Advertisement

W zeszłym tygodniu ruszył nowy klub jazzowy w Warszawie. Byliśmy tam i Jassmine zrobił na nas spore wrażenie

Autor: RP
14-09-2020
W zeszłym tygodniu ruszył nowy klub jazzowy w Warszawie. Byliśmy tam i Jassmine zrobił na nas spore wrażenie

Przeczytaj takze

W 2020 roku hasło "nowy klub jazzowy" nie wydaje się zbyt sexy? Błąd! Tak się przypadkiem składa, że w ostatnich latach jazz ma się świetnie, coraz częściej otwierając się na nowe brzmienia i inne gatunki muzyczne. Przykład pierwszy z brzegu: londyńska scena jazzowa to obecnie jedna z najgorętszych scen muzycznych na świecie. W świecie jazzu dzieje się wiele, i niekoniecznie są to rzeczy, które pasują do stereotypowego klubu jazzowego, gdzie muzycy grają do kotleta, a nikogo tak naprawdę nie obchodzi, co sobą prezentują. Otwarty w miniony weekend w Warszawie klub Jassmine to zdecydowanie nie takie miejsce.
Pierwszy raz wnętrze Jassmine mieliśmy okazję obejrzeć na początku sierpnia, kiedy byliśmy na otwarciu nowego pięciogwiazdkowego hotelu Nobu w Warszawie. Jassmine mieści się bowiem właśnie w podziemiach Nobu, mimo że wejście do klubu jest oddzielone od wejścia do hotelu i restauracji. Adres to skrzyżowanie ulic Wilczej i Koszykowej, ścisłe warszawskie Śródmieście. Ten pierwszy rzut oka musiał nastrajać nieco nieufnie. Wymuskany klub jazzowy w podziemiach luksusowego hotelu – nie mamy nic do luksusowych hoteli, bardzo je lubimy, ale nie ma co ukrywać: ani muzycy, ani odbiorcy muzyki, która miała być w klubie prezentowana zbyt często nie mają okazję sami spać w takich miejscach. Tym bardziej, że klub od początku miał być otwarty także na tzw. młody jazz, zjawiska mniej znane, nawet awangardowe. Pierwszemu wrażeniu nie pomaga wystrój klubu – jest bardzo estetyczne, miejsce wydaje się aż "za ładne", zaś atmosfera zadymionego klubu wytworzona jest w sztuczny sposób (w klubie rozpusczony jest suchy lód). Można było mieć pewne wątpliwości, prawda?
Po raz kolejny sprawdził się jednak komunał, że źle jest dawać się zwieść pozorom. Jassmine intrygowało choćby o tyle, że funkcję menedżera klubu objął Adam Tarasiuk, wcześniej odpowiadający za repertuar klubu Miłość. To zwiastowało, że w Jassmine usłyszyły nie nudny jazz dla ludzi w średnim wieku, może majętnych, ale nie będących koneserami, ale raczej rzeczy świeże i ciekawe pod względem muzycznym. Potwierdziły to pierwsze ogłoszenia. Otwarcie klubu 10 września uświetnił występ zespołu Błoto, który premierowo odegrał materiał z wydanej następnego dnia płyty "Kwiatostan" (album został nagrany właśnie w Jassmine). Następnego dnia zagrał powiązany z Błotem zespół EABS, który za sprawą płyty "Slavic Spirits" został okrzyknięty sensacją polskiej sceny jazzowej. W sobotę 12 kwietnia w Jassmine wystąpił natomiast brytyjski producent Tenderlonious. Co ważne, zapowiada się, że później wcale nie będzie gorzej. Wiadomo już że 18 września w Jassmine zagra Warszawskie Combo Taneczne (bilety są już wyprzedane!), 19 września Włodek Pawlik Trio, zaś 25 września – Maciej Obara Quartet. Można zatem stwierdzić, że już na start w Jassmine występują artyści z obecnej jazzowej czołówki. W niedalekiej przyszłości z pewnością nie zabraknie także ciekawych gości z zagranicy.
My odwiedziliśmy Jassmine nie przy okazji żadnego z wymienionych wyżej koncertów, ale dzień przed oficjalnym otwarciem – 9 kwietnia. Wtedy to Błoto zagrało dla wąskiej grupy dzienniakrzy koncert "próbny", prezentujący materiał z interesującej płyty "Kwiatostan" (a także coś ponadto).Wraz z kwartetem wystąpił w dwóch utworach raper Tony Sauna, co dodało występowi dodatkowych barw. Występ można zaliczyć do udanych, choć w drugiej części zdecydowanie bardziej niż w pierwszej, kiedy to muzycy zdawali się jeszcze zwyczajnie nierozgrzani.
Nowej płyty Błota jednak prawdopodobnie wysłuchalibyśmy także bez promocyjnego koncertu, nikogo nie trzeba było do tego specjalnie zachęcać. Impreza miała jednak na celu także pokazanie dziennikarzom Jassmine w pełnej krasie. Musimy powiedzieć, że wszystko udało się jak najlepiej. Wszystkie wątpliwości, o których pisaliśmy na wstępie – zostały ostatecznie rozwiane. Okazało się, że pieniądze, które wydano, wydano z głową. Najlepszym dowodem niech będzie znakomita akustyka klubu. Podczas koncertu świetnie słychać było każdy instrument, a wygląd klubu, choć nadal zrobiony "na bogato", okazał się całkowicie adekwatny. Do Jassmine warto się wybrać choćby tylko po to, by odwiedzić ten klub, który wprowadza do Warszawy swego rodzaju nową jakość. Ale spokojnie, melomani, jesteśmy pewni, że ciekawych okazji, do udania się tam na koncert w najbliższym czasie też nie zabraknie!
Poniżej oejrzyjcie zdjecia z koncertu grupy Błoto w Jassmine:
Left Arrow
1/6
Right Arrow
Slide image
Slide image
Slide image
Slide image
Slide image
Slide image
FacebookInstagramTikTokX
Advertisement