Nergal złożył sprzeciw, więc odbędzie się w tej sprawie proces. Na tym jednak nie poprzestał, bo kilka dni później ruszył z kampanią „Ordo Blasfemia" i założył zbiórkę na portalu GoFundMe. Opublikował także filmik, w którym po angielsku zwraca się do swoich fanów na całym świecie i prosi o wsparcie w walce o prawo do wolności twórczości artystycznej. Sprawa odbiła się szerokim echem w międzynarodowych mediach, a wsparcia Nergalowi udzielili m.in. brytyjski reżyser Ricky Gervais czy zespół Dead Can Dance. Dotychczas udało się uzbierać już niemal 40 tysięcy funtów, choć celem zbiórki było 20 tysięcy. Pieniądze zostaną przeznaczone na pomoc artystom, którzy są skazywani za obrazę uczuć religijnych. Niedługo ruszy również kampania świadomościowa. Z tej okazji rozmawiamy z Nergalem o m.in. absurdach towarzyszących przepisowi o obrazie uczuć religijnych, korozji Kościoła, wolności artystycznej, dobrej zmianie czy pracy u podstaw. Dlaczego zdecydowałeś się ruszyć z Ordo Blasfemią właśnie teraz?
Nergal: Tak naprawdę już od kilku lat borykam się z tymi problemami i to nie jest moja pierwsza sprawa o obrazę uczuć religijnych, a któraś z kolei. Na szczęście do tej pory wszystkie były przeze mnie wygrywane. Wcześniej podczas innego wywiadu dziennikarz zapytał mnie na dzień dobry, czy kiedykolwiek liczyłem ile do tej pory przeznaczyłem na to czasu, środków i energii. Oczywiście, że nie, bo zawsze mówiłem, że to jest podatek VAT od natury mojej aktywności. Taki jestem, tak działam i tak funkcjonuję. Kiedy jednak zostałem skazany za zdjęcie na Instagramie, to odniosłem wrażenie, że ładunek emocjonalny nie jest współmierny z tym, co się dzieje. Obecnie wokół wydarza się mnóstwo rzeczy, które wydają mi się dużo bardziej gorszące i dużo bardziej wywrotowe, a ja zostaję skazany za zdjęcie buta na obrazie rzekomej Matki Boskiej. Bo tak swoją droga, to nikt nie wie, co jest pod tym butem, prawda?
Zostałeś skazany na podstawie zdjęcia. Bez świadków, bez dowodów. Zakładają, że jesteś winny?
Nergal: Zgaduj zgadula. Oczywiście, ja z uśmiechem odpowiadam: „Nie jestem winny, udowodnię to". Sprawa jest niemal surrealistyczna, „kafkowska", ale nie należy zapominać o tym, że jeżeli płacisz podatki, to też ją sponsorujesz. Sponsorujesz absurdy, które unoszą w oparach tego rządu i jego decyzji. Płacimy za to WSZYSCY. W zeszłym tygodniu wyciekły skandaliczne taśmy biskupa Czai, które brzmią jak scenariusz filmu Patryka Vegi. Mi się to w głowie nie mieści. To jest prymitywne, chamskie, mafijne zastraszanie, a autorem tych słów jest biskup rozmawiający z księdzem Cudokiem, który mu się postawił i nie chciał ulegać sytuacjom seksualnym. To przecież biskup Czai powiedział: „My Was zniszczymy. A to jest dopiero początek. Proszę nie zapominać, że to my mamy władzę". To się dzieje na naszych oczach i nie wiem, czy ci ludzie są rozliczani. Co drugi dzień mamy głośne przypadki pedofilii wśród kleru, a ja jestem muzykantem skazanym za zdjęciem na Instagramie. Serio?! Niech każdy, kto to czyta, weźmie sobie wagę i dokona oceny. Moim zdaniem zdjęcie na Instagramie ma wagę piórkową, jeśli w ogóle jakąkolwiek! Zresztą, ja zawsze zwracam się do moich polskich obserwatorów, aby nie wchodzili na mój profil, jeśli mogą poczuć się urażeni. Takie wyraźne ostrzeżenie wisi na każdym z moich profili. Tylko polskich, bo to właśnie my, Polacy, mamy w naturze obrażanie się. Dlatego uznałem, że to jest prześladowanie i w odwecie powinienem wygrać tę sprawę, bo ja się na to nie zgadzam. I wiesz, jesteśmy świeżo po wystawie Banksy'ego i dlaczego nikt o tym nie mówi? Dlaczego nikt nie pozywa Banksy'ego za rzekome bluźnierstwa na jego obrazach?
