Dziś premiera twojego albumu „Novika 2.0.” Skąd pomysł na reinterpretacje twoich przebojów. Sądzisz, że ich oryginalne wersje mogą nie być już atrakcyjne dla nowych słuchaczy?
Zdecydowałam się na taką formę z kilku powodów. Tym przedsięwzięciem chciałam na pewno podkreślić cały ten „jubileusz”. Nie przepadam za tym słowem, ale jednak jestem już na scenie 20 lat i dobrze by było to jakoś uczcić. Szczególnie że ostatnio ludzie lubią wracać do przeszłości. Niedawno odbyła się cała masa podobnych jubileuszy: Smolik, Sissy Records, Asfalt Records, Fisz. Nie chciałam tego robić w takiej formule, że jest bardzo dużo mnie. Mogłam stworzyć „The best of...” moich utworów albo ich remiksy, ale to mnie nie kręciło, to już ograny motyw. Podobnych remiksów w moim życiu było już naprawdę wiele, a takich reinterpretacji do tej pory nie miałam okazji zrealizować. Postanowiłam dać innym artystom możliwość wykazania się. Miałam wrażenie, że oni świetnie się bawią podczas pracy nad nowymi wersjami moich utworów. Z drugiej strony te piosenki nie są aż tak dużymi przebojami, by wszyscy ludzie je od razu kojarzyli. Niektórzy mogą odebrać ten album jako kompilację numerów nagranych ekskluzywnie na potrzeby tego projektu.
Jakie masz oczekiwania względem tego wydawnictwa? Chcesz przedstawić się nim nowym słuchaczom, którzy być może jeszcze cię nie kojarzą, czy może przypomnieć o sobie fanom i zabrać ich w sentymentalną podróż?
To i to. Jeśli ktoś jest fanem, przykładowo, Arka Kłusowskiego, który jest młodym artystą i przy okazji, dzięki temu, że on znajduje się na tej płycie, sprawdzi resztę utworów, to może spodoba mu się coś z mojego repertuaru i zacznie grzebać głębiej. Teraz to jest bardzo proste – bierzemy Spotify i wszystko tam jest. Myślę, że ludzie lubią dochodzić po nitce do kłębka. Ale jest też taka grupa moich odbiorców, których trochę lubię, a trochę nie lubię. Staram się być cały czas aktywna muzycznie, a gdzieś tam pojadę i słyszę od nich: „Novika, Novika, jestem twoim fanem, pamiętam cię z czasów Smolika!”. Wtedy okazuje się, że ich bycie fanem zatrzymało się na pierwszej płycie Smolika (śmiech). Więc „Novika 2.0” jest też ukłonem w kierunku takich osób. Jest tam nowa wersja utworu „T.Time” czy jednej z piosenek Futra. Fajny jest na tym albumie eklektyzm, artyści, którzy wzięli udział w tym przedsięwzięciu są bardzo różni, ale jednocześnie gdzieś tam z podobnej półki.
Na „Novika 2.0” pojawiło się wielu młodych artystów. Jak postrzegasz dzisiejszą polską scenę muzyczną? Czym kierowałaś się podczas dobierania muzyków na płytę?
