W kwietniu St. Vincent, a właściwie Anne Clark, wydała swój siódmy krążek zatytułowany „All Born Screaming”. To pierwszy płyta, którą wyprodukowała całkowicie samodzielnie. Jest jeszcze dosadniej, prawdziwiej, bardziej surowo. Jak mówi, są miejsce, do których można dotrzeć tylko samemu. Na albumie możemy usłyszeć m.in. Dave’a Grohla, czyli byłego członka Nirvany i założyciela Foo Fighters. Pierwszą zapowiedzią wydawnictwa był elektryzujący utwór „Broken Man”. – Hej, na co patrzysz? Myślisz, że kim jestem? – śpiewa zadziornie St. Vincent.
Z okazji premiery „All Born Screaming” złapaliśmy się z St. Vincent na Zoomie i pokazaliśmy jej kładkę naszego numeru „Paryż, Texas”. Pogadaliśmy też o obsesjach, chaosie i recepcji na hit. Sprawdźcie!
„Z chaosu rodzą się najlepsze rzeczy. Musisz pozwolisz sobie na to, aby być narzędziem”
Motywem przewodnim jednego z naszych ostatnich numerów jest „Paryż, Texas”. Mówię to, ponieważ w „Daddy’s Home” odtwarzasz fryzurę Jane, czyli postaci granej przez Nastassję Kinski w filmie „Paryż, Teksas” Wima Windersa. Przeznaczenie…?
Świetnie udało wam się ją odwzorować! To musi być przeznaczenie. Uwielbiam ten film. Fryzura Natashy oraz ten film idealnie oddają ducha „Daddy’s Home”. Pomyślałam: „Chcę czegoś takiego”. To najlepsza fryzura. To nie była inspiracja, tylko dokładna kopia (śmiech).
Kiedy po raz pierwszy widziałaś ten film?
W małym, niezależnym kinie w Dallas. Gdy dorastałam, często do niego wracałam. Bycie przez półtorej godziny w głowie Wima Wendersa to niezwykłe doświadczenia.
Współprodukowałaś poprzednie albumy, lecz tym razem jesteś całkowicie odpowiedzialna za produkcję. Jak przełożyło się to na proces?
Wiedziałam, że istnieją emocjonalne przestrzenie, do których mogłam dotrzeć jedynie samotnie. Nad „Daddy’s Home” pracowało mi się dużo łatwiej, ponieważ używałam języka, który istnieje i dodawałam swój wkład. Przy „All Born Screaming” czułam się, jakbym tworzyła własny język. Było to więc dużo trudniejsze. Spędziłam długie godziny w studio, szukając odpowiednich słów. Nagrywania płyty to proces polegający na szukaniu. Upewniałam się, że wszystko jest na swoim miejscu – każde zdanie, każdy akord, każda solówka. Jeśli wkładasz w to serce, piosenka staje się niezależnym bytem, który mówi, czego dokładnie potrzebuje. Istnieje powód, dla którego każdy dźwięk brzmi tak, jak brzmi. Nie ma znaczenia, czy jest zniekształcony, czy eteryczny, każdy wybór jest wartością dodatnią do znaczenia.
Uważasz się za obsesyjną osobę?
Kiedy ktoś mnie pyta o hobby, to próbuję coś wymyślić. Jestem ciekawska i lubię czytać, ale chyba nie mam żadnego hobby. Całą moją dodatkową energię i czas wkładam w muzykę. Wciąż jest tyle rzeczy, który chce się nauczyć. Kto ma czas na hobby? „Co robisz dla zabawy?”, „Jakie masz hobby?”. O czym mówicie? Jestem obsesyjna w muzyce. To miejsce, w którym mogę wyrzucić z siebie wszystkie moje nierozsądne uczucia, emocje, pomysły.
Jednym z motywów przewodnich albumu jest chaos, który towarzyszy życiu. Jaka jest twoja relacja z chaosem? Jesteście już przyjaciółmi?
Chyba jestem gdzieś pomiędzy. Jeśli jesteś zbyt sztywny, szybko się złamiesz. Jeśli jesteś zbyt podatny, porwą cię fale. Kluczem do chaosu jest taniec.
Podoba mi się ta metafora.
