Z archiwum: sesja inspirowana Depeche Mode oraz dyskusja o wizerunku Czubaki, Kory, Lindy, Ossolińskiego
04-10-2022


Czubak, Kora, Linda, Ossoliński. Na nazwisko bardzo długo się pracuje, ale czasem wystarczy jeden błąd, by cała ta praca poszła na marne.
KORA: Ja najbardziej cenię ciało. Im jest go mniej, tym lepiej. Niewiele potrzeba, by je przyozdobić. A jeżeli chodzi o moje włosy, to nie chodzi tu o wizerunek. Chodzi o wiele różnych rzeczy, ale także o wygodę. Bo ja jestem niesamowicie wygodną kobietą. Założenie obcasów jest dla mnie tylko, kiedy siedzę podczas sesji zdjęciowej. . To jest szalenie ważne dla kobiety, szczególnie w moim wieku, żeby miała mało ciała i żeby ono było giętkie. Na 15 centymetrowych obcasach to może chodzić dziewczynka, która ma 20 lat.
TOMASZ OSSOLIŃSKI: Teraz także wysokie obcasy,są wygodne. Szpilki Christian Louboutin czy Manolo Blahnik należą do pierwszej ligi.
KORA: Nie, nie. Nie wiesz, bo ty ich nie nosisz.
BOGUSŁAW LINDA: Ale dupeczka idzie do góry. Poprawia się figura.
KORA: To o dupeczkę trzeba tak dbać, żeby się podnosiła bez obcasów. A poza nią liczy się osobowość – akurat my wszyscy, którzy tu siedzimy, bez swoich osobowości nie utrzymalibyśmy się dłużej niż 5 minut na tej linie.
TOMASZ: Jedyny reżim, jaki trzeba sobie narzucić, związany jest z figurą. Wtedy można się zmieścić w dobrze skrojone ubranie.
BOGUSŁAW: To prawda, w Twoje garnitury trudno się zmieścić.
TOMASZ: Jest takie powiedzenie, że biednego na tanie rzeczy nie stać. Dobry garnitur, z dobrej tkaniny, dobrze skrojony, który świetnie leży, można nosić przez parę sezonów. Męska klasyka wolniej się starzeje i jest bardziej odporna na modę. Myśląc o wizerunku czuję się lekko nieswojo, bo ja ubieram innych i raczej staram się być drugoplanowy w tej pracy.
BOGUSŁAW: Jest istotna różnica pomiędzy kostiumem, a ubraniem.
TOMASZ: Nie każdy lubi i potrafi nosić garnitur jeśli nie jest to jego druga skóra poczuje się jak w kostiumie. Idealne ubranie to takie, w którym poczujemy się szczuplejsi, zgrabniejsi, bardziej sexy, zapomnimy że w ogóle mamy go na sobie. Ja sam najchętniej chodziłbym w dresie i t-shircie. Nikt mnie nigdy nie widział w krawacie.
Kora, zdjęcie z archiwum K MAG
BOGUSŁAW: Dla aktora to po prostu jest zawód. Zawsze w tych kreacjach filmowych jest trochę mnie, ale nauczyłem się dystansu do kostiumu, do przebrania. Wszystko, co się na siebie wkłada jest takim bajerem, żartem, zabawą. Ale nie obowiązkiem.
TOMASZ: A nie jest tak, że potem nie chce Ci się w to wszystko ubierać i najchętniej zakładasz dżinsy i t-shirt?
BOGUSŁAW: Jak widzisz.
KORA: Osoba publiczna powinna być rozpoznawalna przez siebie samą, a nie przez strój.
RYSIA CZUBAK: Ja swojego wizerunku nie tworzyłem. On tworzył się sam, tworzyło go moje życie, moje ja. Zawsze byłem poza modą, pomimo tego, że byłem przez chwilę modelem u Antkowiaka. Zresztą wtedy zostałem ocenzurowany, bo skandalem był w latach 70'tych mężczyzna w makijażu na wybiegu. A ja nigdy w życiu nie udawałem kogoś, kim nie jestem.
