Advertisement

Zachęta Narodowa Galeria Sztuki wyłoniła najlepszych młodych artystów. Wśród nich Weronika Wysocka [wywiad]

18-10-2021
Zachęta Narodowa Galeria Sztuki wyłoniła najlepszych młodych artystów. Wśród nich Weronika Wysocka [wywiad]

Przeczytaj takze

Zachęta ogłosiła wyniki swojego corocznego konkursu Spojrzenia, który przez blisko dwadzieścia lat wskazywał kierunki do najciekawszych głosów młodego pokolenia artystów. Tym razem wśród finalistów znaleźli się: Archiwum Protestów Publicznych, Krzysztof Maniak, Jana Shostak, Mikołaj Sobczak oraz Weronika Wysocka. Z tą ostatnią niedawno porozmawialiśmy. Artystka bada m.in., jak media społecznościowe przetwarzają informacje i sterują emocjami, generując przy tym kolektywne przeżywanie. W obliczu rozwijającej się technologii rodzi się zupełnie nowa emocjonalność.
Materiał pochodzi z numeru K MAG 105 Euforia 2021, tekst: Kaja Werbanowska.
„Zależy mi na przekazywaniu treści, które naprawdę mają dla mnie znaczenie, nie na wypluwaniu z siebie prac tylko po to, żeby powstawały nowe. Czuję się odpowiedzialna za tworzenie obrazów i treści w świecie przepełnionym »kontentem«”, opowiada nam Weronika Wysocka, artystka tworząca narracyjne filmy i wideo instalacje.
W swoim dyplomowym performansie „Heavy Grief vs. Sweet Charity”, prezentowanym na otwarciu wystawy „Coming Out. Najlepsze Dyplomy ASP”, podjęłaś temat recyklingu odzieży używanej i znikania lokalnych rzemieślników. Od tego czasu minęły trzy lata. Co się u ciebie zmieniło?
Zmieniło się moje postrzeganie siebie jako twórczyni, artystki i osoby funkcjonującej w świecie sztuki. Ze studiów wyniosłam poczucie konkurencji i niezdrowej ambicji podkręcanej zarówno przez profesorów i odgórny system skali ocen, jak i przez sprzedawaną wizję wyjątkowości kariery artystycznej. Bycie dobrą i posłuszną studentką ASP nie oznacza, że tworzy się sztukę integralną z tym, kim jesteś, co lubisz, a nawet co myślisz. Przez ostatnie trzy lata pracowałam nad sobą i nad wyswobodzeniem się z okowów „racji” profesorskiej. Kiedy zdałam sobie sprawę z tych ograniczeń, poczułam ulgę. Zrozumiałam, że nic nie muszę, że ostatecznie liczy się to, jak ja czuję się ze sobą i swoją twórczością, a chęć przypodobania się komuś – zawodowo czy osobiście – warto zwalczać, ponieważ prowadzi jedynie do frustracji. Zajmuję się sztuką, ale nie chciałabym, żeby mnie definiowała. Pragnę się w niej rozwijać, nie używając słowa „kariera”.
W takim razie jak opisałabyś swoją sztukę dziś?
Tworzę narracyjne filmy i wideo instalacje, w których analizuję schematy zachowań, percepcji i emocji mojego pokolenia w stosunku do technologii, zmian klimatycznych i ustrojów politycznych oraz ekonomicznych. Geneza tego pomysłu leży w autorefleksji i obserwacji otoczenia, lecz w miarę zgłębiania tematu zbieram doświadczenia innych ludzi i podpieram się badaniami naukowymi bądź wizualnymi. Zaraz po studiach zaczęłam też pisać – bez określonej formy czy odbiorcy. Dzięki temu z jednej strony pozbyłam się presji i patosu, z drugiej zrozumiałam swój głos, który nie boi się banalności tematu, emocjonalności i tkliwości. Narracja stanowi trzon, na którym opieram wizualne symbole i estetykę swoich filmów. Często jestem w nich również lektorką. Lubię myśleć, że tworzę w nurcie estetyki relacyjnej 2.0, ponieważ opowiadam o zależnościach społecznych i problemach mas, nie odrzucając prywatnej perspektywy.
W twoich pracach pojawiają się też cytaty. Skąd pochodzą?
Cytuję rozmowy prowadzone ze znajomymi na czatach. Tnę je i sklejam. Obserwuję, jak zmienia się język, którym posługujemy się w internecie, i jak on przenika do naszych rozmów w świecie rzeczywistym. Większość moich znajomych czuje większą swobodę, pisząc, niż rozmawiając przez telefon. Brak możliwości czytania języka ciała zastąpiliśmy gifami obrazującymi intencje. Powróciliśmy do języka obrazkowego, a ten mówiony czy pisany ma dzisiaj zupełnie inną strukturę.
„Buduję bazę emocji i doświadczeń zarówno rzeczywistych, jak i tych wyobrażonych. Swoboda ekspresji i wyobraźni online odkrywa wstyd i ograniczenia offline”, piszesz o swojej twórczości na stronie Secondary Archive. Jakie są nasze ograniczenia offline?
Jesteśmy świadkami rozkwitu tożsamościowego i podmiotowego nowych pokoleń. Wspólnota – najpierw odnaleziona na forach internetowych, a następnie w mediach społecznościowych – dała poczucie przynależności i zrozumienia osobom, które nie czuły się uczestniczkami i uczestnikami uproszczonej binarnej rzeczywistości. Tworzenie bezpiecznej przestrzeni w świecie wirtualnym daje siłę do manifestacji odrębności w świecie offline, który wciąż próbuje bronić swoich skostniałych i wykluczających ram. Na szczęście wróżki, furriesy, dragi, czarownice, pracownice seksualne i wszelkie inne mniejszości mają teraz siłę do kwestionowania dotychczasowych wyobrażeń o tym, jak powinno się żyć (white-cis-hetero gaze). Jeśli zawstydza cię czyjeś ubranie bądź gesty miłości, a nie przemoc i społeczne wykluczenie, wiedz, że jesteś ograniczony.
Czas pandemii wpłynął na twoją twórczość?
Przez ograniczenie konsumpcji wynikające zarówno z restrykcji pandemicznych, jak i widma katastrofy klimatycznej, nie musiałam szukać nowych zajęć freelancerskich. Mogłam bardziej skupić się na pracy artystycznej i przeformułować swoje motywy zajmowania się sztuką. Tak jak staram się uważniej i bardziej odpowiedzialnie żyć, tak chciałabym również tworzyć. Zależy mi na przekazywaniu treści, które naprawdę mają dla mnie znaczenie, nie na wypluwaniu z siebie prac tylko po to, żeby powstawały nowe. Czuję się odpowiedzialna za tworzenie obrazów i treści w świecie przepełnionym „kontentem”. Nadmiar, chciwość i rozbuchane ambicje są bezpośrednią przyczyną zarówno globalnych katastrof, jak i indywidualnych lęków. Biorę to do serca i rozumu. Na początku pandemii uciekłam na wieś, gdzie w lockdownie powstały dwie prace. Wyjeżdżam zarówno po to, żeby odciąć się od nadmiaru bodźców, jak i po to, by pobyć w kontrze do wielkomiejskiego konsumpcjonizmu. Dzięki temu zyskuję perspektywę, którą łatwo zatracić między blokowiskami, wielopasmowymi ulicami i głośnymi klubami.
W tym czasie razem z Amy Muhoro stworzyłaś też pracę „…and codes that break my heart. Anyway”. Opowiadacie o niej jak o śledztwie.
Poznałyśmy się z Amy Muhoro przez Internet tuż przez pandemią. Dzieliłyśmy się ze sobą obawami dotyczącymi zachowań w mediach społecznościowych, przesyłałyśmy sobie screeny ocenzurowanych treści, zadawałyśmy pytania na temat etyczności i legalności działań korporacji kontrolujących media tradycyjne i społecznościowe. Archiwizowałyśmy, tropiłyśmy – w naszych oczach prowadziłyśmy śledztwo. Zamknęłyśmy się razem w domu na wsi, by przez półtora miesiąca czytać analizy, oglądać dokumenty o genezie i kontroli mediów społecznościowych, ich roli w procesach społecznych i politycznych. Analizowałyśmy teorie spiskowe oraz raporty naukowe. Poszukiwałyśmy zależności pomiędzy zarządzaniem danymi a polaryzacją społeczeństw. Prowadząc research, zdałyśmy sobie sprawę, jak łatwo stracić poczucie rzeczywistości, ale też jak trudno odróżnić fakty od mitów. Poczucie bezsilności wobec działań cybermagnatów prowadziło nas do paranoi. By uchwycić własne zagubienie, zaczęłyśmy nagrywać siebie nawzajem. Tak powstał scenariusz do filmu opowiadający o poczuciu zagrożenia i paranoi towarzyszącym młodym aktywistkom i aktywistom, którzy w walce o swoje prawa nieraz tracą zmysły, obwiniając się o brak bezpośredniego wpływu, wyspecjalizowanej wiedzy czy systemów obronnych.
Teraz w NOWYM ZŁOTYM, czyli kiosku przerobionym na przestrzeń wystawienniczą, pokazujesz, jak odnajdujemy się (a raczej się nie odnajdujemy) w popandemicznej rzeczywistości?
Pracą „Łagodność szacunku z jakością dotyku” chciałam zaproponować receptę na odbodźcowanie i połączenie głowy z ciałem. Zaprojektowana instalacja daje wrażenie spokoju wynikającego z szacunku, zaś szacunek wywodzi się z poczucia bliskości fizycznej i psychicznej z innymi istotami oraz naturą. System kapitalistyczny odebrał naturze podmiotowość, postawił człowieka w pozycji nadrzędnej wobec niej. To ciągłe pozycjonowanie się wobec przyrody, zwierząt i siebie nawzajem jest męczące i prowadzi do patologii. A przecież można inaczej.
Weronika Wysocka – urodziła się w 1994 roku. W swojej praktyce artystycznej porusza zagadnienia takie jak postęp technologii oraz jego wpływ na człowieka i naturę. Posługuje się narracyjnymi tekstami, wiadomościami przepływającymi przez komunikatory, wydobywając z nich odbicie psychicznej kondycji człowieka. Jej wizualne eseje tłumaczą amplitudy nowej emocjonalności wynikającej z połączenia świata rzeczywistego i interfejsu. Ukończyła ASP w Warszawie w Pracowni Działań Przestrzennych, studiowała także na Universität der Künste w Berlinie i Bezalel Academy of Arts and Design w Jerozolimie. Jej prace prezentowano między innymi w Zachęcie – Narodowej Galerii Sztuki, MSN w Warszawie, TOP Photography Museum Tokio, Backehause Art Complex Miami.
FacebookInstagramTikTokX
Advertisement