Banksy nie jest Polakiem.
Nergal: To może w końcu trzeba się dowiedzieć, kim jest ten straszny bluźnierca? Kto widział, żeby na naszej ojczystej, całowanej przez Papieża ziemi takie bezeceństwa pokazywać? Warszawiakom, Polakom... To jest myślenie decydentów, polskiej mafii fundamentalno-katolicko-nacjonalistycznej. To jest właśnie ta pisowsko-katolicka agenda, która koroduje nasze społeczeństwo. Na to, co się dzieje trzeba stworzyć nowa definicję, bo skandal to za mało! Tak się złożyło, że teraz, gdy rozmawiamy, mam przed sobą lustro. Patrzę w swoje odbicie i uśmiecham się do siebie, bo nie mam nic za uszami. Jestem nie tylko względnie uczciwym, ale także bardzo pożytecznym obywatelem, więc mówię grzecznie, acz dobitnie: wypierdalać! Inaczej będzie będzie bójka.
Czyli miarka się przebrała?
Nergal: Miarka się przebrała, ale nie tylko na tym levelu. Mówimy o jakiejś niszy, o zdjęciu na Instagramie. Jeszcze raz zapytam: wy tak na poważnie? Czy na prawdę nie mamy większych problemów? Ludzie dokoła umierają, tracą biznesy życia, państwo chyli się ku upadkowi, ludzie popełniają samobójstwa a wam przeszkadza zdjęcie na Instagramie? Uznałem, że przelało mi się. Idę na wojnę z tymi kołtunami, koniec kropka.
A wiesz, że na stronie Ordo Iuris znajdują się dwie strony artykułów na Twój temat?
Nergal: Gdybym nazwał ich wrogami, to byłby to dla nich komplement. To jest kuriozum, pseudoorganizacja. Nie wiem, co to jest za struktura i nikt nie wie, czyje pieniądze za tym stoją. Oni nigdy nawet koło duchowości nie stali. To są krzykacze, oportuniści, którym łatwo jest strzelać w Nergala. Jeżeli dzisiaj wytoczą mi proces, to jutro będzie, że Ordo Iuris, mesjasz narodu, znowu ujarzmił Szatana. Gównoburza w szklance wody.
Jesteś łatwym celem, bo twój zespół od lat budzi kontrowersje. Łatwo wam przypiąć łatkę satanizmu i powiedzieć, że to obrona wartości chrześcijańskich.
Nergal: To chodzi tylko i wyłącznie o nośne hasło. Tylko takie się dziś sprzedają. To, że nikt się nad tym nie zastanawia, to jest druga sprawa. Ludzie oduczyli się zadawać pytania, natomiast potrzebują histerycznych, przyciągających uwagę nagłówków. Nie czytają treści - wystarczą im pierwsze dwa zdania i potem na tej podstawie budują swoją wątpliwą wiedzę. Mówimy o powierzchownym traktowaniu jakiejkolwiek treści. Widać tylko hasła „bluźnierca" i „dwa lata w więzieniu". Taka jest kondycja dzisiejszych mediów i ich konsumentów.
Jaka jest w takim razie rola używanych przez ciebie symboli religijnych?
