Ze względu na panującą pandemię i brak ruchu turystycznego, setki słoni zostało wypuszczonych z niewoli do naturalnego środowiska w mieście Chiang Mai w Tajlandii. Pracownicy obozu dla słoni Maesa usunęli drewniane i metalowe siedziska, które przez całe dnie były noszone na grzbietach przez 78 słoni „zatrudnionych” do przewozu turystów. To pierwszy raz od 44 lat, kiedy słonie nie są zmuszane do bycia atrakcją turystyczną i sposobem na zarobek dla ich właścicieli.
Szacuje się, że w Tajlandii żyje około 4 tysięcy udomowionych słoni. Co najmniej 85 obozów dla słoni w całym kraju zostało zmuszonych przez pandemię koronawirusa do zamknięcia swoich biznesów i zwolnienia ponad 5 tysięcy pracowników. Jeszcze do niedawna słonie w obozach i ich opiekunowie zwani „mahoutami” zabawiali turystów sztuczkami. Słonie między innymi malowały obrazy swoimi trąbami albo kopały piłkę.
Zwierzęta w niewoli wykorzystywane w przemyśle turystycznym są w dużym stopniu narażone na głód i zbyt duży wysiłek fizyczny. Obecna sytuacja większości zamkniętych słoni stała się dramatyczna. Pandemia spowodowała, że większość z obozów nie jest w stanie utrzymać pojedynczego słonia. Organizacje takie jak Save Elephant Foundation pracują nad tym, by w dobie kryzysu dostarczać pożywienie dla zwierząt, które nie zostały jeszcze wypuszczone na wolność.
Hodowanie dzikich zwierząt i wykorzystywanie ich w celach turystycznych to lukratywny biznes. Niektóre większe obozy dla słoni potrafią goscić dziennie około tysiąca turystów z każdego zakątka świata. Setki selfie dziennie i tyle samo przejażdżek zwiedzających to nie jedyne przykłady cierpienia przedstawicieli różnych gatunków zwierząt, które stały się atrakcją turystyczną w pseudo-rezerwatach na całym świecie.
/tekst: Dominik Ossowski/