Advertisement

Pride Month: 5 osób LGBT+ opowiedziało nam o swoim coming oucie

Autor: Monika Kurek
02-06-2021
Pride Month: 5 osób LGBT+ opowiedziało nam o swoim coming oucie

Przeczytaj takze

Z okazji trwającego Pride Month oddaliśmy głos pięciu osobom LGBT+, prosząc, aby opowiedziały nam o swoim coming oucie. Co właściwie kryje się pod tym pojęciem? Coming out (z ang. to come out of the closet) to proces powiedzenia bliskim o swojej orientacji seksualnej, który odbywa się stopniowo i który zazwyczaj jest ważnym momentem w życiu młodego człowieka. Jak podkreśla stowarzyszenie Miłość Nie Wyklucza, wyjście z szafy powinno być bezpieczne, dobrowolne i powinno odbywać się na własnych warunkach.
Jak było w przypadku naszych rozmówców? Przed wami projektant Jackob Buczyński, pisarka Dorota Kotas, reżyser Dawid Nickel, trenerka i zawodniczka Fame MMA Karolina Brzuszczyńska oraz aktywista Linus Lewandowski!

Jackob Buczyński

fot. @czulanaswiatlo
Kim jesteś i czym się zajmujesz?
Jestem człowiekiem i projektantem, który na co dzień zajmuje się wykorzystywaniem surowców wtórnych do tworzenia unikatowych projektów – ubrań, obrazów i przedmiotów użytkowych. Interesuje się również psychologią ubierania się oraz tym, jak ubrania wpływają na nasze poczucie i nastrój, a także dlaczego w danej chwili wybieramy akurat to ubranie. Moja marka, oprócz wizualnego aspektu, bardzo mocno edukuje odbiorców na temat konsumpcjonizmu i jego wpływu na nasze życie, relacje i postrzeganie.
Jak wyglądał twój coming out i ile miałeś wtedy lat?
Tak z perspektywy czasu, to myślę sobie że tych coming outów było w moim życiu kilka – ten przed mamą, rodzicami i siostra w wieku 20 lat, ten przed znajomymi i przyjaciółką w wieku 18 lat, i ten dla mnie najważniejszy, czyli przed samym sobą w wieku 27 lat. Dla mnie coming out to osobiste przeżycie przyjęcia i zaakceptowania siebie i swojej seksualności, którą bardzo mocno przez lata przerabiałem i która wpływała na różne sfery mojego życia. Czasem w dobry, a czasem zły sposób. Myślę sobie, że w coming oucie chodzi o uznanie swojej historii i opowiedzenie jej światu. Ten mój najważniejszy coming out w wieku 27 lat, czyli zaledwie rok temu, sprzężył się z wydarzeniami kampanijnymi Andrzeja Dudy. Sprowokowały mnie one do wielu przemyśleń i doszedłem do różnych wniosków na temat tego, że moja seksualność była budowana w oparciu o strach o życie, akceptację otoczenia oraz niskie poczucie własnej wartości. W trakcie kampanii prezydenckiej w biały dzień zostałem zaatakowany przez dresa tuż obok mojej pracowni. Wyszedłem z tego cały, a może nawet jeszcze silniejszy. Napisałem wtedy długiego posta o tym, jak wyglada w Polsce życie geja. To było uwalniające i dowiedziałem się wtedy, jak nie chce żyć, jakich lęków nie chce mieć i co muszę zmienić w moim życiu. Moim jedynym życiu. To był mój pierwszy post o orientacji, który zamieściłem w sieci. Odważyłem się opowiedzieć swoją historię i teraz jest mi lepiej. Dostałem ogrom wsparcia od obcych ludzi, który zbudował coś we mnie na nowo – pewność, że wszystko jest ze mną okej. Ten ogrom wsparcia był chyba też następstwem tego że tak długo czekałem z opowiedzeniem tej historii.
Jak się czułeś po dokonaniu coming outu?
Pojechałem sobie do Park of Poland, zamówiłem Prosecco i oglądałem w basenie najpiękniejszy zachód słońca w moim życiu. Upiłem się ze szczęścia i z poczucia nowej perspektywy. Było cudownie!
Z jaka reakcją się spotkałeś?
Nie wszystkie reakcje na moje coming outy były usłane różami, ale ten najwazniejszy w wieku 27 lat spotkał się z wręcz wymarzoną reakcją.
Jaką radę dałbyś sobie samemu z perspektywy czasu?
Chyba żadnej rady bym sobie nie dał, bo równie ważny jest proces czekania oraz dojrzewania do pewnych decyzji. Jakkolwiek był trudny, dzisiaj jestem wdzięczny. Dawajmy sobie czas i możliwość przeżywania. Szukajmy wsparcia i odwagi. To, co napewno mi pomogło w odwadze, to terapia i przerobienie wielu tematów. I to polecam każdemu :)

