2 kwietnia na posiedzeniu Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi Parlamentu Europejskiego obradowano na temat reformy wspólnej polityki rolnej. Regulacja, która odnosi się do etykietowania żywności, uzyskała 80 procent poparcia. Politycy wyrazili aprobatę za poprawką, która zakazywałaby europejskim przedsiębiorstwom nadawania produktom pochodzenia roślinnego nazw typu „wege burger” czy "wege hot dog", czyli tych odnoszących się do produktów mlecznych i mięsa.
Dla Komisji „parówka” czy „kiełbasa” powinny odnosić się tylko do produktów zwierzęcych i nie można łączyć ich z prefiksem wege- czy vegan-.
Po majowych wyborach europejskich Parlament w pełnym składzie zagłosuje za ostatecznym przyjęciem poprawki, zanim zostanie ona przekazana Komisji Europejskiej i państwom członkowskim.
Przed głosowaniem AGRI swój sprzeciw wyraziły prozwierzęce organizacje, takie jak Greenpeace, Birdlife i Eurogroup for Animals, które uważają, że nie ma dowodów, by produkty z takimi oznaczeniami wprowadzały ludzi w błąd.
Francuski socjalistyczny eurodeputowany Éric Andrieu, odpowiedzialny na nadzorowanie prawodawstwa, uważa że zakaz jest „zdroworozsądkowy”. Jego zdaniem eurodeputowani głosowali w najlepszym interesie konsumentów, a ponadto jest to okazja dla marek wegetariańskich do wyróżnienia się.
Molly Scott Cato, posłanka do PE reprezentująca Zielonych, która zasiada w komitecie ds. Rolnictwa, miała pewne wątpliwości co do motywacji nowych zasad etykietowania. - „Być może to efekt paniki branży mięsnej, której nie podoba się to, że młodzi ludzie odchodzą od jedzenia mięsa" - przytacza jej wypowiedź "The Guardian".
Wielu mięsożerców zżyma się na nazwy w rodzaju wegański hot-dog, należy jednak pamiętać, że takie określenia mają zachęcać i oswajać odbiorców do wegetariańskich i wegańskich odpowiedników. To nie uzurpacja, a edukacja połączona z marketingiem.