„Lubię dostępną sztukę” – mówi Maryna Tomaszewska, która właśnie startuje z wystawą w social mediach
Autor: Radosław Pulkowski
23-04-2021


Przeczytaj takze
Już dziś, czyli 23 kwietnia, warszawska artystka Maryna Tomaszewska startuje z nową wystawą, w galerii BWA Zielona Góra, a tak naprawdę w internecie. Maryna.TV to bowiem projekt, który ma na celu zbadanie środowiska social mediów, jako przestrzeni dla twórczości artystycznej, a właściwie nawet w przeważającej części sama dzieje się właśnie w mediach społecznościowych. Artystka bawi się w youtuberkę, instagramerkę, influencerkę, odpala własny merchandise i sprawdza, co jej z tego wyjdzie. Czy zostanie gwiazdą art-sieci? Czy zrozumie ze świata dzisiejszego internetu coś więcej niż dotąd? Żeby się tego dowiedzieć – śledźcie Maryna.TV! A tymczasem przeczytajcie rozmowę, którą z tej okazji z nią przeprowadziliśmy.
Może na początek po prostu powiesz parę słów o wystawie Maryna.TV?
W takim wypadku musimy cofnąć się w czasie. Podczas pierwszego lockdownu zostałam zaproszona przez kuratorkę Annę Mituś, Gdańską Galerię Miejską i stowarzyszenie Wolne Pokoje do zrobienia akcji w internecie w ramach wystawy „Cała Polska”. Ponieważ od dawna chciałam stworzyć pracę, która będzie dotyczyć internetu i social mediów, postanowiłam zbadać YouTube. Poza oglądaniem teledysków nigdy nie korzystałam z tego medium, a że lubię poznawać nowe tereny, ta niewiedza wydawała mi się kusząca. Moi synowie za to są bardzo intensywnymi użytkownikami, więc tym chętniej zanurzyłam się w tę równoległą rzeczywistość. Wynikiem moich „badań” była seria krótkich filmów pod wspólną nazwą Maryna.TV. Każdy odcinek czerpał z nieco innego gatunku youtube'owego.
Co to były za filmy?
Zaczęłam od wariacji na temat popularnego formatu Shopping Haul, który polega na tym, że youtuberki pokazują przed kamerą produkty – zazwyczaj ubrania, które kupiły, podają ich cenę, przymierzają i ewentualnie oceniają swój wygląd. Mój haul przedstawiał część kolekcji sztuki, którą posiadam – według powyższego schematu prezentowałam obrazy, podawałam cenę, zdradzałam historię wejścia w posiadanie danej pracy.
Interesuje mnie przenoszenie różnych narracji, w tym tych komercyjnych, na pole sztuki, świadome przechwytywanie czegoś, co istnieje i przesuwanie znaczenia. W tym wypadku zestawiłam wysoką kulturę z prostym formatem rozrywkowym, skoncentrowanym na sprzedaży. Kolejne odcinki dotyczyły równie nośnych tematów: fitness, szalików piłkarskich, porad modowych. Taka właśnie jest geneza Maryna.TV.
Co było dalej?
Przyznaję, że YouTube okazał się dla mnie zbyt obcym kanałem komunikacji, jego poetyka nie do końca do mnie pasuje. Chcąc jednak kontynuować działania internetowe, przeniosłam się na Instagram, gdzie czuję się swobodniej. Lubię to medium, spędzam tam sporo czasu. To jest moje naturalne środowisko. Chciałam sprawdzić, dlaczego mnie ono fascynuje, czego tam szukam i czy coś z tych poszukiwań wynika, ale także, czy uda mi się wejść w jego charakterystyczną narrację, stworzyć własną odpowiedź na zapotrzebowania ludzi, wykorzystać potencjał, jaki daje ta platforma.
Zdaję sobie sprawę, że nie da się zrobić projektu artystycznego o aplikacji, która ma miliard użytkowników, pięćset milionów stories dziennie i około tysiąca postów dodawanych na sekundę. Wybrałam sobie wycinek, kilka trendów.
Posiadając już nazwę Maryna.TV, użyłam jej do zbudowania autonomicznej marki. Zestawienie mojego imienia, które jest bardzo polskie, z końcówką telewizyjną wydawało mi się pociągające. Z jednej strony określenie to jest swojskie i odnosi się do mnie, z drugiej nawiązuje do medium, które uznawane jest za skończone.
W samym projekcie kluczowym był dla mnie merchandise. Interesowało mnie zjawisko, nazywane przez infuencerów „monetyzacją popularności”. Myślę, że ugruntowaniem kariery internetowej jest założenie własnej marki lub współpraca z już istniejąca. Produkty sygnowane przez gwiazdy mediów społecznościowych mają ogromny popyt.
Czyli zaczynasz trochę od końca. Jakie rzeczy sprzedajesz?
Gumowe klapki, legginsy, frotki do włosów – wszystko z identyfikacją Maryna.TV. To fizyczna część wystawy. Lubię sztukę, która jest dostępna, którą można niedrogo kupić, zabrać do domu.
Na tym jednak Maryna.TV się nie kończy...
Nie. Są jeszcze filtry na Instagramie, insert naklejkowy do magazynu o sztuce „Szum”, seria zdjęć i filmów publikowanych w innych kanałach socialmediowych i oczywiście fizyczna wystawa w galerii BWA Zielona Góra. Na końcowy efekt pracowałyśmy z kuratorką wystawy Anną Mituś ponad pół roku.
W wielości tych formatów szukałam również pomysłu na funkcjonowanie sztuki w dobie pandemii, kiedy nie mamy możliwości odwiedzania galerii. Mojej wystawy można doświadczać niekoniecznie stacjonarnie, ale też nie tylko online.

