Co to właściwie oznacza dla ruchu #MeToo, który powstał w odpowiedzi na bezkarność Weinsteina i innych mężczyzn jego pokroju? Co dalej? Prawo do wyboru, dostęp do tabletek "dzień po", równość płac, eliminacja seksizmu z mediów czy koniec kultury gwałtu wydają się przesadnym optymizmem. Ostatnie dwa lata pokazały jednak, że dziewczyny na całym świecie są wkurzone lekceważącym traktowaniem i że nie odpuszczą. Polowanie trwa i tym razem to nie wiedźmy będą płonąć.
Bóg jest kobietą
- Ścieżka sprawiedliwych wiedzie przez nieprawości samolubnych i tyranię złych ludzi. Błogosławiony ten, co w imię miłosierdzia i dobrej woli prowadzi słabych przez dolinę ciemności, bo on jest stróżem brata swego i znalazcą zagubionych dziatek. I dokonam srogiej pomsty w zapalczywym gniewie, na tych, którzy chcą zatruć i zniszczyć moich braci; i poznasz, że ja jestem Pan, gdy wywrę na tobie swoją zemstę - brzmi fragment Starego Testament (Ezekiel. 25:17) cytowany przez Madonnę w teledysku Ariany Grande do piosenki "God is a Woman", podczas gdy piosenkarka rzuca wielkim młotem, rozbijając szklany sufit.
W klipie Grande słowo "braci" zostało zamienione na siostry "siostry", rolę Boga pełni natomiast Madonna. Fragment został spopularyzowany przez kultowy film "Pulp Fiction", gdzie postać grana przez Samuela L. Jacksona również go cytuje. Mityczny szklany sufit to niewidzialna bariera utrudniająca kobietom dojście do wysokich pozycji w polityce czy biznesie. To właśnie nierówność płac czy zarządy złożone wyłącznie z mężczyzn. To pytanie aktorek o to, jaką bieliznę miały na sobie podczas castingu czy obrzucanie mięsem piosenkarek za to, że śpiewają o swoich byłych. To także mówienie dziewczynom, że powinny więcej się uśmiechać.
Kiedy prowadzący amerykańskiej edycji "Tańca z gwiazdami" powiedział Simone Biles, czterokrotnej złotej medalistce olimpijskiej oraz wielokrotnej mistrzyni świata, że powinna się więcej uśmiechać, ta odparowała, że "uśmiechanie się nie pomaga w wygrywaniu złotych medali". Podczas wywiadu w stacji radiowej Lauren Conrad, gwiazda reality show, aktorka i projektantka mody, została zapytana o to, jaka jest jej ulubiona pozycja. Ku zaskoczeniu zgromadzonych, odpowiedziała: "CEO".
Nawet Ariana Grande była zmuszona wybierać podczas wywiadu dla 105 Power pomiędzy "telefonem komórkowym a makijażem", ponieważ prowadzący założyli, że może jej to sprawić trudność, ponieważ jest dziewczyną. Skoro sportsmenkom i popularnym gwiazdom nie udaje się uciec od seksizmu i podwójnych standardów, to co dopiero zwykłym kobietom?
Na horyzoncie widać nowy dzień
- Chcę, żeby wszystkie dziewczyny, które teraz nas oglądają, wiedziały, że na horyzoncie widać nowy dzień. I kiedy nadejdzie świt, stanie się tak dzięki wielu wspaniałym kobietom i niektórym fenomenalnym mężczyznom, z których wiele jest tu dzisiaj z nami. To właśnie oni walczą, by stać się liderami, gotowymi wprowadzić nas w czas, kiedy nikt już nie będzie mówił #MeToo - powiedziała Oprah Winfrey podczas swojej płomiennej przemowy na Złotych Globach w 2018 roku.
Hasło #MeToo wymyśliła aktywistka Tarana Burke w 2006 roku po rozmowie z 13-letnią ofiara gwałtu. Kiedy nastolatka opowiedziała jej o swoich przeżyciach, Burke nie wiedziała, co jej odpowiedzieć, czego bardzo żałowała (Nie miałam gotowej odpowiedzi ani sposobu, by jej w tamtym momencie pomóc i nie mogłam nawet powiedzieć 'ja również'). Użyła wówczas tego hasła na portalu MySpace oraz w kampanii promocyjnej swojego ruchu wspierającego kobiety.
Hasztag dostał nowe życie dopiero w 2017 roku, po śledztwie dziennikarskim "New York Times" oraz "New Yorker", które doprowadziło do zdemaskowania przestępstw seksualnych Harveya Weinsteina. Kiedy bańka chroniąca Weinsteina pękła, kolejne kobiety zgłaszały się ze swoimi historiami, aż milczenie przerwały również największe gwiazdy Hollywood takie jak Rose Mcgowan, Angelina Jolie, Gwyneth Paltrow, Jessica Chastain, Jane Fonda, Cara Delavigne, Kate Beckinsale, Lupita Nyong’o, Minka Kelly, Salma Hayek czy Uma Thurman.
