[Z archiwum K MAG] Skateboarding zawsze będzie tkwił na ulicy. Rozmowa legend polskiej deskorolki i nowego pokolenia skejtów
31-07-2024
![[Z archiwum K MAG] Skateboarding zawsze będzie tkwił na ulicy. Rozmowa legend polskiej deskorolki i nowego pokolenia skejtów](https://kmag.s3.eu-west-2.amazonaws.com/articles/66aa51a07c0748232c8a6119/suwak-kmag.jpg)
![[Z archiwum K MAG] Skateboarding zawsze będzie tkwił na ulicy. Rozmowa legend polskiej deskorolki i nowego pokolenia skejtów](https://kmag.s3.eu-west-2.amazonaws.com/articles/66aa51a07c0748232c8a6119/suwak-kmag.jpg)
Część społeczeństwa traktuje ich jak wandali i obiboków. Prawda jest taka, że mało kto ma tyle determinacji, odwagi i pasji, co skateboarderzy. Wciąż to oni wyznaczają trendy i to właśnie z kultury skejtów wyrasta streetwear.
Materiał pochodzi z numeru K MAG 92 SPORTY ISSUE 2018, tekst: Karol Owczarek.
Deskorolka to sport dla masochistów?
Jakub „Suwak” Suwiński: Każdy sport jest urazowy, ale na deskorolce szczególnie często spotykamy się z asfaltem. Szybko się poruszamy i każdy upadek boli.
Szymon „Perez” Sipowicz: Trzeba być trochę masochistą. Prawda jest jednak taka, że jadąc na desce po prostej ulicy, możesz zrobić sobie większą krzywdę niż skacząc z dużych schodów. Gdy wydaje ci się, że wszystko jest ok, rozluźniasz się, aż nagle wjeżdżasz na kamyczek i leżysz. Skejci mało co pamiętają ze swoich początków, bo często upadają na głowę…
Suwak: Jechaliśmy kiedyś z kolegą, trzymając za tył autobusu. Gdy kierowca nas zauważył, zaczął jeździć zygzakiem, aż upadliśmy przy prędkości około pięćdziesięciu kilometrów na godzinę. Ręce i twarz mieliśmy pozdzierane, ale mimo to wstaliśmy i uciekliśmy uśmiechnięci, bo udało nam się przejechać kilka przystanków.
Szymon „Czubaka” Gruszecki: Żadna kultura nie jest tak zbliżona do ulicy, bo tę ulicę czuje się fizycznie. Nie da się być bliżej miasta. Ma się je w zębach, za paznokciami i w siniakach.
Perez: Jako oldschoolowiec zostałem właściwie sam na placu boju, jeżdżę z ludźmi młodszymi ode mnie o dwadzieścia i więcej lat. Zauważyłem, że młodzi po kontuzjach narzekają, że ich coś boli. Nie zdają sobie sprawy, że już do końca życia ich będzie bolało. Choć teraz bardziej dba się o zdrowie – po upadku idzie się na prześwietlenie, potem rehabilitację i tak dalej. Kiedyś jak coś puchło, okładało się lodem i tyle. Znam osoby, które złamały sobie coś na snowboardzie i same nakładały gips.
Czubaka: Takie hardkorowe podejście eliminowało pozerstwo. Trzeba było dostać wpierdol, żeby wejść do gry i zdobyć uznanie środowiska.
Tomek Ziółkowski: Deska szybko weryfikuje. Co sezon pojawiają się ludzie, którzy pojeżdżą miesiąc lub dwa i znikają. Ci, co mają opór zajawę, zostają w tym.
Perez: Dużo osób przestawiło się teraz na hulajnogę, bo jest łatwa. Na desce musisz pojeździć przynajmniej miesiąc, żeby podskoczyć, a na hulajnodze skaczesz od razu.
Korzenie jazdy na desce są anarchistyczne, kontrkulturowe, a jednak wielu ludzi traktuje to dzisiaj jak normalny sport – są szkółki deskorolki, duże marki odzieżowe mają swoje skejtowe linie, deskorolka ma być jedną z dyscyplin na Igrzyskach Olimpijskich w 2020 roku. Jak pogodzić anarchizm ulicy z obiegiem oficjalnym, typowo sportowym?