fot. Stanisław Loba
Czego szukałaś dla siebie w świecie influencerów?
Chciałam sprawdzić od środka, jak działa ten świat. Znaleźć odpowiedź na pytanie, dlaczego sposób komunikacji influencerów jest bliski ludziom. Inne wątki, na których się skupiłam, to autokreacja, sterowanie własnym wizerunkiem, budowanie tzw. marki osobistej i – co się z tym wszystkim łączy – odgrywaniem kilku ról naraz.
W zeszłym roku rozmawiałem z Krzysztofem Gonciarzem, który powiedział mi, że słowo „influencer” kojarzy się pejoratywnie, ale przecież w wywieraniu wpływu na ludzi nie ma nic złego. Wszystko zależy od tego, jaki właściwie wpływ chce się na nich wywierać.
Dokładnie. Wszystko zależy od tego jak definiujemy słowo influencer i czy my sami uznajemy je za pozytywne. Jeśli, tak jak mówisz, przyjmiemy, że to „człowiek, który ma wpływ”, to myślę, że w tym punkcie artyści są bardzo blisko gwiazd social mediów. Sztuka istnieje przecież właśnie po to, żeby oddziaływać na otoczenie, skłaniać do myślenia, komentować rzeczywistość w nadziei, że odbiorca weźmie do serca to, co mu oferujemy. Idąc dalej, artysta będzie miał wpływ na jego światopogląd, zainteresowania i decyzje, w tym także konsumenckie.
W świecie influencerów ciekawi mnie też dostarczanie rozrywki. Przekładając to na sztukę – interesują mnie działania na pograniczu popkultury, która używa mechanizmów typowych dla mainstreamu. Lubię czerpać z tego szerokiego pola i przerabiać na własną modłę. Łączy się to z moim przekonaniem, że – jak każda bańka – art world bardzo często mówi do wewnątrz własnego środowiska, bywa hermetyczny. Pytanie co zrobić, żeby wyjść szerzej? Ja testuję język popkultury jako sposobu dotarcia. Social media przenikają obecnie wszystkie obszary naszego życia i myślę, że należy z tego korzystać.

fot. Stanisław Loba, modelka Paulina Bijoch
Eksperyment uznajesz za udany?
Nie wiem, to się jeszcze okaże!
Czy w projekcie Maryna.TV znajdziemy przejawy sztuki krytycznej? Jak widzę twój merchandise, to myślę sobie, że on jest gdzieś na granicy – z jednej strony po prostu robisz to, co influencerzy, ale z drugiej da się w tym dostrzec pewną ironię.
Maryna.TV to zabawa konwencją, reinterpretacja. Patrzenie na siebie z przymrużeniem oka. Na tym, dla mnie, polega ironia – lubię ją i często używam w swoich projektach. Mam zaledwie dziewięciuset obserwujących, jest trochę zabawne starać się być influencerem z taką liczbą followerów. Spójrz zresztą na moje klapki, moje legginsy – one również nie są w pełni poważne.
Niby nie, ale z drugiej strony ludzie mogą je całkiem na poważnie kupić. Podobnie jak klapki Kubota, które jakiś czas temu powróciły na rynek.
Dokładnie tak! Ale to nie jest nic negatywnego, nie oszukuję ludzi. Oferuję produkt, który niesie w sobie nieco humoru. A wracając do twojego pytania o sztukę krytyczną: nie kładę na to nacisku, ale wydaje mi się, że już samo świadome użycie pewnych klisz jest ze swojej natury krytyczne.
Jaki jest twój prywatny stosunek do mediów społecznościowych? Czy w jakiś sposób ewoluował on podczas pracy nad Maryna.TV?
Lubię media społecznościowe, ale nie są one w żaden sposób kluczowe dla mojego istnienia. Traktuję Instagram – bo z niego głównie korzystam – jako rozrywkę. Natomiast, jak obserwuję, niektórzy młodzi ludzie patrzą na media społecznościowe inaczej, w dużo większym stopniu „żyją w nich”, są one naturalną częścią ich świata.
Dodatkowo moja dotychczasowa obecność była pasywna, byłam obserwatorką nie twórczynią – musiałam zmienić rolę. Ten proces okazał się ciekawy, choć niełatwy.

