Andrew Garfield to bez dwóch zdań ulubieniec Internetu, o ogromnym talencie aktorskim. Zachwycał widzów od roli Spidermana u boku Emmy Stone do kompozytora teatralnego w musicalu „Tick, tick... Boom!”. Viralem na Instagramie czy TikToku stał się jego opis Emmy Stone podczas jednego z wywiadów:
(„Przyszła i była ... była jak filiżanka espresso, była jak... kąpana w słońcu”)
I od tej pory każda dziewczyna marzyła o takim chłopaku, kibicując ich związkowi. Niestety Andrew Garfield i Emma Stone się rozstali, a my musimy żyć dalej.
Florence Pugh to fenomen nowej generacji Hollywood. Swój aktorski przełom zawdzięcza innemu filmowi studia A24 – „Midsommar. W biały dzień”. Tego samego roku wystąpiła w cudownej produkcji Grety Gerwig – adaptacji „Młodych kobietek”, w której wcieliła się w postać Amy March. Potem poszło już z górki – „Nie martw się kochanie” z Harrym Stylesem, „Oppenheimer”, „Diuna 2”. Florence Pugh dzielnie maszeruje po pierwszego Oscara, poszerzając swoją filmografię. Przy okazji zabawia Internet swoim programem kulinarnym na Instagramie. Obserwatorzy tak bardzo go pokochali, że wystąpiła gościnnie na kanale „Vogue”, gdzie przyrządziła czosnkowe crostini.
„We live in time” reżyseruje John Crowley („Brooklyn”), a scenariusz napisał Nick Payne. Ze zwiastuna wynika, że bohaterowie poznają się przez niefortunny wypadek. Potem widzimy sceny z ich wspólnego życia, przepełnione humorem, ale też ciężkimi momentami, tj. diagnoza głównej bohaterki. Film ma premierę na Festiwalu Filmowym w Toronto, do kin trafi już jesienią. Jedno jest pewne – widzowi zapewnione będzie wzruszenie, śmiech i możliwość podziwiania mistrzowskiej gry aktorskiej na dużym ekranie.