KORA: Bardzo odważnie. Rysia jest najodważniejszą osobą w naszym kręgu.
RYSIA: Główną rolę powinienem zagrać w filmie pod tytułem O człowieku, który się kulom nie kłaniał. Skojarzenia wiadomo jakie...
TOMASZ: Każdy z nas jest zajętą osobą, nie zawsze jest czas zastanowić się nad tym, czy wyjść z domu po zakupy w tych czy tamtych butach. Mamy swój indywidualny styl, moda się zmienia, coś tam czasami na dłużej zadomowi się w naszych szafach, ale nie przesłania to tego jacy jesteśmy.
RYSIA: Zawsze siebie określałem jako kogoś, kto jest poza modą. Każda sugestia z zewnątrz, z żurnala, kolidowałaby z tym, kim jestem.
BOGUSŁAW: Wizerunek w zachodnim świecie jest bardzo kontrolowany, ponieważ przelicza się go bezpośrednio na ogromne pieniądze. U nas takich pieniędzy nie ma. Na przykład David Beckham – to czysty biznes. Jego talent nie gra żadnej roli. Reklama i styl jaki stworzył przerosły jego zawód. Na tym to polega. Na pieniądzach. Z drugiej strony są takie gwiazdy jednej nocy, serialowe i telewizyjne gwiazdki, które na siłę próbują stworzyć styl. Męczą się w kolorowych pismach, a potem i tak znikają.
Bogusław Linda, zdjęcie z archiwum K MAG
TOMASZ: Przychodzi nowa ramówka i albo ktoś się w niej zmieści, albo przepadnie. Mam takie wrażenie, że w Polsce za kilka, kilkanaście lat jeszcze bardziej skurczy się grono prawdziwych osobowości. Młodzi, którzy zaczynają swoja drogę przez show-biznes, coraz rzadziej są postaciami z charyzmą, która mogłaby wyróżnić ich z tłumu.
BOGUSŁAW: Media same to narzucają. Z braku czegokolwiek interesującego bierze się wszystko.
TOMASZ: Przeraża mnie zjawisko targetu. Podporządkowanie gazet i telewizji pod wyniki oglądalności, sprzedaży, absolutnemu wykalkulowaniu wszystkich za i przeciw. Wiem że też o to w tym wszystkim chodzi, ale równocześnie brak mi alternatyw dla tego popcornu. Zastanawiam się, jakie skutki uboczne będzie to miało za kilkanaście lat, kiedy nie będzie wcześniej powstałych wartości, do których można by się odwołać.
KORA: Nie jest tak strasznie tragicznie. Ten świat, który opisujesz jest światem telewizji i kolorowych magazynów, a przecież nas nie to kształtowało. Zawsze tak naprawdę byliśmy na marginesie. Taki polityczno-socjologiczny fenomen mojej osoby, to, że zostałam w tak wielkim stopniu zaakceptowana i stałam się gwiazdą, uważam za ewenement. A nie wyobrażam sobie, żebym miała zmienić siebie, czy swój wizerunek, wyłącznie dla pieniędzy.
TOMASZ: Zastanawiam się nad tym, jak by to wyglądało, gdybyś zaczynała dzisiaj, kiedy jest dużo większy przemiał i zupełnie inne środki przekazu. Czy dzisiejsi idole będą cytowani za dekadę lub dwie? Ja mam do tego dość pesymistyczne podejście.
BOGUSŁAW: Ja myślę, że akurat Kora przebiłaby się za każdym razem.
KORA: Czytałam taki wywiad z Woody Allenem, który całkowicie deprecjonuje swój intelektualizm. Zapytany o to, jak nakłania wielkie gwiazdy do grania w jego filmach odpowiedział, że one grają wtedy, kiedy akurat mają trochę wolnego czasu. Jestem w stanie uwierzyć w to, co mówi, bo jeśli u niego gwiazda dostaje...
BOGUSŁAW: 3 dolary. Mówię ci prawdę. Grają za darmo.