Nergal: Behemoth jest tworem multikulturalnym, choć naszym głównym motywem jest tradycja judeochrześcijańska, bo to właśnie w niej się wychowaliśmy. Wszyscy pytają :„Czy podskoczyłbyś Muzułmanom?", na co ja zawsze odpowiadam: „A czy ja mówię po Arabsku?". Co ma piernik do wiatraka? Co ma Polak do Mahometa? Nic! Przecież oni nawet nie widzieli Muzułmanina na oczy, bo przecież, kurwa, nie podróżują. Ci prawdziwi katoliccy fundamentaliści, którzy mnie hejtują w sieci, to są najczęściej ludzie niewyedukowani, którymi bardzo łatwo się steruje. Ludzie którzy nie podróżują, nie znają języków, nie czerpią wiedzy ze świata, tylko z małego odbiornika, z którego krzyczy do nich kanał reżimowy. Oni nie rozumieją. Widzą wszystko w czerni i bieli, tak jak jest im to przedstawiane. Divide et impera. To jest zresztą maksyma, według której rządzi dziś w Polsce PiS. Gwałtowna polaryzacja i nastawianie jednych przeciwko drugim sprawiają, że bardzo łatwo manipuluje się ludźmi. Ja jestem ich ulubionym kozłem ofiarnym, ale i ludzie, którzy są szczuci przeciwko sobie, też są ofiarami. W ogóle jest tutaj bardzo dużo ofiar, choć może ja nie zachowuje się jak ofiara. Nie skomlę, nie proszę, nigdy nie zobaczysz Nergala na kolanach...
Wręcz przeciwnie, odbijasz piłeczkę.
Nergal: Tak, ale mówimy tutaj o szerszym aspekcie. Coraz częściej ignorowane są podstawowe, demokratyczne prawa ludzkie. Wystarczy spojrzeć na to, co dzieje się w społeczności LGBT, która konfrontuje się z niekorzystną dla siebie nagonką i walczy o swoje prawa, bo przecież je ma. To też są ludzie, dlatego walczą. Kobiety walczą, wy walczycie, walczą ludzie dotknięci przez lockdown i pandemię. Mamy mnóstwo niezgody na to, co dzieje się dookoła i na to, że czujemy się królikami doświadczalnymi. Włodarze nie liczą się z historiami naszego życia, z naszymi biznesami. Jest mnóstwo nierówności i chybionych inwestycji tego rządu, choć nie jesteśmy jedynym takim krajem. W wielu miejscach na świecie ludzie wychodzą na ulice, ale u nas nakładają się na to czynniki ekonomiczne, kulturowe, obyczajowe i robi się tygiel. Zaczyna wrzeć. Ja jestem, oczywiście, zwolennikiem koegzystencji, bo płacę podatki, jestem obywatelem czynnie działającym i funkcjonującym w społeczeństwie i zgodziłem się na taki kraj. Zgodziłem się na ustrój demokratyczny, społeczeństwo pluralistyczne, ale rzucanie mi pod nogi tych kłód to jest gwałcenie tych podstaw. Dajcie mi kurwa żyć!
To nie jest jedyny proces, który się przeciwko tobie toczy, prawda?
Nergal: W tej chwili jednocześnie toczą się trzy procesy przeciwko mnie. Pierwszy z nich to jest proces o godło, który myśmy już raz wygrali, ale prokuratura wniosła o apelację i sprawa wróciła do sądu. Podczas rozprawy powołali gościa z KUL-u, który ma powiązania z narodowcami. Wzięli faszystę o wątpliwej prominencji i niebezpiecznych konotacjach i on wydał oświadczenie dla nas krzywdzące. Ja uważam, że tego typu oświadczenia powinni wydawać naukowcy, autorytety, ludzi mądrzy, światli, otwarci. Niezależnie od sytuacji moja intuicja podpowiada mi, ze wygramy. Cały czas wierzę, być może naiwnie, w zdrowy rozsądek, którego Polakom niestety często brakuje. Zdrowy rozsądek ponad podziałami. Nie oczekuję, że sąd będzie sympatykiem tekstów i postawy lidera Behemotha ale głęboko wierzę, że spojrzy na mnie jak na człowieka który po prostu broni swojego prawa do swobodnej wypowiedzi. Ja nie krzyczę, nie agituję, żeby zamykać kościoły! Zresztą korozja tej instytucji i tak następuje w tempie astronomicznym, co dla mnie jako wielkiego antyklerykała jest miodem na oczy i uszy. Jestem oburzony i jednocześnie potwierdza to wszystkie moje teorie, że to po prostu skorumpowana, zepsuta, brudna mafia, gdzie rządzi nepotyzm i przemoc seksualna. Kościół to gniazdo patologii, tak samo jak np. więzienie, gdzie zamyka się tylko mężczyzn lub tylko kobiety.
