześćdziesiątki. Figlarne połączenie zabójstwa, rozpasanej jurności i hitchcockowskich nocnych sekwencji doprowadziło do porównań z Claude'em Chabrolem, którego „Gorzka czekolada” również koncentrowało się na morderstwie i grzybach.
W świecie, gdzie pragnienie nigdy nie znajduje spełnienia, a zbrodnia jest zaledwie przedłużeniem ludzkiej natury, Guiraudie tka narrację, która – jak grzyby wyrastające z rozkładających się zwłok – przekształca śmierć w przedziwny, niepokojący rozkwit. To kino, które nie tyle szokuje, co kwestionuje same fundamenty moralności – nie poprzez prowokację, ale przez przedstawienie, jak blisko siebie funkcjonują te najbardziej ludzkie impulsy: pożądanie i destrukcja.
Film wkrótce w kinach.
FacebookInstagramTikTokX
Advertisement