KORA: Tym bardziej, jeżeli gdzie indziej mają wielomilionowe gaże, muszą robić to z przekonaniem.
TOMASZ: Wiedzą, też że te role po nich pozostaną, a telenowele raczej nie.
KORA: Ja tak samo jak Woody Allen przez cały czas robię swoje. Dobrze się czuję na scenie rockowej, bo ona mnie w zupełności angażuje fizycznie. Robie całe mnóstwo rzeczy, które kompletnie nie przekładają się na rynek komercyjny, a sprawiają mi mnóstwo radości. W tej chwili na przykład kończę projekt dla Centrum WRO, na ogromny festiwal sztuk audiowizualnych. Można robić to, co się chce. Nawet w telewizji można znaleźć wspaniałe programy.
BOGUSŁAW: Ale nie w TVP. Polska stała się jakimś zagłębiem serialowym.
RYSIA: Kiedyś seriale w polskiej telewizji miały po 5 odcinków, 10 to było już dużo. Ale za to ich jakość była wspaniała.
BOGUSŁAW: Nie boli to, że my robimy seriale, tylko to, że nie mamy niczego w zamian. Piłka nożna i seriale.
KORA: Ale na szczęście jesteśmy już w europejskim świecie i mamy możliwość uczestniczenia we wspaniałych wydarzeniach.
BOGUSŁAW: Mówisz o sobie, a nie o ludziach z małego miasteczka.
KORA: Ale przecież małe miasteczka wydają rewelacyjnych artystów, pisarzy, aktorów. Człowiek, który potrzebuje czegoś ciekawszego sam tego szuka.
BOGUSŁAW: Kiedyś to wszystko, nawet te seriale, robiliśmy dla wysokiej kultury. Teraz to wszystko jest robione dla kultury niskiej. Taka jest różnica.
TOMASZ: Wystarczy wyjechać 100 km za Warszawę i perspektywa jest zupełnie inna. Pracuję ze wspaniałymi ludźmi na Śląsku, ale widzę, ile z tego, co jest tutaj tworzone, jest w stanie przebić się do nich. My żyjemy w zupełnie innej rzeczywistości. Oni nie mają takich możliwości, jak ludzie we Wrocławiu czy Warszawie, tylko kończą pracę o 16, idą do domu i włączają telewizor. Dostają tylko tę sieczkę i to jest straszne. Rzadko mają czas na samodzielne poszukiwania i dotarcie do innej kultury.
KORA: Ja mam przyjaciół, którzy nie mają wolnych zawodów jak my, ale jednak zadają sobie ten trud, żeby ciekawie wykorzystać swój wolny czas. To nie jest tak, że kulturę trzeba bez przerwy jeść, jak czekoladę.
BOGUSŁAW: Mówisz o rzeczach, przy których trzeba się wysilić. A telewizor wystarczy włączyć.
KORA: Ale tak zawsze jest. Popkultura polega na tym, że zwiększa się udział ludzi w kulturze. A niestety ilość nie przechodzi w jakość.
BOGUSŁAW: Kiedyś reklamowanie jakiegokolwiek towaru wywoływało olbrzymie oburzenie w środowisku. Nie wolno było tego robić. W tej chwili patrzy się tylko i wyłącznie na to, jaki to jest towar. Czyli na przykład prezerwatywy nie, a banki tak.
KORA: Tylko, że to dzięki prezerwatywom jesteśmy zdrowi, a przez banki mamy kryzys! Uważam, że są takie osoby, które same w sobie są niczym innym, niż materiałem do reklamowania, sprzedają samych siebie i niczego więcej nie reprezentuję. Nie będę wymieniać z nazwiska, bo mnie szlag trafia, ale są takie osoby, które są zrobione, które mają ogromną rozpoznawalność i akceptację i stanowią towar do sprzedania...
BOGUSŁAW: ... i jeszcze śpiewają.
KORA: Są pewne rzeczy, które ja reklamowałabym bez skrupułów, bo uważam, że są tego warte.