Nie myślałam nigdy o tym w ten sposób. Na jakiej podstawie porównujesz instytucję Kościoła do więzienia?
Nergal: To jest środowisko cieplarniane do gwałtu. Nie mam nic przeciwko homoseksualizmowi, ale tylko w sytuacji, gdy dwie odpowiedzialne osoby łączą się wolistycznie, nie gdy dochodzi do gwałtów. Jest paralela między więzieniem i seminarium czy zakonem. Każda z tych instytucji reprezentuje czysto patriarchalne i silnie zhierarchizowane podejście, zgodnie z którym najmłodsi lub najnowsi członkowi muszą na kolanach służyć pozostałym. Wydaje mi się, że w kościele jest bardzo podobnie. W wojsku poniekąd też. To nie są zdrowe, zhierarchizowane środowiska służące rozwojowi, choć tworzą je normalni ludzie, którzy mają swoje potrzeby. To wynika z polityki Kościoła, która jest wsteczna, archaiczna. Mamy do czynienia z patologią i ta patologia musi gdzieś znaleźć ujście. Oczywiście, istnieją kościoły bardziej ekumeniczne z lewicowym nastawieniem do świata, które się pochylają nad człowiekiem, a nie go kastrują i zniewalają ale polski Kościół katolicki jest jego przeciwieństwem. Jest niebezpieczną strukturą nie tyko dla siebie, ale także dla społeczeństwa. Proponuję głęboką restrukturyzację, bo kościół powinien być tam, gdzie jest jego miejsce: w skansenie. Skanseny powinny istnieć, bo pokazują, skąd i jak przyszliśmy. Ostatnio dowiedziałem się, że jakaś kobieta rozebrała się w kościele. Uśmiechnąłem się, oczywiście, bo rozebrana kobieta to jest powód do radości, ale pomyślałem równocześnie, że to nie miejsce i czas na tego typu show. To jest przekroczenie granic i ja bym nigdy w życiu tychże nie przekroczył. Nie chodzę na mszę, bo bym się irytował. Idąc tym tokiem myślenia, nie paraduję z transparentem antykościelnym przed obiektem obrządku, nie wchodzę, nie przekraczam. Nie tędy droga.
I tak samo oczekujesz, że oni nie będą wchodzić na twoje profile?
Nergal: Mój profil czy mój koncert to jest moja świątynia i wara od niej. Rozumiem, że to się dzieje, bo nasze wartości się wykluczają, ale zgaduję, że wartości branży pornograficznej również nie są kompatybilne z wartościami organizacji typu Ordo Iuris, hm? Nie pozywają jednak aktorek i aktorów porno i nie atakują kiosków, gdzie są sprzedawane gazety pornograficzne. Gdzie jest zatem konsekwencja? Nie ma i to kolejny dowód na to, że jestem w tej sytuacji tylko i wyłącznie ofiarą. Więc są dwie opcje: albo PiS i Kościół dążą do stworzenia autokratycznego oraz teokratycznego państwa i zrobienia Palestyny/Wenezueli w centrum Europy albo trzymamy się tego, że jesteśmy demokracją.
Co myślisz na temat przemian, które zapoczątkowały wybory i które nasiliły się wraz z wyrokiem Trybunału Konstytucyjnego?
