Bycie nago jest jak założenie zbroi. Aleksandra Karpowicz w swoim projekcie pokazuje ciało jako dom [wywiad]
03-11-2019
![Bycie nago jest jak założenie zbroi. Aleksandra Karpowicz w swoim projekcie pokazuje ciało jako dom [wywiad]](https://kmag.s3.eu-west-2.amazonaws.com/articles/5dbeb4f58a6d05150c49a562/BodyasHome_Stills_16.jpg)
![Bycie nago jest jak założenie zbroi. Aleksandra Karpowicz w swoim projekcie pokazuje ciało jako dom [wywiad]](https://kmag.s3.eu-west-2.amazonaws.com/articles/5dbeb4f58a6d05150c49a562/BodyasHome_Stills_16.jpg)
Przeczytaj takze
Artyści dzielą się na tych, którzy umieją rozmawiać o swojej sztuce i tych, którzy tego nie potrafią. Aleksandra Karpowicz zdecydowanie zalicza się do tej pierwszej grupy. Fotografka, filmowiec i performerka od kilku lat jest bohaterką własnych prac, a rozmawialiśmy z nią w przededniu wystawy grupowej w Wiedniu, gdzie można zobaczyć między innymi dzieła Mariny Abramović oraz Betty Tompkins. Kuratorem jest Kendell Geers, artysta, którego wydalono z rodzinnego RPA za walkę przeciw apartheidowi. Chętni zdążą jeszcze zobaczyć wystawę, ponieważ ekspozycja w MAM Mario Mauroner Contemporary Art została przedłużona do 15 listopada.
Od twojej pierwszej wystawy w 2012 roku minęło siedem lat. W tym czasie do swoich projektów udało ci się zaangażować ponad pięciuset modeli i wolontariuszy. Co jeszcze się wydarzyło?
To była dość długa podróż. Czuję, że dojrzałam jako artystka – zarówno w kwestii formy, jak i treści moich prac. Gdy rozpoczynałam karierę, zajmowałam się jedynie fotografią, lecz po kilku latach stwierdziłam, że to mi nie wystarcza i potrzebuję nowych form ekspresji. Zaczęłam robić filmy, a od zeszłego roku także performanse. Chcę dalej odkrywać, poznawać nowe media i docierać do szerszej grupy odbiorców. Tym, co pozostało niezmienione, jest ciekawość ludzi. Fascynują mnie, są jedynym tematem moich prac. Coraz częściej też sama staję się własnym obiektem. Moja sztuka przeszła transformację od studiów nad fizycznością człowieka do studiów nad jego psychiką.
Co jest trudniejsze – odkrywać siebie czy innych?
Nie traktowałabym tego w kategoriach „co jest trudniejsze”, to po prostu inny proces. Praca z kimś a praca ze sobą różnią się zaangażowaniem. Pracując z innymi, wychodzisz do kogoś, kogo praktycznie nie znasz, bez wytycznych czy wskazówek. Inaczej jest w przypadku, gdy pracujesz wewnątrz siebie. Zawsze uważałam, że całkiem dobrze siebie znam, ale dzięki tym projektom wciąż odkrywam coś nowego. To dlatego, że osadzam siebie w całokształcie własnej sztuki. Kiedy w zeszłym roku rozpoczynałam pracę nad filmem „Body as Home”, krok po kroku łamałam wszelkie konwenanse i przekraczałam granice, które ograniczały moją wolność. Nigdy bym się nie spodziewała, że będę chodzić nago po ulicach Warszawy czy Nowego Jorku i że będzie to prezentowane podczas Biennale w Wenecji.
Wyjaśnij metaforę ciała w projekcie „Body as Home”.