TOMASZ: Z drugiej strony połączenie wartościowej osoby z dobrym produktem bywa bardzo trudne w odbiorze. Ci, co tańczą, stepują i brylują, reklamują najwięcej produktów, bo masy właśnie ich rozpoznają. Później niestety te twarze, z których oczu zieje pustką, straszą z billboardów. Irytuje mnie to.
Tomasz Ossoliński, zdjęcie z archiwum K MAG
KORA: To jest kolejny problem: wizerunek miasta. To ohydztwo, ta hucpa, to wszystko powinno zniknąć. Miasto musi być eleganckie.
TOMASZ: Stojąc pod Pałacem Kultury widzimy tylko gigantyczny billboard za Rotundą. Albo jakieś pokemony z kreskówek, które stoją i straszą na każdym rogu.
KORA: Zastanawiałam się, czy reklama na wszystkich działa tak, jak na mnie. Ale gdyby na każdego tak działała, to nikt by nie kupił tego, co jest tak strasznie reklamowane.
RYSIA: To jest logiczne. Jeśli ktoś Ci coś wciska na siłę, to coś na pewno nie jest dobre. A elegancja polega na tym, że zakładasz worek od kartofli i jesteś elegancka. Nie suknia zdobi kobietę! To ona musi ozdobić suknię. Trupa też można ładnie ubrać i będzie elegancki, bo jest elegancko złożony na wieki. No i co z tego?
KORA: Prawdziwa elegancja to jest prostota i harmonia.
TOMASZ: Z tym się rodzimy lub nie.
KORA: Ale istnieje też ktoś taki, jak Rysia... kto jest na drugim biegunie.
TOMASZ: Ktoś jak Rysia. I kropka.
KORA: Ale Rysia nie jest jeden.
RYSIA: Nie, nie, ja o sobie nie myślę, jak o pępku świata. To by źle o mnie świadczyło...
Ryszard Czubak, zdjęcie z archiwum K MAG
KORA: To jest przeciwny biegun dobrej jakości, ale on jest związany z tym, co on czuje. To wychodzi z niego, on się w tym dobrze czuje i dzięki temu to jest autentyczne. Nosi to jak królowa.
BOGUSŁAW: A gdyby to, co masz na sobie założyć na jakąś marną gwiazdkę z telewizji?
RYSIA: Nie no, to jak gówno z okrętem. I mówi “płyniemy!”. Dokąd? Po co?... Był taki okres, że bez przerwy się mnie wypytywano o to kim jestem, kim się czuję, itd. Żeby się ode mnie odpierdolili mówiłem im, że jestem oversexed. To jest w zasadzie nieprzetłumaczalne, ale chodziło o to, że ja jestem poza tym.
KORA: Jak Połomski.
RYSIA: Jak Barbara Połomska. Od Gomułki u tego samego fryzjera.
KORA: Zapaliłabym papierosa. Rysia, masz może papierosy?
RYSIA: Ja nie palę. Czasami noszę przy sobie tak zwane gościnne. Wszyscy pytają o te papierosy. Kurwa, przecież jest tyle innych rzeczy, które można do mordy włożyć.
BOGUSŁAW: Odejdź, odejdź. Uspokój się. Przestajesz być elegancki.
KORA: To dobrze. Dodaje kolorytu naszym kwiatom.
RYSIA: Nikogo nie obrażam, nie nazywam przecież rzeczy po imieniu.
BOGUSŁAW: Robiliśmy film z Rysią, we Wrocławiu, Seszele, i on mi otworzył dostęp do całej Opery Wrocławskiej. Wyjął wszystkich tych inaczej myślących i przyprowadził na plan.
RYSIA: Ładnie to powiedziałeś.
BOGUSŁAW: Oni się wstydzili, ale ty ich jakoś szybko otworzyłeś.
RYSIA: Jest taka książka Waldorf. Ostatni Baron Peerelu. On był chamem, pozerem i zakłamaną ciotą. Umarł, a się nie przyznał do swojego pedalstwa.
KORA: Nieprawda.
BOGUSŁAW: On się przyznał.
