„– „Dałyśmy drugie życie starej, vintage'owej torebce, którą dostałyśmy od babci. Odmieniłyśmy ją, wykorzystując wegańską skórę w naszym ulubionym różowym kolorze. Niektóre rzeczy projektujemy całkiem od zera, a niektóre przerabiamy, wykorzystując niepotrzebne artykuły. Jeśli macie coś, czego już nie używacie i chcielibyście, żeby otrzymało nowe życie, zróbcie zdjęcie i wyślijcie nam. Będziemy razem ratować ten świat!”, przekonują założycielki Holy.Spells.
Na swoim instagramowym profilu zachęcają do dołączenia do ich modowego sabatu, projektującego ubrania w duchu filozofii zero waste.
Dotychczas stworzyły już kilkadziesiąt unikatowych obiektów z pogranicza mody i sztuki użytkowej. Pochodzący z kolekcji „EDEN" top powstał z połączonych ze sobą roboczych rękawiczek. Bikini wykonały w całości z plastikowej torebki z printem szachownicy. Strój kąpielowy zrobiły ze starej sukienki, folii po słodyczach Kinder. Inny uszyły z torby IKEA. Zaś dżinsową katanę przerobiły na futurystyczną kurtkę kierowcy formuły jeden, utrzymaną w marzycielskich pastelach. A to dopiero początek ich modowej kariery...
Magia mody
Do niedawna Odri i Netali udzielały się wyłącznie muzycznie, jako Vellow Sisters. Z czasem, z ubrań powstających do ich własnych klipów muzycznych, zaczął klarować się osobny, autorski projekt, który zasługiwał na oddzielne miejsce w ich dorobku. Tak narodziło się Holy.Spells. Brand wykonywanych ręcznie ekscentrycznych dodatków i kreacji stworzonych... ze śmieci. Twórczynie zapomniane, lub niechciane przedmioty podnoszą do rangi sztuki.
„– „Nazwa marki to w pewnym sensie oksymoron. Religijne uduchowienie przeciwstawiłyśmy magicznym inkantacjom szeptanym w sercu lasu. Zawsze chciałyśmy połączyć duchowość i świętość z mrokiem i pierwotnością. To nas przyciągało i fascynowało od najmłodszych lat”, mówi Odri.
Wśród swoich inspiracji Holy.Spells wymieniają „Harry'ego Pottera" i „Sabrinę. Nastoletnią czarownicę".
„– „Miałyśmy nawet czarnego kota. A w domu, na strychu przeglądałyśmy stare książki i ubrania. Zawsze szukałyśmy magii”, wspomina Odri.
Z nostalgii do kultowych kreskówek i filmów powstał choćby „Postrach Rona Weasleya", czyli puszysta czarna torba imitująca włochatego pająka z sześciorgiem oczu i odnóżami służącymi za uchwyty, a także nakrapiana torebka na bigiel, na którą zapolowałaby Cruella De Mon ze „101 dalmatyńczyków".
Swoją miłość do ubrań rodem ze scenografii filmów fantasy przejęły od mamy-projektantki.
„– „Od najmłodszych lat występowałyśmy na scenie. Mama projektowała i szyła wszystkie nasze kostiumy. Często powstawały w noc poprzedzającą nasze koncerty. Nie uznawała kompromisów, wszystko musiało być wykonane ręcznie. Przez noc potrafiła uszyć 400 maleńkich róż do naszych sukienek. A przecież wcale nie były to poważne występy. Inna mama zrezygnowałaby i kupiła dziecku kostium w sklepie, ale nasza szyła całą noc”, wspomina Netali.