Suwak: Są skejci, którzy nie uznają Igrzysk i traktowania deski jak normalnego sportu, ale jest też duża część, która nie ma nic przeciwko.
Tomek: Wręcz przeciwnie – uważają, że to przyniesie korzyści deskorolce. Więcej osób ją zobaczy, więcej dzieciaków jej spróbuje, więcej firm zacznie w to wchodzić.
Czubaka: Gdyby dwadzieścia lat temu ktoś nam powiedział, że deska będzie na Igrzyskach, padlibyśmy ze śmiechu. Spójrzmy na snowboard – kiedyś był subkulturą, która się wyróżniała, stała w kontrze do „zwyczajnych” form spędzania czasu w górach. Gdy trafił na Igrzyska, stał się komercyjny, kultura umarła, a biznes poszedł do góry.
Zuzia Rodzoś: Jako najmłodsza z was mam nieco inny punkt widzenia. Kiedy wy zaczynaliście, było lepiej, zajawka była większa. Teraz usportowienie deski jest spoko. Gdyby nie wprowadzono deskorolki na Igrzyska, zeszłaby do jeszcze większej niszy.
Grzegorz „Gajos” Gajkowski: Obecność deskorolki na Igrzyskach wpłynie pozytywnie na jej rozwój, zareklamuje ją szerokiej widowni. Dzięki temu ludzie zmienią zdanie o naszej subkulturze. Może to mieć wpływ na przykład na rozbudowę skateparków, a co za tym idzie – na wzrost poziomu jazdy w Polsce. Deskorolka na świecie jest już tak skomercjalizowana, że obecność na Igrzyskach nie będzie miała negatywnego wpływu na „core’owy” skateboarding. Ten ma się bardzo dobrze, zawsze będzie tkwił na ulicy.
Suwak: Moim zdaniem deskorolkę czeka świetlana przyszłość. Badania wskazują, że w Stanach Zjednoczonych więcej dzieciaków jeździ na desce niż gra w koszykówkę, a jak wiadomo koszykówka jest tam sportem narodowym.
Zuzia: Ale Polska to nie Ameryka, tam deskorolka jest dużo dłużej.
Perez: A co z dopingiem wśród deskorolkarzy na Igrzyskach?
Tomek: Nie powinno się ich badać. W snowboardzie był przypadek Rossa Rebagliatiego, pierwszego w historii złotego medalisty olimpijskiego (w Nagano w 1998 r.), u którego wykryto marihuanę, przez co odebrano mu medal.
Perez: Moim zdaniem dziewczyny-skateboarderki z Polski mają większą szansę pojechać na Igrzyska niż faceci.
Zuzia: A jeszcze niedawno zawodów dla dziewczyn u nas prawie nie było. Teraz jest ich coraz więcej, ich poziom stale rośnie.
Gajos: Dziewczynom z Polski bliżej do poziomu europejskiego niż facetom. Tyle że jest ich mało.
Tomek: Ale dają radę. Spoko jeżdżą, jak na dziewczyny…
Zuzia: Właśnie nie „jak na dziewczyny”, ale w ogóle.
Czubaka: Można dzisiaj żyć z jazdy na desce?
Tomek: Z tego, co wiem, obecnie tylko jedna osoba w Polsce się z tego utrzymuje.
Czubaka: Zmiany na rynku deskorolkowym zawsze przypominały sinusoidę. Teraz jest dołek, za chwilę będzie kolejny boom.
Gajos: Widzę to po frekwencji na obozach, które organizuję. W latach 2010-2013 mieliśmy pełne obłożenie, kiedy dorosłe już pokolenie skejtów działało pełną parą, brało sprawy w swoje ręce i organizowało zawody, wizyty teamów, produkcje filmowe. To rozwijało deskorolkę. Teraz mamy do czynienia z ewidentnym spadkiem liczby osób jeżdżących na desce. Mam nadzieję, że obecne działania związane z promowaniem deskorolki wkrótce to zmienią.

