Sara James: „Jestem kontrowersyjna, bo jestem czarnoskórą kobietą w Polsce” [WYWIAD]
Autor: Monika Kurek
01-12-2024
![Sara James: „Jestem kontrowersyjna, bo jestem czarnoskórą kobietą w Polsce” [WYWIAD]](https://kmag.s3.eu-west-2.amazonaws.com/articles/674c97201af270031699aaed/sjames.jpeg)
![Sara James: „Jestem kontrowersyjna, bo jestem czarnoskórą kobietą w Polsce” [WYWIAD]](https://kmag.s3.eu-west-2.amazonaws.com/articles/674c97201af270031699aaed/sjames.jpeg)
Kolekcjonuje sukcesy jak znaczki pocztowe i stała się międzynarodową sensacją, budząc zachwyt jurorów amerykańskiego „Mam Talent”. A ma tylko 16 lat.
Sara James – zapamiętajcie to imię, bo ona dopiero się rozkręca. Wygrała programy „The Voice Kids” oraz „Szansa na Sukces Eurowizja Junior 2021”, dzięki któremu reprezentowała Polskę w tym prestiżowym konkursie. Była pierwszą polską globalną ambasadorką programu Spotify Equal oraz najmłodszą reprezentantką tej inicjatywy. Największe zamieszanie wywołała jednak w 2022 roku swoim udziałem w „America’s Got Talent”, gdzie sam Simon Cowell nagrodził jej występ Złotym Przyciskiem. Dzięki temu z miejsca zakwalifikowała się do ćwierćfinału. Choć nie wygrała, zachwyciła międzynarodowych widzów swoją charyzmą i talentem. W tym samym roku Sara otrzymała Fryderyka w kategorii debiut roku.
W tym roku Sara wróciła do „America’s Got Talent” ze swoim singlem „Sunshine State of Mind”. Była to zapowiedź jej długo wyczekiwanego krążka „Playhouse”, który ukazał się na początku listopada. Z tej okazji spotkaliśmy się z Sarą, aby pogadać o korzeniach, robieniu kariery w tak młodym wieku, samoświadomości oraz rasizmie, jakiego doświadczyła w naszym kraju.
„Programy rządzą się swoimi zasadami. Widzowie często postrzegają uczestników jako performerów, a nie jako artystów”
Pogadajmy o twoich korzeniach.
Moja rodzina jest muzykalna. Gdy moja mama była ze mną w ciąży, kończyła szkołę muzyczną w Poznaniu. Pokrzyżowałem jej plany (śmiech). Zawsze wiedziała, że będę śpiewać. Jak miałam 6 lat, rodzice zapisali mnie do szkoły muzycznej. Wzięłam udział w bożonarodzeniowym konkursie muzycznym, potem wygrałam konkurs w Szczecinku. Od tamtego momentu czułam, że jest to coś, co chcę robić. Zaczęło się jeżdżenie, szkoła muzyczna, ćwiczenia głosu. W wieku 10 lat wzięłam udział w „The Voice”, nie dostałam się. Spróbowałam kolejny raz w wieku 12 lat i wygrałam program.
Czyli łączyłaś muzykę z normalną edukacją.
Miałam dwie szkoły – zwykłą i muzyczną. Dzień w dzień wracałam do domu o 22. Tak to jest poświęcać wszystko dla pasji. Potem poszłam do prywatnej szkoły muzycznej, która łączyła program muzyczny z normalnymi lekcjami. Skończyłam pierwszy stopień, później poszłam o liceum prywatnego. Uczę się hybrydowo. Jak mnie nie ma, to robię rzeczy online. Jak jestem, to robię rzeczy w szkole. Nigdy nie miałam klasycznej relacji ze szkołą, nawet jeśli bywałam na lekcjach.
Czego słuchało się u was w domu?
Mój dziadek i moja mama zawsze sporo chałturzyli. Grali na weselach, imprezach i tak dalej. Podczas świąt było granie, śpiewanie, mój wujek wyciągał zawsze pianino, saksofon, akordeon. Nie do końca wiem, jak to wygląda w przypadku mojego taty. Na pewno był w szkołach muzycznych, zawsze umiał śpiewać. Mój ojczym pokazał mi dużo pięknej muzyki. Poznał mnie z Erykah Badu, Davidem Bowiem, Björk. Mało które dziecko wychowuje się na takich piosenkach i artystach
A miało to jakiś wpływ na kształtowanie twojego gustu muzycznego?
