Advertisement

Araki – twórca podziwiany, niezdrowo fascynujący czy nienawidzony? Bez niego trudno mówić o fotografii erotycznej

11-11-2023
Araki – twórca podziwiany, niezdrowo fascynujący czy nienawidzony? Bez niego trudno mówić o fotografii erotycznej
Kiedy myślimy „fotografia erotyczna”, do głowy natychmiast przychodzi nazwisko Nobuyoshi Arakiego. To autor najbardziej znany z fotografii jednej z głównych praktyk BDSM, tak zwanego kinbaku, zakorzenionego w japońskiej tradycji erotycznej. Zdjęcia Arakiego, zazwyczaj bardzo wyestetyzowane i starannie zaaranżowane, od lat budziły podziw, jeśli nie niezdrowe zainteresowanie na Zachodzie, popularyzując pewien pogląd na japońskie relacje między płciami.
Materiał pochodzi z najnowszego numeru K MAG 115 Między słowami 2023, tekst: Agata Pyzik.
W ostatnich latach nazwisko artysty zaczęło kojarzyć się przede wszystkim ze skandalem: w 2018 roku na fali ruchu #metoo wieloletnia modelka Arakiego, Kaori, oskarżyła go nie tyle o molestowanie seksualne, co wieloletnie psychiczne znęcanie się, brak szacunku i uprzedmiotowienie. Wzorzec azjatyckiej kobiety jako uległej i spełniającej się w masochistycznej przyjemności bardzo mocno zrósł się z tym, jak Azjatki są postrzegane na świecie. Na barkach swoich młodych modelek Araki wypromował się na czołowego japońskiego artystę XX wieku, przekraczającego granice świata fotografii. Towarzyszy mu aura świętego szaleńca, nieustraszonego w odkrywaniu tajemnic ludzkiego pożądania, jego mrocznych stron, niewahającego się zaglądać w najbardziej drastyczne zakamarki erotycznego doświadczenia. Tylko jak spojrzeć na znaczenie wieloletniej fotograficznej praktyki artysty, jeśli okaże się, że w świetle słów Kaori – i zapewne innych modelek, które nie odważyły się mówić – praktyka Arakiego jest zwykłą przemocą, a zachodnia fascynacja przemocą dodatkowo orientalizującą, rasistowską?
Araki. Bondage. Art Edition No. 101–150 ‘Untitled, 1994’, fot. Taschen
Araki Nobuyoshi urodził się w 1940 roku w Tokio, które stanowi tło, a może nawet głównego bohatera jego fotografii. Zaczynał jako fotograf agencji reklamowej Dentsu, jednak z czasem czuł się coraz bardziej rozczarowany repetytywnością swojej pracy komercynej. Pod koniec lat sześćdziesiątych zetknął się z magazynem „Provoke” i jego twórcami, przede wszystkim z Daido Moriyamą. Młodzi twórcy z „Provoke”, ukształtowani przez wojnę i wpływ amerykańskiej popkultury, chcieli zerwać z tradycyjną kulturą wizualną Japonii, proponując w jej miejsce brudne, rozedrgane kadry ukazujące surowość powojennego życia. Araki, choć cenił autorów „Provoke”, nie podzielał ich nadmiernie „poważnego” podejścia do fotografii jako sztuki. Zamiast tego obrał rolę trickstera – tokijskiego bon vivanta i podburzacza. W tytule wielu jego książek widnieje słowo „dziennik”, ponieważ wywodzą się z gatunku shishōsetsu, osobistego dziennika spopularyzowanego na początku XX wieku, i jak sam artysta przyznaje: fotografia nie jest dla niego niczym więcej, jak zapisem niezwykle subiektywnego (shi-shashin) doświadczenia Nobuyoshiego Arakiego.
Istnieją dwa najważniejsze nurty w fotografii Arakiego: sentymentalny i erotyczny. Jego pierwszą i jedną z najważniejszych książek jest „Podróż sentymentalna” („Senchimentaru na Tabi”) z 1971 roku, poświęcona miesiącu miodowemu z żoną Yoko Aoki. To zapis niesłychanie intymny i osobisty. Widzimy Yoko wpatrującą się w przestrzeń przedziału pociągu, pogrążoną we śnie na łódce z foliową torebką pod głową, siedzącą w parku bez stanika albo leżącą na łóżku twarzą do poduszki z odsłoniętą pupą pośród zmierzwionych prześcieradeł.
I choć później Araki wyprodukował nieskończoną ilość o wiele bardziej kontrowersyjnych erotycznych obrazów kobiet, to właśnie te szczere, pełne uczucia portrety żony z początku ich drogi i jego fotograficznej kariery wydają się odsłaniać najwięcej. Niestety Yoko zmarła w 1990 roku w wieku czterdziestu dwóch lat na raka macicy. W miesiącach poprzedzających jej śmierć Araki dokumentował chorobę żony, co znalazło się w równie poruszającej książce „Winter Journey”, gdzie Araki jawi się jako mężczyzna skłonny do wielkiej wrażliwości i miłości, poświęcenia, uważności i subtelności. Jego relacja z Yoko musiała być głęboka.