Dorota Kotas

fot. Weronika Kann
Kim jesteś i czym się zajmujesz?
Jestem pisarką. W 2019 roku debiutowałam powieścią „Pustostany" i dostałam za nią dwie ważne nagrody: Nagrodę Literacką Gdynia oraz Nagrodę Conrada za najlepszy debiut. W kwietniu 2021 nakładem wydawnictwa Cyranka ukazała się moja druga książka. pt. „Cukry", która opowiada o dziewczynie - lesbijce - z zespołem Aspergera. Ostatnio zajmuję głównie pisaniem, a w przerwach działką ROD na warszawskim Marymoncie, więc wygląda to tak, że trochę piszę, a trochę sadzę pomidory i buduję szklarnię ze starych okien.
Jak wyglądał Twój coming out i ile miałaś wtedy lat?
Moim prawdziwym coming outem były chyba książki. Wcześniej wszyscy domyślali się prawdy na mój temat, ale z nikim nie rozmawiałam o tym wprost. Zawsze tylko miałam BARDZO bliskie przyjaciółki. Wychowałam się w małym mieście i w ultra tradycyjnej rodzinie. To sprawiło, że długo nie znałam żadnych osób LGBTQ, nie było nikogo takiego w moim otoczeniu. Dlatego też sama przed sobą długo tego nie nazywałam. Dopiero na studiach poznałam inne lesbijki. Raz opowiadałam o tym przyjaciółce płacząc w jej samochodzie. Powiedziałam, że chyba też jestem lesbijką, a ona pocieszała mnie mówiąc, żebym się nie martwiła, bo nikt nie musi o tym wiedzieć i nadal mogę normalnie żyć.
Jak się czułaś po dokonaniu coming outu?
Im więcej mówię o sobie prawdy, tym bardziej czuję się wolna. To jest duża ulga móc być takim, jakim się jest i przed nikim niczego nie udawać. Cieszę się, że ten stan jest już dla mnie możliwy i że nikt nie musi się niczego o mnie domyślać, bo wszystko jest już zapisane w moich książkach, czyli oficjalnie jasne.
Z jaką reakcją się spotkałaś?
Otaczają mnie głównie takie osoby, które dają mi wsparcie i siłę. Nie utrzymuję kontaktu z tymi osobami, które mnie nie akceptują. Dlatego też nie rozmawiam od lat z moją rodziną i uważnie wybieram znajomych. To dla mnie ważne, żeby nie udawać i żeby mieć akceptację dla siebie takiej, jaka jestem.
Jaką radę dałabyś sobie samej z perspektywy czasu?
Powiedziałabym sobie, że kiedyś będzie lepiej, że w dzieciństwie/okresie dojrzewania jest najgorzej, ale później będzie lżej. Na początku jest strasznie trudno, kiedy jest się zależnym od rodziny i kiedy trzeba żyć z ludźmi takimi, na jakich się trafi (np. w szkole, w małym mieście), ale kiedy się to przetrwa, to w dorosłym życiu jest już całkiem miło. Można o sobie decydować i żyć tak, jak się chce.

Dawid Nickel

fot. Sara Szymańska
Kim jesteś i czym się zajmujesz?
Reżyserem filmowym. Aktualnie szykuję się na premiere swojego debiutu pełnometrażowego „Ostatni Komers" (w kinach od 18/06).
Jak wyglądał Twój coming out i ile miałeś wtedy lat?
Mój coming out odbył się w Katowicach, kiedy przyjechałem tam na studia. W ogóle wyjazd z Kędzierzyna-Koźla do Katowic był dla mnie bardzo otwierający. Wreszcie poznałem jakiekolwiek „życie gejowskie". W Katowicach były kluby i nawet siatkówka dla osób nienormatywnych. Poczułem, że powoli mogę odkrywać siebie. Coming out zrobiłem przed bliskimi znajomymi ze studiów, a później poszło hurtowo (śmiech).
Jak się czułeś po dokonaniu coming outu?
Jakby kamień spadł mi z serca. Ja jestem osobą, która nie lubi trzymać tajemnic (śmiech). Musiałem to komuś powiedzieć, z kimś porozmawiać. Poczułem ulgę, lekkość na duchu, zrozumienie. Czułem się wspaniale. Wyzwolony z ciężaru.
Z jaka reakcją się spotkałeś?
Na szczęście z bardzo pozytywnymi. Myślę, że najtrudniejszy jest coming out przed rodziną, który u mnie odbył się kilka lat później, bo bałem się reakcji. Natomiast reakcja moich przyjaciół była wspaniała. Życzę wszystkim tak wspaniałych osób wokół siebie w chwili pierwszej rozmowy o swojej tożsamości seksualnej!
Jaką radę dałbyś sobie samemu z perspektywy czasu?
Nie lubię dawać rad. Myślę, że wszystko ma swój czas i miejsce. Nie analizuję przeszłości, patrzę w przyszłość.

