Alexa Ash rozpoczęła profesjonalną naukę śpiewu w wieku 6 lat. Startowała w polskich oraz międzynarodowych konkursach, takich jak „Od przedszkola do Opola", „Wygraj Sukces" czy „New Wave Junior 2012". W 2018 roku wzięła udział w przesłuchaniach do programu „The Voice of Poland" i zaprezentowała się w odcinkach na żywo. Wokalistka zrozumiała jednak, że oddycha nie tylko dźwiękami, ale również słowami, więc postanowiła przelać falę kreatywności na papier. Wydała więc swój dwujęzyczny tomik poezji „Oddycham słowami". Artystka szuka nowych brzmień poprzez układanie własnych historii na pięciolinii. Tworzy w ładzie, pisze w chaosie. Poznajcie Aleksę Ash.
Alexa, skąd ten popiół (ang. Ash) w twoim pseudonimie artystycznym?
„Sh." to początek rosyjskiego zdrobnienia (Shura), które jest bliskie mojemu sercu ze względu na to, że moja rodzina lubi tak do mnie mówić. „Sh." stał się moim pseudonimem poetyckim. W 2019 roku wydałam dwujęzyczny tomik „Oddycham słowami", gdzie umieściłam również swoje rysunki. Wymyślając Aleksę Ash chciałam nawiązać do moich poetyckich doświadczeń, więc szukałam haseł dookoła sformułowania „Sh". Pewnego wieczoru razem z moim przyjacielem wpadliśmy na słowo „popiół" (ang. „Ash"). Uświadomiłam sobie, że przecież to właśnie popiół stanowi pozostałość procesu spalania. Pomimo tego, że jest tylko nieznaczącą resztką, drobiną, kawałkiem czegoś większego, tak naprawdę pozostaje na zawsze.
Czyli jesteś jak ten „Feniks".
Tak, utożsamiam się z przysłowiowym Feniksem, który odradza się z popiołów. Chcę, żeby moja twórczość zostawiała ślad w uczuciach odbiorców, i żeby reprezentowała skrawek tego, co mam do powiedzenia.
Urodziłam się w Białorusi, jednak całe swoje życie spędziłam w Polsce. Obydwa języki (rosyjski, polski) są mi bardzo bliskie. Słucham, czytam, ale też piszę i śpiewam tak, by wszystko, co tworzę, było zrozumiane przez jak największą liczbę odbiorców. Chciałabym wykorzystać moją wielojęzyczność. Wiem, że większość polskich twórców wydaje zazwyczaj materiał po polsku, ale wierzę, że w Polsce jest miejsce na różnorodność.
Malujesz, rysujesz, śpiewasz, komponujesz, produkujesz... jest coś, czego nie robisz?
Nie robię na drutach, ale bardzo chciałabym się kiedyś nauczyć. Cierpię na ciągły niedoczas – tworzenie muzyki jest jedną z najważniejszych, a zarazem najbardziej czasochłonnych aktywności w moim życiu. Czasami spóźniam się na spotkanie, bo nagle dopadła mnie fala natchnienia i nagrywam pomysł na utwór. Staram się łączyć wszystkie sfery sztuki, bo lubię eksperymentować na wielu płaszczyznach. To sprawia mi wielką radość.
Istotną częścią mojego życia jest poezja. Uwielbiam pisać wiersze, ale też teksty piosenek. Pierwsze wiersze stworzyłam jako dziecko, a prawdziwie zakochałam się w łączeniu słów po przeprowadzce do Warszawy, która bardzo mnie zainspirowała. Lubię pisać wiersze w komunikacji miejskiej, miejscach publicznych. Puls miasta i codzienne życie ludzi przypominają mi, jak niewiele potrzeba, aby dostrzec to, co wydaje się niezauważalne. Wiele wierszy z tomiku „Oddycham słowami" jest poświęconych właśnie tym aspektom.
Uwielbiam malarstwo i rysunek, co wiąże się z moimi licealnymi planami. Myślałam, że zacznę studiować architekturę, jednak muzyczne projekty tak mnie pochłonęły, że nie dałam rady wyjść spod ich fali. Zrozumiałam, że śpiew i komponowanie utworów to sfera, która ekscytuje mnie najbardziej, że właśnie temu chcę poświęcić swoje życie i w tym kierunku się edukować. Swoją przygodę ze śpiewem zaczęłam jako sześciolatka – pierwsze kroki stawiałam w Klubie Kultury „Piast" w Białej Podlaskiej pod okiem pana Ireneusza Parafiniuka.
Uczę się produkcji muzycznej, odkąd zaczęłam studiować w Londynie. Chciałabym bardziej się w nią zagłębić, co zresztą już zaczęłam robić. Wydałam dwa wyprodukowane przeze mnie kawałki, a kolejne ukażą się niedługo.
