W 2016 roku Włoszka przejęła stanowisko dyrektorki kreatywnej, gdzie zajmuje się linią damską (Kim Jones i jego Dior Homme to zupełnie inny temat). Jest odpowiedzialna za kolekcje ready-to-wear, haute couture, resort oraz pre-fall – łącznie minimum 6 wybiegów rocznie. Pracując wcześniej w Fendi i Valentino, posiada dobrze udokumentowane wieloletnie doświadczenie. Mimo to, jej praca wciąż wiąże się z dużą krytyką. Moda, w ujęciu artystycznym, powinna wywoływać uczucia, a patrząc na jej kolekcje mam ich skrajnie aż nadto.
Misjonarka dobrej nowiny
Chiuri bardzo podkreśla, że kiedy rozpoczęła pracować dla Diora, media usilnie promowały narrację o byciu pierwsza kobietą za sterami wielkiego domu mody, nie wspominając o jej kompetencjach, talencie. Akcentuje, że jedyne czego chciała, to równe traktowanie w stosunku do pięciu poprzednich (męskich) dyrektorów kreatywnych na podstawie faktycznych umiejętności. I myślę, że to jest właśnie jeden z najbardziej feministycznych poglądów, jakie zaprezentowała w całej swojej karierze.
Mimo to nawet teraz, 6 lat po przejęciu władzy, dziennikarze częściej opiszą pozycje Chiuri w kontekście przebicia szklanego sufitu niż jej rzeczywistych możliwości – moim zdaniem nie bez powodu. Całą techniczną pracę olbrzymich paryskich i zagranicznych atelier zasłania pojedynczymi hasłami o feminizmie, co blokuje większość krytyki w stosunku do właściwych wyrobów. Niewiele jest jeszcze mediów, osób publicznych, influencerów, którzy odważyliby się nie skomplementować lub co gorsza podważyć znaczenie emancypacji niezależnie od okoliczności.
Dior jako jedna z największych marek na świecie obficie opłaca swoich gości w pierwszych rzędach pokazów czy choćby Vogue Runway, gdzie recenzje są wypolerowane do granic absurdu. Ale w myśl zasady „każda reklama jest dobrą reklamą”, rozpowszechnianie niezależności kobiet musi być pomocne w każdej postaci, prawda? Notorycznie kierując reflektory na feminizm, Maria Grazia stawia się w roli orędowniczki, która może nawet nieintencjonalnie, ale rozrzedza wszystkie symbole siły kobiet, przekształcając je w dodatkową „warstwę połysku dla swoich kolekcji" jak opisała Robin Givhan dla „The Washington Post".
Sztukę zmniejszono do cyfr
Moda to przede wszystkim biznes i Chiuri naprawdę nie może mieć nas za tak naiwnych. Nawet jeśli na swoje pokazy zaprosiłaby wszystkie najbardziej znaczące feministki (co robi), udekorowała wybieg najpiękniejszymi hasłami (FW20) i sprzedawała koszulki z nadrukiem „Sisterhood is Global” (za €825), nie można zapomnieć, że jej głównym zadaniem jest sprzedaż. Dior należy do jednego z największych konglomeratów dóbr luksusowych na świecie - LVMH, którego prezesem jest Bernard Arnault, a nie żadna feministyczna organizacja non-profit.
I właśnie w samych liczbach widać odpowiedź na pytanie, dlaczego Włoszka może być tak bezkarna w swojej estetyce i narracji. W 2017 roku LVMH przejął całkowitą kontrolę nad marką i wraz z nią, Kim Jonesem i CEO Pietro Beccarim (od 2018 r.) w ciągu tylko 4 lat potroili swoje przychody do 66 miliardów euro w 2021 roku, jak donosi Robert Williams z Business of Fashion. Dla porównania, poprzednik Chiuri - Raf Simons, w swoim ostatnim roku dla marki (połowa 2015 r.) spowodował wzrost do 17,7 miliardów euro.
Istnieje jeden prosty powód, dla którego obecna dyrektor kreatywna nie zostanie zwolniona w najbliższej przyszłości, nieważne jak wiele osób ją skrytykuje. Dior od początku swojego istnienia nie odnotował większej wartości, większych sprzedaży, nawet w czasie pandemii. Ta pierwsza kobieta w 76-letnim legendarnym domu mody potrafi sprzedać, czym nie może się pochwalić wielu projektantów w obecnej ekonomii i co prawdę mówiąc imponuje. Czym? Przede wszystkim swoim podobnym do Midasa dotykiem w stosunku do akcesoriów.