A przecież, oprócz bycia osobistą garderobianą obu córek, miała także dwie dzienne prace. Mimo to znajdowała czas, by stworzyć kreacje, z których Netali i Odri do dziś czerpią inspirację:
„– „Na tej szarej Ukrainie, kiedy wszystko było takie biedne, my zawsze byłyśmy ubrane jak małe arystokratki. Jednego dnia byłam w różowej sukience, różowym kapeluszu, różowych pantoflach i z różową torebką przewieszoną przez ramię. W następnym tygodniu miałam na sobie niebieski komplet z dopasowaną kolorystycznie kurtką. I tak było cały czas. Byłyśmy jak brytyjskie księżniczki. Inne dzieci bardzo nam zazdrościły. W końcu, kto widział dziewczynkę w rajstopach, na które nie mogła sobie pozwolić nawet panna młoda?!”, dodaje ze śmiechem Netali.
Twórczynie Holy.Spells zawdzięczają swojej mamie, to kim są i co potrafią.
„– „Chyba porzuciła swoją młodość dla nas. Zrezygnowała ze swojej kariery, chociaż mogła być świetną projektantką lub pianistką. Teraz przyszła nasza kolej żeby zrobić coś, z wiedzą i umiejętnościami, które nam przekazała”, zapowiada Odri.
Uwielbiają kreować swoją markę i wcielać w życie surrealistyczne projekty. W trakcie pandemii nareszcie znalazły na to czas.
„– „Myślę, że obecny kryzys sprzyja wglądowi w siebie i realizacji projektów, na które, gdyby nie COVID nie wystarczyłoby nam czasu. Lockdown sprawił, że Holy.Spells ruszyło z miejsca. Codziennie szyjemy ubrania w mieszkaniu”, oznajmia Netali.
Dopiero zyskują popularność. Czasem spotykają je z tego tytułu przykrości.
– „Raz za darmo wypożyczyłyśmy ubrania na sesję, a od fotografa usłyszałyśmy, że nie wymieni marki naszych ubrań, w których pozowała modelka. Poczułyśmy się trochę jak roboty, które tylko szyją, żeby później ich anonimowe ubrania pojawiły się na fotografii. To nas nauczyło szacunku w stosunku do samych siebie i do naszych projektów" – znowu Netali.
Reinkarnacja materiału
Pomysł, aby tworzyć ubrania w duchu zrównoważonego rozwoju i idei upcyklingu powstał instynktownie. Upcykling to dla sióstr często konieczność. Paradoksalnie szycie ze skrawków materiałów pozyskanych z już raz uszytych ubrań, wyzwala w nich olbrzymie pokłady kreatywności.
„– „W pewnym momencie dany materiał po prostu się kończy i nie możesz zażyczyć sobie choćby ścinka więcej, nawet wtedy, kiedy masz dopiero połowę spódnicy. Więc kombinujesz”, wzrusza ramionami Netali.
W mieszkaniu na poddaszu, które wynajmuje wraz z siostrą nie ma porządnego stołu krawieckiego. Para jeansów, które zamierza zdekonstruować, leży rozciągnięta na podłodze.
Pod wpływem impulsu Netali wrzuciła na facebookowej grupie dla projektantów, kreację, z której była bardzo dumna. Pod postem zawrzało. Oburzeni koledzy i koleżanki po fachu nie pozostawili na Holly Spells suchej nitki. Padły niewybredne komentarze: „nierówno!", „Wygląda jakby ktoś to zrobił na kolanie!"
„– „Ale my chcemy, żeby tak to wyglądało!”, odpowiadają dziewczyny chórem.
Ich ubrania tak właśnie powstają i na tym polega cześć ich uroku.
„– „Czasem skąpy zasób materiału, ledwie skrawek, uniemożliwia dbalszy krój. Mamy pozwolić żeby ładny materiał się zmarnował? Nigdy!”, kontynuują.
Skąd biorą niestandardowe materiały? Zacznijmy od tego, że właściwie wcale nie są one niestandardowe – funkcjonują po prostu w innych sferach naszego życia, niekoniecznie, jako części garderoby.
Tak powstały sandały na modnej „kaczuszce" zrobione z... łazienkowej maty antypoślizgowej. Płaszcz z siatki na zakupy. Bluzka ze szlafroka. Kto powiedział, że pudełka po jajach nie są materiałem na torebkę? Nikt. Dlatego taką zrobiły. Zrobiłyby ją prawdopodobnie i wtedy, gdyby ktoś powiedział, że to zupełnie nie nadaje się do noszenia. Kto właściwie ubiera się w Holy.Spells?
