Advertisement

W Japonii otwarto muzeum z zapachami zwierzęcych odbytów. Chętnych nie brakuje [WIDEO]

25-06-2025
W Japonii otwarto muzeum z zapachami zwierzęcych odbytów. Chętnych nie brakuje [WIDEO]
Turystka pochyla się nad szklaną ramką, w której uwieczniono tył pingwina. Pociera palcem niewielki otwór w ekspozycji, po czym — z miną pełną determinacji — wciąga powietrze nosem. Reakcja jest natychmiastowa: dramatyczny skurcz, bezgłośny krzyk, teatralny upadek. Dzień jak co dzień.
Scena rozgrywa się w akwarium Átoa w Kobe, gdzie sztuka spotyka się z węchem w sposób tak prowokujący, że Internet eksplodował tysiącami udostępnień. Ekspozycja przedstawia szklane ramy z portretami różnych zwierząt, z niewielkimi otworami zapraszającymi odwiedzających do zaangażowania zmysłu powonienia poprzez wąchanie odbytu przedstawionych zwierząt. Każda rama jest nasączona starannie wykonanymi syntetycznymi zapachami, które odtwarzają charakterystyczny aromat związany z tylną częścią każdego zwierzęcia.

To żadna nowość

W 1966 roku antropolog Edward T. Hall wprowadził pojęcie proksemiki — nauki o przestrzeni międzyludzkiej i jej wpływie na komunikację. Átoa idzie o krok dalej, proponując komunikację przez zapachy, które zazwyczaj nas odpychają. Zapachy są tworzone pod nadzorem ekspertów, więc są autentyczne — zapewniają właściciele.
To miejsce przypomina Muzeum Parasite w Meguro czy też słynne już Unko Museum w Tokio, które od 2019 roku przyciągnęło ponad 1,6 miliona odwiedzających. Japonia konsekwentnie przemienia tabu w atrakcję turystyczną, transformując to, co społecznie omijane, w doświadczenie estetyczne.

Turystyczna prowokacja

Átoa pozycjonuje się jako „widowiskowe akwarium", które można doświadczyć wszystkimi pięcioma zmysłami. Sala stanowi fuzję akwarium, sztuki cyfrowej i sztuki scenicznej. W tym kontekście wystawa zapachów to nie dziwaczna ciekawostka, ale logiczna konsekwencja filozofii instytucji — miejsca, gdzie granice między sztuką a nauką, między przyjemnością a niechęcią, zostają celowo zatarte.
Historia zna podobne prowokacje. Wystawa Marcela Duchampa „Fountain" z 1917 roku zdefiniowała na nowo granice sztuki przez pisuar umieszczony w galerii. Prace Andresa Serrano czy fotografie Joela-Petera Witkina eksplorują granice smaku i przyzwoitości. Átoa kontynuuje tę tradycję, używając węchu jako medium prowokacji.

Węch to prawda

Zapach nie kłamie. W przeciwieństwie do obrazu, który można zmanipulować, czy dźwięku, który da się zniekształcić, aromat dociera bezpośrednio do układu limbicznego, omijając centra poznawcze mózgu. To najbardziej pierwotny z naszych zmysłów, ewolucyjnie najstarszy sposób oceny środowiska. Gdy wąchamy odbyt tygrysa, doświadczamy prawdy biologicznej, której nie można zanegować intelektualnie. Fizyczna reakcja na smród nie jest przypadkowa — to sposób, w jaki ciało chroni nas przed potencjalnym zagrożeniem. Átoa przemienia ten mechanizm obronny w doświadczenie estetyczne.
Muzeum przyciąga tłumy, a filmy z ekspozycji stają się viralami. Może rzeczywiście potrzebujemy powrotu do najbardziej podstawowych zmysłów — nawet jeśli oznacza to wąchanie tego, co społecznie nieprzyzwoite?
FacebookInstagramTikTokX
Advertisement