Dzisiaj swoją premierę ma utwór „Body of Water". Jak się z tym czujesz?
Jestem przeszczęśliwa i bardzo dumna, bo pomimo pandemii udało nam się napisać i wyprodukować utwór z osobami, które poznałam stosunkowo niedawno. Bardzo się cieszę, że jest to anglojęzyczny kawałek. Jego znaczenie jest dla mnie bardzo ważne i mam nadzieję, że wiele osób odnajdzie swoją historię w tekście „Body of Water".
Projekt powstał w Londynie, a został zorganizowany przy pomocy wykładowców muzycznego Uniwersytetu BIMM, który w swojej ofercie ma osiem oddziałów w największych miastach Wielkiej Brytanii. Mój znajomy, Manuel, zapytał, czy zechcę współtworzyć epkę składającą się z trzech utworów. Zgodziłam się, bo koncepcja była nietypowa. Każdy kawałek miał opisywać pewien etap związku. Co ciekawe, każdy utwór ma swój kolor. Pierwsze dwa reprezentują czerwień i zieleń. Niebieski to moja ulubiona barwa, więc fakt, że śpiewam akurat ten numer, jest czymś nieziemskim. Kojarzy mi się ze smutkiem, a zarazem oazą spokoju. Jestem synestetką, więc łączenia dźwięków z kolorami czy obrazami mimowolnie doświadczam na co dzień. Chciałabym kiedyś stworzyć kolekcję obrazów, zainspirowaną moją muzyką.
Co takiego inspirującego jest w wodzie?
Woda zapamiętuje, jest w nas samych. Czuję, że oceany i morza to moja prywatna sfera. Kiedyś woda kojarzyła mi się z bajką „H2O – wystarczy kropla", teraz trochę poważniej przypisuję jej ukojenie, poczucie bezpieczeństwa. Ten żywioł jest delikatny i subtelny, a przecież może porwać, bezpowrotnie wciągnąć w swoje głębiny. Jeżeli miałabym wybrać swój żywioł, z pewnością byłaby nim woda.
W „Body of Water" dźwięki przytulają słuchacza, a motyw wody opisuje stosunek do relacji jak do dobrze znanej przystani, jednak przystani, od której trzeba odejść. To historia ostatniego etapu związku, próba pogodzenia się z zakończeniem rozdziału związanego z drugą osobą.
Bridge „Body of Water" zdecydowanie zamyka pewien rozdział i nie daje szansy powrotu...
Jestem dumna z bridge'a tej piosenki. Napisałam go inspirując się songwritingiem oraz budowaniem formy utworów Billie Eilish. Bridge jest świadomym przełamaniem piosenki, wtłacza w nią mroczny nastrój. Początkowe fragmenty utworu są delikatniejsze, lecz im bliżej jego końca, tym szybciej odbiorca musi zdecydować, czy rzeczywiście chce „utonąć" w wodzie uczuć. Jeżeli chodzi o relacje, czasem nie ma drogi powrotnej, a dobrze znana przystań okazuje się złudzeniem.
„Body of Water" jest kapsułą harmonii. Tak jak Ariana Grande, uwielbiam dodawać je w utworach wszędzie, gdzie tylko można. Oczywiście daleko mi jeszcze do Ari czy mistrza Jacoba Colliera, ale pracuję nad tym.
Z tego co wiem, w rękawie masz jeszcze wiele muzycznych asów.
Rok 2021 był dla mnie ultra bogaty, jeżeli chodzi o tworzenie. Planuję wydanie dwóch utworów po polsku, mogę zdradzić ci nazwę jednego z nich – piosenka „Nie mamy siebie" ukaże się już wkrótce. Jest to kontrastowy, zadziornie popowy kawałek ze znaczeniem skłaniającym do myślenia. Został już nawet nagrany teledysk, ale na razie nie będę zdradzać szczegółów.
W tym roku wyprodukowałam własną epkę. Pięć utworów jest jeszcze w procesie dopieszczania. Są to rzeczy akustyczne, liryczne, więc bardzo mi bliskie stylistycznie. Z drugiej strony próbuję swoich sił w alternatywnym popie. Pracowałam nad bardziej energiczną, elektroniczną muzyką. Myślę o zebraniu żywszych utworów w drugą epkę, żeby pokazać dwa kontrastowe oblicza Alexy Ash. Jedno z nich jest subtelne, drugie bardziej zadziorne.
Swoją twórczością chcę koić, intrygować, łączyć, budować więzi. Jako twórca i wokalistka, projekcję przynależności uważam za swoją misję. Chcę, aby inni odnajdywali cząstkę siebie w mojej sztuce, i żeby utożsamiali się z moją pracą. To moje marzenie. Chcę tworzyć historie, które ponoszą jak fale.
/rozmawiał: Bartłomiej Warowny/