Można wręcz stwierdzić, że w tym przypadku im gorsze są recenzje, tym większe jest zainteresowanie. W pierwszy weekend ekranizację pierwszej części zobaczyło niemal 500 tysięcy widzów, a w miesiąc 1,5 miliona. Od dwóch dni natomiast film jest dostępny dla zagranicznych subskrybentów Netflixa i... jest na podium najchętniej oglądanych produkcji w ponad 20 krajach. Podczas gdy użytkownicy TikToka i Twittera szaleją na punkcie "365 dni", międzynarodowe media zastanawiają się czy film jest bardziej pikantny niż "50 twarzy Greya" oraz na ile historia Laury i Massima rzeczywiście jest szkodliwa.
Film budził zainteresowanie za granicą już na etapie powstawania, głównie ze względu na angaż przystojnego, włoskiego modela, Michela Morrone, który miał już na Instagramie sporą liczbę obserwujących. Wielu fanów porównywało produkcję do "50 twarzy Greya", który był pierwotnie fanfikiem do "Zmierzchu" i "After", który był pierwotnie fanfikiem o Harry'm Stylesie. W lutym natomiast "365 dni" trafiło do polskich i brytyjskich kin. Choć w Polsce film poradził sobie świetnie, krytycy nie zostawili na nim suchej nitki. Jak wynika z danych portalu Box Office Mojo, w brytyjskim Box Office zarobił w trakcie otwarcia niecałe 500 tysięcy funtów.
"365 dni" pojawiło się na Netflixie 5 kwietnia, gdy opadły już kontrowersje i wszyscy przyzwyczaili się, że Blanka Lipińska uważa się za wyzwolicielkę polskich kobiet, która pokazuje im, czym jest ostry seks. Wypowiedziała się Lipińska, wypowiedzieli się też krytycy i feministki, a temat uważano powszechnie za zakończony. Według autorki opowieść o bohaterce porwanej przez szefa sycylijskiej mafii, który daje jej rok na to, aby się w nim zakochała, koresponduje z fantazjami kobiet. Według przeciwników wystarczy podstawić "podstarzałego pana z brzuszkiem" w miejsce szefa mafii, aby przestało być miło. Prawda leży gdzieś pośrodku - Lipińska po prostu napisała fanfik o swoich fantazjach, który zawiera wszystkie komponenty idealnego fanfika z Wattpada.
Puszkę Pandory ponownie otworzyła premiera "365 dni" na zagranicznym Netflixie, która pociągnęła za sobą międzynarodową dyskusję na social mediach oraz liczne publikacje w zagranicznych mediach. O filmie napisał m.in. amerykański "Fox News" i "Distractify", brytyjskie "LADbible", "The Sun", "Mirror" i "Daily Mail", australijski "Brisbanes News" czy francuski "Ebene Magazine", który stworzył zestawienie filmów podobnych do "365 dni". Ekranizacja Lipińskiej jest w czołówce najchętniej oglądanych produkcji w ponad 20 krajach w tym m.in. Danii, Grecji, Indiach, Portugalii, Islandii, Czechach, Szwecji, Holandii, Emiratach Arabskich, Niemczech czy na Węgrzech, a także USA, Kanadzie i Wielkiej Brytanii. I to w zaledwie dwa dni!
"365 dni" rozpaliło do czerwoności również użytkowników TikToka. Po aplikacji krążą tysiące filmików autorstwa zagranicznych widzów, którzy nie kryją zachwytu scenami seksu, przystojnym Morrone oraz "gorącą relacją" głównych bohaterów. Sam hashtag #365daysmovie użyto niemal 6 milionów razy, a jeszcze więcej dzieje się pod hashtagiem #365days. Na YouTubie pojawiają się recenzje zagranicznych youtuberów, Twitter natomiast zalały tysiące gifów, memów i sprośnych komentarzy. Gdyby "365 dni" wydało któreś hollywoodzkie studio, prawdopodobnie mielibyśmy do czynienia z podobnym fenomenem, co w przypadku "50 twarzy Greya" i "After". Kto wie, być może dzięki internetowej popularności kolejna część trafi do międzynarodowej dystrybucji kinowej?
Tymczasem zobaczcie kilka przykładowych reakcji zagranicznych użytkowników: