Realia rynku pracy
9 sierpnia odbyła się pierwsza rozprawa sądowa, podczas której można było usłyszeć dość sprzeczne zeznania obu stron, związane przede wszystkim z makijażem i uniformem w pracy. Na początku, podczas trzymiesięcznego okresu próbnego, pani Radczyc nie stosowała makijażu, ale nie słyszała z tego powodu skarg od pracodawcy. Zaproponowano jej nawet umowę o pracę na okres trzech lat. Przez cały ten czas nosiła spódnice i buty na obcasie, choć podczas 10-godzinnej zmiany nie jest to najwygodniejszy zestaw. Pod koniec swojej kariery w Casinos Poland Radczyc zmieniła obcasy na buty o płaskiej podeszwie, co nie spodobało się jej szefowi. Na sali sądowej usłyszano od dyrektora kasyna Witolda Płóciniczaka:
„[Pani Radczyc – przyp. red.] otrzymywała jedne z najniższych premii, które sugerują o jakości pracownika. Miała problemy z szybkim liczeniem, nie była odpowiednio sprawna manualnie. Dlatego w oparciu o opinie kierowników i na podstawie własnych obserwacji postanowiłem rozwiązać z nią umowę”.
Z wypowiedzi można wywnioskować, że kobieta nie należała do najlepszych pracowników, a jej ocena to 6,5 w skali do 10, co naturalnie wyselekcjonowało ją do zwolnienia w czasie pandemii. Niedługo później zostały jednak zatrudnione trzy nowe osoby.
„Osoby te miały ogromne doświadczenie w zawodzie krupiera i pracowały nieporównywalnie lepiej od pani Radczyc. W ogólnym rozrachunku potrzebujemy pracowników z dużym doświadczeniem”, powiedział pan Płóciniczak.
Diabeł ubiera się w kasynie
Według dyrektora miał on pełne prawo do zwolnienia pracownicy:
„Nie chciała stosować się do zasad ubioru i wyglądu, jakie mamy przyjęte w firmie. Podczas okresu szkolenia pani Marta miała okazję zobaczyć, jak uczesane, umalowane i ubrane są nasze pracownice. Mimo to nie stosowała się do naszych wymogów, które obowiązują, nawet jeśli nie ma ich w regulaminie”.
Kobieta przyznaje, że nie nosiła butów na wysokim obcasie i nie malowała paznokci, ponieważ sądziła, że przyzwyczai szefów do zmiany utartych standardów. „W regulaminie kasyna czytamy, że zarówno mężczyźni, jak i kobiety mają wyglądać schludnie”, powiedziała pani Radczyc, jednak nie jest to sprecyzowane. Pracownice otrzymują spódnice, kamizelki i koszule, dodatkowo nosząc buty na obcasie. Podczas feralnego dnia, kiedy Radczyc włożyła buty na płaskiej podeszwie, kierownictwu nie spodobała się wielkość obuwia. Stwierdzono, że buty „nie komponowały się ze strojem. Były po prostu zbyt masywne, na co zwrócił nam uwagę niezadowolony klient kasyna”. Zaznaczmy też, że były to buty należące do męskiego uniformu w Casinos Poland. Pani Radczyc wyraziła chęć zmiany kostiumu na męski, ponieważ nie identyfikuje się z płcią żeńską. Nie otrzymała jednak na to zgody, gdyż „mamy wyraźny podział na kobiety i mężczyzn”, jak przyznał kierownik kasyna.
„Namawialiśmy koleżanki, które mają stanowiska kierownicze, aby porozmawiały z panią Martą o jej stroju i postawie. Aby wdawała się w miłe rozmowy z klientami i uśmiechała się do nich, czego właściwie nie robiła. Przecież takiej właśnie obsługi oczekujemy wszędzie. W sklepie, w barze i tu, w kasynie. I żeby zaczęła stosować makijaż. Jakikolwiek”, dodał Płóciniczak.
Czy w tej sytuacji zawiniła komunikacja na szczeblu kierownik-pracownik i brak bezpośredniego wytłumaczenia standardów w pracy, czy wygórowane oczekiwania dotyczące urody pracowniczek?
Kobieta lepiej wygląda w makijażu
Jedna wypowiedź dyrektora robi szczególne wrażenie:
„Jest przyjęte, że kobiety dobrze wyglądają w makijażu, szczególnie w sztucznym świetle. To praca zazwyczaj w nocy przy sztucznym świetle, ten makijaż po prostu wygląda dobrze. Nie wnikamy w kolor szminki i jak mocne są cienie. To zostawiamy indywidualnej ocenie”.
W stosunku do mężczyzn dyrektor ma „takie samo” podejście:
„Mężczyzna nie nosi makijażu, ale musi mieć wypielęgnowaną twarz, musi być ogolony, a jak nieogolony, to musi mieć wypielęgnowany zarost. Każdy ma swój sposób, żeby wyglądać dobrze”.
Nieustanna seksualizacja w pracy
Sprawę skomentowała przedstawicielka wrocławskiej Kultury Równości, organizacji działającej na rzecz społeczności LGBT, Alina Szeptycka, twierdząc, że zwolnienie pracownicy to dyskryminacja ze względu na płeć i podwójne standardy. Dodała, że są one nieuzasadnione, bo w kasynie zarówno mężczyźni, jak i kobiety wykonują tę samą pracę, a jednocześnie od kobiet wymaga się więcej. Ze względów nie tyle estetycznych, co z powodu seksualizacji kobiet, czyli tego, że kobiety w kasynie muszą być nie tylko pracowniczkami, ale i obiektami mającymi swoim wyglądem sprawiać przyjemność mężczyznom.
Do całej sytuacji należy też dodać możliwą dyskryminację ze względu na orientację seksualną. Kobieta powiedziała, że na dzień przed otrzymaniem wypowiedzenia w rozmowie z kierownikiem zmiany przyznała, że ma partnerkę. Dyrektor kasyna twierdzi jednak, że o orientacji seksualnej Marty dowiedział się dopiero, gdy złożono pozew.
Następna rozprawa odbędzie się w październiku. Rzecznik prasowy kasyna Krzysztof Barszcz skomentował sprawę, mówiąc, że „zgodnie z przyjętą polityką, unikamy komentowania okoliczności i zdarzeń w trwających postępowaniach sądowych. Na tym etapie postępowania możemy powiedzieć, że rozwiązanie umowy o pracę z powódką nastąpiło w oparciu o usprawiedliwione i niedyskryminujące okoliczności. Z przyjemnością odpowiemy na wszelkie wątpliwości i związane z nimi kontrowersje po prawomocnym zakończeniu postępowania”.