Advertisement

Demony jedzące dzieci i identyfikacja jako helikopter czyli mity ideologii LGBT

Autor: Monika Kurek
01-03-2020
Demony jedzące dzieci i identyfikacja jako helikopter czyli mity ideologii LGBT

Przeczytaj takze

Zamieszki podczas Marszów Równości w Lublinie i Białymstoku, naklejki "Gazety Polskiej", program "Inwazja" wyemitowany przez TVP i uchwały anty-LGBT przyjmowane przez kolejne miasta. Ostatni rok udowodnił, że pomimo powszechnego dostępu do internetu, wiele osób nadal zdaje się uważać społeczność LGBT za jakąś tajemniczą siłę finansowaną z bliżej nieznanych źródeł, która próbuje przejąć władzę nad Polską.
Właśnie dlatego postanowiliśmy porozmawiać z Bartem Staszewskim, fotografującym osoby homoseksualne na tle tabliczek anty-LGBT, Łukaszem Jurewiczem, tańczącym na viralowym wideo do obelg protestujących w Świdnicy oraz Piotrem Grabarczykiem, popularnym dziennikarzem gwiazd i aktywistą. Czego się dowiedzieliśmy? Pierwsza rzecz, którą należy wiedzieć na temat ideologii LGBT, to, że nie ma żadnej ideologii LGBT.

Amerykańscy naukowcy odkryli, że...

- To są owoce tego, że organizacje pokroju Ordo Iuris sprowadzają ze Stanów Zjednoczonych znanych ekspertów mówiących o związkach między homoseksualizmem a pedofilią, jak np. profesor Mark Regnerus czy Paul Cameron. Politycy PIS-u chodzą na takie konferencje czy warsztaty i w efekcie mówią jednym głosem - mówi Bart Staszewski.
Profesor Mark Regnerus był jednym z gości zeszłorocznej, czerwcowej konferencji "Edukacja seksualna dzieci i młodzieży. Przegląd zagrożeń" na warszawskim Stadionie Narodowym. Zasłynął kontrowersyjną pracą naukową "Nowe badania struktury rodziny”, analizującą wpływ orientacji seksualnej rodziców na rozwój wychowywanego dziecka. Biorących udział podzielono na osiem grup, a jeden korespondent mógł pasować do kilku kategorii.
Żeby zawęzić podział na rodziny heteroseksualne i homoseksualne, do tej drugiej klasyfikowano m.in. rodziców heteroseksualnych mających na koncie eksperymenty z drugą płcią. W efekcie w grupie rodzin homoseksualnych dominowały rodziny adopcyjne i rozbite, a rodzice sklasyfikowani jako homoseksualni wcale nie odczuwali pociągu do swojej płci.
Większość badanych wychowanych w rodzinach "homoseksualnych" przyznała się do zachowań patologicznych, co środowiska prawicowe uznały za dowód na to, że prawdziwa rodzina to "jedna kobieta i jeden mężczyzna w stałym związku oraz ich dzieci".
Badania zostały skrytykowane przez Amerykańskie Towarzystwo Psychologiczne i szereg organizacji naukowych, dwustu naukowców je oprotestowało, a trzech innych przeprowadziło reanalizy. Gdy w 2012 roku April DeBoer i Jane Rowse zakwestionowały prawnie zakaz adoptowania dzieci i zawierania związków przez osoby homoseksualne w Michigan, Regnerus zeznawał jako ekspert. Sprawa trafiła do Sądu Najwyższego, który zadecydował na korzyść DeBoer i Rowse.

Wszyscy powołują się na Regnerusa

W 2016 roku organizacja Ordo Iuris wraz z Katedrą Historii Doktryn Polityczno-Prawnych zorganizowała spotkanie "Tożsamość małżeństwa i jej jurydyczna ekspresja" na Uniwersytecie Warszawskim. Jednym z gości był Regnerus. Kiedy na początku 2019 roku po Gdańsku jeździł samochód ze zdjęciem z niemieckiej Parady Równości z napisami: Tacy chcą edukować twoje dzieci. Powstrzymaj ich!, Pederaści żyją średnio 20 lat krócej, Czyny pedofilskie zdarzają się wśród homoseksualistów 20 razy częściej, 31% dzieci wychowanych przez lesbijki i 25% wychowanych przez pederastów jest molestowanych, pomysłodawcy akcji, czyli Maciej Wiewiórka z Fundacji PRO Prawo do Życia oraz Anna Kołakowska, była radna PiS, również powołali się na badania amerykańskich naukowców (Camerona i Regnerusa).
fot. Ośrodek Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych
Podczas listopadowego spotkania w Kielcach zorganizowanego w Domu Kultury przez posła Krzysztofa Bosaka i świętokrzyski Ruch Narodowy, Paul Cameron powiedział: Jesteście najbardziej upartym i odważnym narodem. Musicie wpływać na polityków i chronić dzieci zatruwane przez różową propagandę. Może wtedy będzie szansa dla Zachodu na przetrwanie, a przynajmniej dla Polski. Czy fachową opinię powinien wydawać ktoś, kto w 1983 roku został usunięty z Amerykańskiego Towarzystwa Psychologicznego?
Paul Cameron, zdj. autorstwa Jarosława Kruka, Wikipedia
- Gdy w zeszłym roku spotkałem Tomasza Pituchę z partii Prawo i Sprawiedliwość na jednej z sal, to zapytałem, czy naprawdę wierzy w to, co mówi. Odpowiedział twierdząco i nawet jeśli wygramy proces, to ich nie zatrzymamy. To jest przykład osoby wierzącej, że my promujemy pedofilię - dodaje Bart Staszewski.
Staszewski pozwał Pituchę. Poszło o wpis na Facebooku radnego, którego treść brzmiała następująco: Najzagorzalsi fani filmu W. Smarzowskiego ("Kler") chcą zorganizować w Lublinie tzw. marsz równości, promujący homoseksualizm, pedofilię. Aktywista pozwał go o zniesławienie, a sąd nakazał Pitusze wpłacenie 5 tysięcy złotych na rzecz stowarzyszenia Marsz Równości w Lublinie. Polityk próbował odwołać się od wyroku, ale bezskutecznie.
Aktywista jest trudnym przeciwnikiem i co więcej, bardzo pomysłowym. W odpowiedzi na kolejne miasta uchwalające ustawy anty-LGBT, wyruszył w Polskę i fotografuje osoby homoseksualne na tle tabliczek. Staszewski podkreśla, że nienawiść odradza się na różne sposoby i nie bierze się znikąd, za przykłady podając Auschwitz, dyskryminację Żydów czy ludobójstwo w Rwandzie. Współcześnie także ich nie brakuje, czego dowodem jest choćby rosyjski rząd od 2013 roku zabraniający promocji homoseksualizmu wśród nieletnich pod groźbą kary.
Staszewski robi więc, co może. Jeździ po Polsce, dając głos przedstawicielom społeczności LGBT mieszkającym w małych miejscowościach.
- To oni są prawdziwymi bohaterami, bo ja mieszkając w dużym mieście niczego nie ryzykuję. Nikt mnie nie wyrzuci z klasy czy pracy, a oni muszą wyjść i zapozować z pełną świadomością tego, co może się wydarzyć. W dzisiejszych czasach aktem odwagi jest bycie otwarcie gejem czy lesbijką w mniejszej miejscowości.

