[Z archiwum K MAG] Memiary. To z nimi zaczynamy dzień, przeglądając Instagrama przy śniadaniu [rozmowy]
29-08-2024
![[Z archiwum K MAG] Memiary. To z nimi zaczynamy dzień, przeglądając Instagrama przy śniadaniu [rozmowy]](https://kmag.s3.eu-west-2.amazonaws.com/articles/61728b0544433f02ee31709c/horoskopy1.jpg)
![[Z archiwum K MAG] Memiary. To z nimi zaczynamy dzień, przeglądając Instagrama przy śniadaniu [rozmowy]](https://kmag.s3.eu-west-2.amazonaws.com/articles/61728b0544433f02ee31709c/horoskopy1.jpg)
To z nimi zaczynamy poranki, scrollując feed podczas śniadania. Rozmawiamy z autorkami i autorami zabawnych kont w internecie: Instagramów, Facebooków, TikToków. Czy wyobrażacie sobie życie w świecie bez memów? Albo gorzej – w świecie bez astromemów?
Przeczytaj takze
Materiał pochodzi z numeru K MAG 106 Cabaret 2021, tekst i foto: Milena Liebe.

1/9


Zodiakara z Rynsztoku
Michelle prowadzi konto, na którym tworzy memy o znakach zodiaku i zabawne horoskopy. To pierwsze konto na polskim Instagramie, które w satyryczny i memiarski sposób opisuje znaki zodiaku.
Opisz ulubione memy związane z twoim znakiem zodiaku.
Ostatnio znalazłam płaczącego SpongeBoba otoczonego przez chmurkę serduszek i z podpisem: „When you have to end shit with your favorite toxic person”. Zdecydowanie relatable. Świetne są też memy mówiące, że Strzelec nie umie sobie radzić z emocjami. Przerobiona na siłacza Kim Kardashian z podpisem: „When you miss him but you gotta stay strong”. Nie można pominąć memów o stalkowaniu crusha dwadzieścia cztery godziny na dobę.
Czy horoskopy się spełniają?
Z jednej strony tak, bo wiadomo, że kosmos i ułożenie planet tak samo jak przyroda wpływa na nasze samopoczucie. Jednak większość horoskopów w Internecie czy gazetach to po prostu ,,wróżki” mówiące totalnie losowe rzeczy. Raczej nie należę do osób, które rano sięgają po horoskop dzienny. Wierzę, że horoskopy sprawdzają się poprzez efekt placebo lub manifestację. Czytamy, że stanie się coś złego, myślimy o tym i przyciągamy tę energię. Jeśli traktujesz horoskopy jako formę zabawy lub jakieś przepowiednie, które jedynie potencjalnie mogą się spełnić, to super. Nie popieram jednak pełnego wierzenia w horoskopy.
Możesz założyć własną appkę zodiakalną. Co by się w niej znalazło?
Na pewno potrzebowałabym dziennych informacji o ułożeniu planet. Najlepiej, gdyby mówiła też, co to właściwie dla mnie znaczy, żebym nie musiała tego osobno googlować. Nie jestem takim ekspertem. Fajnie byłoby, gdyby dawała info, kiedy warto skupić się na manifestacjach, a kiedy zrobić jakiś shadow work. Może niech ma opcje sprawdzenia na szybko, czy pasujemy do innego znaku zodiaku? To byłoby poręczne, nie tracilibyśmy czasu z niedopasowanymi ludźmi. Jeśli chodzi o nazwę, zawsze mam z tym problem, więc najprawdopodobniej zostawiłabym ,,Zodiakarę z Rynsztoku” i dodała profesjonalne ,,The App”.
Podobno za dziewiętnaście lat umrzemy z powodu katastrofy klimatycznej. Jak będą wyglądały memy za osiemnaście lat?
Biorąc pod uwagę, jak Internet reagował na wybuch pandemii w 2020 roku, podejście ludzi do katastrofy klimatycznej pewnie będzie bardzo podobne. Przypomnijmy sobie, jak w marcu 2020 roku jednym z najpopularniejszych dźwięków na TikToku był remix „It’s Corona Time Right Now”. Pewnie czeka nas powtórka z rozrywki. Może ludzie znów będą masowo wykupować sklepy z cichą nadzieją, że jakimś cudem przeżyją apokalipsę? To oznaczałoby, że czekają nas kolejne memy o bitwach o papier toaletowy. Pewnie część ludzi poprzez humor będzie radzić sobie z otaczającą paniką. Może znajdziemy TikToki, które w satyryczny sposób ukażą otaczający nas piekielny gorąc lub brak wody. Dla generacji Z humor jest świetnym sposobem na radzenie sobie ze strachem czy traumami.