Araki. Bondage. Art Edition No. 101–150 ‘Untitled, 1994’, fot. Taschen
Erotyczne eksploracje Araki zintensyfikował na początku lat siedemdziesiątych. Najsłynniejszą pozycją tego okresu jest „Tokyo Lucky Hole” (1983-85), dokumentująca na ponad ośmiuset stronach tokijską dzielnicę przyjemności Shinjuku: poszukiwaczy i dostarczaczy wymyślnych seksualnych rozrywek służących zaspokojeniu najbardziej wyszukanych apetytów seksualnych. Jak się okazało, był to łabędzi śpiew nieskrępowanego przemysłu seksualnego, gdyż w połowie lat osiemdziesiątych zaniepokojony rząd wystosował prawo ograniczające liczbę domów publicznych w Japonii.
Dopiero koło 1990 roku, wraz z publikacją „Winter Journey”, Araki stał się cenioną osobą publiczną. Wcześniej wystawiał swoje prace w barach, noodle shopach, salonach gier, restauracjach, pralniach, supermarketach. Jego bohaterem jest Tokio wraz ze swoimi patologiami, które fotograf uwielbia i sam chętnie wpisuje się w kadry. Przedstawia siebie i innych przypadkowych mieszkańców nocnego miasta jako wygłodniałe nocne istoty grawitujące w stronę zakazanych uciech i używek, zaciera granice między fikcją i dokumentem. „Tokyo Novel” czy „Tokyo Diary”? Życie publiczne czy prywatne? Ciemne, wąskie uliczki złapane migawkowo czy starannie zaaranżowane kompozycje? Ulice czy wynajęte pokoje hotelowe i studio? Intymne czy społeczne? Relacja z najbliższą osobą czy niekończące się, wyuzdane interakcje z sekspracownicami? Wydaje się, że Araki nie potrafi i nie chce dokonywać rozróżnień między gatunkami i sytuacjami, celowo zaburzając odbiór i granice między światami.

Seks czy już przemoc?

Araki nazywał Kaori swoją „muzą”, a w jego przekonaniu muza to ktoś, kto nie posiada głosu, nie może mówić sam za siebie. Kaori, która obecnie jest tancerką i prowadzi własną szkołę, w słynnym już poście na blogu opowiedziała, że gdy zaczynała współpracę z Arakim, było to właściwie jej jedyne źródło utrzymania. Dostawała ekwiwalent dziewięciuset dolarów za sesje odpowiadające tworzeniu pojedynczej książki, spełniała wizję fotografa, a także całkowicie podporządkowywała mu czas poza godzinami pracy. Musiała być na jego każde zawołanie. Araki fotografował ją podczas codziennych czynności, ingerował w jej życie – tego nie zakładał kontrakt. Jednym z wydarzeń opisywanych przez Kaori jest wizyta wieloosobowej grupy zachodnich fotografów w studiu Arakiego. Mieli uczyć się od niego i obserwować przy pracy. Modelka znalazła się zupełnie naga w obecności wielu obcych ludzi, którzy robili jej zdjęcia mimo jej wyraźnych protestów.
Warto przy tej okazji zastanowić się, co mamy na myśli, mówiąc, że jakiś artysta „przekracza granice”, „jest prowokatorem” albo rzucając inne kojarzone z wywrotową sztuką sformułowania, mające być najwyższą pochwałą. Jednak fotografia to zawsze praca kolektywna. Fotograf, zwłaszcza jeśli pracuje z portretem, pracuje zawsze z modelem, od którego wiele zależy. Eksploatacja, której doświadczyła Kaori, była więc zarówno emocjonalna, jak i ekonomiczna, ponieważ Araki wielokrotnie korzystał ze zdjęć z nią i to w sposoby nieprzewidziane przez kontrakt. Wykonywał reprinty książek, podczas gdy modelce nie przysługiwały żadne tantiemy. Kolejne przedruki, na które modelka nie wyrażała zgody, przysparzały coraz więcej sławy i finansowego zysku Arakiemu, natomiast tej, bez której powstanie książek nie byłoby możliwe, nie przynosiły nic.
Araki. Tokyo Lucky Hole, 1997, fot. Taschen
W powtórnej ocenie Arakiego powinno się jednak wziąć pod uwagę kontekst niesamowicie patriarchalnego japońskiego społeczeństwa, gdzie kobiety wciąż odgrywają bardzo podrzędną rolę. Japonia fatalnie wypada we wszystkich badaniach na temat równości płci w miejscu pracy czy udziału kobiet w strukturach władzy, to zdecydowanie jeden z najbardziej nierównych krajów na świecie pod względem płci. Co ciekawe, dzieje się to przy nieprawdopodobnym zaawansowaniu technologicznym. Chociaż po wojnie Japończycy przyjęli kapitalizm i jego reguły, niechętnie dopuszczali jakikolwiek wpływ Zachodu w sferze obyczajowej. Artysta znany i ceniony mógł więc czuć się bezkarny i robić właściwie wszystko, na co miał ochotę.