W 1997 roku w Fendi pomogła w zaprojektowaniu legendarnej już torebki Baguette. Przypisywany jest jej sukces torebek i butów Rockstud z Valentino, które miały ogromny wpływ na przychody firmy. W Diorze podczas pokazu FW18 odtworzyła były bestseller Johna Galliano z 1999 roku - Saddle Bag. Dwie dekady później Chiuri przywróciła torebkę w wielu rozmiarach, kolorach, odświeżając ją co sezon. „Saddle Bag to emocjonalny przedmiot, który staje się symbolem indywidualności, zdolnym do natychmiastowego przekazania części osobowości tych, którzy ją wybierają” mówiła dla Vogue UK, choć nie jestem pewna, gdzie widzi indywidualność w oceanie osób, które zakupiły Saddle Bag. Dorzucając reinterpretacje torebki Lady Dior z czasów Gianfranco Ferre oraz (wyjątkowo) jej własnego autorstwa Book Tote Bag, Chiuri zapewniła sobie trwałość rządów.
For-profit feminism
Podejrzewam, że w duchu feminizmu dyrektor kreatywna chciała ukazać kobiecość i wdzięk wpisane w DNA marki z perspektywy praktyczności, utylitarności. Jednak mieszanka, jaką oferuje 6 razy do roku, jest przygnębiająca dla samego historycznego dorobku domu mody. Dior ma środki i umiejętności do tworzenia najbardziej wybitnych dzieł sztuki, co pokazali wcześniejsi dyrektorzy. Mimo to, Chiuri nie posiada ani grama z elegancji Simonsa, ekstrawagancji Galliano, ponadczasowości Yves Saint Laurenta, a zwłaszcza magii Christiana Diora. W procesie poszukiwania rewolucyjnych kanałów łączności z konsumentami, rozpoczęła nadinterpretację własnych projektów, wynosząc je poza granice ich semantycznych znaczeń, w wyniku czego utraciła całą pierwotną esencję z postawy mody politycznej.
Jak uchwycić brutalne protesty kobiet, palenie burek i hidżabów w Iranie w neonie „Patriarchy = Repression”? Jak pokazać znaczne różnice w wynagrodzeniach ze względu na płeć m.in. w branży odzieżowej w „Women’s Love Is Unpaid Labour”? Jak przekazać przegrane czarne protesty i praktyczny zakaz aborcji w Polsce w „When Women Strike, The World Stops”?
Być może bardziej nieustraszony projektant znalazłby lepszą drogę niż umieszczenie wspomnianych sentencji na wybiegu FW20. Moda, mimo wszystko, zawsze była środkiem ekspresji wszelkich emocji. Chiuri przedstawia jednak te problemy zgrabnie owijając papierem prezentowym, doczepiając kokardkę na górze. Nie oznacza to absolutnie jej personalnych przekonań, ale szczególnie w Diorze stworzyła z nich kampanię polityczną. W 2019 roku została za nią nawet udekorowana insygniami „Rycerza Orderu Legii Honorowej”. Slogany na każdy dylemat, wyrafinowane wywiady, gdzie winą obrzuca poprzednie pokolenia, dokumentowanie wsparcia dla wszystkich poszkodowanych, a żaden z tych przykładów nie odnajduje ujścia w ubraniach.
W 1971 roku historyczka sztuki Linda Nochlin napisała esej „Why Have There Been No Great Female Artists?”, który uważany jest za pionierski dla feministycznej historii i teorii sztuki, i stanowił też inspirację dla pokazu SS18. „[Nochlin] wysunęła tam wyrafinowany argument na temat arbitralnego sposobu, w jaki nasza kultura osądza i karze kobiety. Nic w ubraniach Chiuri nie daje wglądu w to, jak projektantka chce poruszać się po tym systemie lub go demontować. Zamiast tego oferuje błyszczące swetry lub markowe ubrania sportowe, które można znaleźć w sklepie wolnocłowym” opisała Robin Givhan.
Inspiracja jest kluczowym etapem w tworzeniu sztuki, jaką jest moda i z całym szacunkiem mogę pochwalić Chiuri za promowanie artystek, poetek, kobiet pracujących, ale nie udawajmy, że zmienimy świat, jeśli zakupimy koszulkę „We Should All Be Feminists”. T-Shirt pojawił się na jej debiutanckim pokazie we wrześniu 2016 i nawiązywał do wykładu TEDx Chimamandy Ngozi Adichie na temat przyszłości feminizmu. Ściągnął na siebie wiele uwagi za pozorne zarabianie na tym ruchu bez uwzględnienia darowizny na cele charytatywne. Dopiero później Dior ogłosił, że część ze sprzedaży koszulki zostanie przekazana organizacji non-profit Rihanny, The Clara Lionel Foundation. Nikt nie poinformował jednak o wysokości darowizny.