Nergal: Dużo jest w tym manipulacji. Parę dni temu było otwarcie tej wielkiej wyspiarki, która ma drążyć tunel pod Świną i która „będzie kruszyć nie tylko warstwy ziemi, ale będzie kruszyć bariery". Wygłosili mowę jak z „Misia" Barei i przekonywali, że myśmy to wszystko sami stworzyli. Potem okazało się, że ok. 80 proc. funduszy było z Unii Europejskiej, a wiertło było chińskie. I tę prymitywną manipulację trzeba za każdym obnażać. Ja najczęściej mam tak, że brakuje mi słów... jestem zmęczony. Ale nie wolno ustawać w trudzie, trzeba konsekwentnie uświadamiać ludzi i robić tą krecią robotę, pracę u podstaw. Mówić, powtarzać, agitować. Krok po kroczku. Jak gdzieś nas cofną, to trudno. Ale niezmiennie cały czas do przodu z podniesiona głową, aż do zwycięstwa.
Myślisz, że mamy do czynienia z tymczasowym trendem czy jesteśmy świadkami prawdziwej rewolucji?
Nergal: Chcę wierzyć w to, że to nie chwilowy zryw, a postępująca korozja - proces nieodwracalny, który zachodzi w każdym, rozwiniętym społeczeństwie Europy. Bardzo często podaję za przykład naszych mądrzejszych sąsiadów, ale my, jako Polacy, nie umiemy korzystać i inspirować się mądrzejszymi od nas. Nasz rząd inspiruje się wsteczniactwem i równocześnie inspiruje tę część społeczeństwa, którą udaje im się omamić pięciuset złotymi. Oni już się nażarli i mają pełne żołądki. Nad czym mają się zastanawiać? Nie, żeby zadawali sobie pytania o potrzeby duchowe. Prawdopodobnie ich w ogóle nie mają. Chodzi o to, żeby żołądek był pełny.
Nie mają potrzeb duchowych, ale chodzą do kościoła i mówią o wartościach, których nie przestrzegają. Po co ta szopka?
Nergal: Absolutnie nic za tym nie stoi! W kontrze zawsze ktoś pyta: „A skąd wy wiecie?". I choć nie zajmuję się statystykami, to zawsze proponuję, aby poszli np. do więzienia i sprawdzili, z jaką ideologią identyfikują się osadzeni w ośrodkach karnych więźniowie. Zgaduję, że jakaś mniejszość będzie neutralna, a miażdżąca większość okaże się zdeklarowanymi katolikami! Tymczasem atakowane są treści rzekomo satanistyczne, które mają różne nazwy propagandowe i którymi próbuje się straszyć ludzi. Owszem, w tej rozgrywce jesteśmy narzędziem do straszenia części społeczeństwa, ale odsetek zła wcale nie jest po naszej stronie. I mówię to z pełną odpowiedzialnością. Nie molestuję dzieci, nie napadam na banki, nie defrauduję państwowych pieniędzy. Regularnie staram się płacić składki, podatki, ZUS-y, bilety itp. Do tego jeżdżę po świecie ze swoim zespołem oraz z dumą przyznaje się do bycia Polakiem. Oczekuję, wróć!, wymagam od państwa, żeby mnie chroniło przed Ordo Iuris i wszelkimi samozwańczymi inkwizytorami!!!
Nergal: Dotychczas spotykałem na swojej drodze mądrych sędziów, którzy nie bali się uginać przed narzucanymi odgórnie tendencjami. Zresztą moi adwokaci wyjaśnili mi, że wyrok w sprawie zdeptania butem obrazu Maryi był majstersztykiem ze strony sędziego czy sędziny. Zapytałem ich, dlaczego? Według nich sędzia wybrał najmniejsze zło. Przyznał mi grzywnę w wysokości 15 tysięcy złotych, bo ta suma Darskiego nie zaboli, a jego nie ześlą do Pierdziszewa Dolnego lub innego peryferyjnej miejscowości. Nergal karę przełknie bez popitki i będzie po sprawie.
