„Moje książki, przynajmniej na razie, są nadal wydawane w Wielkiej Brytanii i są szeroko dostępne w księgarniach, a nawet supermarketach. W ostatnich latach brytyjski nadawca publiczny wyemitował również dwie znakomite adaptacje moich powieści i dlatego regularnie płaci mi pozostałe honoraria. Chcę, aby było jasne, że zamierzam wykorzystać te dochody z mojej pracy, jak również ogólnie z mojej platformy publicznej, aby nadal wspierać Akcję Palestyńską i akcję bezpośrednią przeciwko ludobójstwu w każdy możliwy sposób”
Tantiemy pochodzące z jej twórczości obejmują nie tylko książkowe wersje bestsellerów, takich jak „Normalni ludzie” i „Rozmowy z przyjaciółmi”, ale również adaptacje powieści dla BBC. Zgodnie z jej własnymi słowami, grozi jej kara za wykorzystanie dochodów ze swojej pracy na wsparcie Palestine Action – organizacji zdelegalizowanej i zakwalifikowanej przez Wielką Brytanię jako terrorystyczna. Rooney deklaruje, że nie ograniczy się tylko do tantiem z książek, ale i ma zamiar przeznaczyć honoraria od brytyjskiego nadawcy publicznego na działania, które państwo zakazało.
Wcześniejsza aktywność
Działalność propalestyńska Sally Rooney nie jest niczym nowym. Już w 2021 roku pisarka publicznie wyrażała swoje polityczne przekonania, odmawiając przetłumaczenia tytułu „Gdzie jesteś, piękny świecie” na język hebrajski przez wydawcę, który nie popierał bojkotu Izraela. Rooney podkreślała wówczas, że „byłoby zaszczytem” wydać swoją książkę w języku hebrajskim, ale tylko poprzez wydawnictwo podzielające jej polityczną postawę.
Groźba aresztowania
Podejmując działania wspierające Palestine Action lub nawet publicznie o nich mówiąc, irlandzka autorka Sally Rooney może narazić się na aresztowanie. Eksperci prawni podkreślają, że już sama deklaracja finansowania zdelegalizowanej organizacji stanowi przestępstwo. Rooney, wypowiadając się publicznie, mogłaby zostać postawiona przed sądem za „propagowanie terroryzmu”. Rzecznik brytyjskiego premiera odniósł się się do głośnego komentowania polityki Wielkiej Brytanii przez Rooney:
„Istnieje różnica między uzasadnionym protestem w obronie sprawy a poparciem dla zdelegalizowanej organizacji. To pierwsze jest dozwolone, to drugie to przestępstwo”
Prawo antyterrorystyczne w Wielkiej Brytanii jest wyjątkowo zaostrzone, a jego rygor utrzymuje się od 2001 roku, po fali zamachów terrorystycznych. Społeczne lęki i medialne nagłośnienie każdego doniesienia o potencjalnym zamachu sprawiają, że każda wiadomość o zagrożeniu urasta do rangi dramatycznego symbolu.
Od czasu delegalizacji Palestine Action 5 lipca 2025 roku w Wielkiej Brytanii aresztowano już ponad 700 osób, w tym uczestników pokojowych protestów na Parliament Square.
Terroryści czy protestujący?
Palestine Action to brytyjska, propalestyńska sieć działań bezpośrednich. Założona w 2020 roku z deklarowanym celem zakończenia izraelskiego apartheidu, organizacja zaangażowała się również w protesty przeciwko wojnie w Strefie Gazy. Atakowali przede wszystkim zakłady związane z branżą zbrojeniową m.in. Elbit Systems, Thales dewastując sprzęt, a nawet włamując się do brytyjskiej bazy RAF.
Od 5 lipca 2025 wspieranie lub propagowanie tej grupy to przestępstwo i grozi za to do 14 lat więzienia. Akcja Palestyńska została zakazana jako organizacja terrorystyczna po tym, jak aktywiści włamali się do bazy RAF w Oxfordshire i pomalowali dwa samoloty. Po tym wydarzeniu brytyjski rząd określił ich działania jako terroryzm, co zakwalifikowało ich do tej samej kategorii, co ISIS czy al-Kaida.