Ja siedzę w popie, ale dużo osób pytało mnie, czy nie chce robić afrobeats. Nie wiem, nie jestem przekonana. To coś, co mam we krwi. To część mojego dziedzictwa. Jestem w pierwotny sposób związana z tą muzyką, mam na nią zupełnie inną szufladę w głowie. Wynika to z uwarunkowań kulturowych, więc Polak czy nie wiem, Hindus, pewnie by takiej muzyki nie zrozumiał. Tak samo jest w drugą stronę. Jak puścisz Nigeryjczykowi polską, słowiańską muzę, to on tego nie skuma, bo to inna kultura. Wiadomo, ja jako czarnoskóra osoba z Nigerii, odczuwam to nieco innej. Jest coś niezwykłego w tym, jak śpiewają, jak piszą linię melodyczną. Ta muzyka bardzo mnie uszczęśliwia. Sprawia, że chce mi się tańczyć. Afrobeats to głównie seks, pieniądze, miłość. Czysta zabawa, szczęście.
Ten eklektyzm jest słyszalny w twojej twórczości.
Przede wszystkim znam dzięki temu więcej muzyki. Nie zamykam się na jeden gatunek, mam otwartą głowę. To bardzo pomocne podczas poszukiwania swojego dźwięku. Na przykład mam przyjaciółkę, która w dzieciństwie nie słuchała muzyki, która uczy. Bo jest muzyka, która jest miła i zabawna, ale jest też muzyka, która uczy, czyli np. Erykah Badu, Jazmine Sullivan, H. E. R. To są podstawy. Jeśli wychowujesz się na takiej muzie, to jest ci łatwiej, bo osłuchujesz się z różnymi rzeczami. To wychodzi później, jak później próbujesz robić riffy czy adliby.
Wielu osobom wydaje się, że twój sukces wydarzył się z dnia na dzień.
Ludzie często nie zdają sobie z tego sprawy. Ja też początkowo nie zdawałam sobie sprawy z tego, że wymaga to tyle pracy. Jak byłam młodsza, to marzyłam o moim obecnym życiu. Teraz siedzę w tym i jest to moja rzeczywistość. Nawet nie pamiętam już, jak było wcześniej, co jest niewyobrażalne. Wydaję ten album po trzech latach i z jednej strony to nie jest dużo, ale z drugiej strony to dość długo jak na debiut. Poza tym zaczęłam w bardzo młodym wieku, a gdy jesteś młody, to 3 lata potrafią zmienić wszystko. Szczególnie przy takim tempie życia.
Jak patrzysz na udział w programie z perspektywy czasu?
Bycie w programie było wspaniałym przeżyciem, ale na tym etapie chcę się od niego odciąć. Programy rządzą się swoimi zasadami. Widzowie często postrzegają uczestników jako performerów, a nie jako artystów. W programie nie wykonujesz swoich utworów, tylko covery, więc czasem ludzie nie biorą cię potem na poważnie. To specyficzna grupa odbiorców, podobnie jak w przypadku Eurowizji. Obecnie jestem w trakcie budowania społeczności, która słucha mojej muzyki.
Bardzo podoba mi się, że „Playhouse” jest albumem konceptualnym. Od początku taki był plan?
Zazwyczaj najpierw jest koncept, a potem muza. W tym przypadku koncept powstał na końcu, co jest zabawne. A stało się tak, dlatego, że nie wiedziałam, w którą stronę chcę iść. Ta płyta podzielona jest na dwie części. Pierwsza jest na streamingach jako druga, choć robiłam ją jako pierwszą. Powstała w Los Angeles. Ja i mój producent John po prostu zamknęliśmy się na miesiąc w studio. Wtedy jeszcze nie wiedziałam, czy to będzie jeden projekt – po prostu robiliśmy muzę. Potem zaczęłam jeździć na campy song writingowe po Europie, poznałam mnóstwo wspaniałych ludzi. Miałam dużo materiału i pomyślałam, że może moglibyśmy to połączyć. Chciałam włożyć na płytę dwadzieścia numerów, ale się opamiętałam (śmiech). Dziś mało kto słucha całych albumów. Wszyscy singlują. Ostatecznie jest osiemnaście numerów, w tym trzy, intra, ale będzie też deluxe. Tak powstał „Playhouse”.