„– „Nasze ubrania nie są przeznaczone dla konkretnej płci. Wyznajemy zasadę: jeżeli dobrze się w czymś czujesz – noś to”, przekonuje Odri.
Ekscentryczne kolekcje powstają z myślą o artystach i ich potrzebie kreowania „mocnego" scenicznego wizerunku. Siostry śmieją się, że ich najoryginalniejsze projekty powstają z najbardziej niepozornych tworzyw.
„– „Masz matę z łazienki, masz kawałek zielonego materiału, znajomy przyniesie czarne ubranie... Staram się coś z tego zrobić. Gdybym miała dostęp do tysięcy materiałów, byłoby mi trudniej podjąć decyzję. Niewielkie ilości tkanin i materiałów krawieckich w kreatywny sposób wpływają na efekt końcowy. Choć nie ukrywam, że często materiał, jakby za sprawą czarów, kończy się akurat w momencie, w którym powinien i stąd moje projekty sprawiają wrażenie zaplanowanych. Poza kilkoma wyjątkami, nigdy nie robię szkiców”, zdradza Netali.
Jednym z takich odstępstw była bluzka z trzema piersiami. To, jak wspomina Netali, była koncepcja warta szkicu. Bluzka została zaprojektowana z myślą o noszeniu przez dwie osoby jednocześnie. Siostry zapozowały w niej wspólnie na okładce płyty Vellow.Sisters. Ale powstały też fotografie z innymi modelami. Każdemu z bohaterów we wspólnym ubraniu towarzyszyły inne emocje i energia - od harmonii, po walkę dwóch osobowości uwięzionych w tej samej kreacji.
„– „Deficyt materiału jednocześnie w sposób oczywisty ogranicza – z drugiej strony daje wolność eksperymentowania: nie boję się niszczyć materiałów, bo i tak w ten sposób daję im drugie życie. Na taką swobodę trudniej poważyć się w przypadku nowych, nieskazitelnych materiałów”, wyznaje Netali.
Dziewczyny eksperymentują nie tylko z materiałami, ale i z technikami. W swoich projektach wykorzystują m.in. sprayowanie, hand stamping, punkowe agrafki czy malowanie akrylem.
W Holy.Spells punktem wyjścia każdego z projektów jest materiał. Netali przyznaje, że lubi wymyślać, „na żywo" pracując z tkaninami i tworzywami sztucznymi. Swoją pracę zaczyna od gromadzenia zestawu złożonego z elementów, które przyciągnęły jej wzrok w sklepie z używaną odzieżą, supermarkecie lub w domu. Każdy projekt zależy od skompletowanych materiałów i, ze względu na ich ograniczoną ilość, jest niepowtarzalny. Na tym polega część magii Holy.Spells.
Upcykling to dość nowe określenie i szybko stało się synonimem bycia „cool" wśród wielkich marek.
„– „Cieszę się, że na tworzenie artystycznych rzeczy z odzysku powstało takie wyrafinowane określenie i wokół niego rozwinęła się cała odrębna gałąź mody. Fajnie, że to, co robimy możemy nazwać słowem, które obecnie jest w trendach. Szersza wiedza o idei stojącej za upcyklingiem, który dla rozwoju naszej twórczości był raczej koniecznością i stylem życia niż świadomym wyborem biznesowym, przyszła później”, oznajmia Odri.
Teraz, nawet gdyby dziewczyny miały wybór, nie zdecydowałyby się na porzucenie filozofii zero waste.
„– „Kiedyś panowała jakaś zbiorowa histeria wokół słowa lumpeks. Pamiętam, że za czasów szkolnych, mówiłyśmy znajomym, że jesteśmy [chórem]: „ w butiku"! A tak naprawdę buszowałyśmy w odzieży na wagę. Przez długi czas się tego wstydziłyśmy, dopóki nie stało się to modne”, wyznaje Odri.