W przypadku tego albumu zaczynałam od chaosu. Próbowałam swoich sił z instrumentami, na których nigdy nie grałam. Próbowałam ujarzmić elektryki i znów poczułam się jak dziecko. Grałam i nie wiedziałam, co stanie się zaraz. Ta część była dość chaotyczna. Wróciłam do tego i z chaosu wyłonił się porządek. Jammowałam przez trzy godziny na starych instrumentach i nagle działo się coś, co rozpalało we mnie ogień. Chciałam słuchać tego w kółko, więc napisałam o tym piosenkę. „Sweetest Fruit”, „Big Time Nothing” czy jakąś inną. Z chaosu rodzą się najlepsze rzeczy. Musisz pozwolisz sobie na to, aby być narzędziem. Przejście tej drogi jest trudne, ale satysfakcjonujące.
Ludzie zawsze żartują, że każdy nowy album jest najbardziej personalnym albumem artysty. Jest w tym jednak jakaś prawda. Myślisz, że to wynika z tego, że każdego roku znamy siebie trochę bardziej? Brzmi to sztampowo, ale…
Wydaje mi się, że to prawda. Kiedy żyjesz trochę dłużej, doświadczasz wielkiej radości i wielkiego smutku, zdajesz sobie sprawę, że nie ma sensu tracić czasu. Chodzi o to, aby kopać głębiej i głębiej w swojej emocjonalności. Nie ma nic innego do zrobienia, nie istnieje żaden inny powód. Oczywiście istnieją łatwiejsze sposoby na zarobienie pieniędzy. Nie ma sensu robić sztuki, jeśli nie jesteś gotów dać z siebie wszystkiego i nie chcesz spróbować stworzyć czegoś lepszego niż poprzednio.
Współpracowałaś przy tym albumie z legendarnym Darem Grohlem. Jak było?
Świetnie się bawiłam. Odezwałam się do niego i mówię: „Cześć Dave. Mam kilka numerów i bardzo chciałabym, żebyś się dograł. Mogę ci je wysłać?”. Zgodził się od razu. Zapytałam, kiedy może wpaść do mojego studia. No więc przyjechał. Paliliśmy fajki, śmialiśmy się, spędziliśmy trochę czasu i Dave po prostu to zrobił. Jest wspaniałym artystą, genialnym perkusistą. Wystarczy jeden dźwięk i już wiesz, kto za tym stoi.
Prowadziłaś zajęcia z kreatywnego pisania. Napisałaś wiele wspaniałych piosenek. Czy istnieje przepis na hit?
Nie. Gdyby istniał, to wszyscy by je pisali. Gdybyśmy mogli zapytać sztuczną inteligencję, jak napisać hita… Na pewno jest formuła pisania w świecie popu. Wiele utworów podąża utartymi szlakami i wzorcami. Ten temat zawsze mnie bawi, ponieważ każda wytwórnia planuje zrobić viral na TikToku. Ale gdyby ludzie wiedzieli, jak zrobić viral na TikToku, to wszyscy robiliby virale na TikToku. Prawdziwy hit trafia do kultury w momencie, gdy kultura jest na niego podatna, a następnie zaczyna żyć swoim życiem. Nie ma przepisu, receptury. Nie wiem, jak napisać piosenkę. Nie byłabym w stanie teraz usiąść, chwilę pogłówkować i powiedzieć: „Oto piosenka!”. Ten proces wciąż jest dla mnie ogromną tajemnicą.
Uff, wielka ulga, że to mówisz. Istnieje wiele teorii spiskowych.
To interesujące. Teoria muzyki polega to opisywanie czegoś, co istnieje. To sposób interpretowania rzeczy, które istnieją. Język na powierzchni języka. Możesz analizować popowe piosenki i stwierdzić, że zazwyczaj melodia jest taka, klucz jest taki, a długość wynosi tyle, ale zazwyczaj najlepszy efekt jest wtedy, gdy ktoś robi coś nowego i ekscytującego, co rezonuje z ludźmi. Aby to zrobić, nie musisz wiedzieć, jak napisać hit.
Współcześnie sytuacja na rynku muzycznym jest bardzo dynamiczna. Sztuczna inteligencja, TikTok, coraz krótsze formy.
O tak! Widziałam filmik, na którym Steve Lacy, swoją drogą bardzo utalentowany gość, śpiewa na koncercie piosenkę, która była viralem na TikToku. Tłum śpiewa wraz z nim zwrotkę i refren, a potem milknie, ponieważ nie zna długiej zwrotki. Tego nie było na 30-sekundowym fragmencie, który oglądali. Szaleństwo. Obecnie istnieje wiele różnych poziomów słuchania, przyswajania oraz fanostwa.