Rooney kontra państwo
Irlandzka pisarka w tekście dla The Guardian uzasadniała swoje wsparcie dla Palestine Action. Rooney odniosła się do radykalnych akcji grupy, podkreślając historyczną ciągłość oporu:
„Oczywiście wiedzieli, że ich działania były nielegalne. Od sufrażystek, przez ruch na rzecz praw osób LGBT, po walkę z apartheidem – prawdziwy opór polityczny zawsze wiązał się z celowym łamaniem prawa”
W artykule dla Irish Times dodała, że jej niepokój budzi nie tylko polityka Londynu wobec Palestyny, ale i coraz bardziej represyjna atmosfera w samej Wielkiej Brytanii. Rooney uważa, że rząd z łatwością ogranicza prawa obywateli i swobody kulturowe, byle tylko utrzymać strategiczne relacje z Izraelem.
Prawnicy po dwóch stronach barykady
W sprawie Sally Rooney wypowiedział się prawnik i pisarz Sadakat Kadri. W jego ocenie Sally Rooney mogłaby zostać aresztowana bez nakazu jako „terrorystka”.
„Otrzymanie pieniędzy z zamiarem wykorzystania ich do wspierania terroryzmu jest przestępstwem zgodnie z sekcją 15 ustawy z 2000 roku. Rządy autorytarne rutynowo grożą pisarzom i zastraszają nadawców, ale to dość niezwykłe, że Partia Pracy pod wodzą Keira Starmera idzie tą samą drogą”
Kadri przyznał, że nawet udział autorki „Normalnych ludzi” na festiwalu literackim w Wielkiej Brytanii mógłby rodzić „ryzyko naruszenia prawa”, jeśli wyraziłaby potępienie zbrodni wojennych w Gazie. Kadri nie tylko jako prawnik, ale i autor, określa nastroje polityczne związane z Irlandzką autorką jako „haniebny atak” na wolność słowa.
Mike Schwarz, szef zespołu dochodzeniowo-śledczego w firmie prawniczej Hodge Jones & Allen, tłumaczy, że każdy dostarczający pieniądze, które mogą, w oczach państwa, finansować „terroryzm” i każdy wspierający organizację zakazaną w przepisach dotyczących terroryzmu, ma bardzo realne ryzyko ścigania w Wielkiej Brytanii.
Sytuacja ma miejsce szczególnie w obecnie leniwym klimacie politycznym wokół działań propalestyńskich. Władze stosują naciski i zastraszanie protestujących, przedstawiając ich jako „terrorystów”, co budzi strach wśród osób chcących publicznie wyrazić sprzeciw. Rooney zarzuca brytyjskiej polityce cenzurowanie dyskursu i próbę usprawiedliwienia działań Izraela, jednocześnie ignorując ludobójstwo w Gazie, zasłaniając się przy tym lękiem przed terroryzmem. Takie podejście sprawia, że mniej osób odważa się mówić otwarcie o sytuacji Palestyńczyków, a debata publiczna zostaje w dużej mierze zmonopolizowana przez narrację rządową.
Waga odpowiedzialności za słowa
Sytuacja Sally Rooney to nie tylko sprawa jednej pisarki ani jeden akt sprzeciwu wobec prawa. To przykład sytuacji, w której kultura, literatura i polityka spotykają się z logiką państwowych regulacji. Jej decyzja, by wykorzystać dochody ze swojej twórczości na wsparcie Palestine Action, rzuca światło na dylemat, przed którym stoją artyści. Gdzie kończy się wolność słowa, a zaczyna odpowiedzialność wobec prawa? I jakim obciążaniem jest posiadanie platformy, która daje głos, jednocześnie czyni z niego narzędzie politycznej walki?
Dla Rooney i wielu Irlandczyków solidarność z Palestyną jest naturalnym echem własnej historii. Jej gest wobec Palestyńczyków to próba połączenia osobistej wrażliwości z politycznym zobowiązaniem, nawet jeśli niesie to za sobą konsekwencje.
Bez względu na to, jakie kroki podejmie brytyjski wymiar sprawiedliwości, historia Rooney przypomina, że posiadanie rozpoznawalnej platformy to nie tylko przywilej, lecz także odpowiedzialność. Jej używanie nie zawsze spotka się z aprobatą, ale właśnie dzięki temu w przestrzeni publicznej rodzą się debaty, które przerywają milczenie i zmuszają do konfrontacji.