KORA: Ostatnia jego książka ewidentnie to pokazuje.
RYSIA: Miał kochanka, którego chował do szafy, jak przychodził listonosz.
KORA: Ale dlaczego miał się przyznawać? Czy ja się muszę przyznawać, że jestem heteroseksualna? Kogo to obchodzi?
RYSIA: Tylko, że on się tego wstydził! O to mi chodzi. Na bankietach całował w rękę jakieś contessy z Rosji Radzieckiej...
TOMASZ: Był elegancki, potrafił się odnaleźć w takiej sytuacji.
KORA: Był super gościem, o Waldorfie nie będziemy mówić źle. Absolutnie. Poza tym ten coming out jest nowym zjawiskiem, to się dopiero co zadziało.
BOGUSŁAW: A ty miałeś z nim jakiś bliższy kontakt?
RYSIA: No nie, jeszcze o nekrofilię mnie posądzasz...
RYSIA: Wrócę do Seszeli. Popatrz, jak zatoczyło się koło: w Twoim filmie po raz pierwszy zagrałem z debiutującym wtedy Tadziem Szymkówem. A teraz po raz drugi w filmie Zamiana. Chodzi oczywiście o zamianę płci.
BOGUSŁAW: On niedawno zmarł.
RYSIA: Tak, to było jego ostatnią rolą.
KORA: Taką pozytywną, w cudowny sposób wypieszczoną wizerunkowo osobą jest Warlikowski. Pomijam, że jest przepięknym mężczyzną, ale sposób w jaki się ubiera, jest naprawdę fascynujący.
TOMASZ: Ale zawsze widzisz jego twarz. Kiedy na niego patrzysz, ubranie gra drugoplanową rolę.
BOGUSŁAW: Tu jest różnica, między przebojowością, a charyzmą. Przebojowość wynika z braku pomysłu. Kreujesz ją sikając na trawnik po wyjściu z klubu. Ale jeżeli masz coś do powiedzenia, nie szukasz taniego poklasku, tylko po prostu masz to coś i z tym żyjesz. Jest oczywiście pozytywna odmiana przebojowości – na przykład Rysia. Bo on jest autentyczny.
RYSIA: Ja kocham ten świat, mimo jego opresyjności. Dlaczego miałbym nie ubierać się tak, tylko w jakieś podarte szmaty?
KORA: Podarte są akurat bardzo modne.
RYSIA: Doszło do tego, że można mieć więcej dziur, niż dała matka natura. Doczekałem się tych czasów.
BOGUSŁAW: Rysia, błagam...
RYSIA: Jarzyna w t-shircie porwanym, z dziurami, a widać, że to jednak jest dama. Że oto idzie Ktoś. To wszystko dzięki jego twarzy, a nie temu, co ma na sobie.
BOGUSŁAW: Czy Jarzyna o tym wie, że będzie damą w tym numerze?
RYSIA: Ja mu o tym mówię, bo ja go bardzo lubię i cenię. On jest prawdziwy i bardzo ludzki, w przeciwieństwie do Warlikowskiego, który jest wyrachowany, zimny... seks ryby z przerębli.
KORA: Ja w ogóle nie rozpatrywałam Warlikowskiego w kategoriach seksualnych. Po prostu jest interesujący.
TOMASZ: To charyzma czyni osobę interesującą.
KORA: Przy dzisiejszej rozdmuchanej medialności niczego się nie wymaga od osobowości.
TOMASZ: Jedynie kontaktu z programem tańcząco-śpiewającym.
KORA: Wystarczy się tylko temu poddać i zadowolić dziesiątki tych mediów, by stać się ulubieńcem. Tylko, że w pewnym momencie Ci ludzie przestają być interesujący, bo stają się za bardzo znani.
TOMASZ: Na nazwisko bardzo długo się pracuje, ale czasem wystarczy jeden błąd, by cała ta praca poszła na marne. Potem odbudowanie tego wizerunku może być już niemożliwe. Zawsze też myślę o tym, jak coś będzie wyglądało za 5 albo 10 lat, jak się zestarzeje. Czy to będzie hitem jednego sezonu, czy przetrwa dłużej? Stare filmy mają coś takiego w sobie.