Miranda Priestly patrzy i płacze
Duża część pracy Chiuri pochodzi z nadmiernego stosowania znaków rozpoznawczych Diora stworzonych przez byłych dyrektorów kreatywnych. W 1967 roku Marc Bohan wprowadził wzór Oblique, który używany był przez wszystkie kolejne lata, ale nie w takiej ilości w jakiej używa go Chiuri. W duchu logomanii umieszcza go na każdej ze swoich torebek, butach, okryciach głowy, kurtkach, jeansie, sukienkach.
Nie można zapomnieć o prawdopodobnie najbardziej znanej sylwetce przedstawionej przez samego Diora - The Bar Suit. Zaprojektowany w 1947 roku „cud architektury” opisany przez Cathy Horyn z The Cut miał zwiastować nowoczesność, elegancję, młodość po wojnie. Każdy z głównych projektantów reinterpretował go na swój sposób, oddając ducha ówczesnych czasów. Niemniej jednak, umniejszałabym, gdyby napisała, że Maria Grazia nadużywa tej formy. Dosłownie na każdym pokazie zobaczymy dziesiątki replik ściśle skrojonych marynarek spiętych paskami w talii (bo przecież nie ma już innych rozwiązań) z plisowaną spódnicą. Chiuri w wywiadzie dla The Guardian twierdzi: „historia Diora nie może być tylko czymś, co wydarzyło się 70 lat temu”. Egzekwowanie tego wychodzi jej raczej nieudolnie.
Widać również szczególne umiłowanie tiulowych sukienek (również z paskami na talii), spódnic baleriny, które można natomiast odnaleźć w jej czasach w Valentino. Chiuri zdaje się ma problem ze znalezieniem balansu między rdzeniem marki a własną estetyką, co powoduje, że przechodzi ze skrajności w skrajność - powtarzalność sygnowanych elementów lub nieustanne kopiowanie samej siebie. CEO Diora Pietro Beccari powiedział dla Vanity Fair: „podejmij ryzyko i bądź prowokacyjny, ponieważ powtarzanie tego samego nie doprowadzi do sukcesu”. Widać dawno nie oglądał własnych kolekcji, bo w przypadku jego marki powtarzalność to jedyny czynnik przynoszący zysk.
Chiuri nadużywa ornamentów roślinnych, a każde couture wygląda identycznie. Jej projekty są bardziej pospolite niż wyrafinowane. I być może to jest właśnie powód, dlaczego wzbudza we mnie tyle negatywnych emocji. Nie jest tak radykalna, jakbym chciała. Nie jest awangardowa, eksperymentalna jak wcześniejsi dyrektorzy i celuje w bezpieczeństwo, choć nie bez powodu. Przypomnę, że Raf pracował w Diorze tylko 3 lata, a jego poprzednik Galliano został zwolniony po wygłoszeniu pijackich antysemickich komentarzy.
Feministka, a jednak tyle stereotypów?
Dior jako jedna z wielkich korporacji, które nie mają zamiaru dostosować się do zmieniającego się statusu quo, nadal wybiera młode, ultra-szczupłe modelki. Chiuri w wywiadzie z Robin Givhan powiedziała, że „modelki nie reprezentują kobiet. Musisz zobaczyć siebie w sukience. Modelka to tylko dziewczyna, która przechodzi przed tobą” i myślę, że tymi słowami zaprzecza całemu ruchowi body positivity. Faktycznie, pracą modelki jest tylko i wyłącznie prezentacja, ale jak mogę się zobaczyć w danej sukience, jeśli od lat 40. XX wieku widzę ubrany w niej jeden konkretny, nieosiągalny dla większości typ ciała i urody? Na koniec wywiadu dodała: „musimy zmienić mentalność”. Jej poziom złudzenia i zuchwałości przerasta.
Ponadto, biały kolor skóry panował u zdecydowanej większości modelek podczas wirtualnego pokazu w FW20. Zespół prasowy Diora argumentował decyzję mówiąc, że inspirowano się Botticellim i mitologią grecką. Chiuri widocznie nie mogła znaleźć sposobu, aby odzwierciedlić starożytną historię na modelkach też o innym kolorze skóry. Z drugiej strony, kolekcja wakacyjna z tego samego roku natchniona była tradycyjnymi afrykańskimi wzorami. Tam w jakiś magiczny sposób dało się już pokazać większą reprezentację modelek.
Winni są wszyscy oprócz mnie
Należy przyznać, że na przestrzeni całej swojej kariery Chiuri starała się współpracować z artystami czy małymi atelier z całego świata. Podczas wspomnianego wyżej wakacyjnego pokazu 2020 w Marakeszu działała z indyjskimi hafciarzami z Chanakya International, domem odzieżowym w Bombaju oraz z Uniwax, atelier na Wybrzeżu Kości Słoniowej, pokazując ręcznie robione nadruki woskowe. Zaangażowała też dwóch kreatorów, projektantkę Grace Wales Bonner i artystkę Mickalene Thomas, aby ponownie (!) zinterpretowali kultową sylwetkę New Look.