Zosia
Studiuje aktorstwo w Łodzi, a zawodu uczyła się pod okiem mamy – znanej polskiej aktorki Joanny Kurowskiej. Razem nagrywają filmy na TikToka, jeden z nich ma już ponad milion wyświetleń.
Wymień top złote myśli twojej mamy.
1. „Niemożliwe, że milion ludzi widziało tego TikToka. Tyle osób nie ma TikToka przecież”.
2. „Lody są zamachem świata na moją figurę”.
3. „Rodzisz w bólach dziecko, a ono ci potem jeszcze powie, że nie możesz jeść cukru”.
4. „Czasem jestem tak zmęczona, że korzystanie z toalety jest jak urlop, bo mogę usiąść na pięć minut”.
5. [jak przychodzą do niej znajomi] „Zebrała się grupa, wszystkich swędzi dupa”.
6. „Dupa jest od srania, aktor jest od grania”.
Możesz wyreżyserować swój autorski kabaret. O czym by opowiadał?
Byłaby to polska wersja „Zmierzchu”. Jako Edward wystąpiłby Karolak, jako Bella Julia Wieniawa, Jacob – Michał Milowicz, Alice – Małgorzata Kożuchowska. Moja mama zagrałaby tę blondi sexy groźną wampirzycę. Reszta obsady mnie nie interesuje.
Rodzisz się w swojej ulubionej epoce, średniowieczu. Kim jesteś?
Jestem kobietą z najbrzydszymi stopami w mieście. Gdy mam dwanaście lat, w nasze okolice przyjeżdża cyrk, który widząc moje stopy, kupuje mnie od Joanny za pięć złotych zębów i srebrny pierścionek. Zostaję główną atrakcją. Jeżdżąc po okolicznych wsiach i miastach, poznaję przystojnego malarza, dla którego staję się muzą – to Hieronim Bosch, a zainspirowany moimi stopami maluje obraz „Piekło”.
Podobno za dziewiętnaście lat umrzemy z powodu katastrofy klimatycznej. Jak będą wyglądały memy za osiemnaście lat?
Mam nadzieję, że to się jednak szybciej skończy.

Franek Warzywa
Lubi jeść warzywa, robić performanse, śpiewać piosenki i promować zdrowy styl życia. Jego ulubionym warzywem jest pomidor, ponieważ można z niego zrobić dużo różnych smacznych potraw. Nie pali papierosów. Napadł na bazar i namalował obraz „Krzesło z warzyw”, nagrał też kilka piosenek o warzywach, szkole i Franku.
W 2014 roku naukowcy ogłosili, że rośliny czują, gdy są zjadane. Co o tym sądzisz? Z jakim warzywem mógłbyś nagrać piosenkę?
Rośliny także są organizmami, więc zrozumiałe, że reagują na atak. Trochę mi przykro z tego powodu. Ciekawie byłoby usłyszeć, co do powiedzenia ma na przykład pomidor; czy ma żal do ludzi, że go zrywają? Czy zadajemy mu dotkliwy ból? A może ma żal, że spożywamy go w konkretny sposób? Może powiedziałby: „Hej, wszystko spoko, zrywajcie mnie, ale błagam, nie po to, żeby robić ze mnie ketchup!”. Pomidor to moje ulubione warzywo, właśnie dlatego, że można go zjeść na tyle różnych sposobów. Chętnie nagrałbym z nim piosenkę przedstawiającą wszystkie możliwe sposoby spożycia go. To mogłoby być dla niego okrutne, dlatego w odpowiedzi zaśpiewałby, w jaki sposób on przyrządziłby mnie.
Głosisz teorię, że psy to kosmici.
Wszystko zaczęło się od tego, że sporo myślałem o kosmitach i wyobrażałem sobie, jak mogłoby wyglądać nasze spotkanie. Doszedłem do wniosku, że kontakt z bardziej zaawansowaną cywilizacją przypominałby fragment „Ferdydurke”, w którym główni bohaterowie po dotarciu na wieś spotykają chłopów zachowujących się jak psy. W rozmowie z kosmitami znalazłbym się w podobnej sytuacji. Powiedziałbym: „Zostawcie mnie, ja nie kosmita, ja człowiek, ja pies”. Nie mógłbym prowadzić z nimi wyrównanego dialogu jako tak prymitywna istota. Jestem osobą utwierdzoną w swoich przekonaniach, dlatego tym bardziej zaskoczyła mnie wiadomość od koleżanki twierdzącej, że widziała kosmitę. Udało jej się nawet uwiecznić tajemniczą istotę na zdjęciu, które przedstawiało zarys świecącej postaci w kształcie… GŁOWY PSA! To odkrycie totalnie zaburzyło mój tok myślenia, bo jak to, kosmita też okazuje się być psem? W takim razie kto jest kim? Czy wszystkie istoty w ostateczności dążą do psiej postaci? Kto w takiej hierarchii jest bardziej zaawansowany, a kto mniej? Szukając odpowiedzi na te pytania, zacząłem baczniej przyglądać się psom w poszukiwaniu przejawów umiejętności nadprzyrodzonych. Przeprowadziłem szczegółowe dochodzenie w miejscu, gdzie uwieczniono kosmitę na zdjęciu. Pytałem miejscowych właścicieli czworonogów, czy wiedzą, co się dzieje w okolicy. Wszyscy obracali sytuację w żart, twierdząc, że o niczym nie słyszeli i nic nie wiedzą. Fakt, że nie traktują sytuacji poważnie i wykluczają jakiekolwiek prawdopodobieństwo posiadania przez ich psy nadprzyrodzonych zdolności, wydał mi się dodatkowo podejrzany. W tym czasie w moim życiu zaczęły się pojawiać tajemnicze znaki związane z gwiazdozbiorem Wielkiego Psa oraz gwiazdą Syriusz położoną w jego centrum, świadczące o tym, że stamtąd przylecieli kosmici. Nie zagłębiając się w szczegóły, wspomnę jeszcze o sytuacji, która zrobiła na mnie największe wrażenie. Pies mojego kolegi na pytanie, czy jest kosmitą, podał mu łapę. Później, kiedy go nie obserwowaliśmy, wykopał w trawie krąg budzący jednoznaczne skojarzenie z tajemniczymi kręgami pojawiającymi się w zbożu. Kilka dni później ten sam pies wyskoczył z balkonu z czwartego piętra, bezpiecznie lądując na ulicy, i pobiegł do parku. Nie budzi to waszych podejrzeń?
Rakieta, którą Jeff Bezos poleciał w kosmos, przypominała wielki wibrator. Jak wyglądałby twój statek kosmiczny?
Wyobrażam sobie rakietę pomalowaną na pomarańczowo, która z tyłu ma silniki wypuszczające zielone płomienie, przez co lecąc, wyglądałaby jak olbrzymia marchewka. Przy budowie chętnie wszedłbym we współpracę z konstruktorami statku Enterprise ze „Star Treka”, by zapewnili mi wszystkie najnowsze rozwiązania technologiczne potrzebne do podróży międzygwiezdnych. Wprowadziłbym jednak kilka modyfikacji. Urządzenia generujące jedzenie tworzyłyby wyłącznie pełnowartościowe roślinne posiłki, w których występowałyby przyrządzone na różne sposoby marchewki. Nie chciałbym też, żeby na pokładzie znajdowała się jakakolwiek broń, jego jedyną misją byłoby pokojowe szerzenie wiedzy na temat zdrowego odżywiania w całej galaktyce. Załogę stanowiliby entuzjaści zdrowego stylu życia ubrani w pomarańczowe mundury i zielone czapeczki. Towarzyszyłaby nam też ekipa filmowa dokumentująca nasze poczynania w formie serialu. Każdy odcinek przedstawiałby nasze przygody na innej planecie, przybliżając widzom wiedzę na temat zdrowego odżywiania. No i ogólnie byśmy się dobrze bawili.
Podobno za dziewiętnaście lat umrzemy z powodu katastrofy klimatycznej. Jak będą wyglądały memy za osiemnaście lat?
Skupią się na tym, że w przeciągu roku wszyscy umrą. Jeśli za osiemnaście lat TikTok wciąż będzie istniał, ludzie będą nagrywać filmiki z napisem „POV umierasz z pragnienia, bo nie ma wody”. Jeśli ktoś nagrywał TikToki, że pije wodę, będzie musiał wymyślić coś innego. Tak samo z jedzeniem pomidorów i innych zdrowych rzeczy. Ale coś pewnie będzie można jeszcze zjeść, a ludzie będą to nagrywać. Ludzie generalnie dużo jedzą, żartowanie z jedzenia na pewno nie wyjdzie z mody, ponieważ każdy może się z tym utożsamić (chociaż za osiemnaście lat coraz mniej ludzi będzie mogło…).

