„Bo przecież Lewica uważa, że tak powinno być i należy tego przestrzegać. Mój szef w pracy dajmy na to, czy nawet moja koleżanka, mój kolega, powinni się do mnie zwracać w formie żeńskiej. Można mieć takie poglądy. Dziwne co prawda… ja bym to badał, no ale można”, kpił.
Warto przypomnieć, że w Polsce uzgodnienie płci metrykalnej z rzeczywistą tożsamością płciową wymaga pozwania własnych rodziców. To jedyny sposób, aby zmienić oznaczenie płci w dokumentach.
Co z tymi kobietami?
W sobotę Kaczyński pojawił się w Ełku, gdzie podzielił się swoimi przemyśleniami na temat przyczyn niskiej dzietności w Polsce. Prezes PiS odpowiedział na pytanie dotyczące wsparcia dla rodzin. Jego zdaniem w Polsce rodzi się za mało dzieci, ale nie chodzi wyłącznie o kwestie finansowe. „Jaki teren jest dziś najbogatszy? No Warszawa, ale dzieci najmniej w Polsce jest w Warszawie, więc to nie jest kwestia wyłącznie ekonomiczna, ale też pewnego nastawienia ludzi, a w szczególności pań, bo to kobiety rodzą dzieci, chociaż teraz już nie wiadomo… Mamy taką posłankę w Sejmie, która twierdzi, że zna przypadek mężczyzny, który rodził dziecko” – mówił Kaczyński.
Jako jedną z przyczyn wskazał to, że Polki piją alkohol.
„Jeśli się utrzyma taki stan, że do 25. roku dziewczęta piją tyle samo, co ich rówieśnicy, to dzieci nie będzie. Pamiętajcie, że mężczyzna, żeby popaść w alkoholizm, to musi pić nadmiernie przeciętnie przez 20 lat. Jeden krócej, drugi dłużej, bo to zależy od cech osobniczych, a kobieta tylko dwa”, stwierdził.
Na tym jednak nie poprzestał. „Nie jestem zwolennikiem bardzo wczesnego macierzyństwa, no bo kobieta też musi dojrzeć, żeby być dobrą matką, ale jak do 25. roku daje w szyję – to trochę żartuję – ale to nie jest dobry prognostyk w tych sprawach” – kontynuował polityk.
Od kilku lat możemy obserwować trend spadkowy. Jak wynika z danych GUS, w 2017 roku w Polsce urodziło się 401,7 tys. dzieci. W 2018 roku liczba ta była jeszcze mniejsza; tego roku urodziło się 388,1 tys. dzieci. W 2019 roku – 375 tys., w 2020 roku – 355 tys., a w 2021 roku było to 331,4 tys. dzieci. Wszystko wskazuje na to, że w tym roku będzie jeszcze gorzej.
Wywody prezesa brzmią co najmniej abstrakcyjnie. Jak wynika z najnowszego badania United Surveys dla DGP i RMF FM, aż 67 proc. kobiet uważa, że wyrok Trybunału Konstytucyjnego w sprawie aborcji przekłada się na mniejsze chęci rodzenia dzieci. Wystarczy zresztą przypomnieć historię Izabeli z Pszczyny, która według wielu osób jest ofiarą wyroku TK. Wnioski nie są optymistyczne: obecna sytuacja polityczno-prawna nie sprzyja rodzeniu dzieci, ponieważ państwo nie jest w stanie zapewnić im bezpieczeństwa. Powiększaniu rodziny nie sprzyja również rosnąca inflacja oraz dramatyczna sytuacja mieszkaniowa.
Podczas wizyty w Olsztynie Kaczyński odniósł się do swoich słów na temat niskiej dzietności w Polsce.
„Wczoraj powiedziałem o tym, że młode kobiety ścigają się z mężczyznami na spożywanie alkoholu. To jest obiektywnie szkodliwe i uczciwy polityk, jeżeli taką rzecz wie, a ja wiem z dobrego źródła, musi o tym mówić. Nic się na to nie poradzi, że pewne czynniki powodują, że panie są na alkohol znacznie mniej odporne niż mężczyźni. To nie znaczy, że ja zachęcam mężczyzn, chociaż TVN to jutro może ogłosi. To się kończy ok. 25 roku życia, nie będę mówił dlaczego, bo znów ogłoszą, że obrażam młode damy. Polityk ma obowiązek takie rzeczy mówić, a z tego robi się kampanię”, oznajmił prezes PiS.