Kinbaku jako forma artystyczna wywodzi się z XVII wieku, podobnie jak shunga, sztuka erotycznego drzeworytu. Jednak przy dzisiejszej nadprodukcji obrazów, również tych pornograficznych, i trywializacji protestu w epoce #metoo, trudno stwierdzić z niezbitą pewnością, czy to, na co patrzymy, jest sztuką, pornografią czy wręcz przemocą. I czy powinno to mieć znaczenie?
Krytycy zarzucają Arakiemu, że jego użycie „tradycyjnego” spojrzenia to czysty oportunizm. Rzeczywiście, wczesne fotografie Arakiego zupełnie takie nie były. Kimona i ceremonie parzenia herbaty zostały nałożone dopiero później. Pierwsze zdjęcia artysty przedstawiają współczesne życie w tokijskich dzielnicach rozrywkowych bez orientalizującego kostiumu. Niektórzy twierdzą, że spętanie kobiet w kinbaku to metafora zniewolenia kobiet we współczesnym japońskim społeczeństwie. Jednak nawet jeśli proces emancypacji w japońskim społeczeństwie zaczął się niedawno, ujmowanie takiej formy przedstawiania kobiet jako rzekomo wyzwalającej ich erotyzm wydaje się wątpliwe.
Można natomiast uznać, że sprzeczności wynikające z wizerunków spętanych kobiet są potencjalnie produktywne – przez to, jak działają jako sztuka. Seks i seksualność z definicji nie opierają się na równości, wiele praktyk BDSM bazuje na ściśle zaplanowanym scenariuszu, jednak powinny przynajmniej odbywać się w atmosferze poczucia bezpieczeństwa.
Araki. Bondage. Art Edition No. 101–150 ‘Untitled, 1994’, fot. Taschen
W Japonii funkcjonuje termin „Ararchizm”, gdzie sztuka Arakiego stanowi symbol seksualnej anarchii, obsceniczności i wolności słowa. Zaznaczenie granicy pomiędzy konsensualną, choć obsceniczną praktyką a przemocą bywa niemal niemożliwe. Podczas gdy nasza kultura staje się skłonna do zaakceptowania abiektu, poddańczości i sadomasochizmu, obrazy niegdysiejszej perwersji stają się bardziej przystępne i akceptowane. Wciąż kręcimy się w kółko, jeśli chodzi o seksualność kobiety i określenie, czym jest przyzwolenie. Feminizm w różnych okresach swojej historii zarówno akceptował wolność seksualną rozumianą jako równoznaczną z seks-pozytywnością, jak i identyfikował pozycję kobiety jako wyłącznie negatywnie naznaczoną przez patriarchalną nierówność. Gdzie w tym prawo do kobiecej przyjemności? I gdzie w tym wszystkim męskie spojrzenie voyeura Arakiego? Czy męskie spojrzenie musi być spojrzeniem przemocowym?
Araki w wywiadzie z Jerome Sans dla „Tokyo Lucky Hole” dla Taschen w 1997 roku mówił: „Nie mam nic do powiedzenia. W moich zdjęciach nie ma konkretnego przekazu. Przekaz pochodzi od konkretnych mężczyzn i kobiet na moich zdjęciach. Są rzeczy, które pragnę sfotografować, ale nie mam o nich nic do powiedzenia. W tej chwili interesuje mnie raczej pokazanie radości z życia niż smutku śmierci. Niektórzy mówią, że smutne jest życie, ja myślę, że śmierć jest smutniejsza”.
Araki w swojej sztuce bezustannie „performuje” samego siebie, co nie musi, a raczej na pewno nie ma większego związku z rzeczywistością. Mimo sławy, ze względu na treść fotografii, rzadko naucza się o nim w szkołach artystycznych. Pozostaje przedziwnym „dysydentem” sztuki, który obecnie znajduje się na trudnej pozycji. We wczesnych książkach zachowania i pozycje kobiet na jego zdjęciach – ubranych współcześnie, bez sztafażu kimona – wyglądają na dużo bardziej złożone. Są osobami w sytuacjach erotycznych, towarzyskich i społecznych. Jeśli to właśnie wielka popularność bezkompromisowej erotycznej fotografii Arakiego sprawiła, że zaczął taśmowo produkować podobne książki, to być może współczesna zmiana i większa świadomość wśród jego odbiorców wpłynie również na jego sztukę.
FacebookInstagramTikTokX
Advertisement