Smutne jedzenie w pracy
Joanna prowadzi fanpage „Smutne jedzenie w pracy” i nienawidzi gotować. Pracuje w promocji kultury, obecnie dla jednej z dużych warszawskich galerii sztuki.
Dlaczego „Smutne jedzenie w pracy” zawiesiło działalność? Planujesz powrót?
Kurczę, ja w sumie nie zawiesiłam działalności, po prostu nie miałam ochoty niczego wrzucać i tak minęło chyba pół roku. Przybił mnie też hejt pod postami, nienawidzę internetowych dyskusji w komentarzach, publicznych linczy. Zawsze mnie to przygnębia, jak łatwo ludziom kogoś obrażać i krytykować. Jak łatwo wydawać opinie, jak wszystkim się wydaje, że ich zdanie ma znaczenie i trzeba je publicznie wyrazić, i jacy ludzie w Internecie bywają niemili. Najgorsi są ci nieśmieszni, którzy próbują obrażać, wrzucając demotywatory. Strasznie nie chcę w tym w żaden sposób uczestniczyć, nie chcę być nerwową osobą w Internecie, obrażającą innych w stopniu, który nie jest już nawet zabawny. Nie chcę nie mieć dystansu. Trochę jest też tak, że pracuję teraz w miejscu, które w niczym nie przypomina korporacji i trudno mi się z tym identyfikować. Wcześniej przez rok głównie pracowałam zdalnie, nadal nie mam za bardzo styczności z tym, co ludzie przynoszą do jedzenia. Sama jem ciągle to samo, bo nienawidzę gotować. Głównie zamawiam jedzenie, bo jestem leniwa i nie umiem gospodarować pieniędzmi. Mam mało przemyśleń na temat wyzysku pracowników, zajmują mnie teraz inne rozpacze.
Co decyduje o tym, że jedzenie jest smutne bądź wesołe?
Myślę, że warto się zastanowić, co decyduje o tym, że jedzenie jest zabawne. Jeśli zaczniemy się zastanawiać, dlaczego jest smutne, to będzie bardzo smutna rozmowa o biedzie, głodzie i wyzysku, a mieliśmy rozmawiać o smutnych obrazkach. W ogóle niewesołe są te odpowiedzi, wciśnij tu proszę zdjęcie jakiegoś pieroga.
Możesz otworzyć restaurację, gdzie serwujesz dania inspirowane „Smutnym jedzeniem w pracy”. Przedstaw menu.
Nie wiem, czy jest sens otwierać taką restaurację, skoro wystarczy pójść do Biedronki. Ogólnie byłoby to raczej okropne miejsce, w Google miałoby pół gwiazdki i same negatywne recenzje. Trzeba by wprost mówić ludziom, że „jesteśmy okropnym miejscem”, i może to by ich ściągnęło – ciekawość, jak bardzo okropne musi być miejsce, które nie ma wyboru i samo twierdzi, że jest okropne. Może przychodziliby, myśląc, że to żart? To nie byłby żart, stąd te negatywne recenzje. Zresztą niesprawiedliwe, bo przecież mówilibyśmy jasno, że jest strasznie, jedzenie ohydne i możliwe, że śmierdzi. Serwowalibyśmy gotowe jedzenie z opakowań kupione w Żabkach i to tylko tych znajdujących się wystarczająco blisko, by móc po nie pójść i przynieść w rękach. Lasagne rozlewające się w mikrofalówce, krokiety babuni domowej roboty, które można jedynie przegrzać albo nie dogrzać, mrożone warzywa odgrzane w mikrofalówce w wodzie, która z nich wyciekła, ale też odgrzewane kotlety z wczoraj, które ktoś z obsługi przyniósł. Do tego ziemniaki z dna garnka. Jedynym sprzętem w restauracji byłaby stara mikrofalówka, a knajpę nazwalibyśmy „Odgrzewalnia”. Teraz myślę, że za całą restaurację mogłaby robić buda z mikrofalówką, gdzie za dwa złote można by podgrzać to, co się przyniesie. W zasadzie mogłoby nie być obsługi, tylko mikrofalówka na monety. A jeśli miejsce by dobrze prosperowało, w ramach ekspansji moglibyśmy wprowadzić opcję kupienia do odgrzania za ladą czegoś, co najpierw kupiliśmy w Żabce. Tylko u nas byłoby drożej, bo doszedłby koszt naszego cwaniactwa. Opcji, jak widać, jest wiele.
Podobno za dziewiętnaście lat umrzemy z powodu katastrofy klimatycznej. Jak będą wyglądały memy za osiemnaście lat?
Zależy, co będzie śmieszne za osiemnaście lat, i dlaczego w ogóle rzeczy są śmieszne. Generalnie najzabawniejsza jest prawda. Nie jesteśmy przyzwyczajeni do mówienia jej. Najlepsze żarty opierają się na mówieniu wprost rzeczy, których się wprost nie mówi, ponieważ uważamy, że komuś będzie przykro, albo istnieje jakaś niepisana umowa społeczna, że się o tym nie mówi. Na przykład palenie papierosów – szczerze, nie znam nikogo, komu to naprawdę sprawia przyjemność, ale o tym się nie mówi. Mówi się, że się to lubi, kiedy tak naprawdę nie lubi się papierosów, a rytuał palenia. Wszyscy się męczą, kiedy palą. Widać to po ich skrzywionych twarzach. Charczą, kaszlą i marzną, a potem śmierdzą i nie mogą oddychać. Sama paliłam przez dziesięć lat i nie boję się powiedzieć, że to okropne. Proponuję znormalizować wychodzenie na pomarańczę zamiast wychodzenia na papierosa. Sprawdźmy, czy to nie okaże się milsze. Myślę, że najgorszym, co może się wydarzyć, kiedy już naprawdę będziemy wymierać, jest wymarcie poczucie humoru. Mam nadzieję, że nawet w najtragiczniejszej sytuacji ocaleje w nas zdolność dowcipkowania, że będziemy umierać, ale będziemy się z tego śmiać. Żart to w ogóle potężna broń. Najgorszym, co może spotkać tyranów, jest śmieszność. Jest taka scena w Harrym Potterze podczas lekcji nauki obrony przed czarną magią, kiedy Lupin tłumaczy, że aby wygrać z Boginem przyjmującym postać naszego największego lęku, trzeba go obśmiać. Harry Potter w ogóle jest pełen mądrości, można w nim znaleźć wiele smutnej prawdy o czasach, w których żyjemy, i o nas samych. Ludzie odnoszą się do Orwella, a ja uważam, że warto poczytać Harry’ego. Nie wiem, czy za osiemnaście lat będziemy w stanie robić memy, czy będziemy mieć telefony, czy będzie działał Internet, czy będziemy na jakiejś pustyni modlić się o deszcz i jeść syntetyczne jedzenie z plastiku. Może pojawią się wtedy memy słowne, może wrócą dowcipy, które mają początek, rozwinięcie i zakończenie? To chyba byłby dość tragiczny koniec.