Lumpeksy, sklepy z odzieżą używaną przestały być wstydem. Dziś ludzie chwalą się swoimi znaleziskami.
„– „Teraz już wszystkie modelki i gwiazdy chwalą się swoimi vintage'owymi skarbami. Chociaż zazwyczaj daleko im do ubierania się w rzeczy wyłącznie z drugiego obiegu”, zauważa Odri.
Moc sióstr
Marka Holy.Spells jest młodym przedsięwzięciem. Dziewczyny opublikowały w mediach społecznościowych zdjęcie pierwszego ubrania w lipcu ubiegłego roku. Był to burgundowy top z ciężkiego aksamitu. Jak wyglądał debiut siostrzanego duetu w branży modowej? Ich pierwsza sesja zdjęciowa była o krok od odwołania z powodu wielu przeszkód, niedoczasu i kłopotów finansowych.
„– „Pracowałyśmy głodne, nie spałyśmy i byłyśmy zestresowane. W trakcie wytężonej pracy zawsze ratują nas śmiech i żarty. Zawsze mogłyśmy zrezygnować. Nawet mówiłyśmy to sobie z siostrą w momentach braku sił: robimy to czy nie? Ale nie mogłyśmy zawieść modeli, którzy całkowicie za darmo chcieli pozować w naszych ubraniach, ponieważ tak im się one podobały. Jedna modelka zrezygnowała dla nas z płatnej sesji – to nam dodało skrzydeł”, podsumowuje Netali.
Motywacji dodaje także praca z siostrą. Odri trzyma pieczę nad muzyką. Szyciem zajmuje się Netali. Ale, jak same twierdzą, wkład każdej z nich w oba projekty jest równy.
„– „Beze mnie nie byłoby Holy.Spells, bez Netali nie byłoby Vellow”, twierdzi Odri.
Dodają sobie pewności siebie. Są swoimi wzajemnymi krytyczkami i nieustannie naradzają się podczas pracy zarówno nad nową muzyką, jak i nad nowym projektem modowym. Bardzo sobie ufają i uważnie słuchają wzajemnych uwag. Zgodnie twierdzą, że gdyby miały tworzyć samodzielnie, na wiele ryzykownych kroków, zarówno twórczych jak i biznesowych, nie wystarczyłoby im odwagi.
„– „Netali to moja najlepsza przyjaciółka, moja siostra, mama, mój szef. To jakby inna wersja mnie samej. Mamy te same myśli, a przynajmniej potrafimy dobrze czytać w sobie nawzajem. Zanim Netali skończy parę spodni, ja już wiem jak będą wyglądały. Z kolei siostra bezbłędnie odgaduje, jakie melodie chodzą mi po głowie. Jesteśmy niemalże jednością. Wiec jak ona umrze, to ja też umrę (śmiech). Przecież nie będę robić tych torebek sama!”, odgraża się Odri.
Wróżby i wizje
Jeśli chodzi o dalszy rozwój Holy Spells, dziewczyny mają nadzieję tworzyć także własne materiały przyjazne środowisku. Natali snuje wizje nowych innowacyjnych materiałów np. ze skórek owoców. Obie są wegankami, więc byłby to krok na przód, spójny z ich filozofią – miłością do natury.
„– „Chciałybyśmy także pójść w kierunku spersonalizowanych rzeczy. Już teraz mamy w ofercie torebki, które szyjemy na zamówienie i metodą hand stampingu tłoczymy na nich dowolne hasło. Co ciekawe nasze projekty nie mają metek. Nie zleciłyśmy ich wykonania. Nazwę marki wszywamy ręcznie np. do wnętrz torebek – nie tylko z oszczędności. Sądzimy także, że jest to fajny element – dodatkowy wysiłek z naszej strony, który wzbogaca projekt. W planach mamy też wyszywanie indywidualnych inkantacji na podszewkach. Chciałybyśmy, żeby nasze ubrania i akcesoria otaczała aura mistycyzmu. W końcu, w pewnym sensie, wskrzeszamy ubrania”, dodaje Netali.
/tekst: Aleksandra Adamiak/