Zdjęcie opublikowane przez Alinę wywołało oburzenie wśród mieszkańcow wyspy. Balijski przedsiębiorca Niluh Djelantik poinformował o zdarzeniu policję i urząd imigracyjny, a także zaapelował do internautów, aby zrobili to samo.
Kiedy influencerka zrozumiała swój błąd, błyskawicznie usunęła zdjęcie ze swojego profilu na Instagramie. Niedługo później opublikowała filmik, na którym modli się u podstaw świętego drzewa. Alina przeprosiła za swoje zachowanie oraz przyznała, że nie miała pojęcia, co robi.
„Przepraszam wszystkich Balijczyków i Indonezyjczyków. Żałuję swoich czynów. Jestem zakłopotana i nie chciałam was urazić w żaden sposób (…) Właśnie pomodliłam się pod drzewem i poszłam prosto na komisariat, żeby wyjaśnić ten incydent i przeprosić”, napisała Alina.
Para dobrowolnie zgłosiła się na policję. Choć groziło im aż 6 lat pozbawienia wolności oraz grzywna w wysokości niemal 80 tys. dolarów, Alina i Andriej zostali deportowani oraz otrzymali sześciomiesięczny zakaz wjazdu na teren Indonezji. Przed opuszczeniem Bali ponownie odwiedzili święte drzewo, gdzie odprawili rytuał oczyszczenia. Alina zrelacjonowała wszystko na Instagramie, a nastepnie zaapelowała do swoich obserwujących, aby traktowali święte miejsca z szacunkiem.
„Apeluję do moich przyjaciół i wszystkich gości na Bali. Nieświadomie popełniłam duży błąd, którego żałuję i chcę Wam o tym powiedzieć, abyście go nie powtórzyli. Na Bali jest wiele świętych miejsc i nie wszystkie mają tabliczki informujące o tym. Bardzo ważne jest, aby traktować te miejsca i tradycje z szacunkiem. A najpierw trzeba się dowiedzieć, czy w danym miejscu można robić zdjęcia lub nagrywać filmy”, brzmi fragment posta opublikowanego przez influencerkę.
Podczas konferencji prasowej szef balijskiego departamentu ds. deportacji, Jamaruli Manihuruk, stwierdził, że działania pary „naruszyły porządek publiczny" oraz „były lekceważące wobec lokalnych norm".