Przyszłość jest niebinarna

- W Ostrowie Wielkopolskim podszedł do mnie 13-letni chłopak i zapytał, jak się identyfikuję. Powiedziałem, że to jest indywidualna sprawa każdej osoby, a ja identyfikuję się jako mężczyzna (nie byłem wtedy jeszcze wyoutowany). Był zdziwiony. Po chwili zapytał: "A gdybym identyfikował się jako helikopter bojowy, to co?". A ja mówię: "No to szanowałbym twoją identyfikację, bo nie robi mi krzywdy". Chyba myślał, że mu zabronię - opowiada Łukasz Jurewicz z Grupy Stonewall.
Jurewicz nie identyfikuje się z żadną płcią albo z obiema na raz w zależności od swoich potrzeb ekspresji. Mówi, że kiedy jest na studiach czy z rodziną, to jest męską osobą, ale ekspresja kobieca przydaje się w klubie lub podczas działalności aktywistycznej. Miesza ją wtedy z tą męską, bo nie lubi się ograniczać. Zresztą, nigdy do końca nie rozumiał konstruktów kulturowo-społecznych podzielonych na binarność stuprocentowo męską lub damską.
Po coming oucie dostał wiele wiadomości od ludzi. Czuli się podobnie i nie wiedzieli, jak nazwać to uczucie. Postanowił więc zostać twarzą grupy osób niebinarnych będących częścią społeczeństwa LGBT, bo nawet wśród osób nieheteronormatywnych kwestia ekspresji płciowej nie jest poruszana tak często, jak powinna.
Największe obawy ze strony znajomych i rodziców? Przyjdzie w sukience na zajęcia, wróci na święta w szortach... Było dużo pytań, to normalne. Trochę zdziwiła go reakcja: częściej zarzucano mu atencyjność, niż zaburzenia psychiczne. Nie bał się hejtu, bo już całkiem sporo go doświadczył zarówno w internecie, jak i na ulicach.
- Ograniczamy się do jednej alejki w drogerii, jednej przymierzalni, jednej toalety, jednego koloru ubrań, jednego zawodu przypisanego do danej płci. Moglibyśmy rozwijać się dużo szybciej i na większej płaszczyźnie, gdyby nie wyniesione z dżungli sztuczne granice, wynikające z prostej potrzeby podziału na dwie płci, zgodnie z którymi kobieta musi zajmować się ogniskiem domowym, a facet powinien mieć szerokie ramiona, żeby nosić rzeczy.
Podczas Letniej Akademii Równości poznańska Grupa Stonewall odwiedziła wiele małych miejscowości. Zawsze przychodziła grupka śmiałków z opozycji i zadawała mnóstwo pytań. Pewnego razu trafili na Mateusza Sulwińskiego (prezesa Stowarzyszenia Grupa Stonewall), który bez oporów rozwiał ich wątpliwości na temat seksu analnego, lewatywy czy stosunku pomiędzy dwiema kobietami. Oni naprawdę tego nie wiedzieli. Może nie mieli kogo zapytać?
- Cały czas im powtarzano, że świat jest czarno-biały, a tu przyjeżdżają jakieś dziwaki z dużego miasta i mówią, że możesz się identyfikować jak chcesz, świat jest kolorowy, a społeczeństwo różnorodne.
Czym więc jest niebinarność? Poeta pewnie rzekłby, że wolnością. Po wpisaniu w wyszukiwarkę hasła "niebinarność", pojawia się zaledwie ponad półtora tysiąca wyników. To zatrważająco mało. Koncept tymczasem jest bardzo prosty. Osoba niebinarna to po prostu taka, która nie identyfikuje się wyłącznie kobieco lub wyłącznie męsko. Może identyfikować się więc z obiema płciami na raz, z żadną z nich lub jej identyfikacja jest płynna albo poza spektrum postrzegania identyfikacji płciowych w ogóle. Osoby heteroseksualne również mogą identyfikować się jako niebinarne, jest to niezależne od orientacji seksualnej. Jak podaje Kampania Przeciw Homofobii, w Polsce żyje około 2 miliona osób LGBT, czyli lesbijek, gejów, osób biseksualnych i transpłciowych. Trudno jednak oszacować, ile jest w Polsce osób niebinarnych.
Popularne osoby niebinarne to Miley Cyrus, Sam Smith, Cara Delevingne, Ruby Rose, Ezra Miller czy Dorian Electra.