Często jednak efekty kolaboracji kończą się kontrowersją i kulturowym zawłaszczeniem. Chiuri była oskarżana o czerpanie z kultury rumuńskiej, afrykańskiej czy meksykańskiej. W 2018 roku Jennifer Lawrence została twarzą kampanii motywowanej escaramuzas – tradycyjnymi, wysoko wykwalifikowanymi meksykańskimi jeźdźczyniami oraz powieścią chilijskiej autorki. Jaki związek ma biała aktorka nie mająca nic wspólnego z dziedzictwem Ameryki Południowej (oraz fakt, że film promujący nagrali w Kalifornii) z reprezentacją i oddaniem hołdu ludziom tego kontynentu?
W wakacje tego roku chińscy konsumenci oskarżyli firmę o kopiowanie tradycyjnej chińskiej spódnicy zwanej mamianqun, choć opisano ją na stronie jako „znak rozpoznawczy sylwetki Diora”. Marka nie ustosunkowała się do skarg, ale tajemniczo zaprzestała sprzedaży spódnicy w Chinach. Kontrowersja doprowadziła w lipcu do protestu chińskich studentów przed sklepem Diora w Paryżu. Dodatkowo, produkty z sezonu FW22, na których zastosowano wzory nazwane „Jardin d'Hiver”, posądzono o plagiatowanie tradycyjnych chińskich stylów malarskich.
Najbardziej drażni jednak sposób tłumaczenia. Podczas wykładu dla The Oxford Union w sierpniu 2022 roku Chiuri przyznała, że popełnia błędy, ale wynikają one tylko i wyłącznie z powodu braków w edukacji. Podkreśliła jak jej pokolenie nie otrzymało wystarczającego wykształcenia w zakresie kolonializmu, rasizmu, kulturowego zawłaszczenia. Problem w tym, że w wywiadzie dla Fashion Interview, The Washington Post, The Cut i w każdym poprzednim winą obarcza ten sam argument. Od 6 lat Chiuri usilnie twierdzi, że nie została przygotowana na wyzwania związane z poszanowaniem kultur. Czy przez te ostatnie 6 lat nie mogła chociaż spróbować się dokształcić?
Środowisko nie przede wszystkim
Pokaz wiosenny 2020 pokazał nie tylko niedorzeczne słomiane twory materiałów na granicy wstydu, ale udowodnił również, że Chiuri jest w stanie przyćmić swoje projekty niedorzecznością wokoło. Specjalnie na ten pojedynczy wybieg skonstruowała niemal labirynt ze 164 różnych drzew za całego świata, aby później posadzić je w mieście. Moje jedyne pytanie - po co cały ten wysiłek? Włoszka tłumaczyła, że chciała działać „bardziej aktywistyczne, bardziej zgodne z naszą obecną rzeczywistością”, cokolwiek to znaczy w kontekście pozostawionego śladu węglowego powstałym podczas przelotu wszystkich tych egzotycznych drzew do Paryża.
Według raportu dotyczącego wpływu na środowisko opracowanego przez Change Markets:„prawie połowa najsłabszych marek z „czerwonej strefy” ma siedzibę w Stanach Zjednoczonych. Wśród tych najniższych firm luksusowe marki takie jak Dior, Versace, Prada i Dolce & Gabbana ocierają się o Forever 21, Boohoo, Walmart i TJ Max.”
Ponadto raport Good On You, portalu, który ocenia marki pod względem zrównoważenia mody, podaje: „Dior jest członkiem Better Cotton Initiative, ale nie ma dowodów na to, że minimalizuje odpady tekstylne. Marka ustanowiła również bezwzględny cel ograniczenia emisji generowanych przez jej własne operacje o 25%, ale nie wyznaczyła celu obejmującego jej łańcuch dostaw. Dodatkowo nie ma dowodów na podjęcie znaczących działań w celu zmniejszenia lub wyeliminowania niebezpiecznych chemikaliów. Z tych wszystkich powodów oceniliśmy wpływ Diora na środowisko jako „niewystarczająco dobry””.
W wywiadzie z Talk to Al Jazeera zapytano, czy marka robi dostatecznie dużo w celu ekologii. Maria Grazia pominęła pytanie i zaczęła opowiadać o różnicy marek luksusowych z innymi.
„Szanuję również ludzi, którzy mnie krytykują, ponieważ czasami krytycy są bardzo pomocni w zrozumieniu niektórych aspektów samej siebie. To jest możliwe tylko z dojrzałością”, mówiła Chiuri w „The Washington Post".
Życzę i sobie, i jej, aby choć raz zrozumiała źródło tej krytyki i spróbowała dostarczyć więcej sztuki niż komedii.
tekst: Katarzyna Lendzion