„– Big Burr to miasteczko, gdzie wszyscy się znają – a przynajmniej tak im się wydaje. Kiedy jednak zdobywa niechlubny tytuł „najbardziej homofobicznej miejscowości w Ameryce”, a przyznająca go organizacja na dwa lata przysyła tam queerową grupę zadaniową do pracy u podstaw i edukowania lokalsów, rezultaty są nie do przewidzenia”, tak brzmi opis wydawniczy książki.
Sama zapowiedź powieści wywołała skrajne reakcje u odbiorców, choć w rzeczywistości to „ciepła, pełna humoru i przejmująca opowieść o zawiłościach ludzkiej psychiki, związkach oraz tolerancji wobec siebie i innych”. Wydawnictwo postanowiło zaprezentować te reakcje na swoim profilu jako element promocji. „Wolałbym, żeby pieniądze zamiast na reklamę były przekazane na coś jakkolwiek wartościowego”, „Co to za reklamowanie obrzydliwej ideologii ”, „tani temat by zaistnieć,widocznie juz nie macie co wydawać”, „Matko co za grafomański syf!” – to tylko część reakcji na hasła „tęcza” i „LGBT”.
Na szczęście nie zabrakło też głosów rozsądku, lajków i serduszek. „Czy ktokolwiek z osób tu piszących o grafomanii czy jakości tej książki w ogóle ją... przeczytał? Wiem, kontrowersyjna propozycja, ale polecałabym najpierw się zapoznać z lekturą, a dopiero potem ją oceniać”, „Najlepsza reklama tej książki to właśnie ten post. Idealnie pokazuje dlaczego dobrze, ze pojawiają się takie tytuły brawa dla wydawnictwa i osoby od social-mediów”.