BOGUSŁAW: Tak jest nawet w dzisiejszym filmie, że jeśli kogoś ubierzesz bardzo modnie, po roku ten wizerunek będzie do wyrzygania. Znów wracamy do prostoty, do elegancji. Autentyczność zapełnia ponadczasowość.
TOMASZ: Myślę, że ciekawym eksperymentem byłoby wyjście do pobliskiego centrum handlowego i zadanie przebywającym tam osobom tych pytań. Ciekawe, jak one by się do tego odniosły.
KORA: Oglądałam ostatnio taki dokument o Marlenie Dietrich, w którym ona już jest dość leciwa, więc w ogóle nie pokazuje twarzy, słychać tylko jej głos. Jest już starą, chimeryczną gwiazdą, która na własne życzenie zamknęła się w czterech ścianach i na każde pytanie o swoje filmy odpowiada “Beznadzieja... Wstyd... To wstyd, że brałam w tym udział... Beznadzieja... To takie okropne... Kicz...”. Ona chyba była zadowolona tylko ze swojego śpiewu. Ze swoich recitali i z tego, jak jeździła z nimi na front.
RYSIA: Tak jak Marilyn Monroe później w Wietnamie. A Marlena Dietrich nagrała najpiękniejsze utwory z Burtem Bacharachem, ponieważ bardzo go kochała, co po prostu słychać w jej głosie. Całkowicie się w to zaangażowała. On dzięki niej zdobył wielką sławę, a potem ją zostawił, czym ona się strasznie załamała. Podobno straszliwie się przez to rozpiła i podczas jednego z recitali spadła do orkiestronu.
BOGUSŁAW: Nie ona jedna. Znamy jeszcze paru takich.
RYSIA: Ja widziałem kiedyś na scenie najebaną Hannę Skarżankę. Powiedziałem do niej “O Boże, gdybyś Ty zawsze była tak wspaniała!”.
TOMASZ: A jak aktorstwo teatralne przekłada się na to wszystko, o czym tutaj mówimy?
BOGUSŁAW: Pytasz niewłaściwej osoby. Nie mam nic wspólnego z teatrem od 30 lat.
TOMASZ: Nie chciałbyś do tego wrócić?
BOGUSŁAW: Nigdy w życiu. Teatr mi się kojarzy z siedzeniem w garderobie, przy wspólnym lustrze, gdzie kolega aktor wraca z siatkami po próbie, bo próba jest od 10 do 14, on wraca przed 18 na spektakl, maluje się i opowiada “Panie kolego, otóż wczoraj wieczorem miałem zajady na ustach, musze je teraz zapudrować”. I on tak spędza całe życie.
KORA: Ta powtarzalność odziera wszystko z magii.
BOGUSŁAW: Jest to straszne i bezsensowne. Sam teatr jako taki jest fantastyczny, natomiast ludzie, którzy w nim pracują są niewolnikami tej sztuki. Trzeba się umieć upokorzyć, wejść w to i być niewolnikiem. Ja tego nie potrafiłem.
KORA: Znów ważna jest autentyczność w tym, co się robi. Ja nie lubię musicali, ale film Hair jest przecież arcydziełem. Ale już Mamma Mia! nim nie jest i gdybym dorwała tych, którzy go zrobili i którzy tam grali, to bym ich rozmiażdżyła.
BOGUSŁAW: Dzięki. Ja tego nie mogę powiedzieć, ale Ty możesz. Dzięki.
KORA: To jest ohyda po prostu. I te straszne babony. Ale sukces finansowy jest ogromny. W ogóle ja nie lubię tej tandety lat 80. To chyba największa żenada.
TOMASZ: Nie zgodzę się. Są pewne fasony ,dodatki- które dobrze zestawione, wykonane z dzisiejszych tkanin wyglądają świetnie. Moda wraca co 20 lat, teraz jesteśmy w końcówce lat 80. Niektóre połączenia kolorów z lat 80. też są świetne.
