Advertisement

Pierwszy na świecie w całości cyfrowy pokaz mody podczas Paris Fashion Week

Autor: Zuzanna Gralewicz
17-07-2019
Pierwszy na świecie w całości cyfrowy pokaz mody podczas Paris Fashion Week

Przeczytaj takze

Czy ubrania cyfrowe to przyszłość świata mody? Od nieistniejących influencerów-awatarów, przez ubrania, które zmieniają swój wygląd w rozszerzonej rzeczywistości i takie, które są całkowicie cyfrowe, aż po wyrenderowane komputerowo całe pokazy. Co to oznacza dla przemysłu modowego?
Trashy Muse, artystyczny duet z Berlina, podczas paryskiego tygodnia mody zorganizował pokaz, który z całą pewnością zapisze się na kartach historii. Pokaz taki, jak każdy inny – są modelki i modele, kreacje i wybieg. Szkopuł w tym, że większość ubrań nigdy nie istaniała w rzeczywistym świecie, tak samo jak „ludzie”, którzy je prezentują. Dziwne? Niekoniecznie, przecież od jakiegoś czasu wszystko zmierzało w tym kierunku. Z resztą co innego może czekać ogromny przemysł, który słynie z jeszcze większego marnotrawstwa surowców?
Dziś jednym z wyrazów fascynacji środowiska modowego wirtualną i rozszerzoną rzeczywistością są m.in. ubrania, które zyskują nowe funkcje, gdy zostaną zeskanowane przez aplikację AR. Ale wszystko zaczęło się najpewniej jeszcze wcześniej, gdy cyfrowi influencerzy-awatary stanęli w szranki z tymi z krwi i kości – by wymienić tylko najpopularniejszą chyba Lil Miquelę. Ubierni przez najlepszych stylistów i kreowani przez grupy specjalistów od wizerunku, niejednokrotnie wydają się nawet bardziej ludzcy, niż starający się osiągnąć instagramową perfekcję ludzie lansujący swój własny styl życia.
Na odkrycie, że awatar może być doskonałym substytutem ludzkiego influencera nałożyły się przemiany w branży modowej związane ze wzrastającą świadomością społeczną w kwestii ekologii. Przemysł modowy nosi przecież niechlubne miano drugiego (po wydobyciu ropy naftowej) najbardziej zanieczyszczającego środowisko. Produkcja ubrań zużywa ogromne ilości wody i innych surowców, a produkt finalny niekoniecznie musi nawet trafić do szaf odbiorców. W ramach nadal rozwijającego się prężnie trendu na eko-modę wielkie domy modowe starają się ograniczyć swój wpływ na środowisko poprzez bardziej zrównoważone czerpanie z surowców produkcyjnych, a mali projektanci zwracają się ku materiałom i ubraniom z odzysku. W razie, gdyby ktoś miał wątpliwości jaki następny krok można w przedsięwziąć w tym kierunku, z odsieczą przychodzą ubrania cyfrowe.
Mogą być nierealnie piękne, futurystyczne i ekologiczne – nawet nie wymagają prania. I drogie, bo dopiero wchodzą na salony. Wszystko dlatego, że zwyczajnie nie istnieją w świecie analogowym – można się w nich pokazać tylko w internecie. Lody przełamała sukienka Iridescence stworzona przez startup The Fabricant sprzedana na aukcji w maju tego roku. Opracowana przy współpracy z Johanną Jaskowską, artystką odpowiedzialną za futurystyczny face-filter Beauty3000, który szturmem wziął Instagram, sukienka osiągnęła zawrotną cenę 9,5 tys. dolarów (ok. 36 tys. złotych). Jak to działa? Właściciel sukienki skonstruowanej z użyciem rozszerzonej rzeczywistości ma 28 dni na przesłanie zdjęcia swojej sylwetki – autorzy mogą wtedy dopasować ubranie do proporcji właściciela. Potem odsyłają zdjęcie lub film z powrotem do właściciela, który może je wtedy umieścić w internecie. Ta niepodrabialna cyfrowa kreacja jest dodatkowo inwestycją w łańcuchową bazę danych – służy nie tylko jako wirtualny obiekt odzieżowy, ale też jako kryptowaluta.
Mariażem idei digitalnych influencerów, modeli i modelek oraz cyfrowych ubrań jest ostatni projekt artystycznego duetu z Berlina, znanego pod nazwą Trashy Muse. Ubrania z kolekcji na wiosnę i lato 2020 zaprezentowało grono cyfrowo wyrenderowanych awatarów, m.in.cyfrowa supermodelka Shudu,wirtualny nadczłowiek Dagnyi wykreowany przez Trashy Museinfluencer Branded Boi. Pokaz odbył się podczas paryskiego Tygodnia Mody – wyświetlany był na gmachu galerii EP7 – i był wspólnym wysiłkiem niemal stu kreatorów i najbardziej rozchwytywanych artystów pracujących w rozszerzonej rzeczywistości. Wszystkie nazwiska dostępne są w filmie poniżej.
„Pracowaniśmy w AR wspólnie z wieloma artystami 3D, był to więc dla nas znajomy grunt, ale złożenie tego wszystkiego w jeden pokaz jest niecodzienne” – mówiły Carina Bucspun i Ann-Britt Dittmar, współsponsorki Trashy Muse, w rozmowie z Dazed Digital.
„Widzieliśmy już pokazy, które prezentowane były wirtualnie (jak chociażby Moschino SS17), ale całkowicie wirtualny pokaz modowy, który nigdy nie zaistniał w świecie offline, jeszcze nigdy się nie wydarzył. Aż do teraz” – dodają.
Grono awatarów zaprezentowało kolekcje stworzone przez 10 wybranych artystów reprezentujących internetową społeczność twórców. Własna kolekcja Trashy Muse tchnęła niepohamowaną nostalgią za latami 2000, z nutką vaporewave'u i logomanii. Ale już Anthony Rosati skupił się raczej na tym, jak światło i ruch wpływa na zachowanie materiałów wygenerowanych w 3D – jego fascynacja opalizującymi, holograficznymi materiałami dała się we znaki, tak samo jak inspiracja retro-futurystyczną współpracą Diora i Hajime Sorayamy. Ten efekt udało mu się osiągnąć dzięki połączeniu dwuwymiarowego krawiectwa, projektowania 3D oraz softwearu, który pozwolił na wyrenderowanie cyfrowych ubrań. Jak gdyby w celu pokazania, że cyfrowy pokaz nie jest ograniczeniem, a rozszerzeniem możliwości, niektórzy „modele” prezentowali też realnie istniejące ubrania – Team Realms ubrał wirtualnego modela Tanto w kombinezonową górę od Rafa Simonsa z nadrukowanym portretem Patti Smith.
Artyści zapowiadają, że to nie koniec ich projektu – chcą pokazać ten i podobne pokazy w wielu innych miastach, wyglądają też wspólpracy z innymi projektantami ubrań i wytwórcami tekstyliów.
FacebookInstagramTikTokX
Advertisement