Advertisement

Proces Karen Read to anatomia amerykańskiej obsesji. Dokument już na platformie MAX

01-04-2025
Proces Karen Read to anatomia amerykańskiej obsesji. Dokument już na platformie MAX
Ciało znalezione w śniegu. Kochanka oskarżona o morderstwo. Policyjne koneksje. Intrygujący bloger. Masowe protesty z koszulkami i hasłami. Proces Karen Read to nie fragment scenariusza kolejnego sezonu „True Detective”, lecz rzeczywisty spektakl sądowy, który podzielił amerykańską opinię publiczną z precyzją skalpela.
44-letnia analityczka finansowa z Mansfield stanęła przed sądem oskarżona o zabicie swojego partnera, oficera bostońskiej policji Johna O'Keefe'a, SUV-em podczas śnieżycy w styczniu 2022 roku. Ciało mężczyzny znaleziono w zaspie przed domem innego funkcjonariusza, Briana Alberta. W pierwszym procesie, ława przysięgłych nie zdołała osiągnąć jednomyślności, co doprowadziło do unieważnienia rozprawy. W kwietniu 2025 roku rusza drugie podejście do tego intrygującego labiryntu poszlak, hipotez i sprzecznych zeznań.

Dwie wersje wydarzeń

Prokuratura twierdzi, że nietrzeźwa Read potrąciła O'Keefe'a swoim SUV-em i zostawiła go umierającego w śniegu. Obrona ripostuje narracją o policyjnej zmowie, sugerując, że O'Keefe zginął podczas bójki wewnątrz domu Alberta, a jego ciało zostało przeniesione na zewnątrz, by zamaskować prawdziwą przyczynę śmierci. Należy dodać, że wszyscy uczestnicy wydarzeń byli feralnej nocy pijani – ilość wypitego alkoholu dokumentują nagrania z kamery w barze. Można przypuszczać, że w tym stanie mogą nie pamiętać nie tylko szczegółów wieczoru, ale zupełnie niczego.
W centrum tej narracyjnej wojny stoją drobiazgi, które w normalnych okolicznościach umknęłyby uwadze: wyszukiwania w Google („hos long to die in cold" – z błędem w pisowni), zeznania pierwszych ratowników („słyszeli, jak Read mówi uderzyłam go"), a nawet potencjalne ślady DNA psa Alberta na ciele ofiary. Co ciekawe, pies zniknął bez śladu niedługo po wydarzeniach.
fot. zdjęcia ran kąsanych na ramieniu ofiary
Żyjemy w epoce algorytmów i metadanych, gdzie niemal każda czynność zostawia cyfrowy ślad. Nawet najbardziej intymne tragedie rozgrywają się pod czujnym okiem kamer i geolokacji. W sprawie Read te cyfrowe artefakty nie klarują jednak sytuacji – przeciwnie, pogłębiają jej niejednoznaczność, tworząc kolejne warstwy interpretacji zdarzenia.

Aktorzy drugiego planu

Jak w każdym dobrym dramacie sądowym, kluczowe role odgrywają nie tylko główni bohaterowie, ale również postacie drugoplanowe. Jennifer McCabe, szwagierka Alberta, była jedną z dwóch kobiet towarzyszących Read w poszukiwaniach O'Keefe'a. To z jej telefonu wykonano feralne wyszukiwanie dotyczące umierania na mrozie – przed czy po odnalezieniu ciała? Czasowa desynchronizacja tego pozornie nieistotnego detalu determinuje całą interpretację wydarzeń.
Trooper Michael Proctor, główny śledczy sprawy, znalazł się w wewnętrznym dochodzeniu policji stanowej za „potencjalne naruszenie polityki departamentu". Obrona oskarża go o ukrywanie osobistych powiązań z zaangażowanymi osobami, co miałoby podważać bezstronność całego śledztwa.
W tle jawi się również postać blogera Aidana Kearneya, piszącego pod pseudonimem „Turtleboy", który stał się centralną figurą wśród zwolenników Read. Kearney został aresztowany pod zarzutem zastraszania świadków, a prokuratura twierdzi, że rozmawiał telefonicznie z Read niemal 200 razy w 2023 roku. Czy to dziennikarz śledczy docierający do prawdy, czy też manipulator kreujący alternatywną rzeczywistość?

Prawniczy pojedynek

Biuro Prokuratora USA dostarczyło ponad 3000 stron dokumentów dotyczących dochodzenia, co sprowokowało obronę do złożenia wniosku o oddalenie sprawy. Sędzia Cannone odrzuciła zarówno ten wniosek, jak i osobne żądanie o sankcje i dyskwalifikację biura prokuratora okręgowego Norfolk.
To, co najbardziej niepokoi w sprawie Read, to wrażenie, że wszyscy – sąd, media, opinia publiczna – bardziej poszukują spójnej narracji niż obiektywnej prawdy. Niektórzy przysięgli z pierwszego procesu ujawnili, że osiągnęli jednomyślny werdykt uniewinniający w dwóch z trzech zarzutów, ale nie wiedzieli, jak zakomunikować swoją decyzję sędzinie.
Obecnie rozpoczyna się drugi proces. Nowa ława przysięgłych otrzyma te same dowody, te same zeznania, te same sprzeczności. Czy dojdą do innych wniosków? Czy bardziej przekonująca narracja zastąpi prawdę obiektywną, o ile ta w ogóle istnieje poza subiektywnym doświadczeniem? Sprawa jest niezwykle interesująca, na platformie MAX można już zobaczyć dokument, który szczegółowo przedstawia zdarzenie oraz przebieg pierwszego procesu.
FacebookInstagramTikTokX
Advertisement