CocoRosie to nie tyle zespół, co nawiedzenie, przenoszące jednocześnie do sielskiej Yoknapatawphy Faulknera i okrutnego Meksyku z „Krwawego południka”. Siostry Casady od lat tworzą muzykę, która przypomina senne wspomnienie z dzieciństwa. Harfa, beatbox, głosy o różnym wieku i płci, dziecięce zabawki zamienione w instrumenty – wszystko to składa się na intymny, domowy teatr dziwności. Ich dyskografia – od intymnego debiutu „La Maison de Mon Rêve” (2004), przez eklektyczne „Grey Oceans” (2010), aż po niepokojące i polityczne „Put the Shine On” (2020) – pokazuje, jak przez lata poszerzały swój dziwaczny świat o nowe języki. Ich koncerty przypominają performansy z pogranicza obrzędu i surrealistycznego kabaretu – z maskami, dymem, zmysłową atmosferą. Duchota i dziwność towarzyszą im z Hawajów aż na Montmartre, gdzie spotkały się po dekadzie rozłąki, a teraz być może nawiedzą Katowice.
Underworld
Tych panów raczej nie trzeba nikomu przedstawiać. Underworld, czyli Karl Hyde i Rick Smith, powstało w 1987 roku i na przestrzeni wielu lat aktywności (oraz zmieniającego się składu z duetu w trio i z powrotem) zaskarbiło sobie uznanie milionów, wraz z którym zyskało status legendy elektroniki. Nie obyło się bez długów i kryzysów, z których na szczęście się dźwignęli, dając światu hity takie jak ich najsłynniejszy singiel „Born Slippy” czy albumy „Dubnobasswithmyheadman”, „Second Toughest in the Infants” i „Beaucoup Fish”. Zespół miał wystąpić na TNMK w 2020 roku, ale z powodu pandemii występ odwołano.
Fatima Yamaha
Fatima Yamaha to alter ego holenderskiego producenta Basa Brona – postać zbudowana na pół-żarcie, pół-mitologii (według pewnej historii Yamaha to córka japońskiego oficera i tureckiej stewardessy). Od wydanego bez większego rozgłosu „A Girl Between Two Worlds”, na którym znalazł się kultowy już utwór „What’s a Girl to Do?”, do „Imaginary Lines” (2015) czy „Spontaneous Order” (2020), to muzyka, która umie się rozciągnąć w czasie, wejść w ciało, a potem się z niego wyślizgnąć. Na żywo Fatima Yamaha nie potrzebuje widowiska – raczej zachęca do kontemplacji.
Jeff Mills
Znany w undergroundowych kręgach jako „Wizard”, przedstawia się jako niedościgniony mistrz detroit techno, którego muzyczna wizja wykracza daleko poza konwencjonalne rozumienie gatunku. Jego dorobek z końca lat 80. i początku 90., szczególnie jako współzałożyciel Underground Resistance wraz z „Mad” Mike’em Banksem i Robertem Hoodem, zdefiniował surowy, minimalistyczny gatunek, który stał się fundamentem dla kolejnych dekad eksploracji sonicznych. Na scenach koncertowych Mills prezentuje się jako nieustający eksperymentator, wykorzystując zazwyczaj trzy decki, maszynę perkusyjną Roland TR-909 oraz nawet do 70 płyt w ciągu godziny, transformując każdy set w spektakl technicznej wirtuozerii. Jego relacja z legendarną TR-909 wykroczyła poza tradycyjne użytkowanie – Mills opracował innowacyjne techniki gry na maszynie, używając przycisków stop i start jako instrumentu solowego, manipulując pierwszymi taktami wzorców w czasie rzeczywistym. W swoich najnowszych performansach używa dwóch niesynchronizowanych TR-909 i TR-808, grając na maszynach perkusyjnych dwoma rękami bez kabli MIDI, co pozwala mu na odkrywanie brzmieniowych możliwości, które umykają uwadze nawet najbardziej wyrafinowanej publiczności. Czy zabrzmi kultowe „Bells”? Być może.
TV on the Radio
Reprezentuje kwintesencję brooklińskiej awangardy muzycznej, której wielowarstwowe kompozycje łączą eksperymenty z zaskakująco dostępnymi popowymi hookami. Z fundamentem ekscentrycznych, nieregularnych pętli perkusyjnych i dudniącej elektroniki, ozdobionymi jazzowymi instrumentami dętymi oraz uderzającą grą wokalną Adebimpe i Malone’a, zespół stał się ulubieńcem krytyków, balansując między uznaniem niszy a komercyjnym sukcesem. Nawet intensywne opady deszczu (w takich warunkach grali wielokrotnie) nie są w stanie zniszczyć niesamowitego show, z których TV on the Radio są znani, co potwierdza ich reputację jako jednego z najbardziej oryginalnych amerykańskich zespołów ostatnich dwóch dekad, gdzie eksperyment, ciekawość i potężna energia stanowią podstawowy skład ich artystycznego DNA.
Ela Minus
„Chciałam robić syntezatory, ale robię to, co czuję, jak w jazzie”, powiedziała nam w rozmowie 5 lat temuEla Minus, która wówczas zadebiutowała albumem „acts of rebellion”. Autorka techno-popu jest miłośniczką rzemiosła, nie tylko chciała budować syntezatory, ale także po przebranżowieniu się uwielbia tworzyć muzykę przy pomocy analogowych narzędzi, co z pewnością wybrzmi podczas TNMK 2025. Pochodzi z Kolumbii, przez 10 lat grała w zespole punkowym, ma wiele talentów i mnóstwo uroku, dlatego nie przegapcie.
Joy Orbison
Jeden z najbardziej szanowanych i wpływowych twórców elektroniki swojego pokolenia. Już debiutancki album londyńczyka, „still slipping”, zdobył powszechne uznanie i został doceniony przez prestiżowy „DJ Mag”, zdobywając nagrodę DJ Mag Awards 2021 oraz trafiając do podsumowań muzycznych roku. Jego melodie raz wkręcają się w umysł, innym razem przyjemnie niosą ponad ziemią. Artysta ma na koncie także współprace z twórcami takimi jak Lil Yachty czy Joe James.