Karolina Brzuszczyńska

Kim jesteś i czym się zajmujesz?
Jestem trenerką, chociaż aktualnie głównie zajmuje się pracą w mediach. Sporą cześć czasu spędzam również na macie, będąc zawodniczką we freakowej organizacji - FAME MMA
Jak wyglądał twój coming out i ile miałaś wtedy lat?
Moich coming outów było kilka, ale chyba ten najważniejszy był przed Mamą. Miałam wtedy 24 lata. To był czas, kiedy poznałam się z moją aktualnie już narzeczoną, Agnieszką. Tak naprawdę wszystko stało się nagle. Kiedy poznałam Agę, zakochałam się po uszy, a człowiek zakochany raczej nie zachowuje się racjonalnie. Nie zastanawiałam zbyt długo nad tym, jak powiedzieć o tym rodzicom. Mama od razu zauważyła, że jestem zakochana, a kiedy tylko zapytała w kim, wszystko samo wypłynęło z moich ust w pełnym uśmiechu i skowronkach. Mamie do śmiechu niestety nie było. Po kilku moich długich związkach z mężczyznami kompetnie się tego nie spodziewała. Przez pół roku ukrywała to przed Tatą. Stwierdziła, że chce się wyszaleć i z pewnością niedługo mi przejdzie. Chyba dopiero po naszych zaręczynach zrozumiała, że ja tak na poważnie. O dziwo, Tata zareagował bardzo pozytywnie.
Drugi równie ważny coming out, to był ten internetowy. To był coming out przed „całym światem". Internetowy coming out wiąże się z tym, ze dowiaduje się o nim niemalże każdy - ludzie z pracy, ciotki czekające na rodzinne ploteczki, dalecy i bliscy znajomi, koledzy z maty, partnerzy biznesowi, no i fani. Nie miałam pojęcia, jak zareagują i bałam się konsekwencji. Byl to dla mnie ogromny krok, ale ja nie umiałabym żyć w ukryciu. Cieszę się, ze w tamtym czasie Aga zgodziła się na taki krok, który ze względu na jej stanowisko i klimat pracy był dużo trudniejszy.
Jak się czułaś po dokonaniu coming outu?
Po dokonaniu coming outu czułam się wolna. Wcześniej ukrywałyśmy się z Agą przez prawie dwa lata. Czułam ogromną ulgę mogąc być sobą i po prostu cieszyć się naszą relacja. Móc złapać ukochaną za rękę i przytulić się nie tylko w domu, kiedy nikt nie widzi.
Z jaką reakcją się spotkałaś?
Rodzina przyjęła nasz związek ciepło. Uwielbiają Agę! Ze znajomymi było różnie. Jedni nam gratulowali, niektórzy urwali ze mną kontakt Najbardziej zabolały mnie reakcje znajomych mówiących: „Toleruje was, ale...". To nauczyło mnie, że nikt za mnie tego zycia nie przeżyje, a czyjeś „ale" na temat mojego szczęścia kompletnie mnie nie interesuje.
Jaką radę dałabyś sobie samej z perspektywy czasu?
Żeby nie żyć według schematów i oczekiwań narzucanych nam przez społeczeństwo. Słuchać tego, co podpowiada nam serce. Często ci co mówią nam, jak powinnismy żyć, tak naprawdę sami wcale nie są szczęśliwi.

Linus Lewandowski

fot. M. Bogdanowicz
Kim jesteś i czym się zajmujesz?
Jestem aktywistą oraz liderem klubu sportowo-aktywistycznego Homokomando. Koordynuję działania różnych oddziałów Homokomanda, organizuję wydarzenia i protesty na rzecz praw człowieka.
Jak wyglądał twój coming out i ile miałeś wtedy lat?
Miałem 26 lat i dopiero w tym wieku miałem swój pierwszy seks. Najpierw powiedziałem o tym w sekrecie przyjacielowi, potem stopniowo kolejnym, mamie, aż w końcu pocałowałem publicznie mojego chłopaka na proteście „Tęcza nie obraża", który organizowałem. Zdjęcia z tego wrzuciłem na fejsa.
Jak się czułeś po dokonaniu coming outu?
Czułem się normalnie. Sam coming out wiele w moim życiu nie zmienił, dopiero dalsze zaangażowanie w aktywizm LGBT oraz udział w proteście 7 sierpnia 2020 poważnie zmieniły moje życie.
Z jaką reakcją się spotkałeś?
Wszystkie reakcje były pozytywne – zawsze obracałem się w mocno lewicowym środowisku. Z wyjątkiem reakcji mojego byłego ojca. Byłego ojca, bo od coming outu nie chce ze mną rozmawiać.
Jaką radę dałbyś sobie samemu z perspektywy czasu?
Nie przejmować się tym, co uważa społeczeństwo. Zawsze robić to, co się chce. A ludzie zrozumieją i docenią otwartość oraz szczerość.
FacebookInstagramTikTokX
Advertisement