To projekt o tożsamości i poszukiwaniu znaczenia „domu”. Kręciliśmy w czterech miastach – Kapsztadzie, Londynie, Warszawie i Nowym Jorku. Ekipa składała się z trzech osób – jedna była mieszkańcem danego miasta, druga turystą, a trzecią byłam ja. Przez cały film przewija się muzyka stworzona przez londyński zespół Occult Hardware, a bohaterowie opowiadają, czym jest dla nich dom. Żyjemy w czasach największej migracji w historii ludzkości, pojęcie „dom” zmieniło znaczenie. Przez pierwsze lata po przeprowadzce do Londynu za każdym razem, gdy leciałam do Polski, mówiłam, że „wracam do domu”, który był domem moich rodziców. Po kilku latach mówiłam „lecę odwiedzić rodziców”. Utożsamiałam dom z konkretnym, fizycznym miejscem, ale za sprawą projektów, w których portretowałam ludzkie ciało w różnych kontekstach, zrozumiałam, że jest ono czymś więcej niż tylko ciałem. Doszło do mnie, że to ciało jest domem.
Jak reagowali przechodnie, gdy kręciliście film?
Nikt nie zwracał na nas szczególnej uwagi. Kręciliśmy ujęcia w różnych miejscach – w metrze, na ulicy, na moście. Pokazywanie się nago w miejscach publicznych jest karalne, ale ludzie udawali, że nas nie widzą. Jedyna reakcja, z jaką się spotkałam, miała miejsce w Londynie podczas pracy nad projektem „Liberation Flight”, gdy kręciłam dwie nagie kobiety leżące w kwiatach. Wówczas straż parkowa poprosiła nas o zakończenie zdjęć, ponieważ rodzice skarżyli się, że ich dzieci muszą oglądać nagich ludzi. Jak straszny może być widok ludzkiego ciała? Przecież pozwalamy dzieciom na gry komputerowe, w których niszczą i zabijają. Usłyszałam kiedyś od seksuologa, że nie należy pokazywać ludzkiego ciała w mediach społecznościowych, bo może ono wywołać złe emocje. To mi uświadomiło, jak bardzo ciało zostało uprzedmiotowione, przez co jest postrzegane jako coś negatywnego. W tym miejscu zacytuję jednego z bohaterów mojego filmu „Definition of Sex”: „Bycie nago jest jak założenie zbroi. Sprawia, że czujesz się silniejszy”.
Pokazujesz nagich ludzi w kontekście seksualnym, a jednak mówi się, że dokonujesz deseksualizacji modeli. W jaki sposób nagie ciało staje się przedmiotem sztuki?
Bardzo ważne jest, abyśmy potrafili odróżnić seksualność od seksualizacji. Seksualność jest cechą wrodzoną, natomiast seksualizacja to sztuczny proces, w wyniku którego wartościowanie drugiej osoby i samego siebie dokonywane jest przez pryzmat atrakcyjności seksualnej, co prowadzi do uprzedmiotowienia. Moim zadaniem jest pokazywanie rzeczywistości poprzez sztukę. Opowiadanie historii w najbardziej neutralny sposób. Przedstawiam człowieka i to, co dzieje się w jego wnętrzu, władający nim konflikt. To widz ma decydować, jak to odbierze. Jeśli chodzi o deseksualizację, to punktem wyjściowym jest uświadomienie sobie, że seks ma wiele definicji i może mieć tyle znaczeń, ilu jest ludzi. Każdy ma swoją historię i przemyślenia na temat seksu – może to być trauma, supresja, radość, miłość, szczęście.
Zainicjowałaś ruch October! Collective, aby – cytując fragment waszego manifestu – „odkryć nowe ramy inkluzji”, by ludzie byli bardziej świadomi i pewni swoich ciał.
Założyłam go z dwiema innymi artystkami, Brytyjką Fayann Smith i Norweżką Isabellą Steinsdotter. To ruch kobiecy opowiadający się za reprezentowaniem i celebrowaniem ludzkiego potencjału oraz kreatywności. Warto podkreślić, że nie jest on skierowany przeciwko mężczyznom. Z perspektywy historycznej wszelkie podobne inicjatywy rodziły się z buntu, ale jako ludzkość wykonamy krok w przód nie poprzez konfrontację, lecz współpracę. Nie jesteśmy po to, by mówić komukolwiek, co i jak ma myśleć. To byłoby aroganckie, przecież nie znamy odpowiedzi na wszystko. Zadaniem October! Collective jest zadawanie tak wielu pytań, jak to możliwe. Chcemy, by ludzie sami znajdywali odpowiedzi. My pokazujemy jedynie, że na każdy problem można spojrzeć z różnych perspektyw.
