Advertisement

Aktywistka anti-choice zmusiła 17-latkę do rezygnacji z aborcji. Powiedziała jej rodzicom

Autor: Monika Kurek
11-05-2020
Aktywistka anti-choice zmusiła 17-latkę do rezygnacji z aborcji. Powiedziała jej rodzicom

Przeczytaj takze

Jedną z największych wad polskiej mentalność jest samozwańcze prawo do wtrącania się w sprawy innych ludzi. Świetnym przykładem jest spór o aborcję. Kobiety mają rodzić dzieci, nawet te chore, choć państwo nie oferuje niepełnosprawnym należytego wsparcia. Zainteresowanie zwolenników zazwyczaj kończy się na tym, że kobieta po prostu ma urodzić.
W zeszłym tygodniu Fundacja "Pro - Prawo do Życia", która słynie z natarczywych furgonetek krążących po Polsce, pochwaliła się swoim "sukcesem". Jedna z wolontariuszek zauważyła komentarz nastolatki poszukującej informacji na temat aborcji. Napisała do niej, a gdy to nie zadziałało, skontaktowała się z jej rodzicami oraz ojcem dziecka. Jedyne pytanie, które nam się nasuwa, to... jakim prawem?

To nie ratunek, to okrucieństwo

- Czy X faktycznie jest pewnym lekiem? Tzn. czy na pewno zadziała? Ktoś stosował i może porozmawiać na priv? - zapytała nastolatka na grupie proaborcyjnej.
Zgłosiła się do niej wolontariuszka fundacji, Zuzanna Wiewiórka, która mieszka w tym samym mieście. Próbowała przekonać ją do zmiany decyzji oraz zasypała zdjęciami martwych płodów oraz groźbami. Fundacja zresztą poinformowała, że zawiadomiła policję o planie dziewczyny usunięcia ciąży.
- Ponieważ próby rozmowy z nią nie dały rezultatu, wolontariusze skontaktowali się z ojcem dziecka, który… nic nie wiedział i absolutnie nie był za zabójstwem własnego dziecka. Rodzina dziewczyny na szczęście stanęła na wysokości zadania, dzięki czemu dziecko aktualnie ma się dobrze - możemy przeczytać w artykule "Fundacji Pro - Prawo do Życia".
W innym podali nawet imię oraz pierwszą literę nazwiska 17-latki, odbierając jej prawo do prywatności. Fundacja nie kryje dumy z przeprowadzonej interwencji oraz staje murem za swoją wolontariuszką, zachęcając do używania hashtagu #MuremZaWiewiórem. Nigdzie jednak nie ma ani słowa na temat stanu zdrowia nastolatki, która została zmuszona do kontynuowania ciąży wbrew swojej woli. Sytuacja na pewno była dla niej trudna, jeszcze nim zaczął o niej dyskutować cały internet. W jakim jest stanie psychicznym? Co, gdyby zdecydowała się popełnić samobójstwo - wtedy również fundacja broniłaby interwencji swojej wolontariuszki?
Warto pochylić się nad decyzją wolontariuszki o poinformowaniu ojca dziecka. Nie wiadomo, w jakim wieku jest ojciec dziecka i jakie relacje są pomiędzy nim, a przyszłą matką. Co jeżeli do ciąży doszło podczas stosunku, który nie był dobrowolny? Jak wolontariuszka mogła dopuścić się ingerencji, nie znając sprawy?
Z relacji w internecie wynika także, że dziewczyna może nie przeżyć porodu, a rodzice każą jej urodzić, grożąc wyrzuceniem z domu:
- Chcemy wyrazić solidarność z 17-latką, która stała się obiektem tych obrzydliwych zachowań. Mamy nadzieję, że jesteś już bezpieczna. Jeśli to czytasz, to wiedz, że jesteśmy po Twojej stronie i możesz się do nas zwrócić o pomoc - deklaruje organizacja Aborcyjny Dream Team,
To właśnie fundacje i organizacje pro-choice zaoferowały nastolatce wsparcie, podczas gdy "Fundacja Pro - Prawo do Życi"a skupia się raczej na obronie swojej wolontariuszki oraz straszy, że "groźby karalne, pomówienia oraz mowa nienawiści skierowane wobec wolontariuszki Fundacji Zuzanny Wiewiórki zostały udokumentowane i zostaną przekazane organom ścigania w formie zawiadomień o podejrzeniu popełnienia przestępstwa". Oświadczenie wydała także sama Wiewiórka, która nawet zwróciła się bezpośrednio do nastolatki:
Obecnie na podstawie ustawy z 1993 roku aborcja w Polsce jest dopuszczalna jedynie w przypadku gwałtu, zagrożenia życia lub zdrowia kobiety ciężarnej lub upośledzenia płodu tudzież nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życie. W 2018 roku w Polsce wykonano 1076 legalnych aborcji, w zdecydowanej większości z powodu upośledzenia lub choroby płodu.
FacebookInstagramTikTokX
Advertisement