Jak opowiedziała Paltrow w wywiadzie, w 1995 roku Weinstein próbował zmusić ją, by zrobiła mu masaż w swoim pokoju hotelowym. Aktorka miała wówczas 17 lat i od razu opowiedziała o wszystkim swojemu ówczesnemu chłopakowi, Bradowi Pittowi. Kiedy cała trójka uczestniczyła w nocy otwarcia musicalu "Hamlet" na Broadway, Pitt skonfrontował to z Weinsteinem i zagroził mu, że jeżeli jeszcze raz przez niego Paltrow poczuje się niekomfortowo, to go zabije. W 1995 roku Pitt miał już na koncie m.in, "Thelme i Louise", "Wywiad z wampirem", "Wichry namiętności", "Siedem" czy "12 małp" i był dużo sławniejszy niż zaczynająca Paltrow.
Chociaż na ten temat wypowiedział się niemal cały przemysł filmowy, większość deklarowała swoje oburzenie i solidarność z ofiarami, zaprzeczając swojej wiedzy na temat różnych incydentów z udziałem Weinsteina. Ciężko jednak im wierzyć. Mówimy o ludziach, którzy pracowali z nim podczas kilku filmów i byli z nim wielokrotnie widziani podczas imprez, co potwierdzają liczne fotografie.
To niemożliwe, aby nikt niczego nie widział i nie słyszał, co zresztą jasno wynika z książki Ronana Farrowa "Catch and kill", autora materiału demaskującego Weinsteina, za który otrzymał nagrodę Pullitzera. Z reportażu wynika, że o działalności Weinsteina wiedział m.in. Ben Affleck (co potwierdza Rose McGowan), Colin Firth (co potwierdza Sophie Dix i on sam), Lena Dunham (która ostrzegła sztab Hilary Clinton przed sympatyzowaniem się z nim), Susan Sarandon (co potwierdza Ronan Farrow) czy Quentin Tarantino (co potwierdza Mira Sorvino i on sam).
Nie należy również zapominać o wielu kobietach bez znanego nazwiska, które padły ofiarą Weinsteina. Mowa o aktorkach, asystentkach, statystkach, sekretarkach, których głos nie miał szans w starciu z ogromną machiną pod wodzą potężnego producenta.
Roger Ailes i Kevin Spacey nie mieli szans
W rzeczywistości ciężko stwierdzić, co dokładnie zapoczątkowało to domino. Być może gniew kobiet buzował pod powierzchnią od dłuższego czasu i dopiero teraz znalazł ujście. W połowie 2016 roku branżą rozrywkową wstrząsnęła informacja o pozwie Gretchen Carlson, która oskarżyła szefa Fox New, Rogera Ailesa, o molestowanie seksualne. Po 15 dniach złożył rezygnację, a w maju 2017 roku zmarł. W 2019 roku premierę miał serial "Na cały głos" oraz film "Bombshell" z Charize Theron, Nicole Kidman oraz Margot Robbie.
Pierwszy artykuł na temat Weinsteina ukazał się w październiku 2017 roku, a reszta jest już historią. W środę oficjalnie zapadł wyrok i ku uldze ofiar, sędzia James Burke nie miał litości, skazując niegdyś uwielbianego producenta na 23 lata więzienia. Weinstein dostał 20 lat za przestępstwa seksualne oraz 3 lata za gwałt. Po wyjściu na wolność czeka go kolejne 5 lat nadzoru i jakby tego było mało, zostanie zarejestrowany jako przestępca seksualny.
Upadek figur uchodzących za nietykalne, doprowadził do fali wyznań ofiar z całego świata. O molestowanie seksualne oskarżono m.in. Kevina Spacey, którego Netflix zwolnił z "House of Cards", nie czekając na proces sądowy. Większość oskarżeń jednak nie doczekała się tak zdecydowanych reperkusji. Przykładowo Sylvestera Stallone oczyszczono z zarzutów gwałtu na 16-latce. Lista jest dużo dłuższa, a większość spraw udało się rozwiązać bez udziału sądu (Dustin Hoffman, Steven Seagal, James Franco, Ed Westwick), choć plama na honorze została.
Co dalej?
- Wiem, że nadal nie stłukłyśmy tego najwyższego i najtwardszego szklanego sufitu. Ale któregoś dnia któraś z nas to zrobi – miejmy nadzieje, że wcześniej, niż nam się teraz wydaje - powiedziała Hilary Clinton podczas swojej przemocy na zakończenie swojej kampanii prezydenckiej, tuż po przegranej z prezydentem Donaldem Trumpem w 2016 roku.
Clinton przegrała pomiędzy upadkiem Ailesa a pierwszymi artykułami demaskującymi Weinsteina. Warto przypomnieć, że Clinton wygrała głosowanie powszechne (w którym głosowali obywatele Stanów Zjednoczonych), ale przegrała w Kolegium Elektorów z Trumpem. Był to piąty raz w historii USA kiedy zdarzyła się taka sytuacja. Czy gdyby wybory miały miejsce teraz, po triumfie ruchu #MeToo to wynik byłby inny?
Jedną z największą zalet tego ruchu, jest jego uniwersalność. Przyjrzyjmy się jednak na chwilę Polsce. Wysokość luki płacowej w naszym kraju nadal wynosi 20% i zazwyczaj zarabiają 80% wynagrodzenia mężczyzn. Nie u ma nas żadnej regulacji prawnej, która karałaby firmy za dyskryminację płacową. Do tego dochodzi konserwatywne podejście rządu, który ma ochotę decydować o czym, czy i kiedy kobieta powinna rodzić. Jakby tego było mało, przy sprawach o gwałt nieustannie wypływają zarzuty o za krótkiej spódniczce czy zbyt wyzywającym zachowaniu.