Opowiedz o swoim projekcie w Palazzo Monti. Niezwykły jest sposób, w jaki przeniosłaś archetyp Trójcy Świętej na grunt kobiecy.
Podczas rezydentury artystycznej w Palazzo Monti we Włoszech stworzyłam performans „In the name of the Mother, and of the Daughter and of the Holy Spirit”. Jednym z jego elementów było zinterpretowanie na nowo katolickiego rytuału transfiguracji. W mojej wersji przemienienie nastąpiło z chleba do kobiecego ciała i z wina do kobiecej krwi. Podałam je wszystkim obecnym jako komunię tak samo, jak robią to księża, a następnie każdego rozgrzeszyłam. Chciałam sprowokować dyskusję na temat płci Boga oraz patriarchalnej struktury niemal wszystkich monoteistycznych religii. Przyjęło się, że Bóg jest mężczyzną, a role przywódcze w hierarchii Kościoła są zarezerwowane wyłącznie dla mężczyzn. Pod tym względem Kościół katolicki nie jest mniej konserwatywny niż islam. Za sama próbę udzielenia święceń kapłańskich kobiecie grozi ekskomunika. Warto przypomnieć, że Jan Paweł II w 1994 roku wysłał do biskupów list zatytułowany „O udzielaniu święceń kapłańskich wyłącznie mężczyznom”, w którym argumentował, że taki jest plan Boga Ojca. Zaczęłam się zastanawiać, czy patriarchalna struktura wewnątrz instytucji religijnych tworzy niezrównoważoną dynamikę władzy między płciami we wszystkich aspektach życia? Jaki wpływ ma patriarchalna hierarchia na zmniejszanie praw kobiet? Jaka jest korelacja między poziomem religijności w danym kraju a ograniczeniem praw żyjących w nim obywatelek? Jak bardzo religijność wpływa na aranżowane małżeństwa, ograniczanie dostępu do edukacji, brak praw do głosowania, zakaz aborcji, zabójstwa honorowe, okaleczania żeńskich narządów płciowych, prasowanie piersi i inne formy dyskryminacji? Na jakiej podstawie wierzy się, że Bóg jest mężczyzną? Czy możemy założyć, że Bóg-mężczyzna jest korzeniem i symbolem nierówności płci?
Wierzysz w Boga?
Jeśli miałabym zdefiniować swój system wierzeń, to jestem agnostykiem. Dawno temu pogodziłam się z faktem, że jako ludzie nie jesteśmy w stanie całkowicie poznać danej nam rzeczywistości i tym samym nie dowiemy się, czy Bóg istnieje. Moim zdaniem każda jednostka powinna mieć absolutną wolność do poszukiwania własnej prawdy. Każdy powinien mieć też prawo do świadomego wyboru religii. Podkreślam, że chodzi o świadomy wybór, ponieważ zdecydowana większość wyznawców została wychowana w konkretnej religii, gdzie rodzice czy społeczeństwo narzucają dziecku od urodzenia pewne wartości i tradycje. Rzadko się zdarza, aby ktoś, kto wyznaje daną religię, pozwolił dziecku na podjęcie własnej decyzji. Uważam, że jedyną moralną zasadą, która powinna obowiązywać wszystkich, jest pokora. Nikt nie powinien narzucać swojej moralności innym. Wiara jest jedynie czymś wyobrażonym, a nie faktem, który można naukowo udowodnić.
Religia to przede wszystkim zbiór zasad, w myśl których pewne rzeczy wolno, a innych nie.
Moim zdaniem każda religia ogranicza wolność człowieka do bycia prawdziwym sobą. Nie wierzę w żadną religię, która narzuca ludziom stworzony przez siebie system moralny, ograniczający jednostkę w wykorzystywaniu swojego potencjału w pełni. Nie wierzę również w żadną religię, która próbuje kontrolować życie seksualne ludzi. Seksualizm człowieka jest naturalnym instynktem, próba jego ograniczenia wpływa negatywnie na zdrowie i psychikę. I to jest naukowo udowodnione. Energia seksualna jest najsilniejszą energią na świecie. Przywódcy religijni doskonale o tym wiedzą i wykorzystują to do granic możliwości. Kontrola życia seksualnego jest najskuteczniejszym narzędziem kontroli społecznej.