Transparentność to odwaga

- Brakuje nam większej liczby gwiazdorskich coming outów, ale za zamkniętymi drzwiami często plotkuje się, że wysoko postawionym osobom w danej branży, np. telewizyjnej czy muzycznej, to mogłoby się nie spodobać i być de facto końcem kariery - komentuje Piotr Grabarczyk, popularny dziennikarz, znany także pod pseudonimem Grabari.
On sam wszedł do show-biznesu jako zadeklarowany gej i można powiedzieć, że od początku swojej kariery dziennikarskiej starał się wprowadzić queer do mainstreamu. Pokaźną rzeszą odbiorców mógł się pochwalić jeszcze za czasów pracy dla "Faktu" czy "Wirtualnej Polski". W mediach społecznościowych sypie żartami na temat swoich związków czy uwielbienia dla Madonny, a kiedy stał się swoim szefem, zaczął wykorzystywać zbudowaną platformę do budowania świadomości młodych ludzi np. poprzez cykl "Zorientowani".
Jak mówi Grabari, "ludzie nie lubią ściemy i tajemnic, więc nawet jeśli niekoniecznie są mega otwarci i tolerancyjni, na jakimś poziomie szanują szczerość i odwagę do bycia sobą". Dotyczy to również strefy seksu, o czym przekonał się podczas projektu Netflixa, w którym wziął udział wraz z Julią Wieniawą i Kasią Koczułap przy okazji premiery 2. sezonu "Sex Education".
- Gdzieś mamy głęboko zakorzenione przekonanie, że "o pewnych rzeczach się nie mówi", że te blokady wciąż są i temat seksu pozostaje tabu. A jedynym sposobem, żeby to zmienić, jest właśnie mówienie o nim – wyjaśnia.
Podczas pracy nad materiałem zaskoczyło go, że czasem miał problemy z wypowiedziami na temat seksu, choć uważa się za osobę otwartą i stara się być na bieżąco. Mimo tego zdarza mu się czegoś nie wiedzieć, nie rozumieć czy nawet używać przestarzałego słownictwa. Jeżeli ktoś tak otwarty i zorientowany jak Grabarczyk ma z tym problem, ciężko wyobrazić sobie skalę dezinformacji wśród dzieci i młodzieży, często nie rozróżniającej prawdziwych informacji od formułek powtarzanych przez polityków i prorządowe media.
- Pisze do mnie mnóstwo młodych osób z tych wspomnianych "stref", które czują się zaszczute, boją się być sobą i dramatycznie zastanawiają się, czy w ich mieście jest dla nich miejsce, czy mogą czuć się bezpiecznie. Niestety, nie mogą. Tego typu akty stwarzają również przestrzeń, w której nienawiść, dyskryminacja i przemoc są dozwolone. Publiczne przyzwolenie na homofobię ma opłakane skutki i doskonale to widzimy na przestrzeni ostatnich kilku lat, gdzie ludzie nie wstydzą się już publicznie wygłaszać koszmarnie homofobicznych opinii, pozwalają sobie na przemoc psychiczną i fizyczną. Wszystko dlatego, że przykład i niewypowiedziana pochwała idzie "z góry".
Nie tylko piszą, ale także pytają. Transparentność Grabarczyka sprawia, że młodzi ludzie szukają w nim oparcia. Wpływa na to wiele czynników. Wiele osób widzi w nim chłopaka z sąsiedztwa, któremu się udało, ale który jest taki sam jak oni. Pomimo popularności i znajomości z celebrytami, nie bywa na ściankach i nie można umieścić go w tej samej kategorii. Może dlatego nie ma tej bariery pomiędzy nim a odbiorcami.
