Advertisement

Zakaz reklamowania fast foodów w internecie. Pierwszy kraj w Europie wprowadzi nowe prawo?

Autor: KB
13-11-2020
Zakaz reklamowania fast foodów w internecie. Pierwszy kraj w Europie wprowadzi nowe prawo?

Przeczytaj takze

Na Downing Street w Londynie ponownie rozgorzała zapoczątkowana latem dyskusja na temat reklamowania tzw. „junk food”. Wielka Brytania to kraj, w którym niemal dwie trzecie dorosłych ma nadwagę, podobnie jak jedno na troje dzieci w wieku od 5 do 11 lat, co sprawia, że państwo to znajduje się na granicy kryzysu otyłości. Propozycja zakazu reklamowania fast foodów w sieci spotkała się z entuzjastyczną reakcją środowisk promujących zdrowy tryb życia. A co na to branża? Projekt zostanie teraz poddany konsultacjom społecznym, które potrwają 6 tygodni (do 22 grudnia 2020). Jeśli nowe prawo zostanie wprowadzone w życie, będzie to pierwsze takie rozwiązanie w walce z otyłością na świecie.

Czego dotyczy zakaz?

Nowe zasady mają dotyczyć produktów ze zbyt wysoką zawartością tłuszczu, cukru i soli. Istnieje jednak kwestia sporna. Mianowicie, co w przypadku np. awokado albo dżemu? Pomimo że mieszczą się w kategoriach produktów z nadmiarem tłuszczu bądź cukru, nie należą do omawianego, „tradycyjnego” śmieciowego jedzenia.
– Jestem zdeterminowany, by pomóc rodzicom, dzieciom oraz rodzinom w Wielkiej Brytanii w zdrowszych wyborach żywieniowych. Wiemy, że dzieci spędzają więcej czasu w internecie. Ich rodzice chcą mieć pewność, że nie będą narażone na oglądanie reklam promujących niezdrowe jedzenie, które mogą wpłynąć na ich nawyki żywieniowe na całe życie, powiedział Minister Zdrowia Wielkiej Brytanii Matt Hancock.
Zakaz reklamowania fast foodów w internecie wiązałby się z tym, że zainteresowane firmy musiałyby zupełnie zrezygnować z digital marketingu. To oznaczałoby brak reklam na Facebooku, opłaconych wyszukiwań w Google, promocji bezpośredniej przy użyciu wiadomości tekstowych oraz brak aktywności w mediach społecznościowych takich jak Instagram czy Twitter. Branża postrzega proponowane zmiany jako drakońskie i dyskryminujące.
– Jeśli takie prawo przejdzie, będzie to oznaczało ogromne straty na rynku reklamowym w Wielkiej Brytanii i to w czasach, gdy branża i tak kurczy się ze względu na pandemię. (…) To może być prawdziwy kopniak dla naszej branży od rządu, który zdawał się za swój priorytet obrać ekonomiczny wzrost, a nie przeprowadzanie wymierzonych w pojedyncze cele interwencji, by wspierać zdrowie i dobre samopoczucie –, napisał Stephen Woodford w oświadczeniu w imieniu Advertising Association [stowarzyszenie handlowe reprezentujące reklamodawców, agencje, media i usługi badawcze w brytyjskim przemyśle reklamowym – przyp. red.].

Niebezpieczne statystyki

Trudno jednak dziwić się tak zdecydowanym krokom ekspertów od zdrowia w sytuacji, gdy premier Boris Johnson zdaje się coraz bardziej bagatelizować wszelkie kwestie zdrowotne. Poza tym, jeśli spojrzeć na dane z 2019 i 2017 roku, okaże się, że w minionym roku dzieci i młodzież do lat 16-stu byli narażeni na widoczność reklam tzw. śmieciowego jedzenia 15 miliardów razy. Dla porównania w 2017 roku estymowana liczba wynosiła 700 milionów.
FacebookInstagramTikTokX
Advertisement