Szymon „Perez” Sipowicz, fot. Łukasz Dziewic
Dziewczyny nadal mają słabość do skejtów?
Suwak: Chyba tak. Pomimo że jesteśmy często niezorganizowani i czasami… rzadko… nieodpowiedzialni, to mamy w sobie dobrą energię, jesteśmy pozytywnie zakręceni i z nami zawsze jest wesoło.
Gajos: Kiedyś dziewczyny uważały skejtów za atrakcyjnych, bo mocno wyróżniali się wyglądem i umiejętnościami albo uważały nas za pajaców. Teraz styl deskorolkowy jest czymś normalnym, trafił do kanonów mody. Dzisiaj wystarczy zaimponować dziewczynom fajną focią w mediach społecznościowych. Kiedyś trzeba było coś umieć, coś sobą reprezentować.
Gdzie podział się polski biznes skejtowy i media deskorolkowe? Niegdyś skateshopy były nawet w małych miastach, teraz trudno je znaleźć nawet w metropoliach. Kultura prężnie się rozwijała, były pisma, portale, teraz tego nie ma.
Tomek: Skateshopy zostały wygryzione przez sklepy internetowe. Rynek się popsuł przez tanie deski za sto złotych z supermarketów i sklepów online. W tradycyjnym skateshopie trzeba było wydać drugie tyle.
Czubaka: To samo z prasą – internet ją wygryzł.
Czubaka: Pierwsze lata wydawania „DosDedos” bardzo ułatwiały nam reklamy alkoholu i papierosów, które jeszcze wtedy były legalne.
Gajos: Dla deski zagrożeniem są też inne sporty. Hulajnoga pochłonęła wielu dzieciaków, które potencjalnie sięgnęłyby po deskę.
Perez: To nie jest zagrożenie. Jak ktoś jest lamą, to będzie jeździł na hulajnodze.
Gajos: Duże znaczenie dla subkultury skejtowej kiedyś miało każde miejsce, w którym można było się spotkać i pogadać, choć samo oglądanie deskorolkowych gadżetów też miało swój klimat i wpływało na wzrost zajawki na jazdę. Obecnie rynek podupadł. Prowadziłem sklep snowboardowy, trudno było związać koniec z końcem. Poza tym dzisiaj dzieciaki nie utożsamiają się z konkretną marką, lecz chcą kupić jak najtaniej.
Tomek: Podobnie z obuwiem skejtowym. Kiedyś było około piętnastu marek stricte skejtowych, a teraz są tylko korporacyjne produkty. Suwaka poznałem jako pierwszego w skateboardingu, bo przychodziłem do skateshopu Kamuflage w Blue City, w którym pracował. Prosiłem go o naklejki, wypytywałem o różne produkty. Jako dwunastolatek myślałem, że DC to DD. W końcu Suwak już miał dość dawania mi naklejek za free i aby dostać kolejne, za każdym razem musiałem mówić wierszyk.

Tomek Ziółkowski, fot. Łukasz Dziewic
Skateboarderzy to wymarzony target dla firm produkujących buty, bo nikomu tak szybko się one nie niszczą.
Suwak: Jeśli się intensywnie jeździ, to wystarczają na trzy tygodnie.
Tomek: Ja nawet po tygodniu, dwóch mam dziury.
Jak ewoluował styl skejtowy? Kojarzy się stereotypowo ze słuchaniem hip-hopu, szerokimi spodniami i bluzami z kapturem.
Suwak: Wydaje mi się, że moda się zwęziła. To znaczy ciuchy skejtowe są nieco węższe niż kiedyś.
Gajos: W latach dziewięćdziesiątych skejci nosili szerokie spodnie obcięte przy kostkach, koszule w kratkę, łańcuchy, farbowali włosy. Z daleka dało się rozpoznać skejta. Dzisiaj, chociaż moda z dawnych lat wraca, jest pełna dowolność. Możesz jeździć, w czym ci się podoba. Kiedyś chyba nie było takiej wyrozumiałości…
Czubaka: Jednak nadal jest tak, że to skejci wyznaczają trendy. Macie na sobie dzisiaj pastelowe ubrania – jestem przekonany, że za rok, dwa młodzież na ulicach będzie nosiła podobne.