Jeszcze kilka lat temu zmagałaś się z depresją. Wielu ludzi to ukrywa, ty jednak postanowiłaś otwarcie o tym mówić.
Depresja nie jest powodem do wstydu. Zdrowie psychiczne jest równie ważne co fizyczne. Może nawet ważniejsze, bo kiedy umysł zawodzi, nasze ciało też zacznie chorować. Na początku nie zdawałam sobie sprawy ze swojej depresji. Nie potrafiłam zaakceptować faktu, że moje życie potoczyło się inaczej, niż chciałam, ale udawałam, że problem nie istnieje. W końcu przyszedł moment przebudzenia. To było bardzo nieprzyjemne przeżycie, ale konieczne, by zwalczyć chorobę. Nie jest to łatwa walka, ale zrozumiałam, że absolutnym kluczem do sukcesu jest życie w pełnej świadomości – tego, kim się jest i jakie decyzje podejmuje.
Co było powodem twojej depresji?
Byłam w toksycznym związku, a powodem mojej zguby była własna empatia i poświęcenie. W końcu zrozumiałam, że związek, w którym myślałam, że jestem, nie istnieje. Nie było w nim miłości ani szacunku, jedynie przemoc psychologiczna, która przybierała coraz bardziej wyrafinowane formy manipulacji. Po zakończeniu tego związku moja depresja się pogłębiła, ale wzięłam pełną odpowiedzialność za swoją sytuację. Nie było moją decyzją to, że ktoś mnie poniżał i mną manipulował, ale to ja postanowiłam zaakceptować życie w patologii. Musiałam wybaczyć sobie samej, że dopuściłam do takiej sytuacji, i zadbać o przestrzeń, w której zaczęłam pielęgnować miłość do samej siebie. Wychowano nas w kulturze, w której gloryfikuje się ślepe poświęcenie dla innych, co często jest źródłem nieszczęścia. Nie chodzi o bycie egoistą czy egocentrykiem, lecz jeśli sami nie jesteśmy w stanie siebie pokochać, to nikt nam tej miłości nie da i nie będzie w stanie zapełnić pustki.
Nad czym teraz pracujesz?
Nad projektem „Eleutherophobia”, czyli „Strach Przed Wolnością”. Rozpracowuję koncept nowej ludzkiej tożsamości. Na przestrzeni lat zauważyłam, że większość ludzi utożsamia się z ideologiami i wierzeniami, które nie służą im ani jako jednostkom, ani wspólnotom. Wręcz przeciwnie, bardzo często nasza tożsamość przyczynia się do większej polaryzacji i podziałów społecznych. Być może powinniśmy rozważyć nową tożsamość, która połączy nas poprzez wspólne doświadczenia i aspiracje? Projekt zostanie zaprezentowany w Wiedniu podczas wystawy grupowej „Merdelamerdlamerdelamerdelamer” we wrześniu. Ma kompleksową formę zarówno filmu, jak i fotografii i performansu z Trójcą Świętą z Palazzo Monti, który stanowi jego część.
materiał pochodzi z K MAG 98 IRONIC ISSUE 2019
tekst: Cathy Nhung
Wybrane wystawy:
2019 – Merdelamerdlamerdelamerdelamer, Mario Mauroner Contemporary Art, Wiedeń
2019 – Body As Home, Giudecca Art District, Wenecja
2018 – Let’s Talk About Sex, Castello Gallery, Wenecja
2018 – The Subconscious Body, Youngblood, Kapsztad
2017 – Definition of Sex, By Other Means Gallery, London
2017 – Wallpaper, Mama Gallery, Rotterdam
2016 – I/Land, The Reminders, Stronghold Gallery, Tokyo
2015 – National Open Art, Royal Collage of Art, London
2015 – Works on Paper, Science Museum, London
2014 – A Taste of Our Creativity, Chelsea Gallery, London
2012 – LCC Final Exhibition, London







