Wyszedł w 2022 roku, ale do złudzenia przypomina specyfikę lat 70. Yui Kiyohara wyreżyserowała trzypokoleniową historię kobiet zamieszkałych w Tama New Town, starzejącym się już nowym miasteczku, które miało pomieścić owoc boomu demograficznego. Dzielnica ta, oddana do użytku już w 1965 roku, miała pełnić rolę alkowy dla osób pracujących w Tokio. Brak infrastruktury, która mogłaby potwierdzić, że ktoś tam mieszka, a nie tylko sypia uderza widza przyzwyczajonego do zgoła innego obrazu Tokio. Szare bloki i nic poza tym, zero bibliotek, szkół, czy szpitali. Twórczyni produkcji wychowała się w tym mikroświecie i przedstawia go z odmiennej perspektywy - oddaje hołd swojej zielonej oazie spokoju, gdzie można się wyciszyć jak w żadnym innym miejscu, zwłaszcza kiedy za ścianą jest Tokio. Okolica Tama New Town to czwarta, cicha bohaterka filmu - nadaje mu swój własny, niespieszny rytm.
Chociaż to dopiero drugi film Yui Kiyohary, zaledwie 32-letniej japońskiej reżyserki, zdaje się, że w swojej twórczości jest raczej worldmakerem, niżeli storytellerem. Dla „Wszystkich zapamiętanych nocy” fabuła jest drugoplanowym elementem, zaledwie pretekstem do nakręcenia filmu. Kiyohara stworzyła poetycki świat, gdzie pamięć jest najwyższą wartością, a bezkształt jest jej największą zaletą. Opowieść toczy się powoli, a jej forma oparta jest na epizodach. Każdy segment poświęcony jest jednej z trzech protagonistek - kiedy anegdota jest wyeksploatowana, na ekranie pojawia się inna bohaterka i płynnie przechodzimy wraz z jej postacią do jej codzienności. Narracja poprowadzona jest naprzemiennie, dlatego doświadczenie z oglądania porównane może być do przechadzania się w ciepły, wiosenny dzień.
Niemniej jednak, spacer ten może wydawać się bezcelowy - spokojne tempo filmu w pewnym momencie zaczyna męczyć odbiorcę, jeżeli ten nie jest pochłonięty ciepłem i dokumentalistycznym wydźwiękiem dzieła. Obrazy we „Wszystkich zapamiętanych nocach” są symboliczne i nader melancholijne - bohaterki wymęczone są poczuciem samotności, które próbują negować. Ten jeden wiosenny dzień, który został ofiarowany odbiorcy pokazuje jak tą samotność oswoić i zacząć się nią bawić - samotny taniec w parku, niby katharsis; zimne ognie w imię tradycji; torebka pełna mandarynek. Tama New Town to przestrzeń, w której króluje bezczas; osobiste relacje i wspomnienia, które opowiedziane są przez Yui Kiyoharę pozwalają zrzucić brzemię tokijskiej alienacji.
tekst: Zuzanna Zalejasz