Sam zresztą przyznaje, że od początku swojej działalności na Youtubie dostaje mnóstwo wiadomości. Czasem są to prośby o radę czy pomoc w przygotowaniu rodziców na coming out, zwierzenia, randkowe wskazówki lub pytania techniczne o seks analny bądź lewatywę. Stara się odpowiadać, bo wie, jakie to ważne. On też kiedyś szukał, ale na forach internetowych. Jeśli czegoś nie wie, odsyła ich do bardziej fachowych źródeł. Nie ma jednak z tym problemu – też był w tym miejscu.
Duża część pracy zawodowej Grabariego to działalność aktywistyczna. Angażowanie się w akcje charytatywne i inicjatywy społeczne pozwala mu pomóc wielu osobom ze społeczności LGBT i nie tylko. Współpracuje m.in. z warszawską Kampanią Przeciw Homofobii czy stowarzyszeniem Mali Bracia Ubogich. Jego również wkurza to, co dzieje się w naszym kraju za przyzwoleniem partii rządzących:
- To, co politycy zrobili np. ze słowem "gender", jest komiczne i niezwykle szkodliwe, bo sporo ludzi dało się wciągnąć w tę cyniczną grę i teraz, widząc "gender" w podstawach programowych w szkołach czy podręcznikach, wydaje im się, że uczniowe będą mieli styczność z jakąś niebezpieczną ideologią, a nie fachową nauką o płciowości i seksualności człowieka. To absurd! Tym bardziej doceniam inicjatywę np. Anji Rubik i ruchu #sexedpl, który wyszedł naprzeciw oczekiwaniom młodzieży i dostarczył im fantastyczny, rzetelny podręcznik.
Dzięki uprzejmości Cecylii Jakubczak skonfrontowaliśmy usłyszane historię z danymi zgromadzonymi przez Kampanię Przeciw Homofobii:
Left Arrow
1/4
Right Arrow
Jak źle jest?
Kampania Przeciw Homofobii:
Jaki brak odpowiedniej edukacji seksualnej wpływa na osoby LGBTA?
Kampania Przeciw Homofobii: O potrzebie zajęć tego typu świadczy entuzjastycznie przyjęty przez uczennice i uczniów „Tęczowy Piątek” – akcja, której celem jest okazanie wsparcia młodzieży LGBT. Rzetelna wiedza przekazywana młodzieży przez kompetentne osoby z pewnością przyniesie pozytywne skutki. Tymczasem zachęcam do korzystania z publikacji dostępnych bezpłatnie na stronie Kampanii Przeciw Homofobii. Znajdziecie tam m.in. „Tęczę pod lupą”, w której wspólnie z Mirką Makuchowską podjęłyśmy próbę odpowiedzi na pytania dotyczące osób LGBT, które większość z nas chciałaby zadać, ale z różnych powodów boi się zapytać.
Agresja podczas marszów to eskalacja agresji czy codzienność osób LGBTA?
Kampania Przeciw Homofobii: W 2019 roku przez Polskę przeszło 27 marszów równości. Części z nich towarzyszyła radosna atmosfera, jak np. w Warszawie czy Poznaniu. Tam zwolennicy równości spotkali się z entuzjastycznym przyjęciem mieszkańców i mieszkanek. Marszem, który na zawsze zostanie w naszej pamięci z uwagi na porażającą skalę przemocy będzie I. Marsz Równości w Białymstoku. Jego uczestniczki i uczestnicy byli wyzywani, kopani, bici i opluwani. W ich kierunku rzucano kamieniami i petardami. Tragicznie mógł się skończyć Marsz Równości w Lublinie, gdzie udaremniono próbę zamachu bombowego.
Czy takie osoby mogą liczyć na wsparcie szkoły i rodziców?
Jak wynika z badań przeprowadzonych przez Kampanię Przeciw Homofobii we współpracy z Centrum Badań nad Uprzedzeniami UW aż 73% młodych osób LGBT ukrywa informację o swojej orientacji w szkole lub na uczelni. Jak się okazuje, to nie jest wyłącznie kwestia wieku, ponieważ 71% ukrywa orientację w miejscu pracy, a 50% przed sąsiadami i najemcami. Lesbijki, geje, osoby biseksualne, transpłciowe i aseksualne są w pełni akceptowane jedynie przez 25% matek i 12% ojców.
FacebookInstagramTikTokX
Advertisement