I tak się niszczy system.
Nergal Tak, ale nie oceniam, bo nie jestem w roli tego sędziego. Może ma rodzinę na utrzymaniu. Za ludźmi stoją historie, odpowiedzialności i funkcje, więc nie wrzucam ich wszystkich do jednego worka. Póki co bardzo szanuję decyzje, które są wydawane i jestem wdzięczny za wszystkie moje konfrontację sądowe, bo mam wrażenie, że za każdym razem spotykałem się z otwartymi, mądrymi urzędnikami. Oby to trwało, oby się nie łamali, oby się nie uginali. Wszyscy wiemy, że z tą władzą i tym antyobywatelskim ustrojem jest tak jak z pogodą i chmurami. To przeminie i przyjdzie czas refleksji. Oraz rewizji.
Nergal: Komuna trwała 50 lat w Polsce i też byli ludzie, którzy tym żyli, którzy się tym karmili. Teraz jest tak samo. Ich czas jest policzony, nic nie trwa wiecznie. Nawet Cesarstwo Rzymskie upadło, choć wydawało się, że będzie wieczne. Wszystko upadnie. Czy politycy i osoby związane z obecną władzą nie dopuszczają do siebie myśli, że za kilka lat wiatr zawieje w drugą stronę? I co wtedy? Należy pamiętać o tym, że prędzej czy później przyjdzie prawdziwa, dobra zmiana.
Nergal: Cały czas podaję za przykład kraje, które są dużo bardziej rozwinięte i dużo bardziej otwarte niż Polska. Nie ekonomicznie, tylko mentalnie. Właśnie dlatego w moich przykładach nigdy nie pojawiają się Węgry. Wymieniam za to np. Irlandię, czy nawet Włochy, bo często mówi się, że Polska i Włochy to bliźniacze, katolickie kraje. Aby ewoluować jako kraj i społeczeństwo, my musimy się z tym rozprawić. Raz i na zawsze. To jest bardzo odważne stwierdzenie, ale wierzę w słuszność tego kursu i będę w to brnąć. Usunięcie tego przepisu byłoby rozwiązaniem idealnym i podcięłoby skrzydła oportunistom. Z drugiej strony są kraje typu Dania, które mają ten zapis w swojej konstytucji, ale tam nikomu do głowy nie przyjdzie żeby wprowadzać go w życie.
Czy innych krajach jest egzekwowany równie często, co w Polsce?
Nergal: Jeżeli już są, to na zasadzie kuriozów i nikt nigdy do nich nie zagląda, bo w żadnym świadomym, mądrym społeczeństwie ludziom przez usta nie przejdzie sformułowanie „uczucia religijne". Co to są, kurwa, uczucia religijne? To jest jakiś niegramatyczny neologizm, kretyński fantazmat. Licentia poetica debili.
Co w takim razie oznaczają uczucia religijne w kontekście sztuki? Czy sztuka nie powinna być interpretowana personalnie?
Nergal: Gdybym był politykiem, to bym takich rzeczy nie robił, ale nim nie jestem. Nie mam takiej natury. Gdzie jest wolność artystyczna? Znowu wracamy do tego, że to jest niekonsekwentne. Ja wywodzę się z nurtu death i black metalu i w Polsce to jest olbrzymia scena. Gdyby pochylić się nad tym, co tam się dzieje, to wszyscy fundamentaliści musieliby popełnić zbiorowe samobójstwo. Są zespoły, które bez żadnej owijki miażdżą etykę chrześcijańską i ją regularnie bezczeszczą. Dlaczego nikt się tym nie zajmuje? Bo to jest nisza! Underground. Powtarzam, nie wiążcie mi rąk, nie kneblujcie mi ust! Mam już zresztą pomysł na okładkę powstającej właśnie płyty Behemoth.