Kangurek Kao Pej
Przemysław, dwudziestoczteroletni niedoszły filolog angielski. Z zawodu twórca memów, z zamiłowania korposzczur, kocia mama na pełen etat, zodiakalny Baran. Prowadzi konto na Instagramie z memami, których tłem jest gra „Kangurek Kao” z 2000 roku.
Gdyby Kangurek Kao był człowiekiem, jak by wyglądał?
Biorąc pod uwagę fabułę wszystkich części oraz fakt, że Kao pomagał każdemu bezinteresownie (nawet skarb znaleziony na szczycie wulkanu oddał Bossmanowi tylko po to, żeby przejść dalej i pokonać kłusownika), na pewno miałby wielkiego wąsa i piwny brzuch jak na polskiego bohatera przystało. Ubierałby się w lumpach, mieszkał może gdzieś na skłocie i używał starego Samsunga z rozbitym ekranem. Kao jest raczej prostą postacią, jeśli coś go wkurwi, idzie to załatwić. Bobrowy las to mała społeczność, a cała historia jest antykapitalistyczna – Kao sprzeciwia się wyzyskowi niewolniczej pracy i przeprowadza w swoim świecie rewolucję. W Polsce może mógłby pracować jako barista w jakiejś fajnej eco-friendly kawiarni. W sumie można jeszcze dodać, że Kao w grze nie grzeszy inteligencją, nawet postaci w grze ciągle mu tłumaczą, jak wykonać podstawowe czynności. Dlatego byłby prostym, ale bardzo życzliwym człowiekiem. Ogólnie wydaje mi się, że albo sporo by namieszał w naszym kraju, albo żyłby gdzieś na wsi z uratowanymi z rzeźni zwierzętami i nie interesował się nikim oprócz najbliższych mu osób.
Możesz żyć w świecie „Kangurka”, którą planszę wybierasz?
Najbardziej spoko opcją byłoby zostać na wyspie pelikanów z „Kangurek Kao: Tajemnica Wulkanu”. Tak naprawdę na każdym innym poziomie są jakieś agresywne zwierzęta, wielkie krwiożercze rośliny albo gigantyczne osy, nie wspominając o lawie, pułapkach z kolcami i niebezpiecznych klifach. Generalnie sposobów na śmierć w całej serii „Kangurek Kao” jest masa. Wyspa pelikanów to pierwszy poziom z trzeciej części i swoista baza wypadowa, do której co jakiś czas wracamy. To jedyne miejsce, jakie przychodzi mi do głowy, gdzie nic nie próbuje cię zabić. Pelikany z wioski są bardzo dziwne i pewnie bym się z nimi nie dogadał, ale mają chatki i potrafią rozpalić ognisko, co jest ogromnym plusem, bo prawdopodobnie nie byłbym w stanie zbudować żadnego szałasu. Jest tam też pełno drzew owocowych, więc z głodu również bym nie umarł. Na wyspie znajduje się też motorówka i mały samolot, więc generalnie żyć nie umierać, czilera utopia. Szczerze mówiąc, nawet przydałyby mi się takie wakacje.
Najtrudniejszy moment w grze i twoje tipy dla graczy.
O kurde, moją jedyną radą jest uzbroić się w tytaniczną cierpliwość i wyrozumiałość, bo gra jest naprawdę stara. Polecam zaopatrzyć się w kilka energetyków na etapy z jeżdżeniem na krokodylu i w statku kosmicznym, bo te momenty mogą zająć naprawdę dużo czasu. Nie ma też wstydu w googlowaniu, jak pokonać niektórych bossów, bo domyślić się, że na wielkiego misia trzeba zrzucić kowadło, a Zeusa pokonujemy, czekając, aż spróbuje nas zgnieść dupą, to nie lada wyzwanie. W drugą część polecam grać na padzie zamiast na klawiaturze. Najtrudniejszym etapem jest walka z finałowym bossem Hunterem i wodny poziom, w którym towarzyszą nam niezbyt subtelnie zjarane żółwie. Generalnie mój tip jest podobny jak do jedynki – wystarczy trochę cierpliwości. To mimo wszystko gra dla dzieci i za częste umieranko aż tak nie karze. W trzeciej części bardzo trudna jest sekcja z motorówką. Czasami ma się wrażenie, że została zrobiona specjalnie, żeby irytować. Nie zmienia to faktu, że najgorszą zmorą jest Wirtualny Wyścig. Najlepszy tip – przygotujcie sobie wiaderko, bo często jeździ się tam do góry nogami, co przyprawia o mdłości.
Podobno za dziewiętnaście lat umrzemy z powodu katastrofy klimatycznej. Jak będą wyglądały memy za osiemnaście lat?
Zakładając, że istniałyby jeszcze smartfony czy komputery z dostępem do Internetu (chociaż możemy też przyjąć, że powstawałyby na ścianach jaskiń czy bunkrów), memy występowałyby w dwóch rodzajach: jednym przedstawiającym katastrofę jako coś śmiesznego, drugim zupełnie oderwanym od rzeczywistości i nienawiązującym do tego, co dzieje się za oknem. Z tymi pierwszymi mieliśmy już do czynienia i właściwie cały czas mamy – podczas pandemii koronawirusa, kiedy powstała ogromna ilość memów o szczepionkach, maseczkach czy teoriach spiskowych. Mnie osobiście takie memy bardzo pomagały i podnosiły na psychice. Górę nad wszystkimi wzięłyby memy antynatalistyczne i takie, które przedstawiają to, co się dzieje, jako coś pozytywnego. „Dobra, może i wszyscy umrzemy, ale przynajmniej nigdy nie usłyszę już Eda Sheerana” brzmi jak mem, który mógłby wtedy powstać. O, albo: „To uczucie, kiedy zjecie ostatniego miliardera, a temperatura na Ziemi nadal powoduje poparzenia trzeciego stopnia”. Ludzie w memach często szukają ucieczki i pomocy w radzeniu sobie z ponurą rzeczywistością. Z drugiej strony wydaje mi się, że memy z przyszłości mogą nie mieć dla nas totalnie sensu. Już teraz są bardzo abstrakcyjne, a żeby je zrozumieć, potrzeba wieloletniego zaplecza i skojarzenia setek nawiązań jednocześnie. Kiedyś czytałem, że są wiersze lub historie sprzed wieków, których nie jesteśmy w stanie rozszyfrować ze względu na nawiązania kulturowe, ponieważ się nie zachowały do dzisiejszych czasów. Kultura internetu zmienia się bardzo szybko. Z tyloma ludźmi tworzącymi ją w tym samym czasie sens i struktura często się gubią. Już teraz powstają memy przedstawiające losowy przedmiot, na przykład hydrant, z podpisem: „Ten mem jest z przyszłości i jeszcze go nie kumasz”.