BOGUSŁAW: Pamiętasz ten pomarańcz telewizorów z tamtych lat?
KORA: Był taki ekran nakładany, kolorowy jak tęcza.
RYSIA: Nakładało się taką kliszę. Rainbow.
BOGUSŁAW: Na górze błękitny, po środku pomarańczowy, an dole zielony. Do piłki nożnej.
TOMASZ: Dzisiaj młodzi ludzie noszą rzeczy, które są bezpośrednio cytowane z tamtego okresu. Ciężkie fryzury, leginsy, za długie swetry, paski w pasie...
KORA: Tylko, że to nie wyglądało dobrze na tych baleronach z ABBY.
TOMASZ: ABBA i jej styl, to były lata 70.
KORA: Ach, mi się to przesunęło o prawie dekadę.
RYSIA: Taki sam styl jak późny Elvis Presley. Z brzuszkiem.
KORA: Ja zawsze w pełni akceptuję Elvisa. Do samego końca.
TOMASZ : Tak, ale on też był prawdziwy i śpiewał o miłości tak, że dzisiaj chce się tego słuchać.
KORA: Taką postacią był tez Liberace, ten genialny pianista.
RYSIA: Z nim się bardzo przyjaźnił Wojciech Hrabia Dzieduszycki.
BOGUSŁAW: Bzykali się?
RYSIA: Nie no, dwie stuletnie baby by się ruchały? W każdym razie Hrabia Dzieduszycki był donosicielem.
BOGUSŁAW: Ale słyszałeś o tym, żeby po wojnie można było o kimś, oprócz Dzieduszyckiego i Waldorfa, mówić głośno, że jest hrabią? Teraz wiesz dlaczego. Ale polityka jest największą żenadą.
KORA: Polityk się pojawia i znika, to jest banda kretynów. Samiśmy tego chcieli, Grzegorzu Dyndało. Gorzej jest w kulturze. Są takie osoby... ona jest już tak znana, że już jest nieznana.
BOGUSŁAW: Ale kto? Chcę znać nazwisko.
KORA: Są takie osoby. Po prostu, jak ktoś ma zbyt duże parcie na szkło, to jest to bardzo niegustowne. To jest raczej zjawisko, a nie nazwisko. Zresztą ja nie lubię podawać nazwisk.
TOMASZ: To właśnie mówienie o tych chałturnikach przysparza im sławy.
BOGUSŁAW: A Ty przez swój zawód nie masz z nimi kontaktu?
TOMASZ: 90% moich klientów to nie są osoby publiczne, tylko ludzie, którzy chcą się dobrze ubrać. Zgłaszają się do mnie styliści z różnych fastfoodowych programów, odmawiam im. Bo tego nie popieram. Moim protestem jest to, że moje ubranie się w czymś takim nie pojawi. Z kolei są też takie projekty, w które wchodzę z otwartym sercem, bo wiem, że trzeba i warto je popierać.
BOGUSŁAW: Miałeś jakąś propozycję zrobienia filmu?
TOMASZ: Mam taką propozycję.
BOGUSŁAW: To uważaj.
TOMASZ: Jeżeli nie mam z czegoś przyjemności zawodowej, to po prostu tego nie robię.
KORA: To jest bardzo dobra zasada.
BOGUSŁAW: Absolutnie. Też ją wyznaję.
TOMASZ: Ja bym to spuentował tak: Polska jest bardzo fajnym krajem dla takich ludzi jak my. Ten kraj daje świetne możliwości, drzwi do kariery stoją otworem. Jeśli ktoś ma prawdziwy talent, może go pokazać. Nie ma tu zamkniętych kręgów, których się nie da przełamać. Ktoś, kto ma wartościowy pomysł na siebie, może się szybko przebić i odnieść sukces.