Nergal: No mam nadzieję, że nie. Ja wierzę w pracę u podstaw i chcę po prostu w spokoju tworzyć. Walczę dla siebie, ale nie tylko. Walczę ramię w ramię z kobietami, gejami, mniejszościami. Z wszystkimi, którzy czują się szykanowani i zniewalani. I jestem na froncie tej linii. To są ci sami ludzie, których ja szanuję i którym mogę podać rękę. Cel jest ten sam: Życie bez kagańca.
Ordo Blasfemia zrobiła niemałe zamieszanie. Długo to wszystko planowałeś?
Nergal: To była bardzo spontaniczna reakcja z mojej strony. Obudziłem się rano, zadzwoniłem do prawnika i powiedziałem: „Dość". Wiedziałem, że w tej chwili trzeba krzyczeć i o niczym innym nie myślałem. Teraz już myślę, bo ochłonąłem i miałem czas się zastanowić. Nagle okazało się, że z 20 tys., których potrzebowałem, zrobiło się dwa razy więcej. Zacząłem zastanawiać się, co zrobić z tymi środkami i jak je zainwestować, żeby edukować ludzi. W tej chwili zaczyna robić się jakaś taka sieć. Dostajemy oferty, odzywają się prawnicy i jest naprawdę kreatywnie! Z drugiej strony poprosiliśmy o pieniądze, więc pojawiło się mnóstwo krytyki i komentarzy w stylu: „Ale przecież on jest nadziany". Nie o to chodzi! Zawsze mówiłem o hipokryzji środowisk kościelnych, ale nagle pochyliły się nad tym międzynarodowe media. Przyjechał niemiecki „Der Spiegel", odezwał się „Guardian", przyjedzie BBC, francuska agencja prasowa! To jest poważna sytuacja i to wszystko dzieje się na kanwie tego wolnościowego ruchu, w który wpisują się m.in. strajki kobiet, społeczność LGBT, sfrustrowani przedsiębiorcy czy mniejsze kręgi ludzi, którzy zaczęli wychodzić na ulicę i przeciwstawiać się głupocie decydentów. I ja rozumiem, że ta tendencja będzie fluktuować ale pewnego dnia to pierdolnie mocno i głośno! Pewnego dnia powstanie masa krytyczna i złamie tamę.
Spodziewałeś się aż takiego odbioru?
Nergal: Nie wiedziałem, z czym się mierzę. Stwierdziłem, że poproszę ludzi o pomoc i każdy, kto mnie zna doskonale wie, że ja tych pieniędzy nie wydam na wakacje. My już działamy. Pracujemy nad kampanią medialną i niedługo będziemy kręcić spot. Pojawią się znane twarze, które weszły w to bez zastanowienia, bo chodzi o coś więcej niż potrzeby Darskiego. Część tych pieniędzy idzie na to, żeby w przyszłości zalać Polskę treścią, w ramach której mądrzy, otwarci ludzie mówią, dlaczego nie chcą mieszkać w zniewolonym, teokratycznym systemie, tylko chcą wolności i swobody wypowiedzi. Planujemy dużą kampanię świadomościową, która ma otwierać głowy. Zależy mi na tym, aby dotrzeć do różnych środowisk i różnych grup wiekowych. Ja rozumiem, że 15-latek słuchający hip-hopu może mieć to w dupie, ale może jak pomyśli, że skoro cenzurują Darskiego, to równie dobrze mogą ocenzurować AbradAba albo Żabsona i się przejmie. Może brzmi to jak żart, ale z drugiej strony cały czas słyszymy projekty zakazów rozwodów Ordo Iuris. Ludzie muszą zrozumieć, że mamy konkretny problem i to nie jest moja fanaberia czy sposób na wypromowanie się. Ja tego nie potrzebuję. Bardzo chciałbym, żebyśmy dzisiaj rozmawiali o tym, jak Behemoth radzi sobie w czasach pandemii i o tym, kiedy wrócą koncerty. O ważnych dla mnie fundamentalnych artystycznych sprawach. A na siłę robią ze mnie męczennika, więc wchodzę w tę rolę. Zaprosili, nie, zaciągnęli mnie na ring, więc podnoszę rękawice!