Warsaw Affirmations
Studentka UW, która w pociągu z Berlina do Warszawy założyła najbardziej warszawskie konto na Instagramie. Lubi słuchać podcastów po szwedzku, czytać o subkulturach XX wieku, oglądać i robić memy, głaskać pieski i spędzać czas ze swoimi super ziomkami. Jej ulubiona dzielnica Warszawy to Żoliborz, a dwa miejsca w stolicy to klub Pogłos i park Żeromskiego.
Czy twoje afirmacje dotyczące stolicy czasem się spełniają? Masz jakieś rady, jak afirmować życie w Warszawie?
Od niektórych obserwatorów wiem, że tak! Jak afirmować życie w Warszawie? Moim zdaniem należy pomyśleć o czymś, co w Warszawie wydaje się totalnie niemożliwe albo o czymś, czego się bardzo nie lubi, i zrobić afirmację, która będzie przeciwnością tych myśli. A potem powtarzać z nadzieją, że się spełni.
Opisz nam warszawski dzień z życia prawdziwej warszawskiej warszawianki.
Myślę, że każda warszawianka jest inna i wyjątkowa na swój sposób, więc trudno stworzyć obraz „typowej” warszawianki. Ale na pewno znajdzie się coś, co będzie wspólne dla większości warszawianek. Chociażby wypita na szybko kawa w domu, bez śniadania, żeby zdążyć na zatłoczony poranny autobus do pracy albo zdążyć dojechać do pracy, bo poranne korki w Warszawie zmuszają do wczesnego wychodzenia z domu. Potem praca (najczęściej biurowa albo kreatywna w stylu makijażystka, dizajnerka, graficzka) i lunch w przerwie w jednym z modnych warszawskich miejsc z promocjami na lunch. Po przerwie próba szybkiego zakończenia zajęć, żeby znowu zdążyć na zatłoczony autobus albo nie stać za długo w korku. Na koniec odpoczynek w domu przed kolejnym dniem, w którym znowu trzeba wcześnie wstać – koszt życia w dużym mieście.
Wszyscy pamiętamy, jak prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski pojawił się w Palomie i poprosił DJ-a o puszczenie Jamiroquaia (albo czegoś w tym stylu). Gdyby Rafał był DJ-em, na jakiej warszawskiej imprezie mógłby zagrać?
Silent disco w Kulturalnej albo w Barze Studio, bo są to bardzo „warszawskie” miejscówki. Taki typ imprezy umożliwia każdemu znalezienie czegoś dla siebie, co pozwala uniknąć sytuacji, w której ktoś przychodzi na imprezę i niezadowolony z muzyki, chce włączać inną. Osobiście totalnie chciałabym zobaczyć Rafała w dresach Adidasa, grającego seta na Wixapolu, który jest chyba moim ulubionym cyklem imprez, ale sądząc po zamiłowaniu do muzyki Jamiroquaia, to chyba nie te klimaty.
Podobno za dziewiętnaście lat umrzemy z powodu katastrofy klimatycznej. Jak będą wyglądały memy za osiemnaście lat?
Jest taki mem, gdzie piesek siedzi na krześle i mówi: „It’s fine”, a wszystko wokół niego płonie. Myślę, że wszystkie inne memy do tego czasu znikną razem z innymi niezbędnymi do życia rzeczami, jak na przykład woda, i zostanie tylko ten mem.