Klucz był taki, że nie zapraszałam osób, z którymi nic mnie nie łączy. Nie zapraszałam gości, tylko dlatego, że podoba mi się ich głos albo tylko ze względu na ich popularność. Z każdym z nich łączy mnie jakaś historia. Z wieloma łączy mnie też współpraca w przeszłości, tak jak z AGIM-em czy Bogdanem Kondrackim. Czasami są to też nowe znajomości. Przykładowo z Arkiem Kłusowskim spotkaliśmy się przy okazji akcji „Manifesta”, kiedy były protesty kobiet i razem braliśmy udział w spektaklach ulicznych. Bardzo się polubiliśmy, była między nami chemia, coś zaiskrzyło i stwierdziliśmy, że musimy coś razem nagrać. Tak powstał „Scenariusz”, który teraz jest singlem z tej płyty. Są też osoby, z którymi po prostu chciałam coś zrobić. Tak było np. z Tomkiem Mreńcą, wybitnym producentem i muzykiem oraz z Marcinem Cichym ze Skalpela, z którym kiedyś współpracowaliśmy, ale nigdy tak bezpośrednio, jak teraz przy utworze „Perfect Beach”. Jeśli chodzi o dzisiejszą polską scenę, to jestem zachwycona. Mam audycję w radiu Kampus w czwartki, która trwa godzinę i czasem z trudem znajduję czas na zagraniczne nowości, bo tak lubię polską muzykę. To jest mój konik. Już kiedyś miałam kompilacje „Polskie Leniwe – serwuje Novika”, wcześniej „Leniwa Niedziela”. Lubię kompilować nagrania różnych polskich twórców, czy to do audycji czy to na płytę. Sprawia mi to dużą przyjemność.
„Novika 2.0” to podsumowanie twojej kariery muzycznej czy zwieńczenie pewnego etapu i rozpoczęcie kolejnego?
Myślę, że ten album jest jednak podsumowaniem, ale też dał mi poczucie docenienia. To, że tak dużo ludzi nie odmówiło mi wzięcia udziału w tym projekcie i do tego zrobiło to tak świetnie, dało mi motywację do działania. Zdałam sobie sprawę, że coś tam jednak znaczę na tym rynku, bo uznani artyści chcieli to zrobić i zabawić się tymi piosenkami. Do niektórych z moich utworów przekonałam się na nowo, to też dało mi trochę motywacji. Trudno mi powiedzieć, jak to się dalej potoczy. Na pewno teraz będę chciała po tym wszystkim odpocząć.
Uważasz, że dziś muzyka wciąż jest najważniejszym narzędziem artysty, a może ważniejszy jest wizerunek? Jak to się zmieniło na przestrzeni lat?
Często rozmawiamy z innymi artystami o zachodzących zmianach. Weźmy same social media. Niektórzy artyści mają od tego ludzi, którzy im je ogarniają, więc te wszystkie serduszka i odpowiedzi tak naprawdę wysyła ktoś inny. Są też jednak tacy artyści – jak ja – którzy zajmują się tym sami. Czasem, gdy mam intensywny czas promocji, marzę, by rzucić telefonem w kąt i nie musieć nic udostępniać i na nic odpowiadać. Jest to bardzo wyczerpujące, a momentami stało się ważniejsze od twórczości. Coraz trudniej o taki komfort pracy u muzyków, że zamykasz się gdzieś i tworzysz, bo zamiast tego ciągle musisz być też aktywny w social mediach. Cały czas musi być jakiś ruch w internecie, który napędza marketing. Nie ma już tworzenia dla tworzenia, takie czasy.
Teraz furorę robi też TikTok. Wielu artystów wybiło się właśnie na tej platformie.
Mi córka zabroniła zakładać sobie profil na TikTokuu, powiedziała, że wtedy to już koniec (śmiech). Ale ja tego nie krytykuję. Myślę, że najgorszym przypadkiem są artyści, którzy robią świetną muzykę i wierzą, że obroni się sama. To już naprawdę stało się mitem. Jeśli nie wykonamy ogromu pracy wokół tego, by nasza twórczość dotarła do ludzi, to nie ma szans, by ta dobra muzyka wybiła się sama. Obecnie mamy zatrzęsienie dźwięków, jest tego naprawdę bardzo dużo...
W książce „30 lat polskiej sceny techno”, opisujesz początki swojej przygody z klubami, pierwsze imprezy i pierwsze używki. Jak z perspektywy czasu zapatrujesz się na tamte czasy? Imprezy klubowe są w Polsce często demonizowane – słusznie?