Nergal: Zanim założyłem zbiórkę, pomyślałem sobie, że przecież jest pandemia, a ja proszę o pieniądze. Nie musicie niczego wpłacać! Wspierajcie, szerujcie, dyskutujcie! Rozmawiajcie z sąsiadami, znajomymi, podawajcie dalej. To już jest zajebista pomoc. Chodzi o to, żeby to poszło viralowo jak najszerzej. Żeby otwierać ludziom oczy, żeby podnosić ludzi z kolan. Można żyć na kolanach robiąc laskę systemowi i starać się nie wystawać z tłumu, ale co to za życie? Jaka jest jakość takiego życia? Wstańmy z kolan, odetchnijmy i... biegnijmy po wolność!!!
Zauważyłeś, że walka z Kościołem powoli robi się mainstreamowa?
Nergal: Dobrą stroną tego, co się dzieje, jest to, że Nergal nie jest już dziwakiem zafiksowanym na walce z Kościołem, tylko nagle walka z Kościołem ma silne racjonalne uzasadnienie. Młodzi ludzie nie chrzczą dzieci, dokonują aktów apostazji, przestają wysyłać dzieci na religie, rezygnują z ceremonii kościelnych. Kiedy ja występowałem z Kościoła 10 lat temu, to był to wielomiesięczny frustrujący proces. Dzisiaj to formalność, więc szczerze zachęcam! Zresztą, nawet jeżeli sakramenty są dla was święte, to nie musicie we wszystko wbijać tego smutnego krzyża. On tylko ciąży, zeruje na waszej naiwności i opróżnia wasze portfele. Kościół musi zacząć utrzymywać się sam! Co by się stało, gdyby nagle ktoś powiedział zdeklarowanym katolikom, że od dzisiaj muszą sami finansować Kościół? Jest was tyle i tyle wychodzi na głowie. Gwarantuję ci, że z tych słynnych ponad 90 proc., dziś realnie ok. 60-70 proc., nagle zrobiłoby się 20-30 proc.
Nergal: I wtedy ten Kościół miałby sens. Nagle okazałoby się, że 2/3 obiektów zostaje pustych, bo bankrutują, a inwestorzy robią tam kasyna, galerie, koncerty... Wreszcie przepiękne obiekty byłyby wypełnione przepiękną mądrą treścią, a nie bajkopisarstwem, bełkotem i indoktrynacją. To jest droga, która wymarzyłem sobie dla Polski. Bardzo ładna, prawda? Według mnie to zdrowe rozwiązanie, przy którym zostałaby zachowana harmonia. Kościół jest częścią tradycji i nikt nie ma z tym problemu. Ale jego restrukturyzacja i przede wszystkim oddzielenie od państwa jest bezwzględnie konieczne. Z tym trzeba się rozprawić i to trzeba ukrócić. Jak? Nie wiem. Ja jestem tylko muzykantem.
A nie chcesz czasem rzucić tego wszystkiego, wyjechać i mieć święty spokój?
Nergal: Tak, chcę. Mam już lub dopiero 44 lata i wciąż mi się chce. Widzę siebie w wieku 60 lat, spędzającego większość roku w słonecznych Włoszech, może coś pisząc, tworząc, grając. Widzę to, ale jeszcze nie teraz... za 15 lub 20 lat. Ta wizja jest okej, ale póki co we mnie się gotuje i mam w sobie ogromną niezgodę na zaistniała sytuację. Póki mam siłę, będę głośno mówić „nie". Chcę coś od siebie dać, bo wiem, że koniec końców zyskam na tym nie tylko ja, ale zyska też tzw. ogół. Często dziennikarze i fani pytają mnie, czy nie boję się, że przegram proces. Mogę przegrać, ale to i tak będzie moja wygrana, bo wiem, że to dobra walka. To jest szczere, nie jestem niczyją marionetkę i nie stoi za mną żadna agenda polityczna. Jestem spójny z tym, co myślę i co czuję.