Jak jest z muzyką?
Suwak: Słuchamy wszystkiego: polskiego i zagranicznego rapu, trapów, rocka, a najchętniej mocarnych setów Diplo.
Perez: O tym Diplo to się wytnie…
Suwak: Bo Perez słucha tylko Kory… Lubię jeździć pod mocną i szybką muzykę, bo mnie to nakręca.
Perez: Ja wolę rock lub metal, na przykład Black Sabbath.
Czubaka: Kiedyś był punk rock, potem rap. I tyle. W dodatku nie było Spotify, trzeba było kopiować kasety.
Gajos: Słuchało się punk rocka, później wczesnego hip-hopu, a obecnie każdy słucha, czego chce.

Zuzia Rodzoś, fot. Łukasz Dziewic
Jaki jest stosunek władz i służb do was?
Suwak: Ostatnio znowu nas spisują jak za dawnych lat. Nawet gdy idziemy ulicą z deską, policja potrafi podejść i nas przeszukać, „bo wyglądamy na takich, co mają narkotyki”.
Gajos: Władze nie biorą deskorolki poważnie, skejci są dla nich wrzodem na dupie. Traktują skejterów jak „element” ulicy w negatywnym tego słowa znaczeniu. Nie mają świadomości, jak fajnym sportem dla dzieci jest deskorolka, ani jak bardzo wpływa na ich rozwój. Jeśli chodzi o infrastrukturę, to paradoksalnie w Warszawie jest chyba najgorsza w całej Polsce. W innych miastach, nie mówiąc już o krajach Zachodnich, zdarzają się świetne skateparki. Tam też poziom jazdy bywa wyższy.
Suwak: Chociażby w takim Lesznie pod Wrocławiem, gdzie znajduje się jedna z najlepszych skateplaz w kraju. W Warszawie są skateparczki. Nie ma skateplazy z prawdziwego zdarzenia, brakuje odpowiednich możliwości rozwoju. Jedynym plusem jest to, że miasto wyznacza strefy, gdzie można jeździć legalnie, ale to wciąż za mało. Brakuje choćby porządnej hali ze skateparkiem, gdzie można byłoby jeździć zimą, nocą lub kiedy pada deszcz.
Tomek: Zimą wyjechałem na miesiąc do Barcelony, żeby się rozwijać. Przez miesiąc tam nauczyłem się tyle, ile na mało rozbudowanym skateparku na PGE Narodowym nauczyłbym się w pół roku.
Suwak: Barcelona wydaje się zbudowana pod skejtów. Jest tam duże przyzwolenie na jazdę deską, a skejtów traktuje się z szacunkiem.
Zuzia: Ja mam problem nie tyle z policją, co ze starszymi ludźmi, którzy mnie przeganiają.
Perez: Ale na przykład w niektórych miastach w USA w ogóle nie można jeździć i robić trików na ulicach, jedynie w skateparkach. Tam policja może nawet skonfiskować deskę. Moim zdaniem deskorolki nie powinno się zamykać w ramy, bo jej istotą jest wolność.
Czubaka: Jeśli chodzi o wsparcie władz, to najlepsi byli komuniści – wszystko z marmuru robili… Przyczynili się tym niechcący do rozwoju deskorolki.

Szymon „Czubaka” Gruszecki, fot. Łukasz Dziewic
Macie jakieś szczególne momenty związane z deską?
Suwak: Moja mama zapytała kiedyś, czy jestem gejem, bo Tomek często u mnie nocował…
Tomek: Pamiętam, jak z ziomkami jechaliśmy przez Ukrainę i zatrzymaliśmy się w małej miejscowości, gdzie akurat przebywał prawosławny papież. Postanowiliśmy pojeździć tam na desce, gdy nagle wybiegło czterech kolesi z wycelowaną w nas bronią, przeszukali nas, skopali. Ale mój ziomek, Stickorama, zaczął tłumaczyć, że „my gazeta, fotografer, media, sportsmeny”, więc mundurowi schowali pistolety, zaczęli być mili i nas puścili. Mimo różnych przygód wyrośliśmy na fajnych gości.
