Advertisement

Projekt Kai Godek „Stop LGBT" ponownie w Sejmie. Podpisy zbierano również w kościołach

09-08-2021
Projekt Kai Godek „Stop LGBT" ponownie w Sejmie. Podpisy zbierano również w kościołach

Przeczytaj takze

W zeszłym roku pisaliśmy o projekcie obywatelskim Fundacji Życie i Rodzina, w którym Kaja Godek domagała się ,„chronienia ulic przed homopropagandą". W wielkim skrócie ustawa miała zakazać m.in. marszy równości. Mimo zebrania ponad 200 tys. podpisów ustawa została odrzucona. Niestety Godek się nie poddała i projekt dziś ponownie trafił do Sejmu. Tak jak ostatnio, podpisy zbierano również w kościołach. Godek oraz jej współpracownikom udało się zebrać 140 tysięcy podpisów.

Reaktywacja „Stop LGBT"

Projekt Kai Godek to nie tylko zakaz parad równości. Po przyjęciu ustawy nielegalne byłoby jakiekolwiek podważanie małżeństwa heteroseksualnego jako jedynego słusznego małżeństwa. Oprócz tego nie można byłoby ,,propagować" związków partnerskich, małżeństw jednopłciowych, orientacji innej niż heteroseksualna, adopcji dzieci przez pary jednopłciowe czy aktywności seksualnej przed ukończeniem 18. roku życia. Godek domaga się także zakazu wykorzystywanie podczas zgromadzeń jakichkolwiek przedmiotów o charakterze erotycznym oraz artystycznie przetworzonych symboli historycznych i religijnych. Inicjatorzy mówią, że projekt „stanowi tamę dla żądań homomałżeństw i homoadopcji".
Ustawa miała trafić do Sejmu już w listopadzie zeszłego roku, ale tak się nie stało. W międzyczasie zmieniły się przepisy dotyczące zgromadzeń, zawiniły również błędy w dokumentacji.
- W projekcie ustawy złożonym pierwotnie w Kancelarii Sejmu były błędy literowe. Ale był też zapis dotyczący vacatio legis. Komitet złożył więc wersję poprawioną (bez literówek), ale też bez zapisu o vacatio legis. Marszałek Sejmu Elżbieta Witek zarejestrowała następnie komitet, co inicjatorzy uznali za akceptację ostatniej wersji projektu. Pod nią też zbierali podpisy. Gdy znalazły się one w Sejmie, Marszałek stwierdziła, że tekst, pod którym zbierano podpisy, nie odpowiada temu złożonemu na początku, bo nie zawiera przepisu dotyczącego vacatio legis, podał „Gość Niedzielny".

Zaangażowanie Kościoła

Porównanie ustawy do putinowskiej Rosji lub Węgier pod rządami Viktora Orbana wydaje się być w tej sytuacji bardzo trafne. Na Węgrzech środowiska LGBT+ są nieustannie prześladowane. Jeszcze w tamten piątek wprowadzano kolejne prawo, które zakazuje m.in. sprzedawania książek o tematyce LGBT+ w okolicy kościołów oraz szkół. We wszystkich innych miejsach będą musiały być sprzedawane w zapieczętowanch opakowaniach. Czy Kaja Godek próbuje zgotować Polsce los Węgier?
- Tysiące osób zbierało podpisy, przekazywało informacje o projekcie w swoich środowiskach, pomagało dotrzeć do kolejnych zainteresowanych. To ich wysiłek sprawił, że możemy powiedzieć: Polska czeka na tę ustawę! Fakt, że zbiórka toczyła się w niesprzyjających warunkach - najpierw lockdownu, a potem wakacji - a mimo to kończy się sukcesem, to wyraźny znak, że w naszej Ojczyźnie nie ma zgody na realizację agendy LGBT, mówił pełnomocnik inicjatywy, Krzysztof Kasprzak.
Tak jak w zeszłym roku, w zbieranie podpisów zaangażowały się również kościoły. OKO.press znalazło dowody na to, że podpisy były były zbierane w ok. 20 parafiach, choć prawdopodobnie liczba ta jest dużo większa.
Warto przypomnieć, że w zeszłym roku przedstawiciele Fundacji Życie i Rodzina zaprezentowali swój projekt obywatelski „Stop LGBT" podczas Zebrania Plenarnego KEP w Częstochowie. Jakby tego było mało, na początku września sekretarz generalny Episkopatu, Artur Miziński, wysłał list do biskupów, w którym przypomniał o założeniach projektu obywatelskiego Fundacji Życia i Rodzina oraz poprosił biskupów, aby zastanowili się nad umożliwieniem wiernym składania podpisów pod projektem.
Pod ostatnim projektem ustawy Godek podpisało się ok. 200 tysięcy osób. W tym roku udało jej się zgromadzić 140 tysięcy podpisów.
/tekst: Michelle Brustad/
FacebookInstagramTikTokX
Advertisement