fot. Stanisław Loba
Social media są dla ciebie porównywalne ze starszymi, „tradycyjnymi” mediami?
Instagram w dużym stopniu zastąpił w moim życiu telewizję. Jednak nie czerpię z niego wiedzy – tutaj wybieram bardziej tradycyjne media, na przykład książki albo serwisy internetowe.
W takim razie co z Facebookiem? Dla niektórych młodych ludzi to już chyba archaiczne medium...
A wiesz, że dla młodych ludzi emotikony też nie istnieją? Są passe, obciachowe. Wiem od mojego syna, lat szesnaście.
Zapamiętam. „XD” to też emotikona?
Żadnych nie można używać! A już w szczególności buźki, która płacze i się śmieje. Jednak wracając do Facebooka: rzeczywiście jest on bardziej zróżnicowany treściowo, nie chodzi w nim tylko o sferę wizualną.
W twoim projekcie interesowała cię w jakikolwiek sposób ciemna strona social mediów, jak na przykład koncentrowanie darmowej treści wokół wielkiego kapitału w postaci kilku firm albo to, jak media społecznościowe wpływają na nasze zachowania, a w dłuższej perspektywie na zmiany neurologiczne?
To wszystko, o czym wspominasz, było i jest w mojej głowie, szczególnie w poniedziałki, kiedy telefon informuje mnie, ile czasu w zeszłym tygodniu spędziłam przed ekranem i jestem przerażona. Chciałabym powiedzieć, że jestem w pełni świadomą użytkowniczką Internetu, lecz niestety nie mogę. Ciemna strona social mediów to bardzo ważny temat i trzeba o nim głośno mówić, jednak Maryna.TV nie jest o tym.
Polecane

SACRUM to pierwszy, autorski zapach Piotra Blaka z Sorry Boys
![[Z archiwum K MAG] Brodka: „Myślicie, że zrobię coś takiego? To zrobię coś zupełnie innego”](https://kmag.s3.eu-west-2.amazonaws.com/articles/607054547e036722180383dd/portret_markery.jpg)
[Z archiwum K MAG] Brodka: „Myślicie, że zrobię coś takiego? To zrobię coś zupełnie innego”

„Zakochuję się w obiektach”. Rozmawiamy z polską projektantką butów, która osiągnęła światowy sukces
![Nergal: „Zaciągnęli mnie na ring, więc podnoszę rękawice!" [wywiad]](https://kmag.s3.eu-west-2.amazonaws.com/articles/605b60ba7798cd223951bcb5/nergal1.jpg)
Nergal: „Zaciągnęli mnie na ring, więc podnoszę rękawice!" [wywiad]

Romantyczny niepokój. Sesja „Voices” Edyty Leszczak to fotograficzne wołanie o wolność
Polecane

SACRUM to pierwszy, autorski zapach Piotra Blaka z Sorry Boys
![[Z archiwum K MAG] Brodka: „Myślicie, że zrobię coś takiego? To zrobię coś zupełnie innego”](https://kmag.s3.eu-west-2.amazonaws.com/articles/607054547e036722180383dd/portret_markery.jpg)
[Z archiwum K MAG] Brodka: „Myślicie, że zrobię coś takiego? To zrobię coś zupełnie innego”

„Zakochuję się w obiektach”. Rozmawiamy z polską projektantką butów, która osiągnęła światowy sukces
![Nergal: „Zaciągnęli mnie na ring, więc podnoszę rękawice!" [wywiad]](https://kmag.s3.eu-west-2.amazonaws.com/articles/605b60ba7798cd223951bcb5/nergal1.jpg)
Nergal: „Zaciągnęli mnie na ring, więc podnoszę rękawice!" [wywiad]