Kora – tej postaci nie trzeba przedstawiać. Wokalistka i autorka tekstów legendarnego zespołu Maanam. Sławę przyniósł im występ na I Ogólnopolskim Przeglądzie Muzyki Młodej Generacji – Jarocin'80. Konsekwencją tego był również udział Maanamu w kultowym filmie „Wielka majówka” Krzysztofa Rogulskiego.
Bogusław Linda – jeden z najbardziej rozpoznawalnych współczesnych aktorów. Grał m.in. w „Człowieku z żelaza”, „Psach” czy „Summer Love” – artystycznym parawesternie Piotra Uklańskiego. Jest również reżyserem i współzałożycielem Warszawskiej Szkoły Filmowej. W 2005 roku nagrał z Marcinem Świetlickim płytę „Las Putas Melancólicas”.
Rysio Czubak – jest aktorem oraz bywalcem dodającym kolorytu warszawskim salonom. Występował m.in. w „Akademii Pana Kleksa”, „Seszelach”, „Rysiu”, a ostatnio w „Zamianie”. Jego barwna historia to także kariera modela, choreografa, dandysa... i wiele, wiele więcej.
Tomasz Ossoliński – już jako 17-letni chłopak był najbardziej znanym projektantem na Śląsku. Jeszcze przed trzydziestką udało mu się stworzyć suknię, którą Hanna Polak założyła na galę rozdania Oscarów. Pokaz jego ostatniej kolekcji pt. „Hugenoci”, który odbył się w Operze Narodowej Teatru Wielkiego, od razu okrzyknięto genialnym.
Materiał pochodzi z numer K MAG 5 Enjoy The Silence 2009, tekst: Bartek Kraciuk.
Polecane
![[Z archiwum K MAG] Jakub Gierszał, jeden z najbardziej rozchwytywanych młodych aktorów [wywiad i sesja]](https://kmag.s3.eu-west-2.amazonaws.com/articles/633c4819cc0bb73049a44a0f/003415520030%20copy.jpg)
[Z archiwum K MAG] Jakub Gierszał, jeden z najbardziej rozchwytywanych młodych aktorów [wywiad i sesja]

Trawa i PS5 – koncertowe zachcianki gwiazd w naszym zestawieniu

„Spierdalaj”. Elon Musk proponuje Ukrainie pójście na ustępstwa z Rosją, a Ukraina odpowiada
![Laureatka Złotej Palmy, Charlotte Gainsbourg, powraca w filmie „Pasażerowie nocy” [zwiastun]](https://kmag.s3.eu-west-2.amazonaws.com/articles/633afbedcc0bb73049a44962/pasazerowie-nocy.jpg)
Laureatka Złotej Palmy, Charlotte Gainsbourg, powraca w filmie „Pasażerowie nocy” [zwiastun]

Depeche Mode potwierdzili nowy album i trasę koncertową!

„Byłam poniżana, gnębiona, codziennie drżałam o pracę”. Anna Wendzikowska o mobbingu w TVN
Polecane
![[Z archiwum K MAG] Jakub Gierszał, jeden z najbardziej rozchwytywanych młodych aktorów [wywiad i sesja]](https://kmag.s3.eu-west-2.amazonaws.com/articles/633c4819cc0bb73049a44a0f/003415520030%20copy.jpg)
[Z archiwum K MAG] Jakub Gierszał, jeden z najbardziej rozchwytywanych młodych aktorów [wywiad i sesja]

Trawa i PS5 – koncertowe zachcianki gwiazd w naszym zestawieniu

„Spierdalaj”. Elon Musk proponuje Ukrainie pójście na ustępstwa z Rosją, a Ukraina odpowiada
![Laureatka Złotej Palmy, Charlotte Gainsbourg, powraca w filmie „Pasażerowie nocy” [zwiastun]](https://kmag.s3.eu-west-2.amazonaws.com/articles/633afbedcc0bb73049a44962/pasazerowie-nocy.jpg)
Laureatka Złotej Palmy, Charlotte Gainsbourg, powraca w filmie „Pasażerowie nocy” [zwiastun]

Depeche Mode potwierdzili nowy album i trasę koncertową!


