Strona Rent-a-Friend (Wypożycz Przyjaciela) istniała jeszcze przed pandemią – jak podaje „National Post", założył ją w 2009 roku Scott Rosenbaum, zainspirowany istnieniem firm, które wypożyczają fałszywych „członków rodziny" na uroczystości związane z rodziną. Portal oferuje wypożyczenie „przyjaciela" na różne okazje, a właściwie do różnych wspólnych czynności: można razem poćwiczyć, wyjść na kawę, zobaczyć film.
Dzięki serwisowi da się także „wypożyczyć" atrakcyjne osoby, aby zrobić sobie z nimi zdjęcia na Instagram lub do innych mediów społecznościowych. Jak jest jednak wielokrotnie zaznaczone na stronie, Rent-a-Friend nie jest agencją dla osób zainteresowanych usługami erotycznymi, ani nie jest aplikacją randkową. W tym momencie na stronie jest zarejestrowanych ponad 600 tysięcy „przyjaciół" pochodzących z wielu krajów świata. Koszt spędzenia godziny z jednym z nich zwykle zaczyna się od dziesięciu dolarów.
Od marca 2020 roku strona zanotowała dwudziestoprocentowy przyrost użytkowników – nawet pomimo tego, że większość spotkań odbywała się wtedy online. Jak mówi Rosenbaum, pandemia i spotkania online otworzyły zupełnie nowe możliwości przed szukającymi przyjaciół, głównie dlatego, że odległość geograficzna przestała obowiązywać.
„– „Człowiek, który uwielbia wino, może docenić towarzystwo sommeliera z Francji. Jeśli masz nadzieję na zwiedzenie Nowej Zelandii, połączenie się z obywatelem tego kraju może doprowadzić do podzielenia się wartościowymi informacjami na temat tego, jakie miejsca, restauracje i punkty widokowe warto odwiedzić. Nie ma limitu na szanse, jakie daje wirtualna przyjaźń”, czytamy na stronie.
W niedawno opublikowanym na łamach „Dazed" artykule różni anonimowi użytkownicy Rent-a-Friend twierdzą, że portal w czasie pandemii sprawił nie tylko, że mogli nadal się socjalizować, ale także zapewnił im bezpieczeństwo, które utraciliby, spotykając się ze znajomymi na żywo. Jednak ci, którym za przyjaźń się płaci, zwracają uwagę na to, że wypożyczanie przyjaciół to znak zanikania relacji międzyludzkich. Pytanie brzmi czy to w tę stronę ewoluuje społeczeństwo, czy może tę sytuację spowodowała sztuczna bariera wywołana rozwojem internetu i pandemią?