Gajos: Mam same szczególne momenty ze znajomymi na desce, które zostaną super wspomnieniem. Jest ich bardzo dużo, lepiej ich tutaj nie przytaczać…
Wyżywacie się na desce, a nie ludziach.
Gajos: Na pewno jazda na desce daje upust emocjom.
Perez: I zero wiedzy na temat świata.
Tomek: Tu bym polemizował, bo swoje się zwiedziło.
Perez: Żartowałem…
Skoro nie za bardzo da się utrzymać z jazdy na desce i trzeba dorabiać na boku, to chyba nie ma zbyt wiele czasu na inne hobby.
Tomek: Z deską wiążę przyszłość, dlatego bardzo dużo jeżdżę. Pracuję na pół etatu, po pracy idę na chwilę do domu, żeby się rozgrzać i od razu wskakuję na deskę. Tak jest pięć dni w tygodniu. Oprócz tego biegam, pływam, chodzę na fizjoterapię…
Suwak: …jaram. Tomek to przyszłość naszego narodu, jeśli chodzi o deskorolkę.
Tomek: Dużo poświęciłem deskorolce. Nie skończyłem żadnej szkoły, ale jestem w kadrze olimpijskiej.
Ważną częścią skateboardingu jest też robienie zdjęć i kręcenie filmów.
Tomek: To nieodłączna część skateboardingu, zawsze dokumentowało się jazdę i triki.
Perez: Kręcenie jazdy jest wymagające, nagrywający też musi umieć jeździć dobrze na desce.
Czubaka: To bardzo wąska i trudna specjalizacja. Wielu cenionych obecnie komercyjnych fotografów i operatorów zaczynało od nagrywania i fotografowania deski, chociażby Paweł Fabjański, Robert Ceranowicz czy Kuba Łubniewski. Z tej kultury wyszło sporo utalentowanych artystów. Skejci są bardzo twórczym środowiskiem, ważna jest tu kreatywność i indywidualizm.
Co wam dała deska?
Czubaka: Mi na przykład znajomości na całym świecie.
Perez: Deskorolka oznacza przede wszystkim wolność i to jest dla mnie najfajniejsze.
Gajos: Dała mi to, czym zajmuje się na co dzień. Ludzi, których spotkałem na swojej drodze. Nigdy nie robiłbym tego, co robię, gdybym nie poznał znajomych jeżdżących na desce.
Suwak: Deska uczy dążenia do celu. Wystarczy samozaparcie.
Perez: Skejci się nie poddają, hartują, a to potem procentuje. Inaczej też odbiera się świat, zwiedzając go na desce, poznajesz ulice na wskroś.
Tomek: Spotykając skejta w innym kraju, nie ma między wami barier kulturowych. Możesz zbić pionę, pogadać, bo macie tę samą zajawkę, na tej samej kulturze się wychowaliście.
Czubaka: Obaj szukacie dilera…
Suwak: Deska zbliża, również do asfaltu.
Perez: Skejci są też otwarci na odmienności, ciekawi ich to, co mniej znane i nieoswojone.
Zuzia: Gdybym nie jeździła na desce, siedziałabym w domu cały czas. A tak – poznaję mnóstwo ludzi i zwiedzam świat.

Grzegorz „Gajos” Gajkowski, fot. Łukasz Dziewic
Grzegorz „Gajos” Gajkowski – jeździ na deskorolce i snowboardzie od 1991 roku. W latach 1998-2004 był zawodnikiem snowboardowym. Założyciel obozów deskorolkowych Woodcamp, sklepu snowboardowego Fundament i biura podróży Kayo Travel.
Zuzia Rodzoś – studentka AWF w Warszawie. Od dziesięciu lat jeździ na deskorolce, od trzech jest instruktorką w szkółce „GoSkate”. Ambasadorka firmy Vans, zdobyła trzecie miejsce na „Back to the Street” 2013 w kategorii „girls”.
Szymon „Perez” Sipowicz – legenda polskiej deskorolki, DJ, grafik, prowadzi stronę SK8FRONT.
Szymon „Czubaka” Gruszecki – producent filmowy, współwłaściciel reklamowego domu produkcyjnego Graffiti Films. Twórca i redaktor takich magazynów jak „DosDedos”, „Hiro”, „Fluid”, „BMX Bunny Hop”, „Deska”, „Red Bulletin”.
Jakub „Suwak” Suwiński – na deskorolce od 2001 roku. Zawody zamiast wygrywać, prowadził jako konferansjer. Do dziś animuje najważniejsze imprezy skateboardowe w Polsce. Z zamiłowania reżyser i fotograf.
Tomek Ziółkowski – na desce od 2004 roku. Obecnie sponsorowany przez Nike SB, Malenka Headwear Independent Truck, Bones Wheels, SH Store. Powołany do kadry olimpijskiej, Mistrz Polski z 2015, wicemistrz Polski 2016, trzeci Polak w 2017 roku.
Polecane
![[Z archiwum K MAG] Złoty medal czy dyskwalifikacja? Sportowcy w roli projektantów](https://kmag.s3.eu-west-2.amazonaws.com/articles/66a24c987c0748232c8a5cec/zendaya-federer-on-kampania.webp)
[Z archiwum K MAG] Złoty medal czy dyskwalifikacja? Sportowcy w roli projektantów
![[Z archiwum K MAG] Stadiony Olimpijskie to świątynie sportu i architektury. Te budowle definiują pojęcie olimpijskiego dizajnu](https://kmag.s3.eu-west-2.amazonaws.com/articles/5c1b6f7f7106611ae59b1208/ByblZxKxV_Kallimarmaron_NW.jpg)
[Z archiwum K MAG] Stadiony Olimpijskie to świątynie sportu i architektury. Te budowle definiują pojęcie olimpijskiego dizajnu
![[Z archiwum K MAG] Jakub Gierszał, jeden z najbardziej rozchwytywanych młodych aktorów [wywiad i sesja]](https://kmag.s3.eu-west-2.amazonaws.com/articles/633c4819cc0bb73049a44a0f/003415520030%20copy.jpg)
[Z archiwum K MAG] Jakub Gierszał, jeden z najbardziej rozchwytywanych młodych aktorów [wywiad i sesja]

Polska scenarzystka w A24. „Love Lies Bleeding” w kinach od 2 sierpnia

Jak przemierzyć OFF Festival? Występy z różnych gatunków i o odmiennych częstotliwościach, które warto zobaczyć

Najciekawsze rzeźby z różnych zakątków świata
Polecane
![[Z archiwum K MAG] Złoty medal czy dyskwalifikacja? Sportowcy w roli projektantów](https://kmag.s3.eu-west-2.amazonaws.com/articles/66a24c987c0748232c8a5cec/zendaya-federer-on-kampania.webp)
[Z archiwum K MAG] Złoty medal czy dyskwalifikacja? Sportowcy w roli projektantów
![[Z archiwum K MAG] Stadiony Olimpijskie to świątynie sportu i architektury. Te budowle definiują pojęcie olimpijskiego dizajnu](https://kmag.s3.eu-west-2.amazonaws.com/articles/5c1b6f7f7106611ae59b1208/ByblZxKxV_Kallimarmaron_NW.jpg)
[Z archiwum K MAG] Stadiony Olimpijskie to świątynie sportu i architektury. Te budowle definiują pojęcie olimpijskiego dizajnu
![[Z archiwum K MAG] Jakub Gierszał, jeden z najbardziej rozchwytywanych młodych aktorów [wywiad i sesja]](https://kmag.s3.eu-west-2.amazonaws.com/articles/633c4819cc0bb73049a44a0f/003415520030%20copy.jpg)
[Z archiwum K MAG] Jakub Gierszał, jeden z najbardziej rozchwytywanych młodych aktorów [wywiad i sesja]

Polska scenarzystka w A24. „Love Lies Bleeding” w kinach od 2 sierpnia

Jak przemierzyć OFF Festival? Występy z różnych gatunków i o odmiennych częstotliwościach, które warto zobaczyć