A rozważałaś nagranie płyty po polsku?
Był przez chwilę taki pomysł, ale mam też sporo słuchaczy zagranicznych. Kiedyś pewnie zrobię jakiś projekt po polsku. Bardzo bym chciała. Obecnie mam jeszcze trochę problem z polskimi piosenkami, bo dalej uczę się języka. Po polsku pisze się zupełnie inaczej. Inna melodyka, inna dźwięczność. Polski jest twardszy, bardziej dosłowny. Łatwiej zakryć się metaforami. Pisanie po polsku jeszcze nie jest moją mocną stroną.
Twój debiut jest bardzo dojrzały i spójny.
To zabawne, że to mówisz, bo początkowo miałam duży problem ze spójnością. Było dużo szukania, eksperymentowania z różnymi producentami. Momentami wydawało mi się, że te numery w ogóle nie brzmią, jak ja. Nie wiedziałam, jak to poskładać. Wiadomo, debiut jest ciężki. Robisz wszystko po raz pierwszy. W przyszłości będzie łatwiej, choć też na pewno będzie dużo szukania. W ogóle całe życie się szuka. Dlatego albumy, które powstają, cały czas mają różne kolory. To jest też piękno muzy. Mnie zależało, aby słuchacz przy każdym utworze wiedział, że to jest Sara James. Raz taka, a raz taka, ale jest to Sara James.
„Kiedyś grałam w moim rodzinnym mieście i dziewczyna, która prześladowała mnie w szkole, stała do mnie po autograf”
Jaka dzisiaj jest Sara James?
Myślę, że jest we mnie więcej szczerości, asertywności. To cechy, które nie przychodzą mi łatwo. Kiedy zaczynasz karierę w wieku 12 lat, to sam nie wiesz, co i jak. Przychodzi wiek, że już wiesz, co robić, ale nie wszyscy jeszcze są przyzwyczajeni do tego, że ty to wiesz. Niełatwo jest znaleźć ten balans i zaufać. A zaufanie jest najważniejsze, gdy działasz zespołowo. Na pewno jest we mnie więcej spokoju. A to jest rzecz, której większość ludzi szuka. Dla każdego spokój oznacza coś innego. Dla niektórych to rodzina, dom, dzieci. Dla innych sukces i bycie bogatym. Czy wiem, czym dla mnie jest spokój? Chyba jeszcze nie. Na pewno jestem na początku tej swojej drogi. Jestem bardzo zaskoczona, że w swoim wieku jestem już tak dojrzała. Pamiętam, że jeszcze pół roku temu byłam w ogromnym dole emocjonalnym. To był najgorszy czas, jaki przeżyłam do tej pory. Nie wiedziałam, w co włożyć ręce. A teraz siedzę tutaj, szczęśliwa. Robię wszystko powoli, nie zamartwiam się, podchodzę do rzeczy spontanicznie.
Z czego wynikał ten dół emocjonalny?
Z bycia w toksycznej relacji, dorastania na oczach świata. Wydarzyło się wiele rzeczy, które nie miały ujścia, bo ciągle tylko praca, praca, praca. Trzymałam w sobie wszystko. Jestem typem osoby, po której ciężko poznać, że coś się dzieje. Nie pokazuję, że się stresuje czy że mam gorszy dzień. To, co mi pomogło to terapia. Zawsze powtarzam: terapia, terapia i jeszcze raz terapia. Często słyszę wiele pięknych komentarzy i cieszę się, że mogę być dowodem na to, że da się pewne rzeczy robić. Ktoś powiedział mi kiedyś, że problemy nigdy nie są większe od nas. To my jesteśmy nad problemami, a nie problemy nad nami. Niełatwo jest dojść do tego wniosku, ale dziś, gdy rozumiem to zdanie, to patrzę na wszystko inaczej.
Brzmisz trochę jak stara, mądra sowa. To oczywiście komplement.
Od zawsze byłam starą duszą. Mam osobowość przywódcy. Od zawsze byłam liderem, potrafiłam zarządzać grupą. Pociągałam za sobą tłum, co jednak nie oznaczało, że byłam lubiana. Podczas dzieciństwa i lat nastoletnich doświadczyłam wielu ciężkich rzeczy na tle rasistowskim.
