Krzyk w imieniu ofiar reżimu Łukaszenki
W niedzielę załoga samolotu linii RyanAir lecącego z Aten do Wilna otrzymała informację, że na pokładzie znajduje się bomba. Samolot był bliżej Wilna niż Mińska, więc władze Białorusi wysłały myśliwiec wojskowy MIG-29, aby dopilnował, że samolot pasażerski RyanAira wyląduje w Mińsku. Po wylądowaniu zatrzymano białoruskiego opozycjonistę Ramana Pratasiewicza oraz jego partnerkę Sofię Sapegę. Kiedy poinformowano, że samolot wyląduje w Mińsku, Pratasiewicz wpadł w panikę i wyznał, że na Białorusi prawdopodobnie czeka go kara śmierci. Informacja o bombie okazała się fałszywa, a prezydent Litwy Gitanas Nauseda nazwał na Twitterze przejęcie samolotu „bezprecedensowym aktem państwowego terroryzmu".
Na reakcję Unii Europejskiej nie trzeba było długo czekać. Podczas poniedziałkowego szczytu Rady Europejskiej potępiono uprowadzenie samolotu RyanAir przez władze Białorusi oraz podjęto decyzję o nałożeniu sankcji na Białoruś. Porty lotnicze Unii Europejskiej nie będa obsługiwały białoruskich lotniczych i nie będą one mogły poruszać się w przestrzenii powietrznej UE. Przywódcy UE zaapelowali także do przewoźników państw członkowskich, aby omijali białoruską przestrzeń powietrzną. Jakby tego było mało, Białoruś nie otrzyma pakietu ekonomiczno-inwestycyjnego o wartości 3 miliardów euro. Przewdonicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen powiedziała, że „pakiet został zamrożony do chwili aż Białoruś stanie się demokratyczna".
W poniedziałek odbyła się konferencja prasowa Roberta Biedronia, posła Lewicy oraz przewodniczącego Delegacji Parlamentu Europejskiego ds. stosunków z Białorusią. W wydarzeniu wzięła udział aktywistka Jana Shostak, która opowiedziała o represji na Białorusi oraz bezprawnych działaniach rządu Łukaszenki. Jak wyznała Shostak, mieszkańcy Białorusi boją się rozmawiać ze swoimi rodzinami o tym, co się dzieje i są na tyle zastraszeni, że boją się nawet zmienić zdjęcie na Facebooku. Wyznała także, że aktywiści i przeciwnicy Łukaszenki są „do cna zmęczeni".
„- Najważniejsze jest zaostrzenie sankcji na Białoruś. Pewnie większość z was nie wie, ale białoruska, siostrzana firma Naftanu, Beloil Polska, właśnie ma zamiar podpisać umowę z Orlenem. Norweska firma Yara nadal współpracuje z białoruskim rządem. W sklepach Auchan widzimy nadal produkty pochodzące z białoruskiego reżimu. Tych firm jest o wiele więcej”, wyjaśniła Shostak.
Shostak zwróciła ponadto uwagę, że rząd Łukaszenki prowadzi wycinkę drzew, a drewno „nielegalnie trafia do krajów Unii Europejskiej".
„- Musimy wysyłać teraz znak SOS. Koniec milczenia. Chcemy wsparcia, bo inaczej te osoby, które znajdują się teraz na Białorusi, reżim ich po prostu zabije. My już nie możemy milczeć i wszystko, co nam pozostaje to minuta krzyku”, zadeklarowała Shostak podczas poniedziałkowej konferencji prasowej.
Dekolt ważniejszy niż przesłanie
Po zakończeniu swojego przemówienia Jana Shostak przez minutę krzyczała w imieniu wszystkich, których dotknął białoruski reżim Łukaszenki. Shostak od lat angażuje się w działalność aktywistyczną i często ubiera się w barwy swojego kraju. Podczas poniedziałkowej konferencji Shostak miała na sobie biało-czerwono-białą sukienkę inspirowaną kolorami tradycyjnej flagi białoruskiej, uznawanej przez opocycję Łukaszenki za flagę narodową.
Niektórzy jednak skupili się na ubiorze Shostak, a nie na tym, co miała do powiedzenia. „Dlaczego nie mam wrażenia, że chodzi jej o Białoruś?" – napisała na Twitterze posłanka Lewicy Anna Maria-Żukowska.
Kiedy Maja Staśko zapytała, czy chodziło jej o brak stanika, Żukowska zaprzeczyła. Czy to ją usprawiedliwia? Bez względu na to, czy posłance chodziło o brak stanika czy o dekolt, jej komentarz był nie na miejscu. Zwłaszcza, że Shostak mówiła o reżimie Łukaszenki, cierpieniu aktywistów oraz konieczności nałożenia sankcji na Białoruś. Dlaczego Maria-Żukowska nie napisała o tym, tylko o wyglądzie aktywistki?
Shostak skrytykował również m.in. poseł Konfederacji Witold Tumanowicz.
Odpowiedź aktywistki
- Nie możemy zachowywać się tak, jak chcemy, nie możemy ubierać się tak, jak chcemy. Przeraża mnie to, że skomentowała to również kobieta, która o dziwo ma serce „po lewej stronie". Bardzo bym chciała z nią o tym bezpośrednio porozmawiać - powiedziała Shostak w programie „Onet-Opinie".
Aktywistka postanowiła wykorzystać zainteresowanie mediów i skierować uwagę opinii publicznej na to, ile surowego drewna z Białorusi sprowadza się do Polski. W tym celu pojawiła się w programie „Onet-Opinie" z liczbą „56%" na dekolcie. Na swoim profilu na Instagramie zachęciła także internautów do bojkotu szesnastu firm wspierających reżim Łukaszenki oraz oznaczania zdjęć hasztagiem #dekoltdlaBiałorusi.