CURA
Muzyka jest ważną częścią jego życia. W sierpniu razem ze swoim zespołem @chair.band wypuścił pierwszy singiel (trzymamy kciuki za sukces). Autor viralowego wideo – piosenki o jedzeniu fancy pączka z dziurką.
Czy uważasz się za zabawną osobę?
Wierzę, że jestem zabawny, ale nie w sensie „zabawniejszy” od kogoś, po prostu humor jest moim sposobem komunikacji. To język mojego języka. Większość ludzi nie chciałaby słuchać, co mam do powiedzenia, więc ubieram to w coś zabawnego. Dla jasności – według mnie to nic złego, że w czasie zalewu informacji, który płynie do nas strumieniami z telefonu, szukamy drogi, która faktycznie pomoże zwrócić na siebie uwagę. Mam umiejętność mówienia zabawnych rzeczy, wykorzystuję pewne sztuczki, które mogą rozbawiać, i mam tendencję do ich nadużywania. Naciskam wciąż ten guzik z napisem „FUNNY”, nawet jeśli już przestaje działać, nawet kiedy inni siedzą skonfundowani i zastanawiają się: „Czy to wciąż jest żart?”.
Scenerią większości twoich filmów jest ławka w parku. Dlaczego?
To się zaczęło przez przypadek. Piosenka o pączku, którą śpiewałem na ławce, stała się viralem, dlatego zdecydowałem się tam wracać. Polubiłem to, że gdzieś w przestrzeni publicznej znajduje się obiekt, na który mogę projektować pewne idee w przestrzeni wirtualnej.
Znane muzeum prosi cię o stworzenie stałej kolekcji sztuki. Co by się w niej znalazło?
W mojej kolekcji chciałbym telefon z dostępem do wszystkich archiwalnych prac, do których dostęp online wydaje się ograniczony. Sztuka to forma informacji, a do informacji powinno się mieć dostęp nawet podczas siedzenia na toalecie.
Podobno za dziewiętnaście lat umrzemy z powodu katastrofy klimatycznej. Jak będą wyglądały memy za osiemnaście lat?
1. Pamiętasz, kiedyś ludzie stali w kolejkach po Bubble Tea, a teraz stoją w kolejkach po wodę? LOL.
2. Z nadzieją patrzę w przyszłość.
3. I bought a fancy donut, I hope it wytrzyma do następnej środy.
[tłumaczenie: Kasiunia Panas]

Gonia Junkers
„Just a girl” ze wsi na Dolnym Śląsku, ale obecnie w Warsaw city. Ma dużo fantazji, opinii, przemyśleń oraz „vibes”, które można na bieżąco śledzić na jej Instagramie. Okazjonalnie prawdziwa handlara na @ciuszki_pierdziuszki. Uczęszczała do różnych szkół i pracowała w różnych miejscach. Interesuje się życiem, shopliftingiem, swoim zdrowiem psychicznym, stalkingiem i filmami, zwłaszcza z Julią Roberts. Ma zajebiste koleżanki, ale jest od nich wszystkich mądrzejsza. Jak sama mówi, „ogólnie jest najmądrzejsza na świecie”.
Możesz nakręcić reality show ze swoją rodzinką. O czym by opowiadał?
Byłby to sielankowy seating na polskiej wsi. Miłe starsze małżeństwo i ich zwariowana córka, czyli nasze prawdziwe życie. Na pierwszy rzut oka wszystko gitara: wspólnie plewią, przebierają kartofle i jedzą obiadek w ogródku. Ale jeśli się przyjrzysz, vibe jest całkiem toxic: słychać „passiv agressiv” teksty rodziców, próby kontroli, obelgi serwowane w dobrej wierze. Córka, czyli ja, przy każdym takim incydencie łapie niezły ZONK, bo sama nabierała się na sielankowy vibe, a tutaj takie rzeczy! Nagle przypomina jej się cały szereg traum i zaniedbań, jakich doświadczyła. Wtedy, żeby uspokoić zarówno ją, jak i widzów, przechodzimy do sielankowego życia na wsi: karmienie małej świnki butelką, wąchanie kwiatków, opowiadanie o permakulturze i zbieranie malin z krzaka. Ludzie z miasta zwykle kochają taki szit. Będą jeszcze przebitki na randomowe opowieści mojej mamy – zupełnie bez związku, w kółko te same, nie wiadomo, o kim, bo RODO. Kolejne przebitki na wywody mojego taty, jak rolnikowi państwo rzuca kłody pod nogi. Jest też druga córka, ale odmawia udziału w nagraniach i tylko czasem gdzieś przenika z cienkim szlugiem i wkurwioną miną. Chciałabym, żeby to było połączenie programu „Rolnicy. Podlasie” z taką telewizyjną i uproszczoną terapią... wstępem do procesu terapeutycznego? Gdzie wraz ze mną widz może nauczyć się stawiać granice, zadbać o swój komfort i takie basic sprawy. Raczej bez efektownych dram i trzaskania drzwiami, bo to już wszyscy znamy.
Masz możliwość postawienia komuś pomnika w Warszawie. Kto to będzie?
Błagam, ani jednego pomnika więcej! Najlepiej rozebrać większość tych, które już stoją. Po co one komu? Do czego? Nastawiali pierdyliard dziadów w przestrzeni publicznej, nie można się przejść normalnie, wszędzie kamienne dziadostwo. Do niczego konkretnego się to nie nadaje, tylko psuje mi humorek.
Podobno za dziewiętnaście lat umrzemy z powodu katastrofy klimatycznej. Jak będą wyglądały memy za osiemnaście lat?
Mam nadzieję, że wtedy już nie będzie memów. Bardziej myślę o walkach o wodę lub kilogram ryżu. Nie wiem, czy będzie mi się chciało wtedy walczyć... Zapewne nie. Więc albo odpadnę na początku walki o przetrwanie ludzkości (dobrze, bo imo ludzkość nie powinna przetrwać), albo stworzę samowystarczalny obóz dla lesbians&queers, gdzie będziemy mogły zająć się na przykład robótkami ręcznymi. Ogólnie memiarstwo daje mi mocne „hetero cis white male vibes”, a chciałabym, żeby chociaż na koniec świata nie było już takich rzeczy.

Bardzo Poxno
Trzy lata temu chciał podzielić się śmiesznymi obrazkami, które zalegały mu w telefonie, więc założył Instagram. Głównie dla znajomych, ale z czasem konto rozrosło się o wiele bardziej, niż zakładał.
Pierwszy mem albo po prostu śmieszny obrazek, który pamiętasz?
Nie pamiętam konkretnego obrazka, ale pewnie byłoby to coś z tych starych gazetek typu „Dobry Humor”. Był też program „Śmiechu Warte”. Wydaje mi się, że to taki humor typu śmieszne zwierzaczki, teraz zresztą bardzo modny, a było to dawno temu.
Możesz poprosić znaną osobę o zrobienie mema. Kto by to był?
David Lynch mógłby zrobić jakiegoś fajnego memixa. Robi dziwaczne rzeczy, a przy tym potrafi być bardzo „wholesome” jako osoba. Poprosiłbym go o zrobienie jakiegoś motywacyjnego, pozytywnego mema o życiu.
Za ile sprzedałbyś swoje konto na Instagramie i co zrobiłbyś z tą kasą?
Hmm, gdyby ktoś zaoferował mi setki tysięcy, przeznaczyłbym je na mieszkanie i założył bardzo_poxno2. Każdy zainteresowany by tam trafił, więc byłaby to opłacalna transakcja.
Podobno za dziewiętnaście lat umrzemy z powodu katastrofy klimatycznej. Jak będą wyglądały memy za osiemnaście lat?
Trudno to przewidzieć. Jestem ciekaw, czy humor będzie bardziej ironiczny, czy może bardziej naiwny/szczery. To się cały czas zmienia. A może zostanie jak jest i ludzie do końca świata będą się cieszyć przaśnymi demotami czy memami z nosaczami?
Polecane
![[Z archiwum K MAG] Jak mieszka twórca słynnego studia projektowego Mamastudio? Odwiedziliśmy Michała Pawlika](https://kmag.s3.eu-west-2.amazonaws.com/articles/5fe1ecbf6e4133061468de23/michal-pawlik-wnetrza-kmag5.jpg)
[Z archiwum K MAG] Jak mieszka twórca słynnego studia projektowego Mamastudio? Odwiedziliśmy Michała Pawlika
![[Z archiwum K MAG] Skateboarding zawsze będzie tkwił na ulicy. Rozmowa legend polskiej deskorolki i nowego pokolenia skejtów](https://kmag.s3.eu-west-2.amazonaws.com/articles/66aa51a07c0748232c8a6119/suwak-kmag.jpg)
[Z archiwum K MAG] Skateboarding zawsze będzie tkwił na ulicy. Rozmowa legend polskiej deskorolki i nowego pokolenia skejtów
![[Z archiwum K MAG] Klingoński, valyriański, simlish. Języki innych światów](https://kmag.s3.eu-west-2.amazonaws.com/articles/66bf5ebf7c0748232c8a6bc0/Game-of-Thrones-4K-HBO-Max.webp)
[Z archiwum K MAG] Klingoński, valyriański, simlish. Języki innych światów

Nagrody za najlepsze lokacje filmowe i serialowe rozdane. Znamy zwycięzców 2024 Location Managers Guild Awards

Miliarder przespaceruje się po kosmosie w najdalszej załogowej misji od 50 lat
![The Dumplings zaskakują melancholijnym numerem na koniec wakacji [WIDEO]](https://kmag.s3.eu-west-2.amazonaws.com/articles/66cf24967c0748232c8a7315/pierogi.jpeg)
The Dumplings zaskakują melancholijnym numerem na koniec wakacji [WIDEO]
Polecane
![[Z archiwum K MAG] Jak mieszka twórca słynnego studia projektowego Mamastudio? Odwiedziliśmy Michała Pawlika](https://kmag.s3.eu-west-2.amazonaws.com/articles/5fe1ecbf6e4133061468de23/michal-pawlik-wnetrza-kmag5.jpg)
[Z archiwum K MAG] Jak mieszka twórca słynnego studia projektowego Mamastudio? Odwiedziliśmy Michała Pawlika
![[Z archiwum K MAG] Skateboarding zawsze będzie tkwił na ulicy. Rozmowa legend polskiej deskorolki i nowego pokolenia skejtów](https://kmag.s3.eu-west-2.amazonaws.com/articles/66aa51a07c0748232c8a6119/suwak-kmag.jpg)
[Z archiwum K MAG] Skateboarding zawsze będzie tkwił na ulicy. Rozmowa legend polskiej deskorolki i nowego pokolenia skejtów
![[Z archiwum K MAG] Klingoński, valyriański, simlish. Języki innych światów](https://kmag.s3.eu-west-2.amazonaws.com/articles/66bf5ebf7c0748232c8a6bc0/Game-of-Thrones-4K-HBO-Max.webp)
[Z archiwum K MAG] Klingoński, valyriański, simlish. Języki innych światów

Nagrody za najlepsze lokacje filmowe i serialowe rozdane. Znamy zwycięzców 2024 Location Managers Guild Awards

Miliarder przespaceruje się po kosmosie w najdalszej załogowej misji od 50 lat
![The Dumplings zaskakują melancholijnym numerem na koniec wakacji [WIDEO]](https://kmag.s3.eu-west-2.amazonaws.com/articles/66cf24967c0748232c8a7315/pierogi.jpeg)


![Jak zaistnieć w pornobiznesie? Trzeba być gotowym na wszystko, jak bohaterka filmu „Pleasure” [recenzja]](https://kmag.s3.eu-west-2.amazonaws.com/articles/61716eb863560902e2e170df/ebfdfedd20307fc029c4722ef2451a2b.jpg)