To straszne, przykro mi to słyszeć. Tak naprawdę w Polsce dyskusja na ten temat dopiero się zaczyna.
My, jako kraj, mamy dużo do zrobienia. Nie tylko my, ale w ogóle cały świat. To też nie o to chodzi, że teraz mam siedzieć i opowiadać, jaką to ja mam grubą skórę. To po prostu coś, co przeżyłam. Spotkały mnie różne straszne rzeczy i fajnie, że mnie nie zniszczyły. No fajnie, ale co z tego? Przeszłam przez to wszystko sama. Kocham moich rodziców, ale wtedy było dość ciężko w mojej rodzinie z asertywnością. Teraz jest mi łatwiej, jestem silniejsza. Należy pamiętać, że nie wszyscy mają wsparcie bliskich, nie wszyscy potrafią sobie z tym poradzić i często kończy się tragicznie. Dlatego zawsze mówię o tym głośno i chcę, żeby ludzie zdawali sobie sprawę z tego, co się dzieje. To nigdy nie było takie proste. Przeżyłam w życiu wiele pojechanych akcji.
Co ci pomagało przez to przejść?
To są traumatyczne wspomnienia i połowy nie pamiętam. W ten sposób nasz mózg chroni nas przed traumą. Dopiero w tym roku zaczęłam mówić o tym, co mnie spotkało. Wcześniej nie było o czym mówić, bo przecież nic się nie wydarzyło. Dużo czasu zajęło mi uświadomienie sobie skali szkodliwości tych zachowań, ponieważ rasizm, homofobia i bodyshaming są na świecie tak powszechne. Wiele osób traktuje je jako coś normalnego i zupełnie nie zwraca na to uwagi. Wszystkie czarnoskóre osoby mierzą się z takimi rzeczami. To oczywiście okropne i nie powinno tak być.
Muszę ci powiedzieć, że strasznie wkurza mnie ten dyskurs. Jeśli coś 100 lat temu było „okej”, to przecież zawsze może być okej. A co jeśli nigdy nie było okej?
Siostra Osi działa aktywistyczne w sieci. Mówi głośno o dyskryminacji, broni praw osób czarnoskórych, a pod każdym jej filmem jest masa hejtu. Krają mi się serce, kiedy o tym czytam. Ona mówi na przykład o tym, że to niedopuszczalne, aby współcześnie ludzie, nauczyciele używali słowa „Murzyn”. To nigdy nie powinno być akceptowalne, a jednak siedziałam na lekcjach i słyszałam słowo „Murzyn”. Co z tego, że kiedyś tak się mówiło? To niczego nie zmienia. To słowo zawsze miało złe konotacje. Co to za argument, że kiedyś tak się mówiło i ludzie są przyzwyczajeni? Nie obchodzi mnie to. Nie ma żadnego problemu, by powiedzieć „osoba czarnoskóra”. Tylko musi komuś zależeć, a większości osób nie zależy. Są ignorantami, co jest przykre. Ja dopiero teraz, jak osiągnęłam jakiś poziom, to jestem traktowana inaczej. Kiedyś grałam w moim rodzinnym mieście i dziewczyna, która prześladowała mnie w szkole, stała do mnie po autograf. To nawet nie jest przykre, tylko śmieszne. Co by jednak nie mówić, idziemy, jako społeczeństwo, w dobrą stronę. Bardzo powoli, ale idziemy. To lepsze, niż gdybyśmy się cofali. Sporą robotę robią Gen Z i pokolenie Alpha.
Wcześniej wspomniałaś o dorastaniu na oczach świata. Było ciężko?
Kiedyś obiecałam sobie, że jeśli coś mi się uda, to będę gotowa na to, by zrezygnować z wielu rzeczy. Coś za coś. Tracisz coś, aby zyskać coś innego. To naturalna kolej rzeczy. Gdybym mogła mieć klona, to oczywiście chciałabym mieć klona (śmiech). Dorastanie samo w sobie jest trudne. Jest jeszcze trudniejsze, gdy dzieje się to na świeczniku, bo nie masz żadnej prywatności, barier. Ciągle wszyscy się o coś czepiają. Kolczyk – źle, to – źle. Gdybym włożyła sukienkę, to by mnie wyzywali o sukienkę. Ludzi bardziej interesuje to, że mam na sobie gumiaki, niż to, że wydaję album. Często zapominają, że częścią dorastania jest zmiana. Jak skończę 18 lat, to będę dorosła, ale ludzie dalej będą postrzegać mnie jak dziecko. Jak Roxie skończyła 18 lat, to też było wielkie halo. To niepotrzebne. Kiedy mi się coś podoba, to tego nie komentuję. Po co mam to robić? Komentujący często zasłaniają się konstruktywną krytyką, ale kiedy piszesz, że ktoś jest taki i taki, to nie jest konstruktywna krytyka. Zawsze też powinno dodać się „moim zdaniem”. Kiedy mogę, to o tym mówię o tym zjawisku, bo to potrzebne. A nóż komuś otworzy się głowa.
A czytasz komentarze?
Nie. To znaczy czytam, ale na moich profilach, gdzie jest mało hejtu. Na innych profilach czy portalach bywa, że hejt leje się gęsto. Szczególnie na TikToku. Chyba często trafiam na zły algorytm (śmiech). Ja nie jestem kontrowersyjna dlatego, że coś robię, czy mówię. Jestem kontrowersyjna, bo jestem tym, kim jestem. Jestem kontrowersyjna, bo jestem czarnoskórą kobietą w Polsce.
Polecane
![Julia Wieniawa: „Wpadłam w sieć potrzeby wyglądania perfekcyjnie” [WYWIAD]](https://kmag.s3.eu-west-2.amazonaws.com/articles/672002a51af27003169997a9/jww.jpeg)
Julia Wieniawa: „Wpadłam w sieć potrzeby wyglądania perfekcyjnie” [WYWIAD]
![Kiernan Shipka i Nico Hiraga o komedii „Szkolne miłości”: „Żadne z nas nie chodziło na studia ani do liceum” [WYWIAD]](https://kmag.s3.eu-west-2.amazonaws.com/articles/674872fa1af270031699a986/szkolne.jpeg)
Kiernan Shipka i Nico Hiraga o komedii „Szkolne miłości”: „Żadne z nas nie chodziło na studia ani do liceum” [WYWIAD]

9 filmów, na które trzeba wybrać się do kina w listopadzie

Linkin Park, Billie, Kylie, Justin. Kto wystąpi w Polsce w 2025 roku?

Wzbudzają niepokój i obrzydzenie. Najmocniejsze filmy wszech czasów
![Lucas Bravo w roli legendarnego złodzieja. „We Francji bunt jest jak religia” [WYWIAD]](https://kmag.s3.eu-west-2.amazonaws.com/articles/67277b691af2700316999ae3/lb5.jpeg)
Lucas Bravo w roli legendarnego złodzieja. „We Francji bunt jest jak religia” [WYWIAD]
Polecane
![Julia Wieniawa: „Wpadłam w sieć potrzeby wyglądania perfekcyjnie” [WYWIAD]](https://kmag.s3.eu-west-2.amazonaws.com/articles/672002a51af27003169997a9/jww.jpeg)
Julia Wieniawa: „Wpadłam w sieć potrzeby wyglądania perfekcyjnie” [WYWIAD]
![Kiernan Shipka i Nico Hiraga o komedii „Szkolne miłości”: „Żadne z nas nie chodziło na studia ani do liceum” [WYWIAD]](https://kmag.s3.eu-west-2.amazonaws.com/articles/674872fa1af270031699a986/szkolne.jpeg)
Kiernan Shipka i Nico Hiraga o komedii „Szkolne miłości”: „Żadne z nas nie chodziło na studia ani do liceum” [WYWIAD]

9 filmów, na które trzeba wybrać się do kina w listopadzie

Linkin Park, Billie, Kylie, Justin. Kto wystąpi w Polsce w 2025 roku?

Wzbudzają niepokój i obrzydzenie. Najmocniejsze filmy wszech czasów
![Lucas Bravo w roli legendarnego złodzieja. „We Francji bunt jest jak religia” [WYWIAD]](https://kmag.s3.eu-west-2.amazonaws.com/articles/67277b691af2700316999ae3/lb5.jpeg)