Niepokojący jest udział coraz młodszych ludzi w imprezach. Wszyscy teraz dorośleją trochę za wcześnie. Wiadomo co się na tych imprezach dzieje. Może to poważnie zaburzyć ich psychikę. Obecnie mamy bardzo prosty dostęp do wszystkiego, chociażby do informacji o imprezach, przez to pojawiają się na nich coraz młodsi ludzie. Natomiast ogólnie nie należę do osób, które mówią, że teraz jest beznadziejnie, a „kiedyś to było”. Chociaż oczywiście kiedyś było inaczej, było spontanicznie, nie było internetu, byliśmy bardzo głodni tego świata. Ale to nie znaczy, że teraz jest gorzej. Obecnie mamy o wiele bogatszą ofertę imprez, a nagłośnienie w klubach jest dużo lepsze. Jest naprawdę masa młodych ludzi, którzy organizują świetne imprezy i robią to z pasją. Tworzą swoje grupy i kolektywy, a do tego są bardzo samowystarczalni. Mam mnóstwo młodych znajomych, z którymi bardzo dobrze się czuję. Znam też masę młodych DJ-ów. Potrafię trzymać się zarówno z tym dojrzalszym towarzystwem, jak i z tym młodszym, które ma w sobie dużo fajnej świeżości.
Promowałaś płytę „Bez cukru” singlem „Unsafe”, który ma proekologiczny wydźwięk. Uważasz, że artyści powinni angażować się w sprawy społeczne? Czujesz na sobie odpowiedzialność?
Tak, aczkolwiek przez to, że wszystkie wydarzenia ostatnich lat bardzo spolaryzowały społeczeństwo, przyznaję, że czasem boję się za głośno zabierać głos, bo nie nadaję się zupełnie do hejterskich dyskusji. Wystarczyło, że podczas protestu zrobiłam sobie zdjęcie w maseczce z piorunem z Marysią Sadowską i Agą Zaryan. Gdy udostępniłam to zdjęcie, to wylała się na mnie fala hejtu, przez to, że miałam źle założoną maseczkę. Cała ta nienawiść była oczywiście spowodowana także tym piorunem. Z jednej strony chcę zabierać głos, z drugiej strony czasem zastanawiam się, po co mi to, bo z tymi ludźmi nie można przeprowadzić konstruktywnej dyskusji. Od razu włącza się im agresor, gdy ktoś się za bardzo wychyla. Myślę, że ważne jest to, by po prostu działać. Mam też audycję, w której można przemycać ważne treści i promować wartościowe inicjatywy. Jeśli chodzi o ekologiczny aspekt, to uważam, że warto go poruszać w piosenkach. Taka muzyka z przekazem oddziałuje przede wszystkim na młodych ludzi. Spójrzmy na albumy Fisza i Emade, które są naszpikowane bardzo bieżącą treścią. Chylę czoła i marzę, by pisać tak świetne teksty!
Jakie masz muzyczne plany na przyszłość?
Teraz najbardziej marzę, by piątkowy koncert, promujący album „Novika 2.0” się udał i żebyśmy mogli go nagrać i pokazać jego fragmenty organizatorom imprez. Dzięki temu moglibyśmy mieć większe możliwości finansowe oraz szansę na realizację podobnych wydarzeń. Gdyby doszło do kolejnych takich koncertów, to z pewnością pojawiliby się na nich inni goście z tej płyty. Nierealne jest, by na jednym występie zjawili się wszyscy, ale jeśli zorganizowalibyśmy koncerty w innych miastach, wtedy na pewno zjawiliby się inni muzycy. Teraz skupiam się głównie na tym. Chciałabym też promować poszczególne utwory z „Novika 2.0” klipami albo chociaż prostymi wizualizacjami. /rozmawiał: Miłosz Piotrowski/
Novika – polska piosenkarka, autorka muzyki i tekstów, dziennikarka radiowa i twórczyni kilku kultowych składanek. Nagrała kilka płyt solowych i jedną z popularnym swego czasu zespołem Futro. Zawsze było jej dużo w radiu i dziś też możecie się z nim na nią natknąć.