Advertisement

Seks polski, biznes i toksyczna męskość. 2. sezon „Sexify” Netflixa trzyma poziom [recenzja]

Autor: Monika Kurek
11-01-2023
Seks polski, biznes i toksyczna męskość. 2. sezon „Sexify” Netflixa trzyma poziom [recenzja]
„Sexify” is back, cytując Monikę, bohaterkę graną przez Sandrę Drzymalską. „Sexify”, funkcjonujący w opinii publicznej jako „polski serial Netflixa o seksie”, zrobił furorę nie tylko w Polsce, ale również na świecie. Produkcja trafiła na listę Top 10 w 83 krajach i zajęła pierwsze miejsce w 20 z nich, w tym m.in. we Włoszech, Indiach, Egipcie czy Dominikanie.
Serial zgromadził spore grono fanów, zbierając przy tym raczej pozytywne recenzje. Dziś odbyła się premiera długo wyczekiwanego drugiego sezonu, w którym nasze ulubienice, Natalia (Aleksandra Skraba), Monika (Sandra Drzymalska) i Paulina (Maria Sobocińska), muszą zmierzyć się z zupełnie nowymi wyzwaniami. Dziewczyny oficjalnie wchodzą w świat biznesu i wielkich pieniędzy, deklarując pełną gotowość do tego, aby podbić świat. Niestety nie wszystko idzie zgodnie z planem...

Jesteśmy w tym razem

Szybkie przypomnienie. Pierwszy sezon opowiada historię trzech przyjaciółek, które próbują stworzyć apkę do kobiecego orgazmu i wygrać ministerialny konkurs. „Sexify” podbił serca widzów bezpretensjonalnym podejściem do seksu, charyzmatycznymi bohaterkami i przerysowaną formą. Dużym atutem był (i jest nadal) humor, który przez większość czasu rzeczywiście bawi. „Sexify” mówi o seksie z czułością, rozbrajając stereotypy i przekazując widzom, że nie ma się czego wstydzić, bo przecież wszyscy zmagamy się z podobnymi problemami.
Drugi sezon oficjalnie zostawia za sobą porównania z „Sex Education”, zabierając nas do... polskiej Doliny Krzemowej. Dziewczyny dostały dofinansowanie i szykują się do wielkiego startu. Udzielają wywiadów, występują w sesjach do kolorowych magazynów i zachowują się jak prawdziwe bizneswomen. Mają własne biuro, które przypomina biura amerykańskich jednorożców i bez opamiętania szastają pieniędzmi. Wielkie ambicje zderzają się jednak z rzeczywistością, gdy przed launchem apki okazuje się, że są zadłużone.
To bardzo ciekawy zabieg, który budzi skojarzenie z popularnymi ostatnio historiami o wielkich karierach i równie wielkich upadkach (takich jak np. „Zepsuta krew” czy „WeCrashed: Upadek start upu”). Twórcy, świadomie lub nie, puszczają nam oko i... lecą dalej. Aby ratować Sexify, dziewczyny rozpoczynają współpracę z idolką Moniki, bizneswoman Małgorzatą (Izabela Kuna), i biorą się do pracy nad apką dla facetów. Dzięki temu dostajemy bardzo ciekawy wątek o toksycznej męskości, który sprowadza się do wniosku, że seks bywa trudny dla każdego, bez względu na płeć. Bo choć faceci nie muszą mierzyć się ze slutshamingiem, to duszące stereotypy na temat męskości sprawiają, że prędzej zapadną się ze wstydu, niż powiedzą prawdę.
Wróćmy jednak do Małgorzaty, czyli postaci, która zręcznie flirtuje z tzw. female empowerment. W tym sezonie to właśnie ona robi za głównego złoczyńcę, przejmując pałeczkę od Kripola, granego przez znakomitego Kamila Wodkę. Wątek Małgorzaty to kolejne mrugnięcie, bo choć twórcy mogli snuć baśń o kobietach w biznesie, to zamiast tego zaserwowali nam historię o brutalnym biznesie, w którym rządzi pieniądz. Na szczęście dziewczyny mają mnóstwo pomysłów. Mają również siebie nawzajem, a to, jak wiadomo, jest najważniejsze.
Jednocześnie sporo dzieje się w życiu głównych bohaterek, które zmagają się z własnymi problemami. Każda z nich kroczy własną ścieżką. Natalia dalej nieśmiało eksploruje swoją seksualność, podczas gdy jej chłopak ma problemy z erekcją. Monika dostaje lekcje pokory i w końcu poznaje mężczyznę, który widzi w niej człowieka, a Paulina próbuje zrozumieć swoją rolą w firmie i zastanawia się, co począć z nowo odkrytą wolnością. Cała trójka ma przy tym wspaniałą chemię, dzięki czemu ogląda się je z ogromną przyjemnością.
Drugi sezon ma sporo fajnych momentów. Interakcje dziewczyn z Małgorzatą, relacja Moniki z pomagierem Małgorzaty, bawiąca do łez scena coachingu, odcinek toczący się podczas Święta Zmarłych oraz znakomity Nikodem Rozbicki w roli rapującego Młodego Małota. Halo, Netflix, czy piosenka „Młody Buhaj” będzie dostępna na Spotify?! Kontynuacja „Sexify” przede wszystkim spełnia swoją funkcję czyli… bawi. A o to przecież w tym wszystkim chodzi